Tytu³: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Leszek Luty 03, 2009, 00:33:43 W budowie... - under construction
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/20/Nadis.gif) http://pl.wikipedia.org/wiki/Kundalini G.I. Gurdjieff - Gurdjieff in the monastery Hidden Symmetry 1 - OM CIRCLE - Gurdjieff Sacred Dance Demo (http://www.worldwisdom.com/uploads/slidedetails/19.jpg) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Leszek Luty 10, 2009, 02:09:14 (http://www.laughanworld.net/wp-content/uploads/2008/05/chakra_map_good.jpg)
Tytu³: Energie Bubble Demonstratiom [eng] Wiadomo¶æ wys³ana przez: Leszek Czerwiec 01, 2009, 13:23:54 Energie Bubble Demonstratiom
http://www.youtube.com/v/B2DXdFYDXCk&hl=pl&fs=1"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/B2DXdFYDXCk&hl=pl&fs=1" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object> Urywek z 2 dniowego seminarium dotycz±cego dynamiki Chi, Energii elektromagnetycznej i Natury buddy T³umaczenie: Lucyfer Lame Dondrup Dorje Siedzibie singapurskiej Policji 2004 r To wszystko opiera siê na wykorzystaniu kulistej energii (Bañki energii). Kiedy twoja energia odpowiednio zakorzeniona Pozytywne jony docieraj± do podstawy i przemieszczaj± jony negatywne. U podstawy jest „yin” - jony negatywne, na górze s± jony pozytywne. Powietrze ma jony, wszystko ma jony, Cz³owiek jest mieszank±, fuzj± obu jonów. Kiedy twoja energia z ni¿szego „Dan tien” po³±czy siê z korzeniem u podstawy, kiedy jeste¶my w pozycji stoj±cej Przemie¶ci ona energie, która powróci od góry otaczaj±c cie jak „bañka” Istniej± sposoby by wytworzyæ t± elektromagnetyczn± energie, patrz Magnetyczna jako¶æ która zmienia rzeczy. Jest krew która od¿ywia chi Jest chi które porusza krew TY pracuj±c miê¶niem który jest bardzo materialny, powodujesz ¿e ruch krwi zwija i rozwija poruszaj±ce siê chi. Nastêpnie umys³ przewodzi ca³ym procesem. Najpierw na zewn±trz a nastêpnie coraz bardziej do wewn±trz. Wiec przede wszystkim potrzebujesz odpowiedniego cia³a, odpowiedniego naczynia. To naczynie musi byæ w harmonii z ziemi± i niebem, ka¿da ko¶æ ³±czyæ siê z ka¿d± ko¶ci± w odpowiedni sposób. Ka¿dy organ na swoim miejscu z odpowiedni± dynamik±. Emocje równie¿ musz± byæ stabilne, twój umys³ musi byæ stabilny, mechanika cia³a musi byæ stabilna Mechanika musi byæ w harmonii w relacji ze wszystkim Wszyscy moi studenci kiedy po raz pierwszy przychodz±, nie musz± byæ buddystami ale po jakim¶ czasie staj± siê jak buddy¶ci. Rozpoczynaj± praktyki modlitewne by ustabilizowaæ umys³, medytacje by ustabilizowaæ umys³. Poniewa¿ to wszystko powoduje zmianê, nastêpnie praktykuj± rytua³y – „Mi Zong”(Vajrayana) Tu nie chodzi o wygl±d ale o rozwiniêcie pe³nego respektu psychologicznego nastawienia. To metoda dziêki której zrozumiesz swoj± wewnêtrzn± naturê. Poprzez zewnêtrznego Guru zrozumiesz wewnêtrznego Guru, poprzez wewnêtrznego Guru po³±czysz siê z sekretnym Guru, który jest twoj± „Natur± Buddy” - twoj± prawdziw± natur±. Nazywamy to „Natur± Buddy” poniewa¿ jest ona taka sama dla ka¿dego, niewa¿ne czy jeste¶ chrze¶cijaninem czy buddyst±. Podobnie jak w Momocie ¶mierci przechodzisz przez te same stany „Bardo” bez ró¿nicy czy jeste¶ religijn± osob± czy nie. Ró¿nica polega na tym ¿e je¿eli zosta³e¶ do tego przygotowany wtedy twój umys³ pozostaje stabilny, mo¿esz na prawdê ukierunkowaæ swoj± ¶wiadomo¶æ w dowolnym kierunku w jakim zamierzasz pój¶æ. Osoba znajduje schronienie w Buddzie, Dharmie i Sangha poniewa¿ jest to czysta energia. Buddha nie ¿yczy sobie niczego po za wszystkim co najlepsze dla ka¿dego cz³owieka. On nie chce by go czczono. Nie chce aby¶ robi³ cokolwiek poza przyniesieniem korzy¶ci dla siebie samego. Nie obiecuje ci nieba mówi±c: „Je¿eli zrobisz to, to wtedy stanie siê to” zamiast tego mówi: „Kimkolwiek jeste¶ kocham ciê tak samo” Je¿eli masz system wiary, to lepiej mieæ co¶ co zachêci ciê by czyniæ lepiej a nie do bycia oddzielonym. Tak jak mój nauczyciel nie zachêca³ nas do bycia zaanga¿owanym w politykê, w wiele spraw, ale by byæ wspó³czuj±cym dla korzy¶ci wszystkich istot. Dlatego w³a¶nie wielu moich studentów zaczynaj±c od tai chi sta³o siê pó¼niej Buddystami. Nie musisz stawiaæ transparentu „Ja jestem Chrze¶cijaninem, Buddyst±, Muzu³maninem” po prostu b±d¼ dobr± osob±. Ale jak byæ dobr± osob±? Potrzebujesz struktury by pomog³a ci zrozumieæ. Dla mnie najlepszym sposobem jest buddyjska Dharma. W materialnej sztuce znam wielu ludzi którzy s± bardzo dobrzy ale ¿aden z nich nie by³ dla mnie wzorem pokory – Bruce Lee, nie pokorny. ¯aden z mistrzów sztuk walki jakich znam nie powiedzia³ „Jestem drugi i tak dalej i dalej” Oni wszyscy my¶l± ¿e s± najlepsi i stworzyli wiele niepotrzebnych konfliktów. Nawet je¿eli s± dobrzy w tym co robi± to tworz± wiele niepotrzebnych konfliktów. Prawdziwym wzorem dla mnie jest mój w³asny rdzenny Guru Penor Rinpoche, Prawdziwe wspó³czucie Potrzebujemy dobrego wzoru do na¶ladowania je¿eli polegasz na z³ych wzorach do na¶ladowania, to sprowadz± cie oni w dó³ w tym kierunku Korzystny jest taki system wiary który pomo¿e ci siê rozwijaæ. Czym jest system wiary? To taki który pomo¿e ci zrozumieæ jak rzeczy dzia³aj±, czyli najlepiej znale¼æ taki który bêdzie dla ciebie pomocny, nie taki który ma wady. Wiêcej na: www.pathgate.org Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: radoslaw Czerwiec 10, 2009, 22:39:42 "
MAGICZNE KROKI Po raz pierwszy don Juan opowiedzia³ mi szczegó³owo o magicznych krokach po tym, gdy wyrazi³ siê nieprzychylnie na temat mojej wagi. – Cholerny z ciebie grubas – powiedzia³, przygl±daj±c mi siê od stóp do g³ów i z dezaprobat± krêc±c g³ow±. – Niewiele ci brakuje do oty³o¶ci. Widaæ po tobie, ¿e jeste¶ wyeksploatowany. Jak ka¿dy cz³owiek twojego czasu, zaczynasz obrastaæ t³uszczem na karku, jak byk. Czas najwy¿szy, by¶ powa¿nie pomy¶la³ o najwiêkszym odkryciu czarowników, o magicznych krokach. – O jakich znowu magicznych krokach, don Juanie? – spyta³em. – Do tej pory nic mi o nich nie wspomina³e¶. A je¶li nawet, to tylko mimochodem, bo nie mogê sobie niczego takiego przypomnieæ. – Opowiedzia³em ci o nich bardzo du¿o – powiedzia³ – a co wiêcej, mnóstwo ich ju¿ znasz. Ca³y czas ciê ich uczê. Je¶li o mnie chodzi, nie by³o prawd±, jakoby ca³y czas uczy³ mnie jakichkolwiek magicznych kroków. Zaprzeczy³em bardzo zapalczywie. – Nie musisz wk³adaæ tyle uczucia w obronê swojego cudownego ja – za¿artowa³, poruszaj±c komicznie brwiami z przepraszaj±cym wyrazem twarzy. – Chcia³em powiedzieæ, ¿e na¶ladujesz wszystko, co robiê, wykorzystujê wiêc twoj± umiejêtno¶æ na¶ladowania. Przez ca³y czas pokazujê ci przeró¿ne magiczne kroki, a ty zawsze my¶lisz, jak to ja uwielbiam rozprostowywaæ ko¶ci i s³uchaæ, jak mi w stawach trzeszczy. Podoba mi siê ta twoja interpretacja – rozprostowywanie ko¶ci. Dalej bêdziemy to tak okre¶laæ. – Pokaza³em ci dziesiêæ ró¿nych sposobów rozprostowywania ko¶ci – ci±gn±³. – Ka¿dy z nich to magiczny krok, idealnie pasuj±cy do twojego i mojego cia³a. Mo¿na by rzec, ¿e te dziesiêæ magicznych kroków doskonale nam obydwu odpowiada. S± nasz± osobist± w³asno¶ci±, tak jak by³y w³asno¶ci± czarowników pochodz±cych z dwudziestu piêciu pokoleñ przed nami, którzy byli dok³adnie tacy sami jak my dwaj. Jak to uj±³ don Juan, magiczne kroki by³y ró¿nymi pozycjami, które – w moim mniemaniu – przyjmowa³ dla rozprostowania ko¶ci. Porusza³ wówczas w okre¶lony sposób ramionami, nogami, tu³owiem i biodrami; s±dzi³em, ¿e robi to, by maksymalnie rozci±gn±æ miê¶nie, ko¶ci i ¶ciêgna. Z mojego punktu widzenia efektem tych ruchów by³o trzeszczenie w stawach, które, jak wierzy³em, don Juan demonstrowa³, by mnie zadziwiæ i rozweseliæ. Pamiêtam, ¿e za ka¿dym razem mówi³, abym go na¶ladowa³. Zachêca³ mnie nawet, w duchu wspó³zawodnictwa, bym zapamiêta³ ruchy, które mi pokazywa³, i powtarza³ je w domu, a¿ bêdê umia³ wydobyæ z moich stawów podobne trzeszczenie. Nigdy mi siê nie uda³o us³yszeæ tego trzeszczenia w moich stawach, jednak¿e bez w±tpienia nauczy³em siê wszystkich ruchów, zupe³nie mimochodem. Teraz wiem, ¿e fiasko moich usilnych starañ, by wydobyæ trzeszczenie ze stawów, wysz³o mi w koñcu na dobre, poniewa¿ miê¶ni i ¶ciêgien ramion oraz pleców nigdy nie wolno rozci±gaæ tak forsownie. Stawy don Juana po prostu mia³y to do siebie, ¿e trzeszcza³y przy naci±ganiu, podobnie jak stawy palców d³oni niektórych ludzi trzeszcz± przy zaciskaniu piê¶ci. – Jak dawni czarownicy wymy¶lili magiczne kroki, don Juanie? – spyta³em. – Nikt ich nie wymy¶li³ – odpar³ surowo. – Z za³o¿enia, ¿e zosta³y one wymy¶lone, automatycznie wynika wniosek o ingerencji umys³u, a w wypadku magicznych kroków jest on b³êdny. Prêdzej ju¿ zosta³y one odkryte przez dawnych szamanów. Mówiono mi, ¿e wszystko siê zaczê³o od niezwyk³ego poczucia b³ogo¶ci, którego szamani doznawali w szamañskich stanach podwy¿szonej ¶wiadomo¶ci. Uczucie rozpieraj±cego ich wigoru by³o to tak niesamowite i fascynuj±ce, ¿e usi³owali je przenie¶æ równie¿ do stanu normalnej ¶wiadomo¶ci. – Z pocz±tku szamani byli przekonani, ¿e to uczucie b³ogo¶ci jest po prostu wytworem stanu podwy¿szonej ¶wiadomo¶ci – wyja¶ni³ mi kiedy¶ don Juan. – Wkrótce spostrzegli, ¿e nie wszystkie stany szamañskiej podwy¿szonej ¶wiadomo¶ci wywo³uj± w nich owo uczucie. Po dok³adnej analizie okaza³o siê, ¿e b³ogo¶æ pojawia³a siê zawsze w trakcie wykonywania okre¶lonych ruchów cia³em. Szamani u¶wiadomili sobie, ¿e w stanach podwy¿szonej ¶wiadomo¶ci ich cia³a mimowolnie siê porusza³y na ró¿ne sposoby i ¿e w³a¶nie te ruchy by³y powodem owego niezwyczajnego odczucia fizycznej i psychicznej pe³ni. Don Juan powiedzia³, ¿e zawsze mu siê wydawa³o, i¿ ruchy, które dawni szamani wykonywali automatycznie w stanach podwy¿szonej ¶wiadomo¶ci, s± pewnego rodzaju dziedzictwem ludzko¶ci, czym¶ g³êboko ukrytym i wyjawianym tylko tym, którzy tego szukaj±. Wyobra¿a³ sobie owych czarowników jako badaczy podwodnych g³êbin, którzy odzyskali ten skarb, nawet o tym nie wiedz±c. Don Juan mówi³, ¿e dawni czarownicy zaczêli mozolnie ³±czyæ ze sob± niektóre z zapamiêtanych ruchów. Ich wysi³ki nie posz³y na marne. Uda³o im siê odtworzyæ ruchy, którymi, jak s±dzili, cia³o reaguje automatycznie w stanach podwy¿szonej ¶wiadomo¶ci. Zachêceni tym powodzeniem, odtworzyli jeszcze setki ruchów, które powtarzali, nie próbuj±c nawet ich posk³adaæ w jaki¶ zrozumia³y schemat. S±dzili, ¿e w podwy¿szonej ¶wiadomo¶ci ruchy te wykonuje siê spontanicznie, a ich efekt zale¿y od dzia³ania jakiej¶ si³y, zupe³nie niezale¿nej od woli szamanów. Don Juan stwierdzi³, ¿e z natury spostrze¿eñ czarowników staro¿ytno¶ci zawsze wywodzi³, i¿ musieli oni byæ niezwyk³ymi lud¼mi, poniewa¿ odkryte przez nich ruchy nie zosta³y podobnie objawione wspó³czesnym szamanom, którzy równie¿ wchodzili w stany podwy¿szonej ¶wiadomo¶ci. Byæ mo¿e by³o tak dlatego, ¿e wspó³cze¶ni szamani nauczyli siê tych ruchów, w takiej czy innej formie, od swoich poprzedników, a mo¿e bra³o siê to st±d, ¿e czarownicy staro¿ytno¶ci mieli wiêksz± masê energetyczn±. – Jak to rozumiesz, don Juanie, ¿e mieli wiêksz± masê energetyczn±? – spyta³em. – Byli wiêksi? – Nie przypuszczam, by byli wiêksi w sensie fizycznym – odpar³. – Jednak¿e na poziomie energetycznym w oczach widz±cych jawili siê jako pod³u¿ne kszta³ty. Samych siebie nazywali ¶wietlistymi jajami. Nigdy w ¿yciu nie widzia³em ¶wietlistego jaja. Widywa³em jedynie ¶wietliste kule. Przypuszczalnie wiêc przez pokolenia cz³owiek utraci³ nieco masy energetycznej. Don Juan wyja¶ni³ mi, ¿e dla widz±cego wszech¶wiat sk³ada siê z nieskoñczonej liczby pól energetycznych. Widz±cemu przedstawiaj± siê one jako ¶wietliste w³ókna, które strzelaj± dooko³a na wszystkie strony. Don Juan powiedzia³, ¿e owe w³ókna przeszywaj± ¶wietliste kule ludzi pod wszelkimi mo¿liwymi k±tami i ¿e ¶mia³o mo¿na przyj±æ, i¿ skoro kszta³ty ludzi jawi³y siê niegdy¶ w formie pod³u¿nej, podobnej do jaja, to by³y one znacznie wy¿sze od ku³. St±d te¿ pola energetyczne, które obejmowa³y ludzi w górnej czê¶ci ich ¶wietlistych jaj, obecnie, gdy ludzie s± ¶wietlistymi kulami, ju¿ ich nie obejmuj±. Dla don Juana oznacza³o to niejako utratê masy energetycznej, która mia³a byæ kluczem do odzyskania owego ukrytego skarbu: magicznych kroków. – Dlaczego te kroki dawnych szamanów nazywa siê magicznymi krokami, don Juanie? – zapyta³em go pewnego razu. -To nie tylko nazwa – odrzek³. – One s± magiczne! Skutków ich dzia³ania nie da siê ogarn±æ umys³em, odwo³uj±c siê do zwyk³ych wyja¶nieñ. Te ruchy nie s± æwiczeniami fizycznymi czy jedynie jakimi¶ pozycjami cia³a; to prawdziwe próby osi±gniêcia optymalnego stanu trwania. Magia tych ruchów – ci±gn±³ don Juan – to subtelna zmiana, któr± odczuwaj± æwicz±cy podczas ich wykonywania. To pewna aura efemeryczno¶ci, która naznacza ich cia³o i ducha, rodzaj l¶nienia, ¶wiat³o w oczach. Ta subtelna zmiana to dotyk ducha. To tak, jakby praktykuj±cy poprzez te ruchy odnawiali dawno zapomnian± wiê¼ z si³± ¿yciow±, dziêki której trwaj±. Dalej wyja¶ni³, ¿e ruchy te nazywa siê magicznymi krokami równie¿ dla tej przyczyny, ¿e przenosz± szamanów, w obrêbie postrzegania, do odmiennych stanów trwania, w których odczuwaj± oni ¶wiat w sposób nie daj±cy siê opisaæ. – Ze wzglêdu na to w³a¶nie, ze wzglêdu na tê magiê – powiedzia³ mi don Juan – magiczne kroki trzeba praktykowaæ nie w ramach gimnastyki, lecz jako metodê przywo³ywania mocy. – Ale czy mo¿na je traktowaæ jako æwiczenia fizyczne, mimo ¿e wcze¶niej nigdy ich tak nie traktowano? – zapyta³em. – Mo¿esz je praktykowaæ tak, jak ci siê ¿ywnie podoba – odpar³ don Juan. – Magiczne kroki wzbogacaj± ¶wiadomo¶æ niezale¿nie od tego, jak je traktujesz. M±drze by³oby jednak nazywaæ je po imieniu, magicznymi krokami, które pozwalaj± praktykuj±cym odrzuciæ maskê uspo³ecznienia. – Co to za maska uspo³ecznienia? – spyta³em. – To taki pancerz, którego za¿arcie bronimy i za który umieramy – powiedzia³. – Pancerz, który narzuca na nas ¶wiat. Nie pozwala nam osi±gn±æ wszystkich naszych mo¿liwo¶ci. Ka¿e nam wierzyæ, ¿e jeste¶my nie¶miertelni. W tych ruchach ¿yje intencja tysiêcy czarowników. Wykonuj±c je nawet zupe³nie od niechcenia, doprowadzasz do unieruchomienia umys³u. – Jak to rozumieæ, ¿e doprowadzam do unieruchomienia umys³u? – spyta³em. – Wszystko, co robimy w naszym ¶wiecie – odrzek³ – uznajemy i rozpoznajemy, przetwarzaj±c to w ci±gi podobieñstwa, ci±gi rzeczy, powi±zane ze wzglêdu na funkcjê, jak± spe³niaj±. Na przyk³ad, je¿eli powiem ci “widelec", natychmiast przyjd± ci do g³owy: ³y¿ka, nó¿, obrus, serwetka, talerz, fili¿anka z podstawkiem, kieliszek wina, chili con carne, przyjêcie, urodziny, zabawa. ¦mia³o móg³by¶ tak jeszcze d³ugo wyliczaæ rzeczy funkcjonalnie ze sob± powi±zane, byæ mo¿e bez koñca. Wszystko, co robimy, jest tak w³a¶nie powi±zane. Dziwne u czarowników jest to, ¿e widz± oni, i¿ wszystkie te ci±gi pokrewieñstwa, wszystkie ci±gi rzeczy powi±zanych ze sob± funkcjonalnie w mniemaniu ludzi s± niezmienne i wieczne, niczym s³owo bo¿e. – Nie wiem, don Juanie, po co mieszasz s³owo bo¿e do swoich wyja¶nieñ. Co ma wspólnego s³owo bo¿e z tym, co usi³ujesz mi wyja¶niæ? – Wszystko! – odpowiedzia³. – Wygl±da na to, ¿e w naszych g³owach ca³y wszech¶wiat jest niczym s³owo bo¿e, absolutny i niezmienny. Tym siê kierujemy. Gdzie¶ g³êboko w sobie mamy taki mechanizm, który nie pozwala nam siê zatrzymaæ i stwierdziæ, ¿e s³owo bo¿e – w naszym pojêciu – odnosi siê do ¶wiata, który jest martwy. Za to ¿ywy ¶wiat nieustannie p³ynie. Porusza siê. Zmienia. Przeistacza siê. Najbardziej abstrakcyjnym powodem, dla którego magiczne kroki czarowników mojej linii s± magiczne – ci±gn±³ don Juan – jest to, ¿e w czasie ich wykonywania cia³o praktykuj±cego u¶wiadamia sobie, i¿ wszystko, zamiast byæ nieprzerwanym ³añcuchem pokrewnych sobie obiektów, jest strumieniem, nieustaj±cym przep³ywem. A skoro wszystko we wszech¶wiecie p³ynie niczym strumieñ, mo¿na ów strumieñ zatrzymaæ. Mo¿na postawiæ na nim tamê i tak wstrzymaæ lub zmieniæ jego przep³yw. Don Juan wyja¶ni³ mi kiedy¶, jak praktykowanie magicznych kroków wp³ynê³o na czarowników z jego linii, i porówna³ ich sytuacjê z tym, co siê stanie ze wspó³czesnymi praktykuj±cymi. – Gdy czarownicy mojej linii u¶wiadomili sobie – rzek³ – ¿e praktykowanie ich magicznych kroków powoduje wstrzymanie zwykle nieprzerwanego przep³ywu zdarzeñ, prze¿yli szok i omal nie umarli z przera¿enia. Wymy¶lili ca³y uk³ad metafor dla opisu tego wydarzenia i kiedy starali siê je obja¶niæ i zanalizowaæ, spaprali ca³± sprawê. Zapl±tali siê w rytua³y i ceremonie. Zaczêli odgrywaæ akt wstrzymania przep³ywu zdarzeñ. Wierzyli, ¿e je¶li z okre¶lonym aspektem swoich magicznych kroków zwi±¿± pewne ceremonie i rytua³y, same magiczne kroki przynios± po¿±dany rezultat. Po nied³ugim czasie bardziej grzê¼li w nieprzebranej liczbie swoich niezwykle z³o¿onych rytua³ów i ceremonii ni¿ w samych magicznych krokach. To bardzo wa¿ne, aby skierowaæ uwagê praktykuj±cych na pewien okre¶lony aspekt magicznych kroków – ci±gn±³ don Juan. – Jednak¿e to zapatrzenie powinno byæ swobodne, na weso³o, bez ¶miertelnej powagi i posêpno¶ci. Magiczne kroki powinno siê praktykowaæ dla samej przyjemno¶ci, jak± to przynosi, nie przejmuj±c siê zbytnio korzy¶ciami. Poda³ przyk³ad jednego ze swoich towarzyszy, czarownika o imieniu Silvio Manuel, którego ulubionym zajêciem by³o dostosowywanie magicznych kroków czarowników staro¿ytno¶ci do kroków jego wspó³czesnego tañca. Don Juan okre¶li³ Silvia Manuela jako niezrównanego akrobatê i tancerza, który tak naprawdê tañczy³ swoje magiczne kroki. – Nagual Elias Ulloa byt najwa¿niejszym innowatorem mojej linii – podj±³ don Juan. – To on w³a¶nie, ¿e tak powiem, wyrzuci³ ca³y ceremonia³ przez okno i praktykowa³ magiczne kroki wy³±cznie z t± my¶l±, z jak± pierwotnie ich u¿ywano, kiedy¶ w zamierzch³ej przesz³o¶ci – aby rozprowadzaæ energiê. Nagual Julian Osorio, który by³ po nim – mówi³ dalej – ostatecznie dobi³ ca³y ceremonia³. Jako ¿e by³ w rzeczywisto¶ci zawodowym aktorem i kiedy¶ siê utrzymywa³ z wystêpów w teatrze, wielk± wagê przyk³ada³ do – jak to okre¶lali czarownicy – teatru szamañskiego. On nazwa³ go teatrem nieskoñczono¶ci i zawar³ w nim wszystkie dostêpne mu magiczne kroki. Ka¿dy ruch odgrywanych przez niego postaci by³ na wskro¶ przesycony magicznymi krokami. To jeszcze nie wszystko, przekszta³ci³ on ten teatr w now± metodê ich nauczania. Wszystko siê zamknê³o pomiêdzy nagualem Julianem, aktorem nieskoñczono¶ci, a Silviem Manuelem, tancerzem nieskoñczono¶ci. Na horyzoncie zab³ys³a nowa era! Era czystego rozprowadzania! Don Juan, wyja¶niaj±c rozprowadzanie, mówi³, ¿e ludzie, postrzegani jako skupiska pól energii, s± zamkniêtymi jednostkami energetycznymi o ustalonych granicach, które nie pozwalaj± ani na przedostawanie siê energii z zewn±trz, ani wydostanie z wewn±trz. Z tego powodu energia zawarta w takim skupisku pól energetycznych to wszystko, na czym ka¿dy cz³owiek mo¿e bazowaæ. – Naturaln± sk³onno¶ci± ludzi – mówi³ – jest wypychanie energii jak najdalej od o¶rodków witalno¶ci, które siê mieszcz± po prawej stronie cia³a na samej krawêdzi klatki piersiowej, w okolicy w±troby i woreczka ¿ó³ciowego, oraz po lewej stronie cia³a, równie¿ na krawêdzi klatki piersiowej, w okolicy trzustki i ¶ledziony; na plecach, dok³adnie za tymi dwoma pierwszymi o¶rodkami – w okolicy nerek, i dok³adnie ponad nimi – w okolicy nadnerczy; jak równie¿ u nasady szyi, w do³ku u zbiegu obojczyka i mostka, a tak¿e doko³a macicy i jajników u kobiet. – Jak ludzie wypychaj± tê energiê, don Juanie? – zapyta³em. – Zamartwiaj±c siê – odpar³. – Poddaj±c siê napiêciom powszedniego ¿ycia. Przymus za³atwiania codziennych spraw odbija siê na ich zdrowiu. – A co siê dzieje z t± energi±, don Juanie? – spyta³em. – Zbiera siê na obrze¿ach ¶wietlistej kuli – rzek³. – Czasem tworzy nawet rodzaj grubej korowatej pow³oki. Magiczne kroki oddzia³uj± na ca³ego cz³owieka, pojmowanego jako cia³o fizyczne i jako skupisko pól energetycznych. Pobudzaj± energiê nagromadzon± w ¶wietlistej kuli i przekazuj± j± z powrotem do cia³a fizycznego. Magiczne kroki uaktywniaj± zarówno samo cia³o jako pewien uk³ad fizyczny, os³abiony przez rozproszenie energii, jak równie¿ cia³o jako pewien uk³ad energetyczny, który jest w stanie rozprowadziæ tê rozproszon± energiê. Energia na obrze¿ach ¶wietlistej kuli – ci±gn±³ – energia, która nie jest rozprowadzona, jest równie nieprzydatna jak kompletny brak energii. To naprawdê przera¿aj±ce, przechowywaæ gdzie¶ nadmiar energii, która jest w praktyce niedostêpna. To tak, jakby¶ by³ na pustyni i umiera³ z powodu odwodnienia, choæ masz ze sob± zbiornik z wod±, którego nie mo¿esz otworzyæ, bo nie masz czym. A na tej pustyni nie ma nawet jednego kamienia, którym móg³by¶ ten zbiornik rozbiæ. Prawdziw± magi± magicznych kroków jest to, ¿e kieruj± one z³ogi energii z powrotem do o¶rodków witalno¶ci; st±d w³a¶nie bierze siê owo poczucie b³ogo¶ci i nieprawdopodobnej sprawno¶ci fizycznej, które udziela siê praktykuj±cym. Czarownicy z linii don Juana, zanim siê zagubili w nadmierne rozbudowanych rytua³ach i ceremoniach, okre¶lili warunek rozprowadzenia. Nazwali go nasyceniem, co mia³o oznaczaæ, ¿e zanurzali swoje cia³a w obfito¶ci magicznych kroków, pozwalaj±c sile, która nas spaja, kierowaæ magicznymi krokami tak, aby jak najskuteczniej rozprowadza³y one energiê. – Jak to, don Juanie? Chcesz mi wmówiæ, ¿e za ka¿dym razem, gdy rozprostowujesz ko¶ci, i za ka¿dym razem, kiedy ja próbujê ciê na¶ladowaæ, faktycznie rozprowadzamy energiê? – spyta³em go pewnego razu bez cienia ironii. – Za ka¿dym razem, gdy wykonujemy jaki¶ magiczny krok – odpar³ – tak naprawdê zmieniamy podstawow± strukturê naszej istoty. Energia, zazwyczaj zalegaj±ca gdzie¶ i bezu¿yteczna, zostaje uwolniona i zaczyna przenikaæ do wiruj±cych o¶rodków witalno¶ci w ciele. Tylko i wy³±cznie z pomoc± tej odzyskanej energii jeste¶my w stanie zbudowaæ groblê, zaporê, która jako jedyna mo¿e powstrzymaæ ów niepowstrzymany i zawsze szkodliwy dla nas strumieñ zdarzeñ. Poprosi³em don Juana, aby poda³ mi przyk³ad takiej tamy na tym, jak to okre¶li³, szkodliwym strumieniu. Powiedzia³em mu, ¿e chcia³bym to sobie jako¶ wyobraziæ. – Podam ci przyk³ad – rzek³. – W moim wieku powinno mi dokuczaæ, dajmy na to, wysokie ci¶nienie. Gdybym siê uda³ do lekarza, ten, widz±c mnie, przyj±³by zapewne, ¿e oto ma przed sob± starego Indianina, którego wyczerpa³y tysi±ce ró¿nych trosk, rozgoryczenie i kiepskie od¿ywianie; skutkiem tego wszystkiego, jak ³atwo przewidzieæ i czego nale¿y siê spodziewaæ, jest nadci¶nienie. W moim wieku to normalne. Nie mam najmniejszych k³opotów z nadci¶nieniem – mówi³ dalej. – Nie dlatego, ¿e jestem silniejszy od przeciêtnego cz³owieka albo mam lepsze geny, ale dlatego, i¿ moje magiczne kroki pozwoli³y mojemu cia³u wy³amaæ siê z wszelkich wzorców zachowañ, których skutkiem jest nadci¶nienie. Mogê ¶mia³o powiedzieæ, ¿e za ka¿dym razem, gdy rozprostowujê ko¶ci, wykonuj±c jeden z moich magicznych kroków, blokujê strumieñ statystycznych za³o¿eñ i typów zachowañ, które normalnie w moim wieku powoduj± nadci¶nienie. Innym przyk³adem, który mogê ci podaæ, jest sprawno¶æ moich kolan – ci±gn±³. – Nie zauwa¿y³e¶, ¿e jestem o wiele zwinniejszy od ciebie? Poruszam kolanami jak ma³y ch³opta¶! Dziêki moim magicznym krokom stawiam tamê na strumieniu zachowañ i zmian w strukturze fizycznej, które z wiekiem przyczyniaj± siê do zesztywnienia kolan, zarówno u kobiet, jak i u mê¿czyzn. Chyba nic mnie tak nigdy nie z³o¶ci³o jak to, ¿e don Juan Matus, który z powodzeniem móg³by byæ moim dziadkiem, by³ nieporównywalnie m³odszy ode mnie. Przy nim by³em sztywnym i twardog³owym rutyniarzem. By³em niczym starzec. On za¶ by³ ¿wawy, pomys³owy, zwinny i praktyczny. Krótko mówi±c, by³ obdarzony czym¶, czego ja, mimo ¿e by³em m³ody, nie posiada³em – m³odo¶ci±. Bardzo lubi³ rozprawiaæ, ¿e byæ m³odym to nie to samo, co byæ obdarzonym m³odo¶ci±, i ¿e bycie m³odym nie stanowi ¿adnej przeszkody dla staro¶ci. Kierowa³ moj± uwagê na to, ¿e gdybym siê dok³adnie i spokojnie przygl±da³ innym ludziom, zgodzi³bym siê z tym, i¿ ju¿ w wieku dwudziestu lat s± oni starcami, idiotycznie klepi±cymi w kó³ko to samo. – Jak to mo¿liwe, don Juanie – zapyta³em – ¿e mo¿esz byæ m³odszy ode mnie? – Przezwyciê¿y³em mój umys³ – rzek³ i wytrzeszczy³ oczy, udaj±c wielk± dezorientacjê. – Nie mam umys³u, który by mi mówi³, ¿e ju¿ czas najwy¿szy siê zestarzeæ. Nie honorujê umów, których nie zawiera³em. Zapamiêtaj to sobie... to nie tylko puste has³o, kiedy czarownicy powiadaj±, ¿e nie honoruj± umów, których nie zawierali. Daæ siê staro¶ci to jedna z takich umów. D³ugo milczeli¶my. Wydawa³o mi siê, jakby don Juan czeka³, by zobaczyæ, jaki efekt wywo³a³y jego s³owa. Moje wewnêtrzne ja, zdawa³oby siê niepodzielne, rozdziera³o siê jeszcze bardziej w obliczu moich jawnie przeciwstawnych reakcji. Z jednej strony ca³± si³± woli od¿egnywa³em siê od bzdur, które wyg³asza³ don Juan; z drugiej strony jednak nie mog³em nie dostrzegaæ, jak trafne by³y jego spostrze¿enia. Don Juan by³ stary, a jednak wcale stary nie by³. By³ m³odszy ode mnie o ca³e wieki. Nie wi±za³y go ¿adne my¶li i nawyki. Wydeptywa³ ¶cie¿ki niewyobra¿alnych ¶wiatów. By³ wolny, a ja by³em wiê¼niem moich ciê¿kich konstrukcji my¶lowych i moich przyzwyczajeñ, banalnych i ja³owych refleksji nad sob±, które – jak poczu³em wówczas po raz pierwszy w ¿yciu – nie by³y nawet moje. Przy innej sposobno¶ci spyta³em don Juana o co¶, co nie dawa³o mi spokoju ju¿ od d³u¿szego czasu. Powiedzia³ mi wcze¶niej, ¿e czarownicy staro¿ytnego Meksyku odkryli magiczne kroki, które by³y niejako ukrytym skarbem, przechowywanym gdzie¶ do czasu, a¿ ludzie go odnajd±. Chcia³em wiedzieæ, kto móg³by co¶ takiego przechowywaæ z my¶l± o ludziach. Jedyne rozwi±zanie, które przychodzi³o mi do g³owy, nawi±zywa³o do katolicyzmu. S±dzi³em, ¿e zrobi³ to Bóg, jaki¶ anio³ stró¿ albo Duch ¦wiêty. – To nie Duch ¦wiêty, który jest ¶wiêty tylko dla ciebie, gdy¿ w skryto¶ci ducha jeste¶ katolikiem – rzek³ don Juan. – I z ca³± pewno¶ci± nie jest to Bóg, ów dobrotliwy ojciec, jak go sobie wyobra¿asz. Nie jest to te¿ jaka¶ bogini, matka ¿ywicielka, pod której piecz± s± wszelkie ludzkie sprawy, w co wielu wierzy. To raczej pewna bezosobowa si³a, która przechowuje nieprzebrane bogactwa dla ¶mia³ków maj±cych odwagê ich szukaæ. Jest to si³a pochodz±ca z tego wszech¶wiata, tak jak ¶wiat³o czy grawitacja. To pewien czynnik spajaj±cy, wibruj±ca si³a, która ³±czy skupiska pól energetycznych – ludzi – w jedn± zwart± ca³o¶æ. Ta wibruj±ca si³a jest czynnikiem, który nie pozwala na przedostawanie siê energii do wewn±trz i na zewn±trz ¶wietlistej kuli. Czarownicy staro¿ytnego Meksyku – ci±gn±³ – byli przekonani, ¿e wykonywanie magicznych kroków jest jedynym czynnikiem, który przygotowuje cia³o i doprowadza je do transcendentalnego potwierdzenia istnienia owej spajaj±cej si³y. Z obja¶nieñ don Juana wywnioskowa³em, ¿e wibruj±ca si³a, o której mówi³, spajaj±ca nasze pola energetyczne, musi bardzo przypominaæ zjawisko, które wed³ug wspó³czesnych astronomów zachodzi w j±drach wszystkich istniej±cych we wszech¶wiecie galaktyk. Ich zdaniem tam w³a¶nie, w j±drach galaktyk, dzia³a jaka¶ niewyobra¿alna si³a, która utrzymuje gwiazdy galaktyki w ich po³o¿eniu. Si³a ta, nazywana czarn± dziur±, jest pewnym tworem teoretycznym, dziêki któremu w najbardziej chyba sensowny sposób mo¿na wyja¶niæ, dlaczego gwiazdy nie oddalaj± siê, wypychane na zewn±trz przez w³asn± prêdko¶æ orbitaln±. Don Juan mówi³, ¿e dawni czarownicy wiedzieli, i¿ ludzie – bêd±cy skupiskami pól energetycznych utrzymuj± siê w sobie nie dziêki jakim¶ energetycznym zwojom albo wiêzom, lecz dziêki pewnego rodzaju wibracji, która nadaje wszystkiemu naraz istnienie i w³a¶ciwe miejsce. Don Juan wyja¶nia³, ¿e czarownicy poprzez swoje praktyki i dziêki zdyscyplinowaniu nabrali umiejêtno¶ci obchodzenia siê z t± wibruj±c± si³±, gdy tylko w pe³ni sobie u¶wiadomili jej istnienie. Bieg³o¶æ, do jakiej doszli w operowaniu ni±, by³a tak niesamowita, ¿e ich czyny obros³y legend±, przeobra¿one w wydarzenia mityczne, które przetrwa³y do naszych czasów w formie ba¶niowej. Na przyk³ad jedna z opowie¶ci o staro¿ytnych czarownikach, któr± us³ysza³em od don Juana, mówi³a o tym, ¿e potrafili z niezwyk³± ³atwo¶ci± rozproszyæ sw± fizyczn± masê, opieraj±c po prostu ca³± sw± ¶wiadomo¶æ i intencjê na tej sile. Don Juan stwierdzi³, ¿e chocia¿ w razie konieczno¶ci potrafili oni dos³ownie przej¶æ przez ucho igielne, to jednak nigdy nie byli zupe³nie zadowoleni z rezultatów rozpraszania swej masy. Powodem tego niezadowolenia by³o to, ¿e po utracie masy zanika³a ich zdolno¶æ do dzia³ania. Pozostawa³a im jedynie mo¿liwo¶æ biernego ¶ledzenia wydarzeñ, w których nie mogli uczestniczyæ. Rozgoryczenie, bêd±ce nastêpstwem tego wykluczenia z czynnego uczestnictwa w zdarzeniach, obróci³o siê, jak twierdzi³ don Juan, w s³abo¶æ, która w koñcu przyczyni³a siê do ich zguby – w obsesjê ujawnienia natury owej wibruj±cej si³y, obsesjê, która ¿ywi³a siê ich konkretno¶ci±; szamani zaczêli marzyæ o pochwyceniu i ujarzmieniu tej¿e si³y. Tym, czego najbardziej po¿±dali, by³a umiejêtno¶æ uderzania z eterycznego stanu bezmasowo¶ci – mrzonka, jak powiedzia³ don Juan, która nigdy siê nie zi¶ci. Wspó³cze¶ni praktykuj±cy, spadkobiercy kulturowej spu¶cizny po czarownikach staro¿ytno¶ci, u¶wiadomili sobie, ¿e traktowanie wibruj±cej si³y w kategoriach konkretno¶ci i u¿yteczno¶ci nie jest mo¿liwe, i opowiedzieli siê za jedyn± rozs±dn± alternatyw± – postanowili u¶wiadomiæ sobie istnienie tej si³y, za cel sobie stawiaj±c jedynie elegancjê i b³ogo¶æ wyp³ywaj±ce z wiedzy. – Wspó³czesnym czarownikom wolno wykorzystaæ moc owej wibruj±cej si³y spajaj±cej tylko raz, gdy poch³ania ich wewnêtrzny ogieñ, gdy zbli¿a siê czas, by opu¶ciæ ten ¶wiat – powiedzia³ mi kiedy¶ don Juan. – Dla czarowników nie ma nic prostszego ni¿ oprzeæ sw± absolutn± i ca³kowit± ¶wiadomo¶æ na owej wibruj±cej sile wraz z intencj± spalenia – i pyk! znikaj± niczym bañki mydlane. " (http://www.dobreksiazki.pl/okladki/duze/3434.jpg) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: (Nie)Ja Czerwiec 11, 2009, 22:05:27 – Jak to mo¿liwe, don Juanie – zapyta³em – ¿e mo¿esz byæ m³odszy ode mnie? – Przezwyciê¿y³em mój umys³ – rzek³ i wytrzeszczy³ oczy, udaj±c wielk± dezorientacjê. – Nie mam umys³u, który by mi mówi³, ¿e ju¿ czas najwy¿szy siê zestarzeæ. Nie honorujê umów, których nie zawiera³em. Zapamiêtaj to sobie... to nie tylko puste has³o, kiedy czarownicy powiadaj±, ¿e nie honoruj± umów, których nie zawierali. Daæ siê staro¶ci to jedna z takich umów. niesamowite jak ³atwo poddajemy siê programowaniu, nie maj±c pojêcia jak± mamy moc.. staro¶æ, choroby, p³odno¶æ itp. tylko niestety nie jest tak ³atwo wprowadziæ nowy program.. :) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: radoslaw Czerwiec 11, 2009, 23:08:56 Cytuj tylko niestety nie jest tak ³atwo wprowadziæ nowy program.. Najlepiej najpierw wykasowaæ stary system ;) Ja mia³em to szczê¶cie ¿e prze¿y³em smieræ kliniczn± czy co¶ w tym stylu ;D Z tego co siê zorientowa³em inny sposób to jaskinia i 20 lat wolnego czasu lub wycieczka do Peru lub Zegrza pod Warszaw± i ceremonia zwi±zana z ayahusca. pozdrawiam Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: (Nie)Ja Czerwiec 12, 2009, 21:45:44 ja bym raczej wola³a bez tego "szczê¶cia" :)
ayahuasca? hmm.. no nie wiem.. s³ysza³am ¿e ten grzybek najpierw musi Ciê polubiæ, bez tego nie jest za ciekawie ::) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: radoslaw Czerwiec 12, 2009, 22:57:50 By³o super, ¶mieræ to najwspanialsza impreza w ¿yciu ;D
Grzybki to psylocybina, tez pomcna w procesie wykasowywania wdruków w nasz± ¶wiadom¶æ. Kaktusy z tej samej kategorii, doskona³e przy problemach z wybaczaniem. Ayahusca to inna parafia, wiêcej http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=136.0 aloha! Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: (Nie)Ja Czerwiec 13, 2009, 20:29:01 By³o super, ¶mieræ to najwspanialsza impreza w ¿yciu ;D wierzê na s³owo :)Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Lucyfer Czerwiec 19, 2009, 09:47:58 Zobacz te¿:
Gurdjieff - Meetings with Remarkable Men [PL] http://forum.swietageometria.info/index.php/topic,535.msg2693.html#msg2693 Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Aksza Czerwiec 20, 2009, 20:18:14 Tak , smierc to wyzwalajaca impreza w zyciu. Tylko ze nie chodzi o smierc w aspekcie fizycznym , a o smierc mistyczna. ;)
Kiara :) :) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: (Nie)Ja Czerwiec 20, 2009, 23:07:53 ¶mieræ mistyczna.. czyli przebudzenie ¶wiadomo¶ci? to dla mnie zbyt enigmatyczne.. poproszê o konkrety :)
Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Aksza Czerwiec 21, 2009, 01:44:42 Smierc mistyczna to po pierwsze rozstanie sie ze wszystkimi dotychczasowymi wzorcami , ktore mialy negatywny wplyw na nasz rozwoj. Zwyczajnie wyjscie z uzaleznien materii z jej wladzy nad nami. rezygnacja wszystkich ja chce zeby bylo tak.... Akceptacja ze zrozumieniem tego co oferuje nam los... , nawet trudnych i negatywnych na pierwszy rzut oka zdarzen. Wowczas dopiero nastepuje smiec mistyczna , nie Czlowieka a uzaleznien , ktore go wiazaly z dawnymi zachowaniami. Gdy to sie zrealizuje, wowczas dopiero rozpoczyna sie przebudzenie swiadomosci i zycie prowadzace do transformacji materi w cialo subatomowe, zlote cialo.
Kiara :) :) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: (Nie)Ja Czerwiec 21, 2009, 15:29:15 OK. Akceptacja tego co przynosi nam los to podstawa, bo czasami rzeczy negatywne okazuj± siê po czasie pozytywnymi, a je¶li nie to wykreowali¶my je sami, wiêc nie pozostaje nic poza akceptacj±, która w dodatku jest podstaw± zmiany.
Natomiast z drugiej strony akceptacja wcale nie wyklucza dla mnie "ja chcê zeby by³o tak" czyli kreacji wydarzeñ :) Czym¶ innym i o wiele bardziej skomplikowanym wydaje mi sie wyzbycie siê programów wdrukowanych nam przez kulture i spo³eczeñstwo.. ;) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Leszek Czerwiec 21, 2009, 16:16:01 OK. Akceptacja tego co przynosi nam los to podstawa, bo czasami rzeczy negatywne okazuj± siê po czasie pozytywnymi, a je¶li nie to wykreowali¶my je sami, wiêc nie pozostaje nic poza akceptacj±, która w dodatku jest podstaw± zmiany. Natomiast z drugiej strony akceptacja wcale nie wyklucza dla mnie "ja chcê zeby by³o tak" czyli kreacji wydarzeñ :) (...) Wed³ug mnie jest odwrotnie, czyli, ¿e to brak akceptacji umo¿liwia rozwój. Akceptacja siebie. Je¶li kto¶ CA£KOWICIE akceptuje siebie, to znaczy, ¿e a) jest doskona³y i wszystko mu siê w sobie podoba albo b) nie jest doskona³y i akceptuje siebie z wadami. Je¶li kto¶ akceptuje siebie z wadami, to nie bêdzie tych wad transformowaæ i nie bêdzie siê doskonaliæ. Zmiana siebie opiera siê wiêc ZASADNICZO na braku akceptacji w sobie czego¶. I w³a¶nie dlatego, ¿e czego¶ nie akceptujê to to co¶ w sobie zmieniam. Totalna akceptacja siebie oznacza wiêc osi±gniêt± ju¿ doskona³o¶æ albo stagnacjê. Akceptacja ¶wiata. O akceptacji ¶wiata nie mam ju¿ czasu napisaæ... :-) Tworzysz ¶wiat takim jaki jeste¶... Pozdrawiam Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Lily Czerwiec 21, 2009, 17:33:45 Wszystko sprowadza siê do znaczenia s³owa "akceptacja" (definicja definicji nie równa). Ja akceptacje postrzegam jako ¶wiadomo¶æ, zdawanie sobie sprawy (z w³asnych emocji, wydarzeñ). Wtedy mam wiedzê, z której mogê skorzystaæ i która pozwala mi na pój¶cie na przód. Jaki¶ przyk³ad mo¿e. By³o wspomniane o "przeciwno¶ciach losu" i "nieprzyjemnych rzeczach, które nam siê przytrafiaj±", wiêc pójd¼my tym tropem. Za³ó¿my, ¿e nagle dowiadujê siê, ¿e jestem ¶miertelnie chora i pozostaje mi tylko kilka miesiêcy ¿ycia. W moim ziemskim odczuciu taka choroba to co¶ negatywnego i niepo¿±danego. Pytanie teraz co z tym zrobiæ? Jak w takim wypadku zaakceptowaæ to co "przyniós³ mi los". Je¶li przyjmê to jako ostateczno¶æ i pozostanê bierna wtedy rzeczywi¶cie nie ma miejsca na jak±kolwiek zmianê, ale je¶li wykorzystam to jako lekcje dla siebie pójdê o etap dalej. Opcji jest wiele - mogê zamkn±æ siê w swoich emocjach, pogr±¿yæ w ¿alu, gniewie, rezygnacji, obwiniaj±c wszystkich i wszystko itd. i czekaæ na koniec pe³na strachu przed ¶mierci± lub zdaæ siê na ³askê/cud :D mogê równie¿ zadaæ sobie pytanie "dlaczego tak siê sta³o" i znale¼æ przyczynê. W koñcu dojdê do tego, ¿e choroba wynika z braku akceptacji w³a¶nie i nie jest ¿adn± kar± ani prób± przys³an± z zewn±trz, ale wynikiem mojej w³asnej dzia³alno¶ci. St±d ju¿ prosta droga do decyzji czy chcê wyzdrowieæ czy nie.
Leszku, tak mi siê wydaje, ¿e ten kto¶ kto stwarza ¿ycie, akceptuje je ca³kowicie ze wszystkimi wadami i niedoskona³o¶ciami, a jednak takie ¿ycie siê rozwija, ewoluuje, przemieszcza w ró¿nych kierunkach czyli nie ma miejsca na stagnacjê. Takie ¿ycie jest jednocze¶nie czê¶ci± tego kto je stworzy³, czyli po¶rednio stwórca rozwija siê razem z nim mimo ¿e jest doskona³y. Akceptacja pozwala Ci pój¶æ w ka¿dym kierunku który zechcesz obraæ bez os±dzania. Chocia¿ tu by mo¿na filozofowaæ bez koñca :D Pozdrawiam ;) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Lucyfer Czerwiec 21, 2009, 18:10:29 Anthony de Mello "Wezwanie do mi³o¶ci"
"Czy nigdy nie obrzyd³o ci ¿ycie, czy nie mia³e¶ serdecznie do¶æ ci±g³ego uciekania od lêków, niepokojów, czy nie czu³e¶ siê zmêczony ¿ebraniem o aprobatê, czy nie wyczerpywa³o ciê to, ¿e by³e¶ bezradnie wleczony przez swoje przywi±zania i nawyki? Czy odczu³e¶ kiedy¶ bezsens ¿ycia, w którym studiujesz po to, by uzyskaæ stopieñ naukowy, potem znajdujesz pracê, po czym urz±dzasz w ¿yciu nudy; lub je¶li jeste¶ zdobywc±, osiadasz w ¿yciu pe³nym emocjonalnego zamêtu spowodowanego tym, za czym gonisz? Je¶li tak — a czy istnieje choæ jedna osoba, która tego nie odczu³a — to boski p³omieñ niezadowolenia zosta³ wzniecony w twoim sercu. Teraz jest czas, by go podsycaæ, zanim nie zostanie zadeptany przez codzienn± harówkê ¿ycia. Teraz jest ¦wiêta Pora, gdy musisz znale¼æ czas, aby wystartowaæ i popatrzyæ na swoje ¿ycie, pozwalaj±c p³omieniowi rosn±æ i rosn±æ, gdy ty patrzysz, i nie dopuszczaj±c, by ciê co¶ od tego zadania oderwa³o. Teraz jest czas, aby¶ zobaczy³, ¿e absolutnie nic spoza ciebie nie mo¿e ci przynie¶æ trwa³ej rado¶ci. Ale w tym samym momencie, gdy to dostrze¿esz, zauwa¿ysz, ¿e w twoim sercu powstaje lêk. Strach, ¿e je¶li dopu¶cisz do istnienia to niezadowolenie, obróci siê ono we w¶ciek³y wybuch gniewu, który spowoduje bunt przeciwko wszystkiemu, co twoja kultura i religia uwa¿a za drogie; przeciwko ca³emu sposobowi my¶lenia, czucia i postrzegania ¶wiata, które one wbi³y ci do g³owy metod± prania mózgu, aby¶ to zaakceptowa³. Ten po¿eraj±cy p³omieñ spowoduje, ¿e nie tyle rozhu¶tasz ³ód¼, ile spalisz j± na popió³. Nagle stwierdzisz, ¿e ¿yjesz w ca³kowicie innym ¶wiecie, nieskoñczenie odleg³ym od ¶wiata otaczaj±cych ciê ludzi, gdy¿ wszystko, co dla innych jest drogie, za czym wo³aj± ich serca, honor, w³adza, akceptacja, aprobata, bezpieczeñstwo, bogactwo, ty widzisz jako cuchn±ce och³apy — tak jak jest naprawdê. To odra¿a i wzbudza obrzydzenie. A wszystko, od czego inni zawsze uciekaj±, ju¿ odt±d nie jest przera¿aj±ce. Sta³e¶ siê spokojny, bez lêku i wolny. Opu¶ci³e¶ swój ¶wiat z³udzeñ, a wkroczy³e¶ do królestwa." http://rapidshare.com/files/247043633/Anthony_de_Mello_Wezwanie_do_milosci.rar Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Leszek Czerwiec 21, 2009, 20:55:22 Lily, nie mam czasu, aby odpowiadaæ, ale generalnie nie rozci±gajmy za bardzo znaczeñ s³ów jak ju¿ siê nimi pos³ugujemy.
Jest s³owo akceptacja, jest s³owo tolerancja i jest ¶wiadomo¶æ siebie i te s³owa znacz± ró¿ne rzeczy. Piszesz "Leszku, tak mi siê wydaje, ¿e ten kto¶ kto stwarza ¿ycie, akceptuje je ca³kowicie ze wszystkimi wadami i niedoskona³o¶ciami, a jednak takie ¿ycie siê rozwija, ewoluuje, przemieszcza w ró¿nych kierunkach czyli nie ma miejsca na stagnacjê." To co piszesz dotyczy akceptacji ¶wiata a nie siebie. Oczywi¶cie mo¿na doskonaliæ siê np. w zabijaniu ludzi czemu nie i siê w tym rozwijaæ, tworzyæ nowe sposoby torturowania i zabijania, mo¿na wszczynaæ wojny. To bardzo ludzkie i to jeszcze to akceptowaæ... No problem... No i jeszcze sobie podeprzeæ to "grzechem pierworodnym" Czemu nie... Mo¿na te¿ pob³a¿liwie lub z mi³o¶ci± patrzeæ na ludzkie s³abo¶ci. Jednak ka¿dy ruch w celu zmiany czegokolwiek bêdzie bazowa³ na braku akceptacji, która wyzwala chêæ zmiany. Inaczej wszystko odtwarza siê nieustannie na tym samym poziomie.. Jednak zmiana JAKO¦CIOWA wymaga zanegowania status quo, a to = brak akceptacji dla tego co siê dzieje. A to, ¿e ludzi powtarzaj± bezrefleksyjnie ró¿ne "m±dro¶ci" i redefiniuj± pojêcia, aby im one pasowa³y do ich przyzwyczajeñ czy schematów my¶lowych to inna sprawa.... Dlatego potem mo¿na akceptowaæ takie rzeczy jak np. z WIkipedii "Akceptacja (z ³ac. acceptatio: dos³. przyjmowanie) – sprzyjanie przemianie jednostki. Poprzez akceptacjê rozumiemy umacnianie w drugiej osobie procesu stawania siê, uczynienie wszystkiego, aby osoba ta realizowa³a swoje mo¿liwo¶ci." Je¶li ju¿, to mogli by przynajmniej dodaæ, ¿e to jest mo¿liwe na skutek odró¿niania osoby jako takiej od jej zachowañ. Akceptuj± cz³owieka, ale nie akceptuj± jego zachowañ dlatego mu pomagaj±... tralalala etc... Przyjmujê u³omno¶æ to przyjmujê, a jak zaczynam sprzyjaæ przemianie, to wystarczy zadaæ pytanie DLACZEGO chcê co¶ zmieniaæ? Bo akceptuje? NIE, bo NIE akceptujê! - frazy w wierszu, kilku nut w linii melodycznej, koloru na p³ótnie, tekstu który poprawiam tu na forum, bo mi zdanie nie brzmi, nie mówi±c o zachowaniach polityków.... ;) Akceptacja ma wiele odcieni. Mogê akceptowaæ ¿ycie jako materia³ do obróbki (jak rze¼biarz kamieñ), ale ka¿dy ruch ku doskonaleniu opiera siê na braku akceptacji dla status quo. To moje zdanie. Ludzie czêsto powtarzaj± ró¿ne "m±dro¶ci"... Itd, itp.. Pozdrawiam :) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Lily Czerwiec 21, 2009, 21:31:51 W takim razie akceptacja ca³kowita jest nierealna, nie ma racji bytu, dlatego ¿e ci±gle siê zmieniamy i ci±gle chcemy czego¶ innego, nowego, w ten sposób zawsze co¶ nam zgrzyta wymagaj±c naprawienia, tudzie¿ poznania. A wszystko to s± pojêcia wzglêdne i ka¿dy inaczej je rozumie (ró¿nice widoczne chocia¿by w szczegó³ach), wiêc chyba rzeczywi¶cie nie ma sensu siê nad tym rozwodziæ.
Pozdrawiam :) PS. Bardzo lubiê pozycje de Mello, bo daj± du¿o inspiracji w poznawaniu siebie, a przy tym pisane s± z prostot± wiêc mog± trafiæ do ka¿dego. Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Leszek Czerwiec 21, 2009, 22:52:30 Trochê z³agodzi³em swoj± wypowied¼. Chcia³em jeszcze ostrzej, ale chyba i tak poczu³a¶, ¿e Ci co¶ zgrzyta w moich s³owach prawda? I mog³a¶ ¶mia³o napisaæ, ¿e za ostro to uj±³em i by³aby to prawda, nieprawda¿? ale oczywi¶cie akceptujesz ludzkie u³omno¶ci.... ;)
Ja wole milczeæ na takie tematy, bo to jest po prostu ¶wiat prze¿yæ i tak naprawdê to zauwa¿y³em, ¿e jak ludzie mówi± w tonacji De Mello to zazwyczaj im czego¶ brakuje i szukaj± kogo¶ do wspólnego odczuwania, wiêc wysy³aj± "sygna³y" mówi±c i mówi±c ciagle to samo... Nie lepiej od razu usi±¶æ i poæwiczyæ dotyk? ;) http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=300.0 Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Lily Czerwiec 21, 2009, 23:34:36 Ha! Prawda - jak ja lubiê to s³owo :D a powa¿nie, nie tyle akceptuje, co raczej siê nie wtr±cam, ka¿dy ma swoje przemy¶lenia i swoje prawo do ich wyra¿ania jak mu siê tylko podoba, choæby mia³o mi zgrzytaæ po ka¿dym Twoim zdaniu ;D Zreszt±, Kiara poci±gnê³a ten w±tek w takim kierunku i co¶ mnie podkusi³o by zabraæ g³os. W sumie to zgadzam siê z tym milczeniem (choæ nie za bardzo rozumiem powi±zania de Mello i brakami u ludzi - ka¿dy chyba ma jakie¶ braki? ::)), dzia³anie jest przyjemniejsze i daje wiêksze efekty. S³owa s± tylko ¶rodkiem, i czasem lepiej siê powstrzymaæ przed ich u¿ywaniem, bo wychodz± z tego przeró¿ne gdybania i "m±dro¶ci", jak to uj±³e¶, a zero konkretów. A dotykiem mo¿na "powiedzieæ" o wiele wiêcej i krócej.
Btw. dziêki wielkie za to forum, t³umaczenia i wszelkie info które wrzucasz, to tylko mobilizuje by wydusiæ z siebie jeszcze wiêcej w poszukiwaniach i podaæ dalej ;) Pozdrawiam Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Aksza Czerwiec 22, 2009, 09:31:53 Akceptacja....
z WIkipedii "Akceptacja (z ³ac. acceptatio: dos³. przyjmowanie) – sprzyjanie przemianie jednostki. Poprzez akceptacjê rozumiemy umacnianie w drugiej osobie procesu stawania siê, uczynienie wszystkiego, aby osoba ta realizowa³a swoje mo¿liwo¶ci." To tlumaczenie jest zupelnie wystarczajace do prawidlowego zrozumienia slowa akceptacja, wystarczy uwaznie przeczytac. Ocywiecie kazdy reprezetuje inny poziom wartosci , tak wiec zyje w innych konfiguracjach zdarzec , inaczej je przezywa. Jednak akceptacja ich ( tych zyciowych zdarzen) a nie walczenie z nimi by je przemieniac wedlog naszych ludzkich ( jeszcze niedojrzalych wyobrazen) jest sensem tej dyskusji. Kazdy ma inny scenariusz zycia, wybrany w planie przedurodzeniowym jako najlepszy dla jego rozwoju z wielu wzgledow ( zakladam iz czytajacy wierza w to) , tak wiec walczenie ze spotykajacymi nas zdarzeniami nie daje mozliwosci ich doglebnego przezycia. Akceptacja ( w moim przekazie) to przezywanie doglebne chwil sytuacji ( zlych i dobrych , bo po czasie okazuje sie iz zmieniaja diametralnie swoja range) jako najlepszych dla nas , dla naszego rozwoju.Bo istotnie podnosza one ten rozwoj. Prowadza w mozliwosc glebszego zrozumienia i wynosza w wyzszy system wartosci. Akceptacja to nie jest wchodzenie w czyjs nizszy sposob zycia , nie jest krzywdzeniem siebie w ten sposob. Ale jest aprobata ze zrozumieniem czyjejs nieporadnosci. Jest pozostawieniem mu wiedzy o innosci , o mozliwosci zycia inaczej .Ale jest rowniez nie ingerecja na sile wbrew woli kogos w jego zycie i przemienianie go na nasz sposob postrzegania jego dobra. Co nie znaczy iz osoba tworzaca konflikt z prawem zostanie poza jego zasiegiem z powodu akceptacji jego stylu zycia,Nie, prawo samo sie upomnie o konsekwecje zachowan, a my mamy zaakceptowac ten tok zdarzen , jako najlepszy dla tej osoby ( dlaczego? jest najlepszy?, to sekret planu przedurodzeniowego), wowczas zaistnieje akceptacja. Ale taka akceptacja jest naprawde bardzo trudna, my chcemy dla bliskich takiego dobra jak dla siebie, ogladamy je przez pryzmat wlasnej indywidualnosci. Kazda Istota jest inna , posiada wlasny pryzmat i wlasne dobro , wcale nie takie jak nasze.Tak wiec nasze chcenie nie musi byc jej dobrem. Wracajac do poczatku... akceptacja to przyjmowanie sprzyjajace rozwojowi jednostki....... Kiara :) :) ps. Lily dobrze ze tu zawitalas, lepiej wymienic jedno zdanie z madrymi ludzmi , niz cale epistoly pisac z madrymi inaczej.. Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: (Nie)Ja Czerwiec 22, 2009, 17:59:19 wiem ¿e nie masz czasu na ja³owe dyskusje, ale pozwól ¿e podzielê siê moimi m±dro¶ciami ;)
Wed³ug mnie jest odwrotnie, czyli, ¿e to brak akceptacji umo¿liwia rozwój. je¶li bêdê siê szamotaæ wewnêtrznie z sytuacj±, która mi sie nie podoba to raczej jej nie zmieniê.. muszê sobie powiedzieæ "OK. to ja j± stworzy³am, co muszê zrobiæ by do¶wiadczaæ czego¶ innego?" -dla mnie to akceptacja, bez której zmiana jest niemo¿liwa :) Nie lepiej od razu usi±¶æ i poæwiczyæ dotyk? ;) a jak to zrobiæ je¶li wiêkszo¶æ ludzi, których spotykasz odpycha Ciê energetycznie i w g³êbi duszy czujesz, ¿e nie masz z nimi nic wspólnego? có¿, chyba jestem Reptilian- jedyne "logiczne" wyt³umaczenie ;D ;D Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Thotal Czerwiec 29, 2009, 01:14:30 Wis³ocka zawsze mówi³a w takich przypadkach... przeczekaæ :)
Pozdrawiam - Thotal :) Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: (Nie)Ja Lipiec 01, 2009, 20:05:42 czekam, czekam.. nie uciekam ;)
Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: radoslaw Lipiec 26, 2009, 15:15:06 http://www.youtube.com/v/mqfwkIArqMs&hl=pl&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/mqfwkIArqMs&hl=pl&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>
pozdrawiam Tytu³: V Rytua³ów Tybetañskich Wiadomo¶æ wys³ana przez: radoslaw Sierpieñ 08, 2009, 01:11:27 OPIS ÆWICZEÑ Rytua³ 1. Stañ prosto z rêkami uniesionymi równolegle do pod³ogi. Palce z³±czone razem, d³onie otwarte, skierowane ku do³owi. Zacznij obracaæ siê wokó³ w³asnej osi zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Wirowanie zacznij i zakoñcz powoli zwiêkszaj±c i zmniejszaj±c prêdko¶æ stopniowo. Stopy maj± pod±¿aæ za rêkami, a nie odwrotnie. Wzrok skup na dowolnym punkcie na wysko¶ci oczu. Aby unikn±æ zawrotów g³owy, po zakoñczeniu obrotów stañ na lekko rozstawionych nogach, z³ó¿ d³onie przed sob± na wysoko¶ci mostka i skup wzrok na zetknietych kciukach. (http://www.krainazdrowia.ovh.org/tibeter1.gif) Rytua³ 2. Po³ó¿ siê na plecach. Wyprostuj nogi i z³±cz kostki. Rêce z d³oñmi u³o¿onymi p³asko na pod³odze wyci±gnij po obu stronach cia³a. Wdychaj±c powietrze przez nos unie¶ nogi o nieco ponad 90 stopni w górê i jednocze¶nie podnie¶ g³owê przyci±gaj±c podbródek do piersi. Æwiczenie powinno siê wykonywaæ jednym p³ynnym ruchem. Nastêpnie robi±c wydech, powróæ do pozycji wyj¶ciowej opuszczaj±c powoli na pod³ogê zarówno g³owê, jak i wyprostowane nogi. Palce u nóg powinny byæ wyprostowane, a ni¿sze partie pleców oparte o pod³ogê. Aby u³atwiæ sobie doprowadzenie nóg do pionu, wyprowadzaj ruch od piêt, mo¿esz równie¿ pod³o¿yæ d³onie pod po¶ladki. (http://www.krainazdrowia.ovh.org/tibeter2.gif) Rytua³ 3. Uklêknij opieraj±c zagiête palce stóp o pod³ogê. Nogi rozstaw na szeroko¶æ bioder. D³onie u³ó¿ z ty³u ud tu¿ pod po¶ladkami.Wyprostuj krêgos³up, przyci±gnij podbródek do klatki piersiowej. Nastêpnie robi±c wdech odchyl g³owê do ty³u najdalej jak potrafisz. Robi±c wydech powróæ do pozycji wyj¶ciowej. Pamiêtaj o tym, aby przed sk³onem g³owy do przodu naprê¿yæ kark, dopiero potem sk³oñ prowadzon± przez podbródek g³owê do piersi, a nastêpnie ostro¿nie odchyl j± do ty³u (podbródek nadal prowadzi g³owê). Napinaj miê¶nie po¶ladków i unikaj wygiêcia krêgos³upa w czê¶ci krzy¿owej. (http://www.krainazdrowia.ovh.org/tibeter3.gif) Rytua³ 4. Usi±d¼ na pod³odze z wyprostowanymi i lekko rozstawionymi nogami, tak aby stopy by³y oddalone od siebie o oko³o 25 cm. Wyprostuj krêgos³up, d³onie oprzyj p³asko na ziemii, tu¿ przy biodrach. Przyci±gnij podbródek do klatki piersiowej. Robi±c wdech unie¶ biodra i jednocze¶nie zegnij nogi w kolanach (podeszwy stóp oparte o pod³o¿e), odchylaj±c jednocze¶nie g³owê do ty³u.Tu³ów powinien znajdowaæ siê w linii prostej z udami, równolegle do pod³ogi, natomiast ramiona i ³ydki prostopadle do ziemii. Wydychaj±c powietrze powróæ do pozycji pocz±tkowej. Przed sk³onem g³owy, naprê¿ szyjê, z tej pozycji - za brod± ostro¿nie przechyl g³owê do ty³u. Wyprowadzaj ruch cia³a z miednicy i dolnej czê¶ci pleców, wypychaj miednicê w kierunku stóp. (http://www.krainazdrowia.ovh.org/tibeter4.gif) Rytua³ 5. Po³óz sie twarz± do ziemi, z wyprostowanymi nogami i podwiniêtymi palcami stóp. Opieraj siê na rêkach, trzymaj d³onie skierowane wnêtrzem do do³u. Ramiona i nogi powinny byæ odsuniête od siebie o oko³o 60 cm. Unie¶ cia³o, ca³kowicie wyprostuj rêce. Krêgos³up wygnij w ³uk, tak aby uwypukli³a siê klatka piersiowa, a dolna czê¶c pleców by³a zapadniêta. G³owê trzymaj wysoko, odchylon± do ty³u. Nastêpnie wykonaj wdech i jednocze¶nie zegnij cia³o na wysoko¶ci bioder i doprowad¼ je do pozycji przypominaj±cej kszta³tem odwrócon± literê "V", równocze¶nie przyci±gnij brodê do piersi. Zrób wydech powracaj±c do pozycji wyj¶ciowej. Æwiczenie wykonuj na nie¶lizgaj±cym siê pod³o¿u, najlepiej na boso. Aby unikn±æ os³abienia lêd¼wiowej czê¶ci krêgos³upa, napinaj miê¶nie po¶ladków. Do pozycji wyj¶ciowej (le¿enie na ziemii) powróæ dopiero po zakoñczeniu pe³nego cyklu powtórzeñ. (http://www.krainazdrowia.ovh.org/tibeter5.gif) Po zakoñczeniu ka¿dej serii jednego pe³nego æwiczenia stañ ze z³±czonymi stopami i rêkami opartymi na biodrach. We¼ g³êboki oddech, wdychaj±c powietrze przez nos. Nastêpnie wykonaj wydech przez otwarte usta u³o¿one w kszyta³cie litery "o". Po ka¿dym pe³nym æwiczeniu zrób 2 takie oddechy. Kiedy wykonasz ju¿ wszystkie rytua³y, po³ó¿ siê na plecach i rozlu¼nij przez kilka minut. Oddychaj powoli i spokojnie wczuwaj±c siê we w³asne cia³o. Praktyczne wskazówki Rytua³y tybetañskie mog± poprawiæ nasze samopoczucie psycho-fizyczne je¿eli bêdziemy pamiêtaæ o kilku wa¿nych zasadach podczas ich wykonywania. Oto one: wed³ug literatury, æwiczenia najlepiej wykonywaæ w serii po 21 ka¿de, przkroczenie tej liczby powtórzeñ nie przynosi dodatkowego efektu energetycznego; najkorzystniej jest rozpocz±æ od 3 powtórzeñ, a nastêpnie "dok³adaæ" 2 powtórki w kolejnych dniach; pamiêtaj, ¿e ka¿dy organizm jest inny, dlatego liczba powtórzeñ przy których dana osoba czuje siê dobrze jest spraw± indywidualn± i równie dobrze mo¿e ona wynosiæ 7, 9 lub 13; ws³uchaj siê w siebie, niech Twoje samopoczucie bêdzie Twoim doradc± i przewodnikiem; rytua³y najlepiej jest wykonywaæ rano przed ¶niadaniem; mo¿na æwiczyæ równie¿ wieczorem, jednak nie pó¼niej ni¿ o godzinie 18, gdy¿ w przeciwnym razie mog± wyst±piæ problemy z za¶niêciem spowodowane nadmiernym pobudzeniem organizmu; w trakcie æwiczeñ oddychaj lekko i spokojnie; przy ka¿dym æwiczeniu zwróæ uwagê na synchronizacjê oddechu z ruchem, a wiêc na równoczesne wykonywanie ruchu i oddechu; czas rozpoczêcia oddechu jest zgodny z chwil± rozpoczêcia ruchu; generalnie obowiazuje zasada, ¿e przy ruchu od pod³o¿a w górê wykonujemy wdech, natomiast przy powrocie do pozycji wyj¶ciowej (ruch w kierunku pod³o¿a) wykonujemy wydech; pamiêtaj o tym, aby nigdy nie wstrzymywaæ oddechu; æwicz tylko wtedy kiedy czujesz siê zdrowo; przy chorobach z gor±czk±, menstruacji, po zabiegach chirurgicznych nale¿y æwiczenia przerwaæ; w przypadku choroby uk³adu kr±¿enia, choroby Parkinsona, nadczynno¶ci tarczycy, stwardnienia rozsianego, dyskopatii, przepukliny, artretyzmu, a tak¿e ci±¿y skonsultuj z lekarzem, czy mo¿esz wykonywaæ tego rodzaju æwiczenia; pamiêtaj o tym, ¿e rytua³y tybetañskie to przede wszystkim rytua³y energetyczne, a nie sport wyczynowy; wykonuj te æwiczenia powoli, starannie i ¶wiadomie traktuj±c je jako rodzaj medytacji. Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Leszek Sierpieñ 13, 2009, 11:25:59 Szósty rytua³ tybetañski
Istnieje równie¿ szósty rytua³ bêd±cy uzupe³nieniem pozosta³ych. Ma on na celu zapobiec utracie energii zwi±zanej z aktem seksualnym. Osoby ¿yj±ce w celibacie mog± dzieki niemu uwolniæ sie od napiêcia i efektywniej wykorzystaæ zgromadzon± energiê seksualn±. Czê¶æ æwicz±cych twierdzi, ¿e poprzez ten rytua³ odczucia seksualne staj± siê subtelniejsze i bardziej uduchowione. Wykonywanie tego æwiczenia powinno siê rozpocz±æ dopiero po regularnym praktykowaniu przez szereg tygodni, a nawet miesiêcy piêciu rytua³ów, tak aby organizm zosta³ odpowiednio oczyszczony i zharmonizowany, a tym samym przygotowany na wykorzystanie energii uwalnianej podczas szóstego æwiczenia. Aktywno¶æ seksualna oraz szósty rytua³ nie wykluczaj± siê wzajemnie, jednak nale¿y pamiêtaæ, aby przez kilka godzin po wykonywaniu tego æwiczenia nie odbywaæ stosunków seksualnych. Niektórzy twierdz±, ¿e praktykowanie tego rytua³u przez osoby w wieku 18-19 lat mo¿e zaburzyæ naturalny rozwój o¶rodków energetycznych na które on oddzia³uje. OPIS ÆWICZENIA Stañ prosto z rêkoma opartymi na biodrach i stopami rozstawionymi na oko³o 10 cm. We¼ g³êboki wdech, a nastêpnie wydech przez usta u³o¿one w kszta³cie litery "o". Podczas wydechu pochyl siê do przodu opieraj±c rêce o kolana. Pochylony, ca³kowicie opró¿nij p³uca z powietrza, wci±gaj±c jednocze¶nie miê¶nie brzucha. Wstrzymuj±c oddech i wci±gaj±c brzuch, powróæ do pozycji pocz±tkowej (cia³o wyprostowane, rêce na biodrach). Wstrzymaj oddech przez kilka sekund. Nastêpnie we¼ d³ugi, powolny, g³êboki wdech i rozlu¼nij siê. Æwiczenie powtórz maksymalnie do 3 razy. Na koniec we¼ 2 g³êbokie oddechy (wdech przez nos, wydech przez usta u³o¿one w kszta³cie litery "o"). http://krainazdrowia.ovh.org/rytualy.htm Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Ada¶ Styczeñ 28, 2010, 15:56:07 Czy mo¿e kto¶ napisaæ co¶ na temat samego wirowania, w rytua³ach tybetañskich jest to ruch zgodnie z ruchem zegarem, ale ju¿ u Osho, Gurdjeff'a (wiruj±ce derwisze, Sufizm) w lewo.
Tytu³: Odp: Ruch cia³a i przep³yw energii Wiadomo¶æ wys³ana przez: Leszek Listopad 13, 2010, 12:42:49 Kontunuacja:
http://forum.swietageometria.info/index.php/topic,366.0.html i http://forum.swietageometria.info/index.php/topic,534.0.html |