Leszek
|
|
« : Czerwiec 08, 2009, 16:39:02 » |
|
Szmaragdowe tablice
Tablica 2: Labirynty Amenti
G³êboko w Ziemi sercu le¿± Labirynty Amenti, znacznie poni¿ej wysp zatopionej Atlantydy, Korytarze zmar³ych i korytarze ¿ywych, sk±pane w ogniu nieskoñczonej wszechrzeczy.
W dawnych czasach, zagubieni w czasoprzestrzeni, Dzieci ¦wiat³o¶ci spojrza³y na ¶wiat. Widz±c dzieci cz³owiecze w ich okowach, zwi±zani si³± która nadesz³a spoza ¶wiata. Wiedzieli oni, ¿e tylko wolno¶ci± od okowów mo¿e w ogóle cz³owiek powstaæ z Ziemi do S³oñca.
Zst±pili na ziemiê i stworzyli cia³a, Przyjmuj±c wygl±d cz³owieka jako swój. Mistrzowie wszechrzeczy rzekli po swoim uformowaniu:
"Jeste¶my tymi którzy powstali z kosmicznego prochu, dziel±c siê ¿yciem nieskoñczonego wszystkiego; ¿yj±c w ¶wiecie jako dzieci cz³owiecze, podobne, a zarazem tak niepodobne do dzieci cz³owieczych."
Wówczas na swoje miejsce zamieszkania, g³êboko pod skorup± ziemsk±, wysadzili olbrzymie przestrzenie swoj± moc±, przestrzenie oddzielone od dzieci cz³owieczych. Otoczy³y ich si³ami i moc±, ochraniaj±c przed Korytarzami Umar³ych.
Wtedy wespó³ stworzyli kolejne przestrzenie, nape³nili je ¯yciem i ¦wiat³em z góry. Wznie¶li wówczas Labirynty Amenti, tak by mogli wiecznie zamieszkiwaæ tam, utrzymuj±c ¿ycie do wieczno¶ci koñca.
Trzydzie¶ci i dwoje by³o dzieci, synów ¦wiat³o¶ci którzy przybyli po¶ród ludzi, chc±c uwolniæ z niewoli ciemno¶ci tych którzy byli zwi±zani si³± spoza ¶wiata.
G³êboko w Korytarzach ¯ycia rós³ kwiat, p³on±cy, rozpo¶cieraj±cy, noc odpychaj±cy.
Umieszczony w ¶rodku, promieñ wielkiej mocy, ¯ycie daj±cy, ¶wiat³o daj±cy, nape³niaj±cy energi± wszystkich którzy przybyli w pobli¿e. Umie¶cili doko³a swe trony, dwa i trzydzie¶ci, miejsca dla ka¿dego z Dzieci ¦wiat³o¶ci, umie¶cili je tak by byli sk±pani w blasku, wype³nieni ¿yciem z wiecznej ¦wiat³o¶ci.
Tam w³a¶nie raz za razem k³adli swe pierwotnie stworzone cia³a by mogli byæ wype³nieni Duchem ¯ycia. Sto lat z ka¿dego tysi±ca musi ¯yciodajny ¦wiat³a p³omieñ wzbudzaæ ich cia³a. O¿ywiaj±c, budz±c Ducha ¯ycia.
Tam¿e w krêgu, eon po eonie, zasiadaj± Wielcy Mistrzowie, ¿yj±c ¿yciem nieznanym po¶ród ludzi. Tam¿e w Korytarzach ¿ycia polegli w ¶nie; wolny kr±¿y ich Duch w¶ród cia³ ludzi.
Raz za razem, podczas gdy ich cia³a le¿± w ¶nie, odradzaj± siê w cia³ach ludzi. Ucz±c i prowadz±c naprzód i wzwy¿, z ciemno¶ci w ¶wiat³o¶æ.
Tam¿e w Korytarzach ¯ycia, wype³nionych ich m±dro¶ci±, nie znanym plemionom ludzkim, wiecznie ¿yj±c pod zimnym ogniem ¿ycia, zasiadaj± Dzieci ¦wiat³o¶ci. S± czasy gdy siê budz±, wychodz± z g³êbin by byæ ¶wiat³em po¶ród lud¼mi, nieograniczeni oni po¶ród ograniczonych ludzi.
Ten kto postêpem wzrós³ z ciemno¶ci, wzniós³ siê z nocy w ¶wiat³o¶æ, otwarte przed nim Labirynty Amenti, wolny od Kwiatu ¦wiat³a i ¯ycia. Prowadzony jest wówczas, m±dro¶ci± i wiedz±, przechodzi od ludzi do Mistrza ¯ycia.
Tam mo¿e mieszkaæ w jedno¶ci z Mistrzami, wolny od wiêzów ciemno¶ci nocy. Usadzeni w kwiecie blasku siedzi siedmiu Panów z Czaso-Przestrzeni ponad nami, wspieraj±c i prowadz±c poprzez nieskoñczon± M±dro¶æ, ¶cie¿k± poprzez czas dzieci cz³owieczych.
Potê¿ni i obcy, oni, spowici sw± moc±, cisi, wszechwiedz±cy, czerpi±cy si³ê ¯ycia, inn± lecz to¿sam± z t± dzieci cz³owieczych. Tak w³a¶nie, inn±, a jednak Jedn± z Dzieæmi ¦wiat³o¶ci.
Stra¿nicy i dozorcy si³y niewol±cej cz³owieka, gotowi go uwolniæ, gdy ¶wiat³o¶ci dosiêgnie. Pierwszy i najpotê¿niejszy, siedzi w Ukrytej Obecno¶ci, Pan Panów, nieskoñczony Dziewiêæ, ponad ka¿dym z pozosta³ych Panów Cykli;
Trzy, Cztery, Piêæ, i Sze¶æ, Siedem, Osiem, ka¿dy z w³asnym pos³aniem, ka¿dy ze swymi mocami, prowadz±cy, wskazuj±cy przeznaczenie cz³owieka. Tam siedz±, potê¿ni i mocni, wolni od wszelkiego czasu i przestrzeni.
Nie z tego ¶wiata oni, jednak pokrewni mu, Starszymi Braæmi s±, dzieci cz³owieczych. S±dz± i wa¿±, oni sw± modro¶ci±, obserwuj± postêp ¦wiat³o¶ci po¶ród lud¼mi.
Tam¿e przed nich by³em prowadzony przez Mieszkañca, obserwuj±c jak ³±czy siê z JEDNYM w górze.
Wówczas od NIEGO nast±pi³ g³os mówi±cy: "O wielki jeste¶, Thoth, po¶ród dzieci cz³owieczych. Otwarte odt±d Labirynty Amenti, Mistrz ¯ycia po¶ród dzieci cz³owieczych. Nie zakosztujesz ¶mierci o ile taka wola Twoja, pij z ¯ycia do Wieczno¶ci koñca, Odt±d wiecznie jest ¯ycie, twoim by je czerpaæ. Odt±d ¦mieræ jast na zawo³anie twej d³oni.
Mieszkaj tu lub odejd¼ kiedy zapragniesz, otwarte jest Amenti dla S³oñca cz³owieka. Zaczerpnij ¯ycia w takiej formie w jakiej zechcesz, Dzieciê ¦wiat³o¶ci które zwros³o w¶ród ludzi. Obierz swoje dzie³o, gdy¿ ka¿dy musi pracowaæ, nigdy nie zboczysz ze ¶cie¿ki ¦wiat³o¶ci.
Post±pi³e¶ krok naprzód na d³ugiej ¶cie¿ce wzwy¿, nieskoñczona jest teraz góra ¦wiat³o¶ci. Z ka¿dym krokiem przebytym góra jest wy¿sza; ca³y twój postêp oddala cel.
Zbli¿asz siê wci±¿ do nieskoñczonej M±dro¶ci, zawsze przed tob± cofa siê cel. Otwarte przed tob± s± teraz Labirynty Amentii by i¶æ ramiê w ramiê z Panami ¶wiata, jedni we wspólnym celu, pracuj± razem, przynosz±c ¦wiat³o dzieciom cz³owieczym."
Wówczas zst±pi³ z tronu jeden z Mistrzów, bior±c m± rêkê i prowadz±c dalej, poprzez wszystkie Korytarze g³êboko ukrytej krainy. Prowadzi³ mnie poprzez Labirynty Amenti, objawiaj±c tajemnice nie znane cz³owiekowi.
Poprzez mroczne przej¶cia, w g³±b mnie prowadzi³, do Sali gdzie zasiada mroczna ¦mieræ. Obszerna jak przestrzeñ le¿a³a wielka Sala przede mn±, otoczona ciemno¶ci±, jednak wype³niona ¦wiat³o¶ci±.
Przede mn± wyrós³ wielki tron ciemno¶ci, spowita zasiada³a postaæ nocy. Mroczniejsza ni¿ ciemno¶æ siedzia³a wielka postaæ, mroczna ciemno¶ci± odmienn± nocy. Przed ni± przystan±³ Mistrz, wypowiadaj±c
S³owo wnosz±ce ¯ycie, mówi±c; "O, mistrzu ciemno¶ci, przewodniku na drodze z ¯ycia do ¯ycia, przed ciebie prowadzê S³oñce poranku. Nie tknij go nigdy potêg± nocy. Nie wzywaj jego p³omienia w ciemno¶æ nocy. Znaj go, i dostrze¿ w nim, jednego z naszych braci, wzniesionego z ciemno¶ci w ¦wiat³o¶æ. Uwolnij jego p³omieñ ze skrêpowania, wolny niech p³onie w ciemno¶ci nocy."
Wzniesiona wówczas rêka postaci, wystrzeli³a p³omieñ, który rozpali³ siê czysto i jasno. zwin±wszy szybko kurtynê mroku, odkrywszy Salê z ciemno¶ci nocy.
Wówczas wyros³y w wielkiej przestrzeni przede mn±, p³omieñ za p³omieniem, z zas³ony nocy. Niezliczone miliony przeskakiwa³y przede mn±, niektóre rozb³yskuj±c jak kwiaty ognia.
Inne rzuca³y przyæmiony blask, tryskaj±c nie¶mia³o po¶ród nocy.
Niektóre nagle przygasa³y; inne ros³y z ma³ej iskry ¶wiat³a. Ka¿de otoczone przez swój blady woal mroku, ale p³on±ce ¶wiat³em które nie mo¿e byæ nigdy st³umione. Przychodz±c i odchodz±c jak ¶wietliki wiosn±, wype³nione przestrzeni±, ¦wiat³o¶ci± i ¯yciem.
Wówczas przemówi³ g³os, potê¿ny i wznios³y, mówi±cy: "To ¶wiat³a które s± duszami po¶ród ludzi, rosn±ce i przygasaj±ce, istniej±ce zawsze, zmieniaj±c siê jeszcze ¿yj±c, poprzez ¶mieræ do ¿ycia. Gdy rozkwitnê³y w kwiat, osi±gaj±c zenit wzrostu w swoim ¿yciu, szybko wtedy zsy³am mój ca³un ciemno¶ci, skrywaj±cy i zmieniaj±cy w nowe formy ¿ycia.
Niezmiennie naprzód poprzez wieki, rosn±c, wzrastaj±c znów w kolejny p³omieñ, o¶wietlaj±c ciemno¶æ z jeszcze wiêksz± moc±, t³umione, lecz nie st³umione ca³unem nocy.
Tak ro¶nie dusza cz³owieka, zawsze ku górze, t³umiona, lecz nie st³umiona ciemno¶ci± nocy.
Ja, ¦mieræ, nadchodzê, a jednak nie pozostajê, gdy¿ ¿ycie wieczne istnieje we WSZYSTKIM; zaledwie przeszkod±, jestem na drodze, rych³o podbita przez nieskoñczone ¶wiat³o.
Zbud¼ siê, O p³omieniu, co we wnêtrzu zawsze p³oniesz, rozpalaj i rozst±p zas³onê nocy."
Wtedy po¶ród p³omieni w ciemno¶ci wzrós³ ten jeden, który odsun±³ noc, p³on±c, rosn±c, wci±¿ ja¶niejszy, a¿ nie pozosta³o nic poza ¦wiat³o¶ci±.
Wówczas przemówi³ mój przewodnik, g³osem mistrza: Zobacz w³asn± duszê jak ro¶nie w ¶wiat³o¶ci, uwolnij siê ju¿ na wieki od Pana ciemno¶ci.
Naprzód mnie prowadzi³ poprzez liczne wielkie przestrzenie wype³nione tajemnicami Dzieci ¦wiat³a; tajemnic których cz³owiek nigdy nie zg³êbi, dopóki on te¿ nie bêdzie S³oñcem ¦wiat³o¶ci.
Na powrót poprowadzi³ mnie w ¦wiat³o¶æ korytarza ¦wiat³o¶ci. Uklêkn±³em przed wielkimi Mistrzami, Panami WSZYSTKIEGO z wy¿szych cykli.
Przemówi³ wówczas s³owami wielkiej mocy, mówi±c:
Zosta³e¶ oswobodzony z Labiryntów Amenti. Wybierz swoje dzie³o po¶ród dzieæmi cz³owieczymi.
Wówczas przemówi³em ja: O wielki mistrzu, pozwól mi byæ nauczycielem ludzi, prowadz±cym dalej i w górê, a¿ oni, równie¿, bêd± ¶wiat³ami po¶ród ludzi; uwolnionymi z ca³unu nocy który ich otacza, p³on±c ¶wiat³em które bêdzie l¶niæ pomiêdzy lud¼mi.
Przemówi³ do mnie wówczas g³os: Id¼ gdzie wola twa, Tak postanowiono. Mistrzem jeste¶ swojego przeznaczenia, wolnym by przyjmowaæ lub odrzucaæ zgodnie z wol±. We¼ wiêc moc, we¼ sw± m±dro¶æ. ¦wieæ jako ¶wiat³o pomiêdzy dzieæmi cz³owieczymi.
W górê wtedy, poprowadzi³ mnie Mieszkaniec. Zamieszka³em ponownie po¶ród dzieæmi ludzkimi, nauczaj±c i okazuj±c czê¶æ swojej m±dro¶ci; S³oñce ¦wiat³o¶ci, ogieñ po¶ród lud¼mi.
Teraz znowu zstêpujê ¶cie¿k± w dó³, szukaj±c ¶wiat³a po¶ród ciemno¶ci nocy. ¦miali przestrzegajcie i zachowajcie moje zapisy, przewodnikiem bêd± dla dzieci cz³owieczych.
* * *
|