Leszek
|
|
« : Czerwiec 08, 2009, 16:40:27 » |
|
Szmaragdowe tablice Thotha
Tablica 1: Historia Thotha , Atlantydera
JA, THOTH, Atlantyder, mistrz tajeminic, kronikarz, potê¿ny król, czarnoksiê¿nik, ¿yj±cy z pokolenia na pokolenie, maj±cy przej¶æ do labiryntu Amenti, spisa³ by prowadziæ tych którzy pod±¿±, niniejsze kroniki potê¿nej m±dro¶ci Wielkiej Atlantydy.
W wielkim mie¶cie KEOR na wyspie UNDAL, w odleg³ej przesz³o¶ci, rozpocz±³em obecne wcielenie. Nie jak zwykli ludzie obecnej epoki potê¿ni z Atlantydy ¿yli i umierali, lecz raczej wiek po wieku odnawiali swoje ¿ycie w labiryncie Amenti gdzie rzeka ¿ycia wiecznie naprzód p³ynie
Sto razy dziesiêæ zstêpowa³em mroczn± drog± prowadz±c± do ¶wiat³o¶ci, i tyle te¿ razy wstêpowa³em z ciemno¶ci w ¶wiat³o które odnawia³o moj± si³ê i moc.
Teraz schodzê w czas, i mê¿owie z KHEM [staro¿ytnego Egiptu] nie bêd± znali mnie ju¿ wiêcej.
Ale w czasie, który siê jeszcze nie narodzi³, powstanê znowu, potê¿ny i mocny, domagaj±c siê ¶wiadectwa od tych których opu¶ci³em.
Strze¿cie siê wówczas, O, mê¿owie z KHEM, je¶li fa³szywie zdradziliby¶cie moje nauczanie, gdy¿ str±ce was z waszych wynios³ych stanów w ciemno¶æ jaskiñ z których przybyli¶cie.
Nie zdrad¼cie moich sekretów ludziom z pó³nocy ani ludziom z po³udnia gdy¿ moje przekleñstwo spadnie na was.
Pamiêtajcie i dbajcie o moje s³owa, gdy¿ z pewno¶ci± powrócê i za¿±dam od was tego czego strze¿ecie. Tak, nawet spoza czasu i spoza ¶mierci powrócê, nagradzaj±c lub karz±c tak jak wy odp³acali¶cie najbardziej oddanym.
Wielki by³ mój lud w czasach staro¿ytnych, wielki poza pojêcie zwyk³ych ludzi którzy mnie otaczaj±; znaj±cy m±dro¶æ prastar±, poszukuj±cy daleko w sercu nieskoñczono¶ci wiedzy która nale¿a³a do m³odo¶ci Ziemi.
M±drzy byli¶my m±dro¶ci± Dzieci ¦wiat³a, którzy mieszkali miêdzy nami. Silni byli¶my moc± czerpan± z wiecznego ognia.
A spo¶ród wszystkich, najwiêkszym spo¶ród dzieci cz³owieczych by³ mój ojciec, THOTME, stra¿nik wielkiej ¶wi±tyni, ³±czem pomiêdzy Dzieæmi ¦wiat³a mieszkaj±cymi w ¶wi±tyni, a plemionami ludzi zamieszkuj±cymi dziesiêæ wysp.
Rzecznik, po Trójcy, Mieszkañca UNAL, przemawiaj±cego do królów g³osem któremu musz± byæ pos³uszni.
Wzros³em tam z dziecka w mêsko¶æ, uczony przez ojca starszych tajemnic, dopóki w tym czasie tam nie wzros³em w ogniu m±dro¶ci, dopóki nie wybuchn±³ w spalaj±cy p³omieñ.
Niczego nie pragn±³em poza zdobyciem m±dro¶ci. A¿ po wielki dzieñ gdy nadesz³o wezwanie od Mieszkañca ¦wi±tyni, ¿e mam byæ sprowadzony przed niego. Niewielu bylo po¶ród dzieci cz³owieczych którzy spogl±dali na t± potê¿n± twarz i prze¿yli, gdy¿ nie tacy jak synowie ludzi s± Dzieci ¦wiat³a gdy¿ nie rodz± siê w fizycznym ciele.
Wybranym by³em spo¶ród synów ludzkich, nauczany przez Mieszkañca, by jego cele mog³y siê spe³niæ, cele jeszcze nie narodzone z ³ona czasu.
D³ugie wieki zamieszkiwa³em w ¦wi±tyni, ucz±c siê zawsze i wci±¿ jeszcze wiêcej m±dro¶ci, dopóki ja, równie¿, nie zbli¿y³em siê do ¶wiat³a bij±cego z wielkiego ognia.
Nauczy³ mnie on, ¶cie¿ki do Amenti, podziemnego ¶wiata gdzie wielki król zasiada na swym tronie mocy.
G³êboko pok³oni³em siê w ho³dzie przed W³adcami ¯ycia i W³adcami ¦mierci, otrzymuj±c w darze Klucz ¯ycia.
Wolny by³em od Labiryntów Amenti, nie zwi±zany przez ¶mieræ z ko³em ¿ycia. Daleko do gwiazd podró¿owa³em, a¿ przestrzeñ i czas sta³a siê jak nico¶æ.
Wówczas g³êboko wychyliwszy czarê m±dro¶ci, Spojrza³em w serca ludzi i tam znalaz³em najwiêksze tajemnice i uradowa³o mnie to. Gdy¿ tylko w Poszukiwaniu Prawdy mog³a moja Dusza byæ uciszona, a wewnêtrzny p³omieñ st³umiony.
Z biegiem wieków ¿y³em, widz±c jak ci dookol± mnie kosztuj± kielicha ¶mierci i powracaj± znów w ¶wietle ¿ycia.
Stopniowo z Królestw Atlantydy odchodzi³y fale ¶wiadomo¶ci które byly jedno¶ci± ze mn±, zastêpowane ledwie nasieniem ni¿szej gwiazdy.
Pos³uszne prawu, s³owo mistrza wzros³o w kwiat. Który zstêpuj±c w ciemno¶æ zmieni³ my¶li Atlantyderów, A¿ w koñcu w tym gniewie powsta³ ze swego oddalenia, Mieszkaniec, wypowiadaj±c S³owo, wzywaj±c moc.
G³êboko w sercu Ziemi, synowie Amenti us³yszeli, i s³ysz±, kieruj±c zmian± kwiatu ognia który p³onie wiecznie, zmieniaj±c i zawracaj±c, u¿ywaj±c S³ów, dopóki wielki ogieñ nie zmieni³ swojego kierunku.
Na ¶wiat sp³ynê³y wówczas wielkie wody, zatapiaj±c i zalewaj±c, zmieniaj±c równowagê Ziemi do chwili gdy tylko ¦wi±tynia ¦wiat³a pozosta³a stoj±c na wielkiej górze na UNDAL wci±¿ wystaj±c± spo¶ród wód; niektórzy tam byli wci±¿ ¿ywi, ocaleni przed naporem tryskaj±cych wód.
Wezwa³ mnie wówczas Mistrz, mówi±c: Zbierz mych ludzi. We¼ ich dziêki umiejêtno¶ciom jakie posiad³e¶ daleko poza wody, a¿ osi±gniesz l±d owlosionych barbarzyñców, zamieszkuj±cych pustynne jaskinie. Postêpuj zgodnie z planem który ju¿ znasz.
Zebra³em wówczas mój lud i wst±pi³em na wielki statek Mistrza. W górê wzbili¶my siê w poranek. Ciemna poni¿ej nas le¿a³a ¦wi±tynia. Nagle wezbra³y ponad ni± wody. Usuniêta z Ziemi, a¿ nadejdzie zapowiedziany czas, zostala wielka ¦wi±tynia.
Szybko lecieli¶my w kierunku sloñca poranku, a¿ poni¿ej nas znalaz³ siê l±d dzieci KHEM. Rozszaleni nadeszli z pa³kami i w³óczniami, Podburzeni gniewem, chcieli zg³adziæ i doszczêtnie zniszczyæ Synów Atlantydy.
Podnioslem wówczas moj± ró¿d¿kê i skierowalem strumieñ drgañ, pora¿aj±c w bezruchu ich bieg jak kawa³ki ska³.
Wówczas przemówi³em do nich s³owami spokojnymi i pokojowymi, opowiadaj±c o mocy Atlantydy, mówi±c, ¿e jeste¶my dzieæmi S³oñca i jego pos³añcami. Zastraszy³em ich pokazem mojej magicznej-nauki, a¿ do mych stóp siê p³aszczyli, gdy ich uwolnilem.
D³ugo mieszkali¶my w ziemi KHEM, d³ugo i jeszcze raz d³ugo. Do czasu gdy pos³uszni rozkazom Mistrza, który ¶pi lecz ¿yje wiecznie, Odes³a³em od siebie Synów Atlantydy, rozes³a³em ich w wielu kierunkach, by w ³onie czasu m±dro¶æ mog³a odrodziæ siê w jej dzieciach.
Przez d³ugi czas mieszka³em w ziemi KHEM, czyni±c wielkie dzie³a m±dro¶ci± która by³a we mnie. W górê wzrasta³y do ¶wiat³a wiedzy dzieci KHEM, u¿y¼niani deszczami mojej m±dro¶ci.
Wysadzi³em wtedy ¶cie¿kê do Amenti, tak bym móg³ odzyskaæ swe moce, podtrzymuj±ce wiek po wieku S³oñce Atlantydy, strzeg±ce m±dro¶ci, zachowuj±ce kroniki.
Wielkich by³o kilku synów KHEM, podbijali ludzi doko³a siebie, wzrastaj±c powoli w sile Duszy.
Teraz na czas odchodzê spomiêdzy nich w ciemny labirynt Amenti, g³êboko w labirynty Ziemi, przed oblicza Panów mocy, znów twarz± w twarz z Mieszkañcem.
Wst±pi³em w górê przez wej¶cie, bramê, wrota prowadz±ce w dó³ do Amenti.
Niewielu mia³oby odwagê o¶mieliæ siê na to, niewielu przesz³o portal do mrocznego Amenti. Wznioslem, ja, ponad przej¶ciem, potê¿n± piramidê, u¿ywaj±c mocy która pokona³a si³ê Ziemi. G³êboko, a nawet g³êbiej umie¶ci³em ja skupisko mocy, czy komnatê; od niej wyku³em okr±g³e przej¶cie siêgaj±ce prawie wielkiego wierzcho³ka.
Na szczycie umie¶ci³em kryszta³, wysy³aj±cy promieñ w "Czaso-Przestrzeñ" czerpi±cy energiê z etheru, koncentruj±c j± na bramie do Amenti.
Pozostale komnaty wybudowalem i pozostawi³em puste - pozorne dla wszystkich, lecz kryj±ce w sobie klucze do Amenti. Ten kto w swej ¶mia³o¶ci zapu¶ci siê w mroczne królestwo, niech wpierw bêdzie oczyszczony d³ugim postem.
Legnie w kamiennym sarkofagu w mojej komnacie. Wówczas wyjawiê mu wielkie tajemnice. Prêdko pod±¿y tam gdzie go spotkam, nawet w ciemno¶ci Ziemi go spotkam, ja, Thoth, Pan M±dro¶ci, spotkam go, zatrzymam, i bêdê na zawsze z nim bytowal.
Wznios³em Wielk± Piramidê, wzorowan± na piramidzie si³y Ziemi, wiecznie p³on±c±, aby ona równie¿, mogla pozostaæ poprzez wieki.
W niej, umie¶ci³em moj± wiedzê o "Magicznej-Nauce" ¿ebym mógl byæ tutaj gdy ponownie powrócê z Amenti, Tak, gdy ¶piê w Labiryntach Amenti, mój Duch wêdruj±cy wolno odrodzi siê, zamieszka w¶ród ludzi w tej formie lub innej
Emisariuszem Mieszkañca jestem ja na Ziemi, wype³niaj±c jego polecenia tak by wielu moglo byæ wzniesionych. Teraz powrócê do labiryntu Amenti, pozostawiajac za sob± czê¶æ mej m±dro¶ci. Zachowajcie j± i trzymajcie siê polecenia Mieszkañca: Wzno¶cie zawsze swe oczy w kierunku ¶wiatl±.
Z czasem na pewno bêdziecie jedno¶ci± z Mistrzem, pewnym jest, ¿e bêdziecie jedno¶ci± z mistrzem, pewnym jest nawet, ¿e jedno¶ci± ze wszystkim.
Teraz, Odchodzê od was. Znacie moj± polecenia, trzymajcie siê ich i b±d¼cie nimi, a ja bêdê z wami, pomagaj±c wam i prowadz±c do ¦wiat³a.
Teraz przede mn± otwiera siê portal. Zejdê w dó³ w ciemno¶æ nocy.
|