niezale¿nie od okoliczno¶ci
tu i teraz jest zawsze najwa¿niejsze
sztuka/technika manipulacji zawsze opiera siê na stworzeniu umys³owej koncepcji zagnie¿d¿enia/skoncentrowania uwagi na przesz³o¶ci lub przysz³o¶ci
katalizatorem tego procesu jest zawsze emocjonalne warunkowanie - strachem (czasami "szczê¶ciem" dla stworzenia iluzji nirvany, do której potem siê odwo³ujemy w têsknocie, co do ¿ycia w przesz³o¶ci sprowadza siê...)
zatem kluczem s± dla mnie emocje tzn, ich kontrola - rozumiem to w ten sposób jak Don Juan: wojownik ¿yje strategicznie
fragment "Odrêbnej rzeczywisto¶ci"
Powiedzia³em, ¿e kontrolowanie siê przez ca³y czas jest dla cz³owieka niemo¿liwe. Don Juan
twierdzi³ uparcie, ¿e dla wojownika nic nie pozostaje poza jego kontrol±. Jako argumentu u¿y³em
pojêcia wypadku mówi±c, ¿e to, co przydarzy³o mi siê przy kanale z wod±, mo¿na z pewno¶ci±
okre¶liæ mianem wypadku, poniewa¿ ani nie chcia³em, ani te¿ nie by³em ¶wiadomy swojego
niew³a¶ciwego zachowania. Rozmawiali¶my o ró¿nych ludziach do¶wiadczaj±cych nieszczê¶æ, które
mo¿na nazwaæ wypadkami. Szczególnie rozwodzi³em siê nad Lucasem, bardzo mi³ym starym
Indianinem Yaqui, który zosta³ ciê¿ko ranny w wypadku, kiedy wywróci³a siê prowadzona przez niego
ciê¿arówka.
– My¶lê, ¿e unikniêcie wypadku jest niemo¿liwe – powiedzia³em. – ¯aden cz³owiek nie jest w stanie
kontrolowaæ wszystkiego dooko³a.
– To prawda – powiedzia³ ostro don Juan. – Lecz nie wszystko jest wypadkiem nie do unikniêcia.
Lucas nie ¿yje jak wojownik. Gdyby tak ¿y³, wiedzia³by, ¿e czeka i wiedzia³by, na co czeka, no i nie
prowadzi³by ciê¿arówki po pijanemu. Rozbi³ samochód o ska³ê przy drodze, poniewa¿ by³ pijany i
niepotrzebnie kaleczy³ swoje cia³o.
Dla wojownika ¿ycie jest æwiczeniem ze strategii – ci±gn±³ don Juan. – Ty za to chcesz odkryæ
sens ¿ycia. Wojownik nie dba o sens. Gdyby Lucas ¿y³ jak wojownik – a mia³ tak± szansê, jak wszyscy
– ¿y³by strategicznie. Gdyby nie móg³ unikn±æ wypadku, w którym po³ama³ ¿ebra, znalaz³by sposób na
wyrównanie swych szans albo unikn±³by jego konsekwencji, albo te¿ walczy³by z nimi. Gdyby Lucas
by³ wojownikiem, nie siedzia³by w swoim obskurnym domku, umieraj±c z g³odu. Walczy³by do koñca.
Przedstawi³em don Juanowi alternatywê, u¿ywaj±c go jako przyk³adu i pytaj±c, co by by³o, gdybyon sam sta³ siê ofiar± wypadku i mia³ poturbowane nogi.
– Gdybym nie móg³ nic na to poradziæ i straci³ nogi – powiedzia³ – nie móg³bym ju¿ d³u¿ej byæ
cz³owiekiem, wiêc do³±czy³bym do tego, co czeka tam na mnie.
Zrobi³ rêk± gest wskazuj±cy to, co znajdowa³o siê dooko³a.
K³óci³em siê dalej twierdz±c, ¿e mnie nie zrozumia³. Chcia³em wykazaæ, ¿e niemo¿liwe jest, ¿eby
cz³owiek by³ w stanie przewidzieæ wszystkie zmienne wchodz±ce w sk³ad jego codziennych dzia³añ.
– Mogê ci tylko powiedzieæ – stwierdzi³ don Juan – ¿e wojownik nigdy nie staje siê dostêpny, nigdy
nie stoi na drodze i nie czeka, a¿ go co¶ zniszczy. W ten sposób Zmniejsza do minimum wszystkie
nieprzewidziane mo¿liwo¶ci. Tego, co ty nazywasz wypadkami, mo¿na przewa¿nie bardzo ³atwo
unikn±æ, chyba ¿e jest siê ¿yj±cym bez³adnie g³upcem.
– Nie mo¿na ¿yæ strategicznie przez ca³y czas – powiedzia³em. – Wyobra¼ sobie, ¿e kto¶ czeka na
ciebie z karabinem z celownikiem optycznym. Mo¿e dok³adnie ciê namierzyæ z odleg³o¶ci piêciuset
jardów. Co by¶ zrobi³?
Don Juan popatrzy³ na mnie z niedowierzaniem, p0 czym wybuchn±³ ¶miechem.
– Co by¶ zrobi³? – nalega³em.
– Gdyby kto¶ czeka³ na mnie z karabinem z celownikiem optycznym? – spyta³, przedrze¼niaj±c
mnie.
– Gdyby kto¶ schowa³ siê i czeka³ na ciebie. Nie mia³by¶ szans. Nie potrafisz zatrzymaæ kuli.
– Nie. Nie potrafiê. Ci±gle jednak nie rozumiem, o co ci chodzi.
– Chodzi mi o to, ¿e ta ca³a twoja strategia nic nie pomo¿e w takiej sytuacji.
– Ale¿ owszem. Je¶li kto¶ bêdzie czeka³ na mnie z karabinem z celownikiem optycznym, po prostu
tam nie pójdê.
a wiêc nie ³a¼my tam, gdzie czeka nas nas typ z karabinem