Choose fontsize:
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj.
 
Strony: 1 2 3 4 »   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Czas i przestrzeñ - wykraczaj±c poza teoriê Einsteina  (Przeczytany 40342 razy)
0 u¿ytkowników i 1 Go¶æ przegl±da ten w±tek.
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« : Grudzieñ 06, 2009, 12:15:33 »

Ogólna teoria wzglêdno¶ci na równi z materi± traktuje geometriê. Naturalne jest wiêc pytanie: czy mog± byæ one przeistoczone jedno w drugie?

Czas i przestrzeñ - wykraczaj±c poza teoriê Einsteina

ABHAY ASHTEKAR, JERZY LEWANDOWSKI

Powstanie ogólnej teorii wzglêdno¶ci Alberta Einsteina jest powszechnie uznawane za intelektualny triumf nauki dwudziestego wieku. Teoriê tê cechuje "niezwyk³o¶æ proporcji" Francisa Bacona charakterystyczna dla najbardziej wysublimowanych dzie³ stworzonych przez cz³owieka. Jest piêkna i doskona³a pod wzglêdem matematycznym.

Weryfikowana do¶wiadczalnie od chwili swego pojawienia siê przetrwa³a zwyciêsko wiele najsurowszych testów. W teorii tej Einstein splót³ pole grawitacyjne, przestrzeñ i czas w jedn± strukturê zwan± czasoprzestrzeni±. Si³y grawitacyjne s± wyró¿nione spo¶ród wszystkich oddzia³ywañ i interpretowane jako objaw zakrzywienia czasoprzestrzeni.

Materia za po¶rednictwem swojej masy ugina czasoprzestrzeñ, a ta z kolei poprzez swoj± krzywiznê mówi materii, jak siê poruszaæ.

Albert Einstein (1879 -1955) - jeden z najwybitniejszych fizyków w historii nauki. Po opublikowaniu pierwszych istotnych prac naukowych (m.in. o cz±steczkowej teorii ¶wiat³a) zosta³ profesorem na uniwersytetach w Zurychu, Pradze i Berlinie. Po doj¶ciu Hitlera do w³adzy zosta³ zmuszony do emigracji i rozpocz±³ pracê w amerykañskim Institute od Advanced Study. Oprócz najwa¿niejszych swoich prac - sformu³owania szczególnej i ogólnej teorii wzglêdno¶ci - zajmowa³ siê równie¿ teori± pola elektromagnetycznego oraz podstawowymi zagadnieniami teoretycznymi zwi±zanymi z natur± ¶wiat³a, za co w 1921 roku otrzyma³ Nagrodê Nobla. Bra³ równie¿ udzia³ w amerykañskim programie Manhattan Project, maj±cym na celu uzyskanie broni j±drowej podczas drugiej wojny ¶wiatowej.

Wnioski z teorii Einsteina

To dog³êbne zrozumienie istoty grawitacji doprowadzi³o do zaskakuj±cych wniosków. Einstein przewidzia³ wp³yw grawitacji na szybko¶æ up³ywu czasu: wzory ogólnej teorii wzglêdno¶ci s± ka¿dego dnia wykorzystywane przez system nawigacji GPS. Innym wnioskiem jest istnienie grawitacyjnych fal - zmarszczek czasoprzestrzennej geometrii podró¿uj±cych przez wszech¶wiat z prêdko¶ci± ¶wiat³a. Zosta³o ono po¶rednio potwierdzone przez analizê orbit podwójnych gwiazd neutronowych odkrytych przez Russella Hulse'a, Josepha Taylora i Aleksandra Wolszczana.

Wed³ug ogólnej teorii wzglêdno¶ci wszech¶wiat powsta³ w wyniku Wielkiego Wybuchu (Big Bang) oko³o 15 miliardów lat temu. Dok³adne pomiary kosmicznego mikrofalowego promieniowania t³a pozwalaj± obserwowaæ pozosta³o¶ci tej "eksplozji". Teoria wzglêdno¶ci przewiduje wreszcie istnienie czarnych dziur, które, jak obecnie zak³adamy, tkwi± w centrach wiêkszo¶ci galaktyk, czêsto s³u¿±c jako potê¿ne silniki napêdzaj±ce szereg zjawisk energetycznych obserwowanych we wszech¶wiecie.

Dyskrecja czy precyzja

Mimo niebywa³ych sukcesów, jakie odnosi ogólna teoria wzglêdno¶ci, fizycy s± zgodni, ¿e na podstawowym poziomie jest ona dalej niekompletna. Ca³kowicie pomija bowiem kwantow± fizykê, która dominuje wszystkie atomowe i subatomowe zjawiska. ¦wiat ogólnej teorii wzglêdno¶ci jest klasyczny, naznaczony ci±g³o¶ci±, geometryczn± precyzj± i pe³n± przewidywalno¶ci±, podczas gdy ¶wiat kwantowy jest dyskretny, probabilistyczny, pe³en nieoznaczono¶ci. Poniewa¿ materia zaginaj±ca czasoprzestrzeñ niezaprzeczalnie wykazuje kwantowe w³asno¶ci, konsystencja teorii wymaga tego samego zachowania od krzywizny czasoprzestrzeni. P³ynie st±d sugestia, ¿e kontinuum czasoprzestrzeni jest jedynie przybli¿eniem rzeczywisto¶ci.

Kawa³ek gazety znajduj±cy siê w tej chwili przed czytelnikiem dla ludzkiego oka wydaje siê ci±g³y, bez dziur czy przerw. Wiemy jednak, ¿e gdy obejrzymy go pod mikroskopem elektronowym, uka¿e siê nam jego dyskretna struktura atomowa.

Z³amane przybli¿enie

Analogiczna sytuacja ma przypuszczalnie miejsce w przypadku samej czasoprzestrzeni. Je¶li tak jest, to czym s± te elementarne cegie³ki - atomy - czasoprzestrzeni? Jakie maj± w³asno¶ci? Jak scaliæ geometryczny ¶wiat Einsteina z fizyk± kwantow±, nie pozbawiaj±c go jego istoty? S± to niezwykle trudne pytania.

Ju¿ Einstein sugerowa³, ¿e obraz kontinuum jest przybli¿ony. Jednak przybli¿enie to za³amie siê dopiero w najmniejszej ze skal d³ugo¶ci - 10-33 cm - zwanej d³ugo¶ci± Plancka. Jest to oko³o dwudziestu rzêdów wielko¶ci mniej ni¿ promieñ protonu oraz siedemna¶cie rzêdów mniej ni¿ b³±d, z jakim potrafimy oszacowaæ do¶wiadczalnie promieñ elektronu. Obecnie brak jest mo¿liwo¶ci przeprowadzenia bezpo¶redniego pomiaru tych efektów.

Nowy jêzyk

W ci±gu ostatniej dekady dokonano znacz±cego postêpu w rozwoju prac teoretycznych. Prace te pierwotnie rozpoczête w Syracuse University oraz w Penn State University w USA s± obecnie kontynuowane przez kilkana¶cie o¶rodków naukowych rozsianych po ca³ym ¶wiecie.

Jednym z nich jest Uniwersytet Warszawski. Dziêki systematycznemu wysi³kowi wy³oni³a siê kwantowa teoria geometrii, oferuj±ca jêzyk s³u¿±cy do sformu³owania poszukiwanego uogólnienia teorii Einsteina.

Szczególna teoria wzglêdno¶ci - sformu³owana przez Einsteina w 1905 roku i opublikowana w pracy "O elektrodynamice cia³ w ruchu". Po³±czy³a dwa uprzednio niezale¿ne pojêcia - przestrzeñ i czas, wprowadzaj±c pojêcie czasoprzestrzeni. Zgodnie z teori± prêdko¶æ, z jak± porusza siê cia³o, nie mo¿e byæ wiêksza ni¿ prêdko¶æ ¶wiat³a. Konsekwencj± teorii jest s³ynny wzór E=mc2, wi±¿±cy ca³kowit± energiê cia³a E z jego mas± m i prêdko¶ci± cia³a w pró¿ni c.

Ogólna teoria wzglêdno¶ci - t³umacz±ca zjawiska grawitacyjne w³asno¶ciami geometrycznymi zakrzywionej czasoprzestrzeni, sformu³owana przez Einsteina w 1916 roku. W my¶l tej teorii promieñ ¶wiat³a porusza siê od punktu do punktu wzd³u¿ najkrótszej drogi, jednak ze wzglêdu na w³asno¶ci czasoprzestrzeni nie jest to prosta, lecz krzywa zwi±zana z "zanurzon±" w czasoprzestrzeni mas±. Teoria ta przewiduje istnienie fal grawitacyjnych i czarnych dziur. Zosta³a potwierdzona eksperymentalnie przez obserwacje astronomiczne - m.in. zjawisko soczewkowania grawitacyjnego.

Czasoprzestrzeñ - przestrzeñ czterowymiarowa, w której obok "normalnych" trzech wymiarów przestrzeni wystêpuje równie¿ czwarty - czas.

Fizyka kwantowa - dzia³ fizyki opisuj±cy zjawiska mikro¶wiata - cz±steczki, atomy, cz±stki elementarne. Opisywane tu zjawiska nie podlegaj± bezpo¶redniej percepcji cz³owieka

Teoria Wielkiego Wybuchu (Big Bang) - teoria, wed³ug której ewolucja wszech¶wiata rozpoczê³a siê od Wielkiego Wybuchu w osobliwym punkcie czasoprzestrzeni. Wybuch oznacza pocz±tek przestrzeni, materii i czasu. Potwierdzeniem tej teorii jest m.in. zjawisko ci±g³ego rozszerzania siê wszech¶wiata oraz istnienie jednorodnego mikrofalowego promieniowania t³a (tzw. reliktowego).

Czarna dziura - obiekt astronomiczny - gwiazda o tak ogromnej masie i gêsto¶ci, ¿e z jej pola grawitacyjnego nie mo¿e uciec nawet ¶wiat³o. Czarna dziura jest zatem niewidoczna. Mo¿na j± jednak zaobserwowaæ dziêki zjawiskom zachodz±cym w otaczaj±cym j± polu grawitacyjnym.
Tkanina wszech¶wiata

Jêzyk ten operuje pojêciem "kwantowych wzbudzeñ geometrii". S± one jednowymiarowe, przypominaj± polimer. Zwi±zek z trójwymiarow± przestrzeni±, do której jeste¶my przyzwyczajeni, mo¿na zilustrowaæ na przyk³adzie kawa³ka tkaniny. Dla celów praktycznych reprezentuje on dwuwymiarowe kontinuum, choæ w rzeczywisto¶ci jest utkany z jednowymiarowych nitek. To samo jest prawd± dla "tkaniny", z której stworzona jest czasoprzestrzeñ. Rejon wszech¶wiata, który zamieszkujemy, jest niezwykle ciasno utkany z kwantowych nitek geometrii i jedynie dlatego postrzegamy czasoprzestrzeñ jako kontinuum. Przecinaj±c dowoln± (dwuwymiarow±) powierzchniê, ka¿da niteczka, czyli "polimerowe wzbudzenie", obdarza j± malutkim, plankowskim kwantem pola powierzchni wynosz±cym oko³o 10-66 cm kw.

Pole 100 cm kw. jest rezultatem 1068 takich przeciêæ. Liczba ta jest ogromna, przeciêcia s± rozmieszczone bardzo blisko siebie i pojawia siê iluzja kontinuum. Matematyka kwantowej geometrii przewiduje, ¿e d³ugo¶ci, pola i objêto¶ci s± skwantowane w bardzo swoisty sposób i umo¿liwia obliczenie ich "widm", tzn. dozwolonych, dyskretnych warto¶ci. Wyniki te zosta³y wykorzystane do rozwi±zania pewnych od dawna znanych zagadek teorii grawitacji. Zilustrujemy to poni¿ej na dwóch przyk³adach.

Dok±d mo¿na ¶ledziæ ewolucje

Pierwszy dotyczy Wielkiego Wybuchu. Ogólna teoria wzglêdno¶ci przewiduje, ¿e zarówno pole grawitacyjne, jak i gêsto¶æ materii staj± siê wówczas nieskoñczone; wykracza to poza zakres stosowalno¶ci fizyki. Jednak od dawna panowa³o przekonanie, ¿e rezultat ten jest niefizyczny, podczas Wielkiego Wybuchu musia³y bowiem silnie ingerowaæ efekty kwantowe.

Geometria kwantowa spe³nia to oczekiwanie. Wed³ug niej czasoprzestrzeñ rzeczywi¶cie nie istnieje, gdy cofniemy siê do chwili zanim wszech¶wiat osi±gn±³ promieñ 10-29 cm, lecz fizyka obowi±zuje dalej. Wielki Wybuch ma ci±gle miejsce, jest opisany dobrze okre¶lonymi "kwantowymi wzbudzeniami geometrii". Gêsto¶æ materii jest wówczas ogromna, jednak nie nieskoñczona. Mo¿emy rozwa¿aæ ró¿ne warunki pocz±tkowe w tym momencie i analizowaæ ich wp³yw na formowanie siê wczesnego wszech¶wiata. Co wiêcej, to brzmi jak fantastyka, ale mo¿na nawet ¶ledziæ ewolucje kwantowej geometrii wszech¶wiata wstecz, do czasów poprzedzaj±cych Wielki Wybuch!

Nowa alchemia

Drugi przyk³ad zwi±zany jest z teori± czarnych dziur. Na pocz±tku zesz³ego stulecia dowiedzieli¶my siê ze szczególnej teorii wzglêdno¶ci, ¿e materia i energia s± tym samym. Masa spoczynkowa cz±stki mo¿e zamieniæ siê w energiê promieniowania i odwrotnie. Ogólna teoria wzglêdno¶ci na równi z materi± traktuje geometriê.

Naturalne jest wiêc pytanie: czy mog± byæ one przeistoczone jedno w drugie? W 1974 roku Stephen Hawking wykaza³, ¿e czarna dziura emituje kwantowe promieniowanie zmniejszaj±c jednocze¶nie swoje pole powierzchni. Jest to mocna przes³anka za tym, ¿e pole powierzchni horyzontu czarnej dziury mo¿e byæ zamienione w materiê. Obliczenia Hawkinga zosta³y przeprowadzone dla klasycznej czasoprzestrzeni (w której nie wystêpowa³y "kwanty" geometrii) zgodnej z ogóln± teori± wzglêdno¶ci.

Jedynie materia by³a kwantowa. Stosuj±c geometriê kwantow±, mo¿emy ponownie zanalizowaæ ten proces. Kwantami pola powierzchni horyzontu s± przeciêcia z nitkami polimerowych wzbudzeñ geometrii. Proces Hawkinga polega na zamianie kwantów pola powierzchni na kwanty materii. W ten sposób Einsteinowska wizja fizycznej natury geometrii realizuje siê na poziomie teorii kwantowej. Takie przeistoczenie geometrii w materiê to w³a¶nie "Einsteinowska alchemia".

Dr Abhay Ashtekar jest profesorem Katedry Eberly'a na Pennsylvania State University i dyrektorem Center for Gravitational Physics and Geometry, zajmuje siê grawitacj± i kwantow± geometri±. Dr hab. Jerzy Lewandowski jest profesorem nadzwyczajnym na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego w Zak³adzie Teorii Wzglêdno¶ci i Grawitacji Instytutu Fizyki Teoretycznej, zajmuje siê klasyczn± i kwantow± teori± grawitacji.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 12, 2010, 22:51:46 wys³ane przez Micha³-Anio³ » Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Grudzieñ 17, 2009, 21:22:16 »

Czas i przestrzeñ pod mikroskopem


Naukowcy z California Institute of Technology (Caltech) niedawno opracowali nowe techniki obrazowania, które teraz pozwoli³y im na wykonanie zdjêæ pó³ elektrycznych tworz±cych siê wskutek interakcji elektronów i fotonów. Mogli te¿ ¶ledziæ zmiany zachodz±ce w strukturach w skali atomowej.

Czterowymiarowa mikroskopia (4D) wykorzystuje pojedynczy elektron, który do tradycyjnej mikroskopii elektronowej wprowadza wymiar czasu, dziêki czemu mo¿liwe jest ¶ledzenie zmian w skali atomowej.

Podczas testów naukowcy byli w stanie skupiaæ strumieñ elektronów na wybranym przez siebie obszarze obserwowanego obiektu.

W tradycyjnej mikroskopii strumieñ elektronów uderza w obiekt, elektrony odbijaj± siê od atomów obiektu, trafiaj± do detektora, dziêki któremu uzyskujemy obraz. Je¶li jednak atomy obiektu siê poruszaj±, obraz jest zamazany, przez co czê¶ci detali nie mo¿na dostrzec.

Uczeni z Caltechu wykorzystali impulsy elektronów w miejsce sta³ego ich strumienia. Najpierw testowa próbka, w tym wypadku by³ to kawa³ek krystalicznego krzemu, jest podgrzewana za pomoc± krótkiego impulsu lasera. Nastêpnie trafia w ni± femtosekundowy impuls elektronów. Dziêki temu, ¿e trwa on niewiarygodnie krótko, atomy w próbce nie zd±¿± przemie¶ciæ siê na zbyt du¿± odleg³o¶æ, dziêki czemu uzyskujemy ostry obraz. Odpowiednio dobieraj±c czas pomiêdzy kolejnymi podgrzaniami próbki a bombardowaniem jej elektronami, naukowcy mog± wykonaæ ca³± seriê "fotografii", któr± nastêpnie sk³adaj± w "film". Technikê t± opracowa³ wybitny naukowiec Ahmed Zewail, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii.

Bra³ on te¿ udzia³, wraz z Brettem Barwickiem i Davidem Flanniganem, w stworzeniu techniki nazwanej indukowan± przez fotony mikroskopi± elektronow± bliskiego pola (PINEM). Korzysta ona z faktu, ¿e w nanostrukturach fotony generuj± zanikaj±ce pole elektryczne, które mo¿e byæ ¼ród³em energii dla elektronów. Uczeni wykorzystali ten fakt do o¶wietlania niektórych materia³ów impulsem lasera, co powodowa³o, ¿e materia³y te zaczyna³y "¶wieciæ". Rozb³ysk trwa³ bardo krótko, od dziesi±tek do setek femtosekund, wystarczaj±co jednak d³ugo, by uda³o siê go zarejestrowaæ.

Podczas swoich eksperymentów uczeni o¶wietlali impulsami lasera wêglowe nanorurki i srebrne nanokable. Natychmiast po impulsie laserowym w kierunku próbek wysy³ano elektrony, które "¿ywi³y" siê energi± generowanych przez fotony pól elektrycznych. Ilo¶æ energii pobieranej przez elektrony by³a proporcjonalna do d³ugo¶ci fali ¶wiat³a laserowego. Technika ta pozwala na obrazowanie zanikaj±cych pól elektrycznych dziêki badaniom zmian w poziomie energii poszczególnych elektronów.

Jak zauwa¿yli twórcy nowej techniki, otwiera ona nowe mo¿liwo¶ci przed specjalistami zajmuj±cymi siê plazmonik±, fotonik± i dyscyplinami pokrewnymi. To, co jest najbardziej interesuj±ce z punktu widzenia fizyki to fakt, ¿e mo¿emy obrazowaæ fotony za pomoc± elektronów. W przesz³o¶ci, z powodu trudno¶ci w odró¿nieniu energii i momentu elektronów i fotonów, nie s±dzili¶my, ¿e uda siê uzyskaæ technikê podobn± do PINEM czy ¿e uda siê zwizualizowaæ to w czasie i przestrzeni - stwierdzi³ Zewail.


Autor: Mariusz B³oñski
http://kopalniawiedzy.pl/California-Institute-of-Technology-Caltech-Ahmed-Zewail-Brett-Barwick-David-Flannigan-PINEM-laser-elektron-foton-pole-elektryczne-mikroskopia-4D-9275.html
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 17, 2009, 21:23:53 wys³ane przez Micha³-Anio³ » Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Grudzieñ 23, 2009, 23:33:21 »

To da³o pocz±tek fizyce kwantowej. Dzi¶ ju¿ wiemy, ¿e ani czas, ani przestrzeñ, energia czy masa nie zmieniaj± siê liniowo.

Paradoks Zenona z Elei –  paradoks filozoficzny, ale równie¿ matematyczny i fizyczny. Je¶li czas i przestrzeñ bêdziemy rozumieæ jako wielko¶ci ci±g³e, linearne  to ... ano pomy¶lmy.
Biegacz musi przebiec jak±¶ ¶ci¶le okre¶lon± odleg³o¶æ. Zanim jednak osi±gnie met±  musi najpierw pokonaæ 1/2 d³ugo¶ci, ale zanim to osi±gnie musi najpierw dobiec do 1/4,  no ale przedtem musi najpierw dobiec do 1/8, i tak w nieskoñczono¶æ.
Konkluzja : biegacz ma do przebycia nieskoñczon± ilo¶æ odcinków, natomiast czas jest co prawda nieograniczony, ale skoñczony. Zadanie zatem niewykonalne. Nigdy nie ukoñczy  swego biegu.

Je¶li przyjmiemy, ¿e paradoks jest s³uszny dla dowolnej d³ugo¶ci, to dojdziemy do wniosku,  ¿e biegacz nie mo¿e nawet zacz±æ biegu. Dystans 1 mm to te¿ dystans.

W staro¿ytno¶ci mia³y udowodniæ tezê, ¿e ruch w ¶wiecie, który postrzegamy, jest z³udzeniem,które nie jest mo¿liwe w rzeczywisto¶ci. 

http://www.eioba.pl/a117093/slynne_paradoksy
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : Grudzieñ 31, 2009, 20:04:44 »

Przestrzeñ i czas
Geometria czasoprzestrzeni

Wyobra¼my sobie wielk± kulê. Nawet je¶li widzimy j± w trójwymiarowej przestrzeni, zewnêtrzna powierzchnia kuli ma geometriê sfery w dwóch wymiarach, gdy¿ istniej± tylko dwa niezale¿ne kierunki ruchu wzd³u¿ powierzchni. Gdyby¶my byli bardzo mali i ¿yli na powierzchni takiej kuli, mogliby¶my pomy¶leæ, ¿e znajdujemy siê nie na sferze, lecz na ogromnej p³askiej, dwuwymiarowej p³aszczy¼nie. Jednak gdyby zmierzyæ dok³adnie odleg³o¶ci dziel±ce np. dwa dowolne punkty, okaza³oby siê, ¿e nie ¿yjemy na p³askiej powierzchni ale na zakrzywionej p³aszczy¼nie wielkiej kuli.
Ideê krzywizny powierzchni kuli mo¿emy zastosowaæ do ca³ego Wszech¶wiata. By³a ona ogromnym prze³omem w ogólnej teorii wzglêdno¶ci Einsteina. Przestrzeñ i czas s± zjednoczone w tzw. czasoprzestrzeñ, która mo¿e byæ zakrzywiona tak, jak powierzchnia opisywanej wy¿ej kuli. Najwygodniejszym sposobem, w jaki matematycy definiuj± p³aszczyznê sfery, jest opisanie ca³ej sfery, nie tylko jej czê¶ci. Jednym z trudniejszych aspektów opisywania geometrii czasoprzestrzeni jest konieczno¶æ uwzglêdnienia i czasu i przestrzeni. To oznacza przedstawienie przesz³o¶ci, tera¼niejszo¶ci i przysz³o¶ci jednocze¶nie. Geometria czasoprzestrzeni jest matematyczn± jedno¶ci±.
Co determinuje geometriê czasoprzestrzeni?

Fizycy usi³uj± znale¼æ równania, których wyniki najlepiej opisywa³yby mechanikê czasoprzestrzeni. Równanie Einsteina obrazuje j± w sposób klasyczny, gdy¿ nie uwzglêdnia niepotwierdzonych, jak dot±d, procesów kwantowych. Geometria czasoprzestrzeni traktowana jest bez jakichkolwiek (zakrêconych) konsekwencji mechaniki kwantowej.
Równanie Einsteina mówi o tym, ¿e krzywizna czasoprzestrzeni w dowolnie zadanym kierunku jest ¶ci¶le powi±zana z energi± i pêdem wszystkiego co tak± czasoprzestrzeni± nie jest. Innymi s³owy, równanie to wi±¿e grawitacjê z nie-grawitacj±, geometriê z nie-geometri±. Krzywizna jest grawitacj± a wszystko poza ni± - elektrony i kwarki, które tworz± atomy, a te z kolei buduj± materiê, promieniowanie elektromagnetyczne, ka¿da cz±stka, po¶rednicz±ca w tworzeniu oddzia³ywañ nie bêd±cych grawitacj± - znajduje siê w zakrzywionej czasoprzestrzeni i w tym samym czasie determinuje tê krzywiznê zgodn± z równaniem Einsteina.
Jaka jest geometria naszej czasoprzestrzeni?

Jak zosta³o napisane wcze¶niej, pe³ny opis naszej czasoprzestrzeni uwzglêdnia nie tylko ca³± przestrzeñ ale równie¿ ca³y, absolutny czas. Mówi±c inaczej, wszystko co kiedykolwiek siê wydarzy³o i co dopiero siê wydarzy w tej czasoprzestrzeni.
Teraz oczywi¶cie, t³umacz±c to sobie zbyt dos³ownie, napotykamy pewien problem. Nie mo¿emy przecie¿ prze¶ledziæ wszystkiego, co zasz³o oraz co dopiero ma nast±piæ, aby zmieniæ rozk³ad energii i pêdu (ilo¶ci ruchu) we Wszech¶wiecie. Na szczê¶cie ludzie zostali obdarzeni wyobra¼ni± i mo¿liwo¶ci± przewidywania, dlatego te¿ potrafimy tworzyæ abstrakcyjne modele, które maj± na celu przybli¿yæ rzeczywisty wygl±d Wszech¶wiata, powiedzmy w skali gromad galaktyk.
Aby rozwi±zaæ równania, nale¿y przyj±æ pewne u³atwiaj±ce za³o¿enia. Pierwszym z nich jest to, ¿e czas i przestrzeñ mo¿na starannie rozdzieliæ. Nie jest to w³a¶ciwe we wszystkich przypadkach, np. w pobli¿u rotuj±cej czarnej dziury przestrzeñ i czas s± ze sob± ¶ci¶le zwi±zane i nie mog± byæ w ¿aden sposób odseparowane. Za³o¿eniem jest wiêc fakt, ¿e czasoprzestrzeñ okre¶lamy jako przestrzeñ zmieniaj±c± siê w czasie.
Kolejnym wa¿nym za³o¿eniem, zaraz po teorii Wielkiego Wybuchu, jest to, ¿e w ka¿dej, dowolnej chwili czasu we Wszech¶wiecie, przestrzeñ wygl±da identycznie w ka¿dym kierunku je¶li ogl±damy go z dowolnie wybranego punktu. Zjawisko niezale¿no¶ci w³asno¶ci fizycznych Wszech¶wiata od dowolnego kierunku nosi nazwê izotropii, a niezale¿no¶æ od dowolnie wybranego miejsca nazywamy homogenizmem (jednorodno¶ci±). Podsumowuj±c, przestrzeñ jest izotropiczna i jednorodna. Kosmologowie okre¶laj± to za³o¿enie jako maksymaln±, idealn± symetriê. Jest to widoczne zw³aszcza w odniesieniu do znacznych odleg³o¶ci.
Rozwi±zuj±c równanie Einsteina, uczeni wyró¿nili trzy podstawowe typy energii, które mog± zakrzywiaæ czasoprzestrzeñ:

1. energia pró¿ni
2. promieniowanie
3. materia

Kiedy przedstawiono za³o¿enia jednolito¶ci ¼róde³ energii oraz idealnej symetrii przestrzeni, równanie Einsteina zosta³o zredukowane do dwóch prostszych, które mo¿na ju¿ bez problemu rozwi±zaæ. Wynik przedstawia geometriê przestrzeni oraz sposób, w jaki jej rozmiar zmienia siê w czasie.
http://www.eioba.pl/a71894/przestrzen_i_czas
« Ostatnia zmiana: Styczeñ 01, 2010, 17:28:12 wys³ane przez Leszek » Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Grudzieñ 31, 2009, 20:25:23 »

W odniesieniu do obiektywnej czasoprzestrzeni w teorii wzglêdno¶ci Einsteina

Pytanie o to, czym s± czas i przestrzeñ wydaje siê byæ kluczowe dla zrozumienia otaczaj±cej nas rzeczywisto¶ci. Czy czas i przestrzeñ s± czym¶ zinternalizowanym w podmiocie jak chcia³ tego Kant, czy raczej istniej± obiektywnie i s± relatywne, jak g³osi teoria wzglêdno¶ci Einsteina? I czy miêdzy tymi dwoma stanowiskami mo¿liwe jest jakie¶ rozwi±zanie kompromisowe? Jak pisze Cassirer: "to, co w tym punkcie wydaje siê stwarzaæ trudno¶ci, gdy idzie o porozumienie miêdzy fizykiem a filozofem, to fakt, ¿e obaj napotykaj± tutaj na wspólny problem, do którego zabieraj± siê z zupe³nie innej strony" .

W Krytyce czystego rozumu Kant rozpoczyna swoje studium nad ludzk± wiedz± od zgody na twierdzenie g³osz±ce, ¿e nasze poznanie rozpoczyna siê wraz z do¶wiadczeniem. Wszelka zmys³owo¶æ wytwarza w nas wra¿enia, a one s± z kolei organizowane przez formy czystej naoczno¶ci, filozof stwierdza bowiem: "Czystym nazywam wszelkie przedstawienie, w którym nie znajduje siê nic, co by by³o wra¿eniem. Natrafimy przeto a priori w umy¶le na czysta formê zmys³owych tre¶ci naocznych w ogóle, w której ogl±damy wszystko to, co ró¿norodne w zjawiskach" . Wspomnianymi formami czystej formy naoczno¶ci s± przestrzeñ i czas: "istniej± dwie czyste formy zmys³owej naoczno¶ci (...) mianowicie czas i przestrzeñ" . Kant wyró¿nia tzw. zmys³ zewnêtrzny i wewnêtrzny. Zmys³em zewnêtrznym jest przestrzeñ, dziêki której, jak pisze filozof: "przedstawiamy sobie przedmioty jako bêd±ce poza nami, a wszystkie te przedmioty razem wziête jako bêd±ce w przestrzeni" . Mo¿na powiedzieæ, ¿e przestrzeñ ulega u Kanta internalizacji, staje siê tym, bez czego, jak czytamy w Krytyce, "nie mo¿na by okre¶leñ przypisaæ ¿adnej rzeczy" , nale¿y ona do konstrukcji podmiotu. ¦wiat fenomenalny, zjawiskowy to pewnego rodzaju struktura umys³u wytworzona na bazie czystych form naoczno¶ci i wra¿eñ.

W opozycji do pogl±dów Kanta pozostaje ogólna teoria wzglêdno¶ci Einsteina, w niej bowiem dochodzi do swoistego po³±czenia czasu i przestrzeni: do trójwymiarowej przestrzeni euklidesowej zostaje dodana czwarta wspó³rzêdna. Jak pisze wspó³czesny fizyk, Stephen Hawking: "Zdarzenie jest czym¶, co zachodzi w okre¶lonym punkcie i okre¶lonej chwili. Aby wyznaczyæ zdarzenie nale¿y zatem podaæ cztery wspó³rzêdne" . Podobnie Cassirer stwierdza: "okazuje siê, ¿e mo¿emy zrozumieæ i przedstawiæ teoretyczne relacje, które zachodz± w rzeczywistej przestrzeni jedynie poprzez odtworzenie ich w jêzyku czterowymiarowej nieeuklidesowej rozmaito¶ci" . Czasoprzestrzeñ fizyczna nie jest pojmowana jako konstrukcja umys³u, ale jako realna struktura rzeczywisto¶ci.

Kolejnym punktem spornym w koncepcji Kanta i teorii Einsteina, jak mog³oby siê wydawaæ, jest pogl±d na relacjê zachodz±c± pomiêdzy przedmiotem a przestrzeni±. Dla Kanta przestrzeñ istnieje niezale¿nie od zjawisk: „nie mo¿na sobie wyobraziæ, ¿e nie ma przestrzeni, jakkolwiek mo¿na sobie pomy¶leæ, ¿e nie spotykamy w niej ¿adnych przedmiotów" . Fenomeny w ¿aden sposób na ni± nie wp³ywaj±, jak bowiem stwierdza Kant: "przestrzeñ uwa¿a siê za warunek mo¿liwo¶ci zjawisk, a nie za okre¶lenie od nich zale¿ne" . Jak stwierdza Cassirer: "fakt, ¿e ani czysta przestrzeñ ani czysty czas (...), a tylko ich wype³nienie jakim¶ okre¶lonym materia³em empirycznym daje to, co nazywamy rzeczywisto¶ci±, nale¿y do podstawowej doktryny krytycznego idealizmu" . Na tym tle zupe³nie inaczej prezentuje siê czasoprzestrzeñ fizyki, która w obecno¶ci masywnych obiektów (np. planet, gwiazd, czarnych dziur) mo¿e ulegaæ zakrzywieniu. Hawking w Krótkiej historii czasu pisze: "Czasoprzestrzeñ nie jest p³aska, lecz zakrzywiona lub pofa³dowana przez roz³o¿ona w niej energie i masê" . Nie jest ona zatem tworem niezale¿nym, apriorycznym ale pod³o¿em dla istnienia przedmiotów, które mog± na ni± wp³ywaæ i modyfikowaæ jej konstytucjê.

Ponadto Kant postuluje, i¿ mo¿e istnieæ "tylko jedna jedyna przestrzeñ" . Dlaczego? Otó¿, jak pisze, "przestrzeñ wyobra¿amy sobie jako nieskoñczon± dan± nam wielko¶æ" , dlatego "je¿eli mówi siê o wielu przestrzeniach, to rozumie siê przez to tylko czê¶ci jednej i tej samej przestrzeni" . Przestrzeñ jako forma czystej naoczno¶ci nie jest bowiem w ¿aden sposób podzielona. We wspó³czesnej kosmologii sformu³owano natomiast koncepcjê tzw. multiversum, sk³adaj±cego siê z nieskoñczonej ilo¶ci tzw. wszech¶wiatów niemowlêcych. Koncepcja ta opiera siê na za³o¿eniu, i¿ zapadaj±ca siê czarna dziura w momencie osi±gniêcia gêsto¶ci krytycznej generuje niejako na zewn±trz naszego Wszech¶wiata now± czasoprzestrzeñ innego wszech¶wiata. W koncepcji multiversum mamy zatem do czynienia z wielo¶ci± czasoprzestrzeni. Hawking pisze: "zgodnie z teori± wzglêdno¶ci istnieje wiele mo¿liwych zakrzywionych czasoprzestrzeni, odpowiadaj±cych ró¿nym stanom pocz±tkowym" .

Ró¿nice pomiêdzy stanowiskiem Kanta a stanowiskiem wspó³czesnej fizyki dotycz± równie¿ pojêcia czasu. Filozof pojmuje czas jako zmys³ wewnêtrzny, dziêki któremu "mo¿na sobie wyobraziæ, ¿e niektóre przedmioty znajduj± siê w jednym i tym samym czasie, lub te¿ w ró¿nych czasach" . Czas istnieje niejako poza zjawiskami; to one ujmowane s± w czasie. Co istotne, Kant dopuszcza istnienie tylko jednego kierunku czasu: "przedstawiamy sobie nastêpstwo czasowe jako id±c± w nieskoñczono¶æ liniê, w której to co ró¿norodne tworzy ci±g o jednym tylko wymiarze" . Zupe³nie inaczej prezentuje siê problem czasowo¶ci we wspó³czesnej fizyce. Teoria wzglêdno¶ci obali³a sensowno¶æ pojêcia absolutnego czasu, który od tej pory uwa¿any jest za relatywny. Wynikaj± z tego liczne wnioski, jak pisze Hawking: "konsekwencj± ogólnej teorii wzglêdno¶ci jest stwierdzenie, ¿e czas powinien p³yn±æ wolniej w pobli¿u cia³ o du¿ej masie" . Ponadto miara czasu zmienia siê wraz z prêdko¶ci±, tzn. przy prêdko¶ciach bliskich prêdko¶ci ¶wiat³a czas p³ynie wolniej. Interesuj±ce jest równie¿ i to, ¿e teoria Eisteina dopuszcza istnienie tzw. tuneli czasoprzestrzennych, w których czas mo¿e ulegaæ zapêtleniom, zaburzaj±cym strza³kê czasu, tj. jego kierunek.

Wydawaæ by siê mog³o, i¿ zmiana rozumienia pojêæ czasu i przestrzeni we wspó³czesnej fizyce niejako dyskredytuje pogl±dy Kanta w tej dziedzinie, sprawia, ¿e staj± siê one bezzasadne. Warto siê jednak zastanowiæ czy tak w³a¶nie jest. Otó¿ przede wszystkim nale¿y rozgraniczyæ filozoficzne rozumienie tych pojêæ od ich rozumienia fizycznego, jak pisze Cassirer, trzeba zauwa¿yæ ów "kontrast pomiêdzy przestrzeni± i czasem rozumianym jako subiektywne i fenomenalne, z jednej strony, a przestrzeni± i czasem rozumianym jako obiektywne i matematyczne z drugiej" . Przede wszystkim to, ¿e czas i przestrzeñ stanowi± jedno¶æ w fizyce, wcale nie oznacza, ze nie mog± one byæ rozwa¿ane oddzielnie: "faktyczne przenikanie siê przestrzeni i czasu we wszelkich empiryczno-fizykalnych pomiarach nie wyklucza tego, ¿e s± one czym¶ zasadniczo ró¿nym, co prawda nie jako przedmioty, lecz jako sposoby okre¶lania przedmiotów" . Fizyk stara siê uchwyciæ to, co konkretne, mo¿liwe do empirycznego zweryfikowania. Filozof stara siê okre¶liæ natomiast, w jaki sposób mo¿liwe jest poznanie tego, co konkretne i empiryczne. Dlatego skonkretyzowane w fizyce pojêcie czasu i przestrzeni wymaga niejako czego¶, co umo¿liwi jego uchwycenie. Jak czytamy u Cassirera: " filozof bezwarunkowo uzna³ tê têsknotê fizyka za konkretn± okre¶lono¶ci± pojêæ; jednak z drugiej strony wci±¿ wskazuje na fakt, ze istniej± ostateczne idealne okre¶lenia, bez których nie mo¿na poj±æ i uczyniæ zrozumia³ym tego, co konkretne" . To, ¿e drogi badawcze fizyka i filozofa rozchodz± siê wcale nie musi prowadziæ do konfliktu pomiêdzy nimi, bowiem wystarczy uznaæ, ¿e rozwa¿aj± oni pojêcia czasu i przestrzeni w odmienny sposób, mianowicie: "to, co fizyk nazywa czasem i przestrzeni± jest dla niego konkretn± mierzaln± ró¿norodno¶ci± (...); dla filozofa, przeciwnie, czas i przestrzeñ nie oznaczaj± nic wiêcej jak tylko formy" . Zatem kantowskie formy naoczno¶ci to co¶ zgo³a innego ni¿ czas i przestrzeñ w fizyce. Filozofia transcendentalna nie traktuje czasu i przestrzeni jako rzeczy, lecz jako ¼ród³a poznania. Nie widzi w nich samoistnych przedmiotów, które mo¿na uchwyciæ na drodze obserwacji b±d¼ eksperymentu, stanowi± one bowiem „warunki mo¿liwo¶ci do¶wiadczenia", na mocy których mo¿liwe s± obserwacje i eksperymenty. Jak pisze Cassirer: "to, co — jak czas i przestrzeñ — umo¿liwia konstytucje przedmiotów, samo nie mo¿e byæ dane jako szczególny przedmiot" . Dlatego, w tym kontek¶cie, bezpodstawne wydaje siê stwierdzenie Hawkinga, i¿ "podobnie jak nie sposób mówiæ o wydarzeniach we Wszech¶wiecie pomijaj±c pojêcia czasu i przestrzeni, tak te¿ bezsensowne jest rozwa¿anie czasu i przestrzeni poza Wszech¶wiatem" . W odniesieniu do estetyki transcendentalnej opinia ta wydaje siê nieuzasadniona, bowiem "teoria czasu i przestrzeni rozwijana przez teoriê wzglêdno¶ci jest i pozostaje doktryn± empirycznej przestrzeni i empirycznego czasu, nie za¶ czystej przestrzeni i czystego czasu" . Kantowskie czysta przestrzeñ i czysty czas mog± zatem byæ rozwa¿ane „poza Wszech¶wiatem", jako warunki mo¿liwo¶ci jego poznawania i badania przez nauki empiryczne.
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5713
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : Grudzieñ 31, 2009, 20:29:04 »

Continuum czasoprzestrzenne
 
„Rewolucja francuska zaczê³a siê w Pary¿u dnia 14 lipca 1789 roku”. W zdaniu tym okre¶lone zosta³y miejsce i czas zdarzenia. Komu¶, kto s³ysza³by to zdanie po raz pierwszy, a nie wiedzia³, co znaczy s³owo „Pary¿”, mo¿na wyt³umaczyæ, ¿e jest to miasto na kuli ziemskiej po³o¿one pod 2° d³ugo¶ci wschodniej i 49° szeroko¶ci pó³nocnej. Tak wiêc dwie liczby charakteryzowa³yby miejsce, w którym zasz³o zdarzenie, za¶ „14 lipca 1789 roku” – czas, w którym ono zasz³o. Dok³adne okre¶lenie, gdzie i kiedy zasz³o zdarzenie, jest w fizyce jeszcze wa¿niejsze ni¿ w historii, gdy¿ dane te stanowi± podstawê ilo¶ciowego opisu.
       Dla uproszczenia rozwa¿ali¶my dot±d tylko ruchy wzd³u¿ linii prostej. Naszym u. w. by³a sztywna sztaba maj±ca pocz±tek, lecz nie maj±ca punktu koñcowego. Utrzymajmy nadal to ograniczenie. We¼my pod uwagê ró¿ne punkty na sztabie. Ich po³o¿enia mo¿na scharakteryzowaæ jedn± tylko liczb±, wspó³rzêdn± punktu. Powiedzenie, ¿e wspó³rzêdna punktu wynosi 7,586 metra, oznacza, ¿e punkt ten jest oddalony od pocz±tku sztaby o 7,586 metra. I na odwrót, je¶li kto¶ poda mi dowoln± liczbê i jednostkê, zawsze mogê znale¼æ na sztabie punkt odpowiadaj±cy tej liczbie. Mo¿emy stwierdziæ: ka¿dej liczbie odpowiada okre¶lony punkt na sztabie, a ka¿demu punktowi na sztabie odpowiada okre¶lona liczba. Matematycy wyra¿aj± ten fakt nastêpuj±cym zdaniem: wszystkie punkty na sztabie tworz± jednowymiarowe continuum. Dla ka¿dego punktu na sztabie zawsze istnieje punkt dowolnie bliski. Dwa odleg³e punkty na sztabie mo¿na po³±czyæ ze sob±, posuwaj±c siê dowolnie ma³ymi odcinkami. Mo¿liwo¶æ ³±czenia odleg³ych punktów za pomoc± dowolnie ma³ych odcinków jest wiêc charakterystyczn± cech± continuum.
       A teraz inny przyk³ad. Mamy p³aszczyznê lub – je¶li kto woli co¶ bardziej konkretnego – powierzchniê prostok±tnego sto³u. Po³o¿enie punktu na tym stole mo¿e byæ scharakteryzowane przez dwie liczby, a nie, jak uprzednio, przez jedn±. Te dwie liczby to odleg³o¶ci od dwóch prostopad³ych krawêdzi sto³u. Ka¿demu punktowi na p³aszczy¼nie odpowiada nie jedna liczba, lecz para liczb; ka¿dej parze liczb odpowiada okre¶lony punkt. Innymi s³owy: p³aszczyzna jest dwuwymiarowym continuum. Dla ka¿dego punktu na p³aszczy¼nie zawsze istniej± punkty dowolnie bliskie. Dwa odleg³e punkty mo¿na po³±czyæ krzyw±, daj±c± siê podzieliæ na dowolnie ma³e odcinki. Tak wiêc dowolna ma³o¶æ odcinków daj±cych po³±czenie dwóch odleg³ych punktów, z których ka¿dy mo¿e byæ przedstawiony za pomoc± dwóch liczb, jest znów charakterystyczn± cech± dwuwymiarowego continuum.

Jeszcze jeden przyk³ad. Wyobra¼my sobie, ¿e chcemy uwa¿aæ nasz pokój za u. w. Znaczy to, ¿e chcemy opisywaæ wszystkie po³o¿enia w stosunku do sztywnych ¶cian pokoju.

Po³o¿enie koñca lampy, je¶li lampa ta pozostaje w spoczynku, mo¿na zapisaæ w formie trzech liczb: dwie z nich wyznaczaj± odleg³o¶æ od dwóch prostopad³ych ¶cian, trzecia – odleg³o¶æ od pod³ogi lub sufitu. Ka¿demu punktowi przestrzeni odpowiadaj± okre¶lone trzy liczby; ka¿dym trzem liczbom odpowiada okre¶lony punkt przestrzeni. Wyra¿amy to zdaniem: nasza przestrzeñ jest trójwymiarowym continuum. Dla ka¿dego punktu przestrzeni istniej± punkty dowolnie bliskie. I znów dowolna ma³o¶æ odcinków daj±cych po³±czenie odleg³ych punktów, z których ka¿dy jest przedstawiony przez trzy liczby, jest charakterystyczn± cech± trójwymiarowego continuum.
       Wszystko to jednak ma niewiele wspólnego z fizyk±. Aby powróciæ do fizyki, musimy rozwa¿yæ ruch cz±stek materialnych. Chc±c obserwowaæ i przewidywaæ zdarzenia zachodz±ce w przyrodzie, musimy braæ pod uwagê nie tylko miejsce, ale i czas, w którym zachodz± zdarzenia fizyczne. We¼my znów bardzo prosty przyk³ad.
       Z wie¿y upuszczony zostaje ma³y kamieñ, który mo¿na uwa¿aæ za cz±stkê. Przypu¶æmy, ¿e wysoko¶æ wie¿y wynosi 80 m. Od czasów Galileusza potrafimy przewidywaæ, jaka bêdzie wspó³rzêdna kamienia w dowolnej chwili po jego upuszczeniu. Oto „rozk³ad jazdy” opisuj±cy po³o¿enia kamienia po 0, 1, 2, 3 i 4 sekundach.

 Nasz „rozk³ad jazdy” notuje piêæ zdarzeñ, z których ka¿de przedstawione jest przez dwie liczby – wspó³rzêdn± czasow± i przestrzenn± danego zdarzenia. Pierwszym zdarzeniem jest upuszczenie kamienia z wysoko¶ci 80 metrów nad ziemi± w zerowej sekundzie. Drugim zdarzeniem jest miniêcie przez kamieñ kreski na naszej sztywnej sztabie (wie¿a) na wysoko¶ci 75 metrów nad ziemi±. Nastêpuje to po pierwszej sekundzie. Ostatnim zdarzeniem jest zderzenie siê kamienia z ziemi±.
       Wiadomo¶ci uzyskane z naszego „rozk³adu jazdy” mo¿emy uj±æ w nieco inny sposób. Piêæ par liczb z „rozk³adu jazdy” mo¿emy przedstawiæ jako piêæ punktów na p³aszczy¼nie. Najpierw ustalmy skalê. Jeden odcinek bêdzie odpowiada³ metrowi, drugi sekundzie. Na przyk³ad:

 Nastêpnie narysujmy dwie prostopad³e linie i nazwijmy na przyk³ad poziom± – osi± czasow±, pionow± za¶ – osi± przestrzenn±. Widaæ od razu, ¿e nasz „rozk³ad jazdy” mo¿na przedstawiæ w postaci piêciu punktów na p³aszczy¼nie czasoprzestrzennej. Odleg³o¶ci punktów od osi przestrzennej przedstawiaj± wspó³rzêdne czasowe, zanotowane w pierwszej kolumnie naszego „rozk³adu jazdy”, odleg³o¶ci od osi czasowej oznaczaj± wspó³rzêdne przestrzenne.
       Dok³adnie te same informacje mo¿na zapisaæ na dwa sposoby: za pomoc± „rozk³adu jazdy” oraz za pomoc± punktów na p³aszczy¼nie. Ka¿dy z tych zapisów mo¿na skonstruowaæ na podstawie znajomo¶ci drugiego. Wybór jednego z tych dwóch sposobów jest wy³±cznie spraw± gustu, gdy¿ s± one w gruncie rzeczy równowa¿ne.
       Pójd¼my teraz o krok dalej. Wyobra¼my sobie lepszy „rozk³ad jazdy”, który by podawa³ po³o¿enie nie co sekundê, lecz na przyk³ad co jedn± setn± albo jedn± tysiêczn± sekundy. Na naszej p³aszczy¼nie czasoprzestrzennej bêdziemy wtedy mieli bardzo wiele punktów.

Je¶li wreszcie po³o¿enie bêdzie okre¶lone dla ka¿dej chwili, czyli, jak powiadaj± matematycy, je¶li wspó³rzêdna przestrzenna bêdzie zadana jako funkcja czasu, wówczas nasz uk³ad punktów stanie siê lini± ci±g³±. Nastêpny rysunek przedstawia wiêc pe³n± wiedzê o ruchu, a nie, jak poprzednio, jej wycinek.
       Ruch wzd³u¿ sztywnej sztaby (wie¿y), ruch w przestrzeni jednowymiarowej, jest tu przedstawiony w postaci krzywej w dwuwymiarowym continuum czasoprzestrzennym. Ka¿demu punktowi naszego continuum czasoprzestrzennego odpowiada para liczb, z których jedna oznacza wspó³rzêdn± czasow±, druga – wspó³rzêdn± przestrzenn±.

    
  Continuum czasoprzestrzenne
 
Continuum czasoprzestrzenne
 
„R
ewolucja francuska zaczê³a siê w Pary¿u dnia 14 lipca 1789 roku”. W zdaniu tym okre¶lone zosta³y miejsce i czas zdarzenia. Komu¶, kto s³ysza³by to zdanie po raz pierwszy, a nie wiedzia³, co znaczy s³owo „Pary¿”, mo¿na wyt³umaczyæ, ¿e jest to miasto na kuli ziemskiej po³o¿one pod 2° d³ugo¶ci wschodniej i 49° szeroko¶ci pó³nocnej. Tak wiêc dwie liczby charakteryzowa³yby miejsce, w którym zasz³o zdarzenie, za¶ „14 lipca 1789 roku” – czas, w którym ono zasz³o. Dok³adne okre¶lenie, gdzie i kiedy zasz³o zdarzenie, jest w fizyce jeszcze wa¿niejsze ni¿ w historii, gdy¿ dane te stanowi± podstawê ilo¶ciowego opisu.
       Dla uproszczenia rozwa¿ali¶my dot±d tylko ruchy wzd³u¿ linii prostej. Naszym u. w. by³a sztywna sztaba maj±ca pocz±tek, lecz nie maj±ca punktu koñcowego. Utrzymajmy nadal to ograniczenie. We¼my pod uwagê ró¿ne punkty na sztabie. Ich po³o¿enia mo¿na scharakteryzowaæ jedn± tylko liczb±, wspó³rzêdn± punktu. Powiedzenie, ¿e wspó³rzêdna punktu wynosi 7,586 metra, oznacza, ¿e punkt ten jest oddalony od pocz±tku sztaby o 7,586 metra. I na odwrót, je¶li kto¶ poda mi dowoln± liczbê i jednostkê, zawsze mogê znale¼æ na sztabie punkt odpowiadaj±cy tej liczbie. Mo¿emy stwierdziæ: ka¿dej liczbie odpowiada okre¶lony punkt na sztabie, a ka¿demu punktowi na sztabie odpowiada okre¶lona liczba. Matematycy wyra¿aj± ten fakt nastêpuj±cym zdaniem: wszystkie punkty na sztabie tworz± jednowymiarowe continuum. Dla ka¿dego punktu na sztabie zawsze istnieje punkt dowolnie bliski. Dwa odleg³e punkty na sztabie mo¿na po³±czyæ ze sob±, posuwaj±c siê dowolnie ma³ymi odcinkami. Mo¿liwo¶æ ³±czenia odleg³ych punktów za pomoc± dowolnie ma³ych odcinków jest wiêc charakterystyczn± cech± continuum.
       A teraz inny przyk³ad. Mamy p³aszczyznê lub – je¶li kto woli co¶ bardziej konkretnego – powierzchniê prostok±tnego sto³u. Po³o¿enie punktu na tym stole mo¿e byæ scharakteryzowane przez dwie liczby, a nie, jak uprzednio, przez jedn±. Te dwie liczby to odleg³o¶ci od dwóch prostopad³ych krawêdzi sto³u. Ka¿demu punktowi na p³aszczy¼nie odpowiada nie jedna liczba, lecz para liczb; ka¿dej parze liczb odpowiada okre¶lony punkt. Innymi s³owy: p³aszczyzna jest dwuwymiarowym continuum. Dla ka¿dego punktu na p³aszczy¼nie zawsze istniej± punkty dowolnie bliskie. Dwa odleg³e punkty mo¿na po³±czyæ krzyw±, daj±c± siê podzieliæ na dowolnie ma³e odcinki. Tak wiêc dowolna ma³o¶æ odcinków daj±cych po³±czenie dwóch odleg³ych punktów, z których ka¿dy mo¿e byæ przedstawiony za pomoc± dwóch liczb, jest znów charakterystyczn± cech± dwuwymiarowego continuum.
       Jeszcze jeden przyk³ad. Wyobra¼my sobie, ¿e chcemy uwa¿aæ nasz pokój za u. w. Znaczy to, ¿e chcemy opisywaæ wszystkie po³o¿enia w stosunku do sztywnych ¶cian pokoju.
Po³o¿enie koñca lampy, je¶li lampa ta pozostaje w spoczynku, mo¿na zapisaæ w formie trzech liczb: dwie z nich wyznaczaj± odleg³o¶æ od dwóch prostopad³ych ¶cian, trzecia – odleg³o¶æ od pod³ogi lub sufitu. Ka¿demu punktowi przestrzeni odpowiadaj± okre¶lone trzy liczby; ka¿dym trzem liczbom odpowiada okre¶lony punkt przestrzeni. Wyra¿amy to zdaniem: nasza przestrzeñ jest trójwymiarowym continuum. Dla ka¿dego punktu przestrzeni istniej± punkty dowolnie bliskie. I znów dowolna ma³o¶æ odcinków daj±cych po³±czenie odleg³ych punktów, z których ka¿dy jest przedstawiony przez trzy liczby, jest charakterystyczn± cech± trójwymiarowego continuum.
       Wszystko to jednak ma niewiele wspólnego z fizyk±. Aby powróciæ do fizyki, musimy rozwa¿yæ ruch cz±stek materialnych. Chc±c obserwowaæ i przewidywaæ zdarzenia zachodz±ce w przyrodzie, musimy braæ pod uwagê nie tylko miejsce, ale i czas, w którym zachodz± zdarzenia fizyczne. We¼my znów bardzo prosty przyk³ad.
       Z wie¿y upuszczony zostaje ma³y kamieñ, który mo¿na uwa¿aæ za cz±stkê. Przypu¶æmy, ¿e wysoko¶æ wie¿y wynosi 80 m. Od czasów Galileusza potrafimy przewidywaæ, jaka bêdzie wspó³rzêdna kamienia w dowolnej chwili po jego upuszczeniu. Oto „rozk³ad jazdy” opisuj±cy po³o¿enia kamienia po 0, 1, 2, 3 i 4 sekundach.
       Nasz „rozk³ad jazdy” notuje piêæ zdarzeñ, z których ka¿de przedstawione jest przez dwie liczby – wspó³rzêdn± czasow± i przestrzenn± danego zdarzenia. Pierwszym zdarzeniem jest upuszczenie kamienia z wysoko¶ci 80 metrów nad ziemi± w zerowej sekundzie. Drugim zdarzeniem jest miniêcie przez kamieñ kreski na naszej sztywnej sztabie (wie¿a) na wysoko¶ci 75 metrów nad ziemi±. Nastêpuje to po pierwszej sekundzie. Ostatnim zdarzeniem jest zderzenie siê kamienia z ziemi±.
       Wiadomo¶ci uzyskane z naszego „rozk³adu jazdy” mo¿emy uj±æ w nieco inny sposób. Piêæ par liczb z „rozk³adu jazdy” mo¿emy przedstawiæ jako piêæ punktów na p³aszczy¼nie. Najpierw ustalmy skalê. Jeden odcinek bêdzie odpowiada³ metrowi, drugi sekundzie. Na przyk³ad:
       Nastêpnie narysujmy dwie prostopad³e linie i nazwijmy na przyk³ad poziom± – osi± czasow±, pionow± za¶ – osi± przestrzenn±. Widaæ od razu, ¿e nasz „rozk³ad jazdy” mo¿na przedstawiæ w postaci piêciu punktów na p³aszczy¼nie czasoprzestrzennej. Odleg³o¶ci punktów od osi przestrzennej przedstawiaj± wspó³rzêdne czasowe, zanotowane w pierwszej kolumnie naszego „rozk³adu jazdy”, odleg³o¶ci od osi czasowej oznaczaj± wspó³rzêdne przestrzenne.
       Dok³adnie te same informacje mo¿na zapisaæ na dwa sposoby: za pomoc± „rozk³adu jazdy” oraz za pomoc± punktów na p³aszczy¼nie. Ka¿dy z tych zapisów mo¿na skonstruowaæ na podstawie znajomo¶ci drugiego. Wybór jednego z tych dwóch sposobów jest wy³±cznie spraw± gustu, gdy¿ s± one w gruncie rzeczy równowa¿ne.
       Pójd¼my teraz o krok dalej. Wyobra¼my sobie lepszy „rozk³ad jazdy”, który by podawa³ po³o¿enie nie co sekundê, lecz na przyk³ad co jedn± setn± albo jedn± tysiêczn± sekundy. Na naszej p³aszczy¼nie czasoprzestrzennej bêdziemy wtedy mieli bardzo wiele punktów.
Je¶li wreszcie po³o¿enie bêdzie okre¶lone dla ka¿dej chwili, czyli, jak powiadaj± matematycy, je¶li wspó³rzêdna przestrzenna bêdzie zadana jako funkcja czasu, wówczas nasz uk³ad punktów stanie siê lini± ci±g³±. Nastêpny rysunek przedstawia wiêc pe³n± wiedzê o ruchu, a nie, jak poprzednio, jej wycinek.
       Ruch wzd³u¿ sztywnej sztaby (wie¿y), ruch w przestrzeni jednowymiarowej, jest tu przedstawiony w postaci krzywej w dwuwymiarowym continuum czasoprzestrzennym. Ka¿demu punktowi naszego continuum czasoprzestrzennego odpowiada para liczb, z których jedna oznacza wspó³rzêdn± czasow±, druga – wspó³rzêdn± przestrzenn±.
I na odwrót: ka¿dej parze liczb charakteryzuj±cej zdarzenie odpowiada okre¶lony punkt naszej p³aszczyzny czasoprzestrzennej. Dwa s±siednie punkty przedstawiaj± dwa zdarzenia, które zasz³y w nieznacznie tylko odleg³ych miejscach i w nieznacznie odleg³ych chwilach.
       Móg³by kto¶ postawiæ naszemu ujêciu zarzut, ¿e nie ma sensu przedstawiaæ jednostki czasu w postaci odcinka, ³±czyæ ten odcinek mechanicznie z przestrzeni± i tworzyæ z dwóch continuów jednowymiarowych jedno continuum dwuwymiarowe. Taki sam zarzut trzeba by jednak postawiæ wszystkim wykresom obrazuj±cym na przyk³ad zesz³oroczne zmiany temperatury w Nowym Jorku lub wykresom przedstawiaj±cym zmiany kosztów utrzymania w ci±gu ostatnich kilku lat, w ka¿dym z tych wypadków stosowano bowiem dok³adnie tê sam± metodê. Na wykresach temperatury jednowymiarowe continuum temperatury po³±czono z jednowymiarowym continuum czasu w dwuwymiarowe continuum temperaturowo-czasowe.
       Powróæmy do cz±stki upuszczonej z osiemdziesiêciometrowej wie¿y. Nasz graficzny obraz ruchu jest bardzo po¿yteczny, gdy¿ wyznacza on po³o¿enie cz±stki w dowolnej chwili. Wiedz±c, jak siê cz±stka porusza, chcieliby¶my jeszcze raz przedstawiæ jej ruch. Mo¿na tego dokonaæ na dwa sposoby.
       Pamiêtamy obraz cz±stki zmieniaj±cej w czasie swe po³o¿enie w jednowymiarowej przestrzeni. Przedstawiamy tu ruch, jako nastêpstwo zdarzeñ w jednowymiarowym continuum przestrzennym. Nie mieszamy czasu i przestrzeni, stosujemy obraz dynamiczny, w którym po³o¿enia   z m i e n i a j ±   s i ê   z up³ywem czasu.
       Ale ten sam ruch mo¿na przedstawiæ inaczej. Rozwa¿aj±c krzyw± w dwuwymiarowym continuum czasoprzestrzennym, uzyskamy obraz statyczny. Ruch jest teraz przedstawiony jako co¶, co   j e s t,   co istnieje w dwuwymiarowym continuum czasoprzestrzennym, a nie jako co¶, co siê zmienia w jednowymiarowym continuum przestrzennym.
       Oba te obrazy s± ¶ci¶le równowa¿ne i wybór jednego z nich jest tylko rzecz± umowy i gustu.
       Wszystko, co powiedzieli¶my tu o dwóch obrazach ruchu, nie ma absolutnie nic wspólnego z teori± wzglêdno¶ci. Ka¿de z tych przedstawieñ jest równie dobre, choæ fizyka klasyczna sk³ania³a siê raczej ku obrazowi dynamicznemu, opisuj±cemu ruch jako co¶ dziej±cego siê w przestrzeni, a nie jako co¶ istniej±cego w czasoprzestrzeni. Teoria wzglêdno¶ci zmieni³a jednak ten pogl±d. Wypowiedzia³a siê ona wyra¼nie za obrazem statycznym, znajduj±c w takim w³a¶nie przedstawieniu ruchu, jako czego¶ istniej±cego w czasoprzestrzeni, wygodniejszy i bardziej obiektywny obraz rzeczywisto¶ci. Pozostaje nam jeszcze odpowiedzieæ na pytanie: dlaczego te dwa obrazy, równowa¿ne z punktu widzenia fizyki klasycznej, nie s± równowa¿ne z punktu widzenia teorii wzglêdno¶ci?
       Aby zrozumieæ odpowied¼ na to pytanie, rozwa¿my znów dwa u. w., poruszaj±ce siê wzglêdem siebie ruchem jednostajnym.
       Wed³ug fizyki klasycznej obserwatorzy w dwóch u. w., poruszaj±cych siê wzglêdem siebie ruchem jednostajnym, przypisz± danemu zdarzeniu ró¿ne wspó³rzêdne przestrzenne, ale jednakow± wspó³rzêdn± czasow±. Tak wiêc, w naszym przyk³adzie, zderzenie cz±stki z ziemi± okre¶lone jest w naszym wybranym u .w. przez wspó³rzêdn± czasow± „4” oraz przez wspó³rzêdn± przestrzenn± „0”. Wed³ug mechaniki klasycznej obserwator poruszaj±cy siê wzglêdem wybranego u. w. ruchem jednostajnym te¿ stwierdzi, ¿e kamieñ spad³ na ziemiê po czterech sekundach. Obserwator ten bêdzie jednak odnosi³ odleg³o¶æ do swego u. w. i przypisze zdarzeniu upadku na ogó³ inne wspó³rzêdne przestrzenne, choæ wspó³rzêdna czasowa bêdzie taka sama dla niego, jak i dla wszystkich innych obserwatorów poruszaj±cych siê wzglêdem siebie ruchem jednostajnym. Fizyka klasyczna zna tylko „bezwzglêdny” bieg czasu dla wszystkich obserwatorów. W ka¿dym u. w. mo¿na rozbiæ continuum dwuwymiarowe na dwa continua jednowymiarowe: czas i przestrzeñ. Z uwagi na „bezwzglêdny” charakter czasu, przej¶cie od „statycznego” do „dynamicznego” obrazu ruchu ma w fizyce klasycznej obiektywny sens.
       Dali¶my siê ju¿ jednak przekonaæ, ¿e na ogó³ nie wolno w fizyce stosowaæ transformacji klasycznej. Z praktycznego punktu widzenia mo¿na j± nadal stosowaæ przy ma³ych prêdko¶ciach, ale nie mo¿na z jej pomoc± rozwi±zywaæ podstawowych zagadnieñ fizyki.
       Wed³ug teorii wzglêdno¶ci czas zderzenia kamienia z ziemi± nie bêdzie dla wszystkich obserwatorów taki sam. Wspó³rzêdne czasowe i wspó³rzêdne przestrzenne bêd± ró¿ne w dwóch u. w., a zmiana wspó³rzêdnej czasowej bêdzie zupe³nie wyra¼na, je¶li wzglêdna prêdko¶æ bêdzie bliska prêdko¶ci ¶wiat³a. Nie mo¿na, jak w fizyce klasycznej, rozbiæ continuum dwuwymiarowego na dwa continua jednowymiarowe. Przy wyznaczaniu wspó³rzêdnych czasoprzestrzennych w innym u. w. nie wolno nam rozwa¿aæ oddzielnie czasu i przestrzeni. Rozbijanie continuum dwuwymiarowego na dwa jednowymiarowe wydaje siê z punktu widzenia teorii wzglêdno¶ci postêpowaniem dowolnym, nie posiadaj±cym obiektywnego znaczenia.
       Wszystko, co¶my dot±d powiedzieli, ³atwo jest uogólniæ na przypadek ruchu nie ograniczonego do linii prostej. Istotnie, do opisu zdarzeñ zachodz±cych w przyrodzie potrzeba nie dwóch, lecz czterech liczb. Nasza przestrzeñ fizyczna, wyznaczona przez obiekty i ich ruch, ma trzy wymiary i po³o¿enia okre¶lane s± przez te liczby. Chwila, w której zachodzi zdarzenie, jest czwart± liczb±. Ka¿demu zdarzeniu odpowiadaj± cztery okre¶lone liczby; ka¿dej czwórce liczb odpowiada okre¶lone zdarzenie. A wiêc: ¶wiat zdarzeñ tworzy czterowymiarowe continuum. Nie ma w tym nic tajemniczego i ostatnie zdanie jest równie prawdziwe dla fizyki klasycznej, jak i dla teorii wzglêdno¶ci. Ró¿nica ujawnia siê znów, gdy rozpatrywaæ dwa u. w., które siê wzglêdem siebie poruszaj±. Pokój porusza siê, a obserwatorzy, wewnêtrzny i zewnêtrzny, wyznaczaj± wspó³rzêdne czasoprzestrzenne tych samych zdarzeñ. Fizyk klasyczny i tym razem rozbija czterowymiarowe continua na trójwymiarowe przestrzenie i jednowymiarowe continuum czasowe.
       Dawny fizyk zajmuje siê tylko transformacjami przestrzennymi, gdy¿ czas jest dla niego bezwzglêdny. Rozbijanie czterowymiarowych continuów ¶wiata na przestrzeñ i czas uwa¿a on za naturalne i wygodne. Ale z punktu widzenia teorii wzglêdno¶ci przy przechodzeniu z jednego u. w. do drugiego zmienia siê nie tylko przestrzeñ, ale i czas, a transformacja Lorentza opisuje w³asno¶ci transformacyjne czterowymiarowego continuum czasoprzestrzennego zwi±zanego z naszym czterowymiarowym ¶wiatem zdarzeñ.
       Â¦wiat zdarzeñ mo¿na opisaæ dynamicznie za pomoc± obrazu zmieniaj±cego siê w czasie i przedstawionego na tle przestrzeni trójwymiarowej. Mo¿na go jednak równie¿ opisaæ za pomoc± obrazu statycznego, przedstawionego na tle czterowymiarowego continuum czasoprzestrzennego. Z punktu widzenia fizyki klasycznej oba obrazy, dynamiczny i statyczny, s± sobie równowa¿ne. Ale z punktu widzenia teorii wzglêdno¶ci obraz statyczny jest wygodniejszy i bardziej obiektywny.
       Obrazem dynamicznym mo¿emy, je¶li wolimy, pos³ugiwaæ siê nawet w teorii wzglêdno¶ci. Musimy jednak pamiêtaæ, ¿e ten podzia³ na czas i przestrzeñ nie ma sensu obiektywnego, gdy¿ czas nie jest ju¿ „bezwzglêdny”.
       W dalszych fragmentach bêdziemy nadal pos³ugiwaæ siê jêzykiem „dynamicznym”, a nie statycznym, pamiêtaj±c jednak o jego ograniczeniach.
P
ozostaje jeszcze do wyja¶nienia jeden punkt. Nie rozstrzygnêli¶my dot±d jednego z najbardziej podstawowych zagadnieñ: czy istnieje uk³ad inercjalny? Dowiedzieli¶my siê ju¿ co¶ nie co¶ o prawach przyrody, ich niezmienno¶ci wzglêdem transformacji Lorentza oraz ich wa¿no¶ci we wszystkich uk³adach inercjalnych poruszaj±cych siê wzglêdem siebie ruchem jednostajnym. Mamy prawa, lecz nie znamy uk³adu, do którego mo¿na by je odnie¶æ.
       Aby sobie lepiej zdaæ sprawê z tej trudno¶ci, przeprowad¼my wywiad z przedstawicielem fizyki klasycznej, zadaj±c mu kilka prostych pytañ:
       – Co to jest uk³ad inercjalny?
       – Jest to uk³ad, w którym obowi±zuj± prawa mechaniki. W takim u. w. cia³o, na które nie dzia³aj± si³y zewnêtrzne, porusza siê ruchem jednostajnym. W³asno¶æ ta pozwala nam odró¿niæ inercjalny u. w. od ka¿dego innego.
       – Có¿ jednak oznacza powiedzenie, ¿e na cia³o nie dzia³aj± si³y?
       – Znaczy to po prostu, ¿e w inercjalnym u. w. cia³o to porusza siê ruchem jednostajnym.
       Mogliby¶my w tym miejscu powtórzyæ pytanie „Co to jest inercjalny u. w.?” Poniewa¿ jednak nie ma wielkiej nadziei na uzyskanie odpowiedzi innej ni¿ wy¿ej przytoczona, spróbujmy zdobyæ trochê konkretnych informacji, zmieniaj±c pytanie:
       – Czy u. w. zwi±zany sztywno z Ziemi± jest inercjalny?
       – Nie, gdy¿ prawa mechaniki nie obowi±zuj± w nim ¶ci¶le, a to ze wzglêdu na obrót Ziemi. W wielu zagadnieniach mo¿na za inercjalny u. w. uwa¿aæ uk³ad zwi±zany sztywno ze S³oñcem; gdy jednak mówimy o wiruj±cym S³oñcu, wówczas zwi±zanego z nim u. w. równie¿ nie mo¿na uwa¿aæ za ¶ci¶le inercjalny.
       – Czym wiêc w³a¶ciwie jest twój inercjalny u. w. i jaki ruch nale¿y mu przypisaæ?
       – Jest to po prostu po¿yteczna fikcja i nie mam pojêcia, jak j± urzeczywistniæ. Gdybym siê tylko potrafi³ dostatecznie oddaliæ od wszystkich cia³ materialnych i uwolniæ od wszelkich wp³ywów zewnêtrznych, mój u. w. by³by wówczas inercjalny.
       – Ale co rozumiesz przez u. w. wolny od wszelkich wp³ywów zewnêtrznych?
       – Rozumiem przez to, ¿e u. w. jest inercjalny.
       Znów powrócili¶my do pytania wyj¶ciowego!
       Wywiad nasz ujawnia powa¿n± trudno¶æ fizyki klasycznej. Mamy prawa, ale nie wiemy, w jakim uk³adzie je stosowaæ, a ca³y nasz gmach fizyki przypomina zamki na lodzie.
       Do tej samej trudno¶ci mo¿emy podej¶æ z innego punktu widzenia. Spróbujmy sobie wyobraziæ, ¿e w ca³ym wszech¶wiecie istnieje tylko jedno cia³o stanowi±ce nasz u. w. Cia³o to zaczyna wirowaæ. Wed³ug mechaniki klasycznej prawa fizyki s± inne dla cia³a wiruj±cego ni¿ dla nie wiruj±cego. Je¶li zasada bezw³adno¶ci obowi±zuje w jednym wypadku, to nie obowi±zuje w drugim. Wszystko to jednak brzmi bardzo podejrzanie. Czy wolno rozwa¿aæ ruch jednego tylko cia³a w ca³ym wszech¶wiecie? Przez ruch cia³a rozumiemy zawsze zmianê jego po³o¿enia w stosunku do innego cia³a. Tote¿ mówienie o ruchu tylko jednego cia³a jest sprzeczne ze zdrowym rozs±dkiem. Zachodzi tu wyra¼na sprzeczno¶æ miêdzy mechanik± klasyczn± a zdrowym rozs±dkiem. Recepta Newtona brzmi: je¿eli obowi±zuje zasada bezw³adno¶ci, to u. w. albo pozostaje w spoczynku, albo porusza siê ruchem jednostajnym. Je¿eli zasada bezw³adno¶ci nie obowi±zuje, to cia³o porusza siê ruchem niejednostajnym. Tak wiêc stwierdzenie ruchu lub spoczynku zale¿y od tego, czy w danym u. w. mo¿na stosowaæ wszystkie prawa fizyki, czy te¿ nie.
       We¼my dwa cia³a, na przyk³ad Ziemiê i S³oñce. Ruch, który obserwujemy, jest i tym razem wzglêdny. Mo¿na go opisaæ, wi±¿±c u. w. b±d¼ z Ziemi±, b±d¼ te¿ ze S³oñcem. Z tego punktu widzenia wielkie dzie³o Kopernika polega na przeniesieniu u. w. z Ziemi na S³oñce. Poniewa¿ jednak ruch jest wzglêdny i mo¿emy siê pos³ugiwaæ dowolnym uk³adem odniesienia, nie ma chyba powodu, aby uwa¿aæ jeden u. w. za korzystniejszy od drugiego.
       I tu znów wkracza fizyka, zmieniaj±c nasz dotychczasowy, zdroworozs±dkowy sposób my¶lenia. U. w. zwi±zany ze S³oñcem bardziej przypomina uk³ad inercjalny ni¿ u. w. zwi±zany z Ziemi±. Prawa fizyki powinno siê stosowaæ w uk³adzie Kopernika, a nie Ptolemeusza. Wielko¶æ odkrycia Kopernika mo¿na oceniæ tylko z punktu widzenia fizyki. Wskazuje ono na wielk± korzy¶æ, jaka wynika ze stosowania do opisu ruchu planet u. w. sztywno zwi±zanego ze S³oñcem.
       W fizyce klasycznej nie istnieje bezwzglêdny ruch jednostajny. Je¿eli dwa u. w. poruszaj± siê wzglêdem siebie, to powiedzenie: „Ten u. w. spoczywa, a ten siê porusza” nie ma sensu. Je¶li jednak dwa u. w. poruszaj± siê wzglêdem siebie niejednostajnie, wówczas powiedzenie: „To cia³o porusza siê, a to spoczywa (lub siê porusza ruchem jednostajnym)” jest zupe³nie uzasadnione. Ruch bezwzglêdny ma teraz zupe³nie okre¶lone znaczenie. Powstaje tu g³êboka przepa¶æ miêdzy zdrowym rozs±dkiem a fizyk± klasyczn±. Obie wspomniane trudno¶ci – kwestia uk³adu inercjalnego oraz kwestia ruchu bezwzglêdnego – s± ze sob± ¶ci¶le zwi±zane. Ruch bezwzglêdny mo¿liwy jest tylko dziêki koncepcji uk³adu inercjalnego, w którym obowi±zuj± prawa przyrody.
       Mog³oby siê wydawaæ, ¿e z tych trudno¶ci nie ma wyj¶cia, ¿e nie mo¿e ich unikn±æ ¿adna teoria fizyczna. Wynikaj± one z tego, ¿e prawa przyrody obowi±zuj± tylko w szczególnej klasie u. w., tylko w uk³adach inercjalnych. Mo¿liwo¶æ przezwyciê¿enia tej trudno¶ci zale¿y od odpowiedzi na nastêpuj±ce pytanie: Czy mo¿na tak sformu³owaæ prawa fizyki, aby obowi±zywa³y one we wszystkich u. w., nie tylko w tych, które siê poruszaj± ruchem jednostajnym, ale równie¿ w tych, które siê wzglêdem siebie poruszaj± zupe³nie dowolnie? Je¶li siê oka¿e, ¿e tak jest, to bêdzie to oznacza³o koniec naszych trudno¶ci. Prawa przyrody bêdzie mo¿na stosowaæ w dowolnym u. w. Walka miêdzy pogl±dami Ptolemeusza i Kopernika, tak zawziêta w zaraniu nauk przyrodniczych, okaza³aby siê zupe³nie bezprzedmiotowa, gdy¿ mo¿na u¿ywaæ z równym powodzeniem ka¿dego z obu uk³adów. Dwa zdania „S³oñce spoczywa, a Ziemia siê porusza” oraz „S³oñce siê porusza, a Ziemia spoczywa” oznacza³yby po prostu dwie ró¿ne umowy dotycz±ce dwóch ró¿nych u. w.
       Czy mo¿na zbudowaæ prawdziwie relatywistyczn± fizykê, która by obowi±zywa³a we wszystkich u. w., fizykê, w której nie by³oby miejsca na ruch bezwzglêdny, a tylko na wzglêdny? Otó¿ jest to mo¿liwe!
       Mamy przynajmniej jedn±, choæ bardzo ogólnikow± wskazówkê, jak tê now± fizykê budowaæ. Prawdziwie relatywistyczna fizyka musi obowi±zywaæ we wszystkich u. w., a wiêc równie¿ w szczególnym przypadku uk³adu inercjalnego. Znamy ju¿ prawa, które obowi±zuj± w inercjalnym u. w. Nowe, ogólne prawa, obowi±zuj±ce we wszystkich u. w., musz± w szczególnym przypadku uk³adu inercjalnego sprowadzaæ siê do starych, znanych praw.
       Zagadnienie sformu³owania praw fizyki tak, by obowi±zywa³y one w dowolnym u. w., zosta³o rozwi±zane przez tak zwan± ogóln± teoriê wzglêdno¶ci; poprzednia teoria, dotycz±ca tylko uk³adów inercjalnych, nazywa siê szczególn± teori± wzglêdno¶ci. Oczywi¶cie obie te teorie nie mog± byæ ze sob± sprzeczne, gdy¿ stare prawa szczególnej teorii wzglêdno¶ci musz± siê zawieraæ w ogólnych prawach zastosowanych do uk³adu inercjalnego. O ile jednak poprzednio inercjalny u. w. by³ jedynym, dla którego formu³owano prawa fizyki, o tyle teraz bêdzie on stanowi³ szczególny przypadek graniczny, gdy¿ dozwolone s± wszystkie u. w., poruszaj±ce siê wzglêdem siebie w dowolny sposób.
       Mamy wiêc program dla ogólnej teorii wzglêdno¶ci. Ale szkicuj±c drogê jego realizacji, bêdziemy zmuszeni wyra¿aæ siê jeszcze mniej jasno ni¿ dotychczas. Nowe trudno¶ci wy³aniaj±ce siê w miarê rozwoju nauki sprawiaj±, ¿e nasza teoria staje siê coraz bardziej abstrakcyjna. Wci±¿ jeszcze oczekuj± nas niespodziewane przygody, ale naszym celem ostatecznym jest zawsze lepsze zrozumienie rzeczywisto¶ci. £añcuch logiczny ³±cz±cy teoriê z do¶wiadczeniem zostaje wzbogacony o nowe ogniwa. Aby drogê wiod±c± od teorii do do¶wiadczenia oczy¶ciæ ze zbêdnych i sztucznych za³o¿eñ, aby ogarniaæ coraz szerszy zakres faktów, musimy nasz ³añcuch coraz bardziej wyd³u¿aæ. Im prostsze, im bardziej podstawowe staj± siê nasze za³o¿enia, tym bardziej komplikuje siê matematyczne narzêdzie rozumowania; droga od teorii do do¶wiadczenia staje siê d³u¿sza, subtelniejsza i bardziej zawi³a. Choæ brzmi to paradoksalnie, jednak mo¿na powiedzieæ, ¿e fizyka wspó³czesna jest prostsza od starej fizyki i dlatego wydaje siê trudniejsza i bardziej z³o¿ona. Im prostszy jest nasz obraz ¶wiata zewnêtrznego, im wiêcej ogarnia faktów, tym wyra¼niej odbija w naszych umys³ach harmoniê wszech¶wiata.
       Nasza nowa idea jest prosta: chcemy zbudowaæ fizykê, obowi±zuj±c± we wszystkich u. w. Realizacja tej idei poci±ga za sob± trudno¶ci formalne i zmusza nas do korzystania z narzêdzi matematycznych innych ni¿ te, którymi pos³ugiwano siê dot±d w fizyce. Poka¿emy tu tylko zwi±zek miêdzy realizacj± tego programu a dwoma podstawowymi zagadnieniami: grawitacj± i geometri±.
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 31, 2009, 20:34:55 wys³ane przez Micha³-Anio³ » Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Grudzieñ 31, 2009, 20:35:52 »

Wewn±trz i na zewn±trz windy
 
P
rawo bezw³adno¶ci stanowi³o w fizyce pierwszy wielki krok naprzód, by³o w gruncie rzeczy jej pocz±tkiem. Odkryto je na drodze rozwa¿ania wyidealizowanego do¶wiadczenia z cia³em poruszaj±cym siê wiecznie, bez tarcia i bez dzia³ania jakichkolwiek si³ zewnêtrznych. Przyk³ad ten, a potem wiele innych, pozwoli³ nam zrozumieæ donios³o¶æ wyidealizowanych do¶wiadczeñ my¶lowych. Obecnie bêdziemy znów rozwa¿aæ wyidealizowane do¶wiadczenia. Choæ mog± siê one wydaæ fantastyczne, to jednak pomog± nam zrozumieæ teoriê wzglêdno¶ci w takim zakresie, w jakim to jest mo¿liwe przy u¿yciu naszych prostych metod.
       Poprzednio mieli¶my wyidealizowane do¶wiadczenie z pokojem, który porusza³ siê ruchem jednostajnym. Teraz dla odmiany bêdziemy mieli spadaj±c± windê.
       Wyobra¼my sobie wielk± windê zawieszon± u szczytu drapacza chmur, znacznie wy¿szego ni¿ jakikolwiek rzeczywi¶cie istniej±cy. Lina utrzymuj±ca windê nagle pêka i winda spada swobodnie ku ziemi. W czasie spadania obserwatorzy wewn±trz windy wykonuj± do¶wiadczenia. Przy ich opisie nie musimy siê zajmowaæ ani oporem powietrza, ani tarciem, gdy¿ nasze wyidealizowane warunki pozwalaj± je pomin±æ. Jeden z obserwatorów wyjmuje z kieszeni chustkê i zegarek i upuszcza je. Co siê stanie z tymi dwoma cia³ami? Dla obserwatora zewnêtrznego, który przygl±da siê wszystkiemu przez okno w windzie, zarówno chustka, jak i zegarek spadaj± w dó³ dok³adnie tak samo, z jednakowym przyspieszeniem. Pamiêtamy, ¿e przyspieszenie spadaj±cego cia³a jest zupe³nie niezale¿ne od jego masy i ¿e w³a¶nie ta okoliczno¶æ wskaza³a na równo¶æ masy grawitacyjnej i masy bezw³adnej. Pamiêtamy tak¿e, i¿ równo¶æ obu mas, grawitacyjnej i bezw³adnej, by³a z punktu widzenia mechaniki klasycznej czystym przypadkiem i nie odgrywa³a w jej strukturze ¿adnej roli. Teraz jednak równo¶æ ta, znajduj±ca swój wyraz w jednakowym przyspieszeniu wszystkich spadaj±cych cia³, ma zasadnicze znaczenie i stanowi podstawê ca³ego rozumowania.
       Powróæmy do naszej spadaj±cej chustki i zegarka; dla obserwatora zewnêtrznego spadaj± one z jednakowym przyspieszeniem. Ale z takim samym przyspieszeniem spada równie¿ winda, jej ¶ciany, sufit i pod³oga. Tote¿ odleg³o¶æ obu cia³ od pod³ogi nie zmieni siê. Dla obserwatora wewnêtrznego oba cia³a pozostaj± dok³adnie tam, gdzie siê znajdowa³y w chwili ich upuszczenia. Obserwator wewnêtrzny mo¿e nie braæ pod uwagê pola grawitacyjnego, gdy¿ ¼ród³o tego pola le¿y poza jego u. w. Stwierdza on, ¿e wewn±trz windy nie dzia³aj± na oba cia³a ¿adne si³y, a wiêc cia³a te pozostaj± w spoczynku, tak jakby to mia³o miejsce w inercjalnym u. w. W windzie dziej± siê dziwne rzeczy! Je¶li obserwator popchnie jakie¶ cia³o w dowolnym kierunku, na przyk³ad w górê lub w dó³, cia³o to poruszaæ siê bêdzie zawsze ruchem jednostajnym tak d³ugo, dopóki siê nie zderzy z sufitem lub z pod³og± windy. Krótko mówi±c, w stosunku do obserwatora wewn±trz windy obowi±zuj± prawa mechaniki klasycznej. Wszystkie cia³a zachowuj± siê tak, jak to przewiduje prawo bezw³adno¶ci. Nasz nowy u. w., sztywno zwi±zany ze spadaj±c± swobodnie wind±, ró¿ni siê od uk³adu inercjalnego tylko pod jednym wzglêdem. W inercjalnym u. w. cia³o, na które nie dzia³aj± si³y, bêdzie siê poruszaæ ruchem jednostajnym wiecznie. Inercjalny u. w. – jak go sobie wyobra¿a fizyka klasyczna – nie jest ograniczony ani w przestrzeni, ani w czasie. Z obserwatorem w naszej windzie jest jednak inaczej.
       Inercjalny charakter jego u. w. jest ograniczony w przestrzeni i w czasie. Cia³o, poruszaj±ce siê ruchem jednostajnym, prêdzej czy pó¼niej zderzy siê ze ¶cian± windy, niszcz±c ruch jednostajny. Prêdzej czy pó¼niej ca³a winda zderzy siê z ziemi±, niszcz±c obserwatorów wraz z ich do¶wiadczeniami. Taki u. w. jest tylko „kieszonkowym wydaniem” prawdziwego inercjalnego u. w.
       Ã“w lokalny charakter u. w. ma zasadnicze znaczenie. Gdyby nasza urojona winda mia³a rozci±gaæ siê od bieguna pó³nocnego do równika, z chusteczk± umieszczon± nad biegunem i z zegarkiem nad równikiem, wówczas dla obserwatora zewnêtrznego przyspieszenia obu cia³ nie by³yby równe; cia³a te nie pozostawa³yby wzglêdem siebie w spoczynku. Zawiod³oby ca³e nasze rozumowanie! Wymiary windy musz± byæ ograniczone tak, by mo¿na by³o za³o¿yæ równo¶æ przyspieszeñ wszystkich cia³ wzglêdem obserwatora zewnêtrznego.
       Przy tym ograniczeniu u. w. przybiera dla obserwatora wewnêtrznego charakter inercjalny. Mo¿emy nareszcie wskazaæ – co prawda ograniczony w czasie i przestrzeni – u. w., w którym obowi±zuj± wszystkie prawa przyrody. Je¶li wyobrazimy sobie inny u. w., inn± windê, poruszaj±c± siê ruchem jednostajnym wzglêdem spadaj±cej swobodnie, to oba te u. w. bêd± lokalnie inercjalne. Wszystkie prawa s± w nich obu dok³adnie takie same. Przej¶cie od jednego do drugiego jest dane przez transformacjê Lorentza.
       Przyjrzyjmy siê, w jaki sposób obaj obserwatorzy, zewnêtrzny i wewnêtrzny, opisuj±, co siê dzieje w windzie.
       Obserwator zewnêtrzny spostrzega ruch windy i wszystkich cia³ wewn±trz niej i stwierdza, ¿e zachodzi on zgodnie z newtonowskim prawem ci±¿enia. Ruch ten nie jest dla niego jednostajny, lecz przyspieszony, ze wzglêdu na dzia³anie pola grawitacyjnego Ziemi.
       Jednak¿e pokolenie fizyków urodzonych i wychowanych w windzie rozumowa³oby zupe³nie inaczej. S±dziliby oni, ¿e posiadaj± uk³ad inercjalny, i odnosiliby wszystkie prawa przyrody do swej windy, twierdz±c s³usznie, ¿e prawa te przybieraj± w ich u. w. szczególnie prost± postaæ. Za³o¿enie, ¿e ich winda spoczywa i ¿e ich u. w. jest inercjalny, by³oby dla nich zupe³nie naturalne.
       Rozbie¿no¶ci miêdzy obserwatorami zewnêtrznym i wewnêtrznym nie sposób usun±æ. Ka¿dy z nich móg³by domagaæ siê prawa odnoszenia wszystkich zdarzeñ do swego u. w. W obu uk³adach mo¿na opisywaæ zdarzenia w sposób równie konsekwentny.
       Przyk³ad ten wykazuje, ¿e mo¿na w sposób konsekwentny opisaæ zjawiska fizyczne w dwóch ró¿nych u. w. nawet wtedy, gdy uk³ady te nie poruszaj± siê wzglêdem siebie ruchem jednostajnym. Przy takim opisie trzeba wzi±æ pod uwagê ci±¿enie, buduj±c jak gdyby „most”, pozwalaj±cy na przej¶cie od jednego u. w. do drugiego. Pole grawitacyjne istnieje dla obserwatora zewnêtrznego, a nie istnieje dla obserwatora wewnêtrznego. Dla obserwatora zewnêtrznego istnieje przyspieszony ruch windy w polu grawitacyjnym, dla wewnêtrznego – spoczynek i brak pola grawitacyjnego. Ale „most”, pole grawitacyjne, umo¿liwiaj±ce opis w obu u. w., opiera siê na pewnym bardzo wa¿nym filarze – na równowa¿no¶ci masy grawitacyjnej i masy bez-w³adnej. Bez tego tropu, nie zauwa¿onego przez mechanikê klasyczn±, nasze obecne rozumowanie zupe³nie by zawiod³o.
       Rozwa¿my teraz nieco inne wyidealizowane do¶wiadczenie. Przypu¶æmy, ¿e istnieje inercjalny u. w., w którym obowi±zuje prawo bezw³adno¶ci. Opisali¶my ju¿, co siê dzieje w windzie, spoczywaj±cej w takim u. w. Ale teraz zmieniamy nasz obraz. Kto¶ z zewn±trz przymocowa³ do windy linê i ci±gnie j± ze sta³± si³± w kierunku wskazanym na rysunku.

Nie jest wa¿ne, jak siê to dzieje. Poniewa¿ w naszym u. w. obowi±zuj± prawa mechaniki, ca³a winda porusza siê ze sta³ym przyspieszeniem, które ma kierunek ruchu. Pos³uchajmy, jak obserwatorzy zewnêtrzny i wewnêtrzny obja¶niaj± zjawiska zachodz±ce w windzie.
       O b s e r w a t o r   z e w n ê t r z n y:   Mój u. w. jest uk³adem inercjalnym. Winda porusza siê ze sta³ym przyspieszeniem, gdy¿ dzia³a na ni± sta³a si³a. Obserwatorzy wewn±trz windy pozostaj± w ruchu bezwzglêdnym, w ich uk³adzie nie obowi±zuj± prawa mechaniki. Nie stwierdzaj± oni, by cia³a, na które nie dzia³aj± si³y, pozostawa³y w spoczynku. Je¶li jakie¶ cia³o upu¶ciæ, to szybko zderzy siê ono z pod³og± windy, gdy¿ pod³oga porusza siê w górê, jemu naprzeciw. Dotyczy to zarówno chustki, jak zegarka. Obserwator wewnêtrzny musi, rzecz dziwna, pozostawaæ stale na „pod³odze”, gdy¿ skoro tylko podskoczy, pod³oga zaraz go dogoni.
       O b s e r w a t o r   w e w n ê t r z n y:   Nie widzê ¿adnego powodu, aby przypuszczaæ, ¿e moja winda pozostaje w ruchu bezwzglêdnym. Przyznajê, ¿e mój u. w., sztywno zwi±zany z wind±, nie jest w³a¶ciwie inercjalny, ale nie wierzê, by mia³o to cokolwiek wspólnego z ruchem bezwzglêdnym. Zegarek, chustka i wszystkie cia³a spadaj±, gdy¿ ca³a winda znajduje siê w polu grawitacyjnym. Spostrzegam tu dok³adnie taki sam rodzaj ruchu, jaki obserwuje cz³owiek na Ziemi. Wyja¶nia on ten ruch dzia³aniem pola grawitacyjnego. To samo ma miejsce w moim przypadku.
       Oba opisy, jeden dokonany przez obserwatora zewnêtrznego, drugi przez wewnêtrznego, s± ca³kowicie konsekwentne i nie ma sposobu rozstrzygniêcia, który z nich jest s³uszny. Ka¿dy z nich mo¿emy zastosowaæ do opisu zjawisk zachodz±cych w windzie: albo ruch niejednostajny i nieobecno¶æ pola grawitacyjnego – zgodnie z obserwatorem zewnêtrznym, albo spoczynek i obecno¶æ pola grawitacyjnego – zgodnie z obserwatorem wewnêtrznym.
       Obserwator zewnêtrzny mo¿e za³o¿yæ, ¿e winda pozostaje w „bezwzglêdnym” ruchu niejednostajnym. Ale ruchu, który przestaje istnieæ przy za³o¿eniu dzia³ania pola grawitacyjnego, nie mo¿na uwa¿aæ za ruch bezwzglêdny.
       Byæ mo¿e istnieje wyj¶cie z dwuznaczno¶ci takich dwóch ró¿nych opisów i mo¿na dokonaæ wyboru na rzecz jednego z nich. Wyobra¼my sobie, ¿e przez boczne okienko wpada do windy poziomo promieñ ¶wiat³a, dobiegaj±c po bardzo krótkim czasie do przeciwleg³ej ¶ciany. Zobaczmy, jak nasi dwaj obserwatorzy przewidz± drogê ¶wiat³a.
       O b s e r w a t o r   z e w n ê t r z n y,   utrzymuj±cy, ¿e winda porusza siê ruchem przyspieszonym, rozumowa³by tak: Promieñ ¶wiat³a wpada przez okienko i porusza siê poziomo, po linii prostej, ze sta³± prêdko¶ci± w stronê przeciwleg³ej ¶ciany. Ale winda porusza siê do góry i w czasie, w którym ¶wiat³o biegnie ku ¶cianie, winda zmienia swe po³o¿enie. Dlatego te¿ promieñ padnie w punkcie po³o¿onym nie dok³adnie naprzeciw punktu wej¶cia promienia, lecz trochê ni¿ej.

Ró¿nica bêdzie bardzo nieznaczna, niemniej jednak bêdzie ona istnia³a i promieñ poruszaæ siê bêdzie wzglêdem windy nie po prostej, lecz po linii nieco zakrzywionej. Ró¿nica jest zwi±zana z drog±, jak± przeby³a winda w czasie, gdy promieñ bieg³ przez jej wnêtrze.
       O b s e r w a t o r   w e w n ê t r z n y,   utrzymuj±cy, ¿e na wszystkie przedmioty w jego windzie dzia³a pole grawitacyjne, powiedzia³by: nie ma przyspieszonego ruchu windy, istnieje tylko dzia³anie pola grawitacyjnego. Wi±zka ¶wiat³a jest niewa¿ka, tote¿ nie ulega wp³ywowi pola grawitacyjnego. Je¶li tylko mia³a kierunek poziomy, to dojdzie do ¶ciany w punkcie po³o¿onym dok³adnie naprzeciw punktu wej¶cia.
       Z powy¿szej wymiany zdañ zdaje siê wynikaæ, ¿e istnieje mo¿liwo¶æ rozstrzygniêcia miêdzy tymi dwoma przeciwstawnymi punktami widzenia, gdy¿ zjawisko przebiega³oby dla ka¿dego obserwatora inaczej. Je¶li w ¿adnym z przytoczonych przed chwil± wyja¶nieñ nie ma nic nielogicznego, to ca³e nasze poprzednie rozumowanie upada i nie mo¿emy opisaæ wszystkich zjawisk na dwa niesprzeczne z sob± sposoby, z polem grawitacyjnym i bez pola.
       Ale na szczê¶cie w rozumowaniu obserwatora wewnêtrznego jest powa¿ny b³±d, który ratuje nasz poprzedni wniosek. Obserwator ten powiedzia³: „Wi±zka ¶wiat³a jest niewa¿ka, tote¿ nie ulega wp³ywowi pola grawitacyjnego”. To przecie¿ nieprawda! Wi±zka ¶wiat³a niesie energiê, a energia ma masê. Ale ka¿da masa bezw³adna jest przyci±gana przez pole grawitacyjne, gdy¿ masa bezw³adna jest równowa¿na masie grawitacyjnej. Wi±zka ¶wiat³a zakrzywi siê w polu grawitacyjnym zupe³nie tak samo, jak zakrzywi³by siê tor cia³a rzuconego poziomo z prêdko¶ci± równ± prêdko¶ci ¶wiat³a. Gdyby obserwator wewnêtrzny rozumowa³ poprawnie i bra³ pod uwagê zakrzywienie siê promieni ¶wietlnych w polu grawitacyjnym, jego wyniki by³yby dok³adnie takie same, jak obserwatora zewnêtrznego.
       Oczywi¶cie pole grawitacyjne Ziemi jest zbyt s³abe, aby zakrzywianie siê w nim promieni ¶wietlnych mo¿na by³o wykryæ bezpo¶rednim do¶wiadczeniem. lecz s³ynne do¶wiadczenia wykonane w czasie zaæmieñ S³oñca wykazuj± w sposób niezbity, choæ po¶redni, wp³yw pola grawitacyjnego na tor promienia ¶wietlnego.
       Z powy¿szych przyk³adów wynika, ¿e istnieje uzasadniona nadzieja sformu³owania fizyki relatywistycznej. Aby to uczyniæ, musimy jednak najpierw uporaæ siê z zagadnieniem ci±¿enia.
       Na przyk³adzie windy przekonali¶my siê, ¿e oba opisy s± konsekwentne. Mo¿na zak³adaæ ruch niejednostajny, mo¿na go nie zak³adaæ. Potrafimy za pomoc± pola grawitacyjnego wyeliminowaæ z naszych przyk³adów ruch „bezwzglêdny”. Ale w takim razie w ruchu niejednostajnym nie ma nic bezwzglêdnego. Pole grawitacyjne jest w stanie ca³kowicie to wykluczyæ.
       Mo¿na wiêc wypêdziæ z fizyki upiory ruchu bezwzglêdnego i inercjalnego u. w. i zbudowaæ now±, relatywistyczn± fizykê. Nasze wyidealizowane do¶wiadczenia wskazuj±, jak ¶ci¶le wi±¿e siê zagadnienie ogólnej teorii wzglêdno¶ci z zagadnieniem ci±¿enia oraz dlaczego tak istotne znaczenie ma dla tego zwi±zku równowa¿no¶æ masy grawitacyjnej i bezw³adnej. Rozwi±zanie zagadnienia ci±¿enia w ogólnej teorii wzglêdno¶ci musi siê, rzecz jasna, ró¿niæ od rozwi±zania newtonowskiego. Prawa ci±¿enia, podobnie jak wszystkie prawa przyrody, musz± byæ sformu³owane dla wszystkich mo¿liwych u. w., podczas gdy prawa mechaniki klasycznej, w postaci nadanej im przez Newtona, obowi±zuj± tylko w uk³adzie inercjalnym.
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 31, 2009, 20:37:44 wys³ane przez Micha³-Anio³ » Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : Grudzieñ 31, 2009, 20:38:27 »

Geometria i do¶wiadczenie
 
N
asz kolejny przyk³ad bêdzie jeszcze bardziej fantastyczny od przypadku ze spadaj±c± wind±. Musimy siê zaj±æ nowym zagadnieniem, zwi±zkiem ogólnej teorii wzglêdno¶ci z geometri±. Zacznijmy od opisu ¶wiata, w którym ¿yj± istoty nie, jak w naszym ¶wiecie, trójwymiarowe, lecz dwuwymiarowe. Kino przyzwyczai³o nas do dwuwymiarowych istot, dzia³aj±cych na dwuwymiarowych ekranach. Wyobra¼my sobie teraz, ¿e owe istoty-cienie, to znaczy aktorzy na ekranie, rzeczywi¶cie istniej±, ¿e posiadaj± zdolno¶æ my¶lenia, ¿e mog± tworzyæ sw± w³asn± naukê, ¿e dwuwymiarowy ekran stanowi dla nich przestrzeñ geometryczn±. Istoty te nie s± w stanie wyobraziæ sobie w sposób namacalny przestrzeni trójwymiarowej, tak jak my nie potrafimy sobie wyobraziæ ¶wiata czterowymiarowego. Potrafi± zgi±æ liniê prost± i wiedz±, co to jest ko³o, ale nie mog± zbudowaæ kuli, gdy¿ oznacza³oby to wyj¶cie poza ich dwuwymiarowy ekran. Znajdujemy siê w podobnym po³o¿eniu. Mo¿emy zginaæ i zakrzywiaæ linie i powierzchnie, ale w ¿aden sposób nie potrafimy sobie wyobraziæ zgiêtej i zakrzywionej przestrzeni trójwymiarowej.
       Â¯yj±c, my¶l±c i przeprowadzaj±c do¶wiadczenia, nasze istoty-cienie mog³yby z czasem opanowaæ dwuwymiarow± geometriê euklidesow±. Mog³yby wiêc na przyk³ad udowodniæ, ¿e suma k±tów trójk±ta wynosi 180 stopni. Mog³yby skonstruowaæ dwa ko³a ze wspólnym ¶rodkiem, jedno bardzo ma³e, drugie du¿e. Stwierdzi³yby, ¿e stosunek obwodów takich dwóch okrêgów jest równy stosunkowi ich promieni, co jest znów wynikiem charakterystycznym dla geometrii euklidesowej. Je¶liby ekran by³ nieskoñczenie du¿y, istoty-cienie stwierdzi³yby, ¿e wyruszywszy raz w podró¿ prosto przed siebie, nigdy nie wróc± do swego punktu wyj¶cia.
       Wyobra¼my sobie teraz, ¿e zmieniaj± siê warunki, w których ¿yj± nasze dwuwymiarowe istoty. Przypu¶æmy, ¿e kto¶ z zewn±trz, z „trzeciego wymiaru”, przenosi je z ekranu na powierzchniê kuli o bardzo du¿ym promieniu. Je¶li nasze cienie s± bardzo ma³e w stosunku do ca³ej powierzchni, je¶li nie maj± ¶rodków porozumienia siê na odleg³o¶æ i je¶li nie mog± podró¿owaæ zbyt daleko, nie zauwa¿± ¿adnej zmiany. Suma k±tów w ma³ych trójk±tach bêdzie nadal wynosi³a 180 stopni. Stosunek obwodów dwóch ma³ych okrêgów bêdzie równy stosunkowi ich promieni. Podró¿ po linii prostej nie bêdzie nigdy prowadziæ do punktu wyj¶cia.
       Niech jednak istoty-cienie rozwin± z biegiem czasu sw± wiedzê techniczn±. Niech wynajd± ¶rodki komunikacji, które pozwol± im szybko pokonywaæ du¿e odleg³o¶ci. Stwierdz± wówczas, ¿e podró¿uj±c prosto przed siebie, powróc± w koñcu do punktu wyj¶cia. „Prosto przed siebie” znaczy teraz „po wielkim okrêgu kuli”. Stwierdz± równie¿, i¿ stosunek obwodów dwóch okrêgów ze wspólnym ¶rodkiem nie jest równy stosunkowi promieni, je¶li jeden promieñ jest ma³y, a drugi bardzo du¿y.
       Je¶li nasze dwuwymiarowe istoty s± konserwatywne, je¶li w ci±gu wielu pokoleñ, gdy nie umia³y jeszcze daleko podró¿owaæ, uczy³y siê geometrii euklidesowej, która siê wtedy dobrze zgadza³a z obserwowanymi faktami, bêd± z pewno¶ci± robi³y co w ich mocy, aby przy niej pozostaæ, wbrew ¶wiadectwu swoich pomiarów. Mog± próbowaæ zrzucaæ winê za te rozbie¿no¶ci na fizykê. Mog± poszukiwaæ fizycznych przyczyn odkszta³cania linii i powoduj±cych odstêpstwa od geometrii euklidesowej, przyczyn takich, jak na przyk³ad ró¿nice temperatury. Ale wcze¶niej czy pó¼niej musz± zauwa¿yæ, ¿e istnieje znacznie bardziej logiczny i przekonuj±cy sposób opisu tych zjawisk. Z czasem zrozumiej±, ¿e ich ¶wiat jest skoñczony, ¿e zasady jego geometrii s± inne od tych, których siê uczy³y. Zrozumiej±, ¿e ich ¶wiat jest dwuwymiarow± powierzchni± kuli, mimo ¿e sobie tego nie bêd± mog³y wyobraziæ. Szybko naucz± siê nowych zasad geometrii, które siê wprawdzie ró¿ni± od euklidesowych, ale mimo to daj± siê sformu³owaæ dla ich dwuwymiarowego ¶wiata w sposób równie logiczny i konsekwentny. Nowe pokolenie, wychowane ze znajomo¶ci± geometrii kuli, bêdzie uwa¿a³o geometriê euklidesow± za bardziej skomplikowan± i sztuczn±, gdy¿ nie zgadza siê ona z obserwowanymi faktami.
       Powróæmy do trójwymiarowych istot naszego ¶wiata.
       Co mamy na my¶li mówi±c, ¿e nasza trójwymiarowa przestrzeñ ma charakter euklidesowy? Znaczy to, ¿e wszystkie udowodnione logicznie twierdzenia geometrii euklidesowej mo¿na równie¿ potwierdziæ faktycznym do¶wiadczeniem. Za pomoc± cia³ sztywnych lub promieni ¶wietlnych mo¿emy konstruowaæ obiekty odpowiadaj±ce wyidealizowanym obiektom geometrii euklidesowej. Krawêd¼ linijki lub promieñ ¶wietlny odpowiada linii prostej; suma k±tów trójk±ta zbudowanego z cienkich sztywnych prêtów wynosi 180 stopni; stosunek skonstruowanych z cienkiego sztywnego drutu promieni dwóch kó³ o wspólnym ¶rodku jest równy stosunkowi obwodów tych kó³. Geometria euklidesowa staje siê w tej interpretacji dzia³em fizyki, co prawda bardzo prostym.
       Ale mo¿na sobie wyobraziæ, ¿e wykryto rozbie¿no¶ci: na przyk³ad suma k±tów wielkiego trójk±ta zbudowanego z prêtów, które z rozmaitych powodów nale¿y uwa¿aæ za sztywne, okaza³a siê ró¿na od 180 stopni. Poniewa¿ przyzwyczaili¶my siê ju¿ do pogl±dowego przedstawiania obiektów geometrii euklidesowej, u¿ywaj±c cia³ sztywnych, dopatrywaliby¶my siê zapewne przyczyny takiego nieoczekiwanego zachowania siê naszych prêtów w dzia³aniu jakiej¶ si³y fizycznej. Próbowaliby¶my znale¼æ charakter fizyczny tej si³y oraz jej wp³yw na inne zjawiska. Aby ocaliæ geometriê euklidesow±, postawiliby¶my naszym przedmiotom zarzut, ¿e nie s± one sztywne, ¿e nie odpowiadaj± dok³adnie obiektom geometrii euklidesowej. Próbowaliby¶my lepiej przedstawiaæ te obiekty, aby zachowywa³y siê one tak, jak przewiduje geometria euklidesowa. Je¶liby siê nam jednak nie uda³o po³±czyæ geometrii euklidesowej i fizyki w jeden prosty i konsekwentny obraz, musieliby¶my zrezygnowaæ z przekonania, ¿e nasza przestrzeñ jest euklidesowa, i szukaæ bardziej przekonuj±cego obrazu rzeczywisto¶ci, opartego na bardziej ogólnych za³o¿eniach co do geometrycznego charakteru naszej przestrzeni.
       Potrzebê tego mo¿na zilustrowaæ, pos³uguj±c siê wyidealizowanym do¶wiadczeniem, wykazuj±cym, ¿e prawdziwie relatywistyczna fizyka nie mo¿e siê opieraæ na geometrii euklidesowej. W naszym rozumowaniu bêdziemy korzystaæ z tego, co ju¿ wiemy o inercjalnym u. w. i o szczególnej teorii wzglêdno¶ci. Wyobra¼my sobie wielkie ko³o z narysowanymi na nim dwoma wspó³¶rodkowymi okrêgami, jednym bardzo ma³ym, drugim bardzo du¿ym. Ko³o wiruje szybko wzglêdem obserwatora zewnêtrznego, a na kole znajduje siê obserwator wewnêtrzny. Zak³adamy ponadto, ¿e u. w. obserwatora zewnêtrznego jest uk³adem inercjalnym. Obserwator zewnêtrzny mo¿e w swoim u. w. narysowaæ te same dwa okrêgi, ma³y i du¿y, spoczywaj±ce w jego u. w., lecz pokrywaj±ce siê z okrêgami na wiruj±cym kole. Poniewa¿ jego u. w. jest inercjalny, obowi±zuje w nim geometria euklidesowa, a wiêc obserwator zewnêtrzny stwierdzi, ¿e stosunek obwodów jest równy stosunkowi promieni. A co powie obserwator na kole? Z punktu widzenia fizyki klasycznej, a tak¿e szczególnej teorii wzglêdno¶ci, jego u. w. jest uk³adem niedozwolonym.

Je¶li jednak chcemy znale¼æ dla praw fizycznych nowe sformu³owania, obowi±zuj±ce w dowolnym u. w., musimy obu obserwatorów, na kole i zewnêtrznego, traktowaæ z równ± uwag±. ¦ledzimy teraz z zewn±trz poczynania obserwatora wewnêtrznego, który stara siê zmierzyæ obwody i promienie na wiruj±cym kole. Pos³uguje siê on tym samym krótkim prêtem mierniczym, którego u¿ywa³ obserwator zewnêtrzny. „Ten sam” oznacza albo rzeczywi¶cie ten sam prêt, przekazany przez obserwatora zewnêtrznego wewnêtrznemu, albo jeden z dwóch prêtów maj±cych w spoczynku tê sam± d³ugo¶æ.
       Obserwator wewnêtrzny na kole zaczyna mierzyæ promieñ i obwód ma³ego okrêgu. Wynik, który uzyska, powinien byæ taki sam, jak wynik obserwatora zewnêtrznego. O¶, wokó³ której ko³o wiruje, przechodzi przez jego ¶rodek. Czê¶ci ko³a po³o¿one blisko ¶rodka maj± bardzo ma³e prêdko¶ci. Je¶li tylko okrêg jest dostatecznie ma³y, mo¿emy ¶mia³o stosowaæ mechanikê klasyczn±, zaniedbuj±c szczególn± teoriê wzglêdno¶ci. Znaczy to, ¿e d³ugo¶æ prêta jest dla obserwatora zewnêtrznego i wewnêtrznego taka sama i ¿e wyniki tych dwóch pomiarów bêd± dla nich obu jednakowe. Teraz obserwator na kole mierzy promieñ du¿ego okrêgu. Prêt umieszczony wzd³u¿ promienia porusza siê wzglêdem obserwatora zewnêtrznego. Poniewa¿ jednak kierunek ruchu jest prostopad³y do prêta, nie kurczy siê on i bêdzie mia³ dla obu obserwatorów tak± sam± d³ugo¶æ. Mamy wiêc trzy pomiary, które dadz± dla obu obserwatorów taki sam wynik: dwa promienie i ma³y obwód. Ale z czwartym pomiarem rzecz siê ma inaczej! D³ugo¶æ du¿ego obwodu bêdzie dla ka¿dego z obu obserwatorów inna. Prêt umieszczony na obwodzie zgodnie z kierunkiem ruchu bêdzie siê obserwatorowi zewnêtrznemu wydawa³ skrócony w stosunku do jego spoczywaj±cego prêta. Prêdko¶æ jest teraz znacznie wiêksza od prêdko¶ci ma³ego okrêgu i trzeba to skrócenie uwzglêdniæ. Stosuj±c wyniki szczególnej teorii wzglêdno¶ci, dochodzimy do wniosku: d³ugo¶æ du¿ego obwodu wypadnie w pomiarach ka¿dego z obu obserwatorów inaczej. Poniewa¿ tylko jedna spo¶ród czterech zmierzonych przez obu obserwatorów d³ugo¶ci nie jest dla nich jednakowa, zatem dla obserwatora wewnêtrznego stosunek dwóch promieni nie mo¿e byæ równy stosunkowi dwóch obwodów, jak to jest dla obserwatora zewnêtrznego. Znaczy to, ¿e obserwator na kole nie mo¿e w swoim u. w. potwierdziæ wa¿no¶ci geometrii euklidesowej.
       Otrzymawszy ten wynik, obserwator na kole móg³by powiedzieæ, ¿e nie chce siê zajmowaæ u. w., w których nie obowi±zuje geometria euklidesowa. Geometria ta zawiod³a z powodu bezwzglêdnego ruchu wirowego, zawiod³a, gdy¿ jego u. w. jest z³y i niedozwolony. Ale rozumuj±c w ten sposób, odrzuca on zasadnicz± ideê ogólnej teorii wzglêdno¶ci. Z drugiej strony, je¶li chcemy odrzuciæ ruch bezwzglêdny i zachowaæ ideê ogólnej teorii wzglêdno¶ci, to trzeba zbudowaæ ca³± fizykê w oparciu o geometriê ogólniejsz± od euklidesowej. Jest to nieuniknionym nastêpstwem za³o¿enia, ¿e dozwolone maj± byæ wszystkie u. w.
       Zmiany, które wprowadza ogólna teoria wzglêdno¶ci, nie mog± siê ograniczaæ do samej tylko przestrzeni. W szczególnej teorii wzglêdno¶ci mieli¶my w ka¿dym u. w. spoczywaj±ce w nim zegary, które mia³y ten sam rytm i by³y zsynchronizowane, to znaczy wskazywa³y jednocze¶nie ten sam czas. Co siê dzieje z zegarem w nieinercjalnym u. w.? Pos³u¿ymy siê znów naszym wyidealizowanym do¶wiadczeniem z ko³em. Obserwator zewnêtrzny ma w swym inercjalnym u .w. doskona³e zegary, wszystkie o tym samym rytmie i wszystkie zsynchronizowane. Obserwator wewnêtrzny bierze dwa takie same zegary i umieszcza jeden z nich na ma³ym okrêgu wewnêtrznym, drugi na du¿ym zewnêtrznym. Zegar na okrêgu wewnêtrznym ma wzglêdem obserwatora zewnêtrznego bardzo ma³± prêdko¶æ. Mo¿emy wiêc ¶mia³o powiedzieæ, ¿e jego rytm bêdzie taki sam, jak rytm zegara na zewn±trz. Ale zegar na du¿ym okrêgu ma znaczn± prêdko¶æ, która sprawia, ¿e zmienia siê jego rytm w porównaniu z zegarami zewnêtrznymi, a wiêc równie¿ w porównaniu z zegarem umieszczonym na ma³ym okrêgu. Dwa wiruj±ce zegary bêd± wiêc mia³y ró¿ny rytm i nawi±zuj±c do wyników szczególnej teorii wzglêdno¶ci, znów widzimy, ¿e w naszym wiruj±cym u. w. nie mo¿na wprowadzaæ urz±dzeñ takich, jak w inercjalnym u. w.
       Aby wyja¶niæ, jakie wnioski mo¿na wyci±gn±æ z tego i z poprzednio opisanych wyidealizowanych do¶wiadczeñ, przytoczmy raz jeszcze dialog pomiêdzy dawnym fizykiem D, wierz±cym w fizykê klasyczn±, a fizykiem wspó³czesnym W, który zna ogóln± teoriê wzglêdno¶ci. D jest obserwatorem zewnêtrznym w inercjalnym u. w., podczas gdy W znajduje siê na wiruj±cym kole.
       D. W twoim u. w. nie obowi±zuje geometria euklidesowa. ¦ledzi³em twoje pomiary i zgadzam siê, ¿e stosunek dwóch obwodów nie jest w twoim u. w. równy stosunkowi promieni. Ale ¶wiadczy to tylko o tym, ¿e twój u. w. jest niedozwolony. Tymczasem mój u. w. ma charakter inercjalny i mogê ¶mia³o stosowaæ geometriê euklidesow±. Twoje ko³o pozostaje w ruchu bezwzglêdnym i z punktu widzenia fizyki klasycznej stanowi niedozwolony u. w., w którym nie obowi±zuj± prawa mechaniki.
       W. Nie chcê nic s³yszeæ o ruchu bezwzglêdnym. Mój u. w. jest równie dobry, jak twój. Zauwa¿y³em tylko, ¿e ty siê obracasz wokó³ mojego ko³a. Nikt mi nie zabroni odnosiæ ruchów do mojego ko³a.
       D. Lecz czy nie czu³e¶ dziwnej si³y staraj±cej siê odrzuciæ ciê od ¶rodka ko³a? Gdyby twoje ko³o nie by³o szybko wiruj±c± karuzel±, dwa fakty, które zaobserwowa³e¶, z pewno¶ci± nie mia³yby miejsca: nie spostrzeg³by¶ si³y ci±gn±cej ciê na zewn±trz, ani nie stwierdzi³by¶, ¿e w twoim u. w. nie mo¿na stosowaæ geometrii euklidesowej. Czy fakty te nie wystarczaj±, aby ciê przekonaæ, ¿e twój u. w. pozostaje w ruchu bezwzglêdnym?
       W. Bynajmniej! Oczywi¶cie, zauwa¿y³em oba fakty, o których mówisz, ale uwa¿am, ¿e ich przyczyn± jest pewne dziwne pole grawitacyjne, dzia³aj±ce na moje ko³o. Pole to jest skierowane na zewn±trz ko³a i odkszta³ca moje prêty oraz zmienia rytm moich zegarów. Pole grawitacyjne, geometria nieeuklidesowa, zegary o ró¿nych rytmach – wszystko to jest moim zdaniem ¶ci¶le z sob± zwi±zane. Przyjmuj±c jaki¶ u. w., muszê jednocze¶nie za³o¿yæ istnienie odpowiedniego pola grawitacyjnego, dzia³aj±cego na sztywne prêty i zegary.
       D. Ale czy zdajesz sobie sprawê z trudno¶ci, jakie poci±ga za sob± twoja ogólna teoria wzglêdno¶ci? Wyja¶niê, o co mi chodzi, na prostym przyk³adzie spoza fizyki. Wyobra¼ sobie wyidealizowane miasto amerykañskie sk³adaj±ce siê z siatki równoleg³ych ulic i prostopad³ych do nich, równoleg³ych alei. Odleg³o¶ci miêdzy ulicami, a tak¿e miêdzy alejami s± wszêdzie jednakowe. Przy takim za³o¿eniu wszystkie bloki s± dok³adnie takich samych rozmiarów. W ten sposób mogê ³atwo okre¶liæ po³o¿enie ka¿dego bloku. Taka konstrukcja by³aby jednak niemo¿liwa bez geometrii euklidesowej. Nie mo¿emy wiêc na przyk³ad pokryæ ca³ej naszej Ziemi jednym ogromnym wyidealizowanym miastem amerykañskim. Przekona ciê o tym rzut oka na globus. Ale tak± „siatk± amerykañskiego miasta” nie mogliby¶my równie¿ pokryæ twego ko³a. Twierdzisz, ¿e pole grawitacyjne odkszta³ca twoje prêty. Fakt, ¿e nie uda³o ci siê sprawdziæ twierdzenia Euklidesa o równo¶ci stosunków promieni i obwodów, wskazuje wyra¼nie, ¿e je¶li zechcesz konstruowaæ tak± siatkê ulic i alei na dostatecznie du¿ym obszarze, prêdzej czy pó¼niej natkniesz siê na trudno¶ci i stwierdzisz, ¿e jest to na twoim kole niemo¿liwe. Geometria na twym wiruj±cym kole przypomina geometriê na zakrzywionej powierzchni, gdzie oczywi¶cie skonstruowanie na dostatecznie du¿ej czê¶ci powierzchni siatki ulic i alei jest niemo¿liwe. Innym, bardziej fizycznym przyk³adem mo¿e byæ p³aszczyzna ogrzana w sposób nierównomierny, tak ¿e temperatury s± w ró¿nych czê¶ciach powierzchni inne. Czy móg³by¶ za pomoc± prêcików ¿elaznych wyd³u¿aj±cych siê pod wp³ywem temperatury skonstruowaæ siatkê „równoleg³o-prostopad³±”, któr± poni¿ej narysowa³em? Oczywi¶cie nie! Twoje „pole grawitacyjne” p³ata twym sztabom takie same figle, jak zmiany temperatury prêcikom ¿elaznym.
       W. Wszystko to mnie nie przera¿a. Siatka ulic i alei potrzebna jest do wyznaczania po³o¿eñ punktów, przy czym zegar porz±dkuje zdarzenia. Miasto nie musi byæ amerykañskie, równie dobrze mo¿e to byæ staro¿ytne miasto europejskie. Wyobra¼ sobie, ¿e twoje wyidealizowane miasto zosta³o wykonane z plasteliny, a nastêpnie odkszta³cone. Nadal mogê numerowaæ bloki i identyfikowaæ ulice oraz aleje, choæ nie s± one ju¿ ani proste, ani równoleg³e. Podobnie d³ugo¶æ i szeroko¶æ geograficzn± wyznaczaj± po³o¿enia punktów na Ziemi, choæ nie ma siatki „miasta amerykañskiego”.
       D. Mimo to widzê jednak trudno¶æ. Zmuszony jeste¶ stosowaæ „siatkê miasta europejskiego”.

Zgadzam siê, ¿e mo¿esz porz±dkowaæ punkty lub zdarzenia, ale taka siatka wprowadzi ci ba³agan do wszelkich pomiarów odleg³o¶ci. Nie da ci ona w³a¶ciwo¶ci metrycznych przestrzeni, które daje moja siatka. We¼ taki przyk³ad. Wiem, ¿e w moim mie¶cie amerykañskim, aby przej¶æ dziesiêæ bloków, muszê przebyæ odleg³o¶æ równ± podwojonej d³ugo¶ci piêciu bloków. Poniewa¿ wiem, ¿e wszystkie bloki s± równe, mogê z ³atwo¶ci± wyznaczaæ odleg³o¶ci.

 W. To prawda. W mojej siatce „miasta europejskiego” nie mogê mierzyæ odleg³o¶ci bezpo¶rednio liczb± odkszta³conych bloków. Muszê wiedzieæ co¶ ponadto; muszê znaæ w³asno¶ci geometryczne mojej powierzchni. Ka¿dy wie przecie¿, ¿e odleg³o¶æ miêdzy 0° i 10° d³ugo¶ci na równiku nie jest taka sama, jak miêdzy 0° i 10° d³ugo¶ci w pobli¿u bieguna pó³nocnego. Ale ka¿dy ¿eglarz wie, jak oceniæ odleg³o¶æ miêdzy takimi dwoma punktami kuli ziemskiej, zna bowiem w³asno¶ci geometryczne Ziemi. Mo¿e on tê odleg³o¶æ wyznaczyæ albo drog± obliczeñ opartych na znajomo¶ci trygonometrii sferycznej, albo do¶wiadczalnie, przep³ywaj±c statkiem obie drogi z tak± sam± prêdko¶ci±. W twoim przypadku ca³e zagadnienie jest banalne, gdy¿ wszystkie ulice i aleje s± od siebie nawzajem jednakowo odleg³e. W przypadku Ziemi sprawa siê komplikuje; po³udniki 0° i 10° schodz± siê na biegunach Ziemi, a na równiku odleg³o¶æ ich jest najwiêksza. Podobnie ja, aby wyznaczaæ odleg³o¶ci, muszê o mojej „siatce miasta europejskiego” wiedzieæ co¶ wiêcej ni¿ ty o twojej „siatce miasta amerykañskiego”. Tê dodatkow± wiedzê mogê zdobyæ, badaj±c w ka¿dym szczególnym przypadku w³asno¶ci geometryczne mojego continuum.
       D. Ale to wszystko wskazuje tylko, do jakich niewygód i komplikacji prowadzi wyrzeczenie siê prostej struktury geometrii euklidesowej na rzecz z³o¿onego schematu, który musisz stosowaæ. Czy to naprawdê konieczne?
       W. Obawiam siê, ¿e tak, je¶li chcemy stosowaæ nasz± fizykê w dowolnym u. w., bez uciekania siê do tajemniczego uk³adu inercjalnego. Zgadzam siê, ¿e stosowane przeze mnie narzêdzie matematyczne jest bardziej z³o¿one ni¿ twoje, ale moje za³o¿enia fizyczne s± prostsze i bardziej naturalne.
       Dyskusja ta ogranicza³a siê do continuów dwuwymiarowych. W ogólnej teorii wzglêdno¶ci sprawa jest jeszcze bardziej z³o¿ona, gdy¿ mamy tam nie dwuwymiarowe, lecz czterowymiarowe continuum czasoprzestrzenne. Ale idea jest taka sama jak w przypadku dwuwymiarowym. W ogólnej teorii wzglêdno¶ci nie mo¿emy, jak w teorii szczególnej, stosowaæ mechanicznego rusztowania z³o¿onego z równoleg³ych, prostopad³ych sztab i zsynchronizowanych zegarów. Nie mo¿emy w dowolnym u. w. wyznaczyæ za pomoc± sztywnych sztab i dobrze chodz±cych zsynchronizowanych zegarów punktu i chwili, w których zachodzi zdarzenie – jak to czynili¶my w inercjalnym u. w. szczególnej teorii wzglêdno¶ci. Nadal mo¿emy porz±dkowaæ zdarzenia za pomoc± naszych nieeuklidesowych sztab i ró¿nie chodz±cych zegarów. Ale w³a¶ciwe pomiary, wymagaj±ce sztywnych sztab oraz doskonale rytmicznych i zsynchronizowanych zegarów, mo¿na przeprowadzaæ tylko w u. w. lokalnie inercjalnym. Wa¿na w nim jest ca³a szczególna teoria wzglêdno¶ci, lecz nasz „dobry” u. w. jest tylko lokalny, jego inercjalny charakter jest ograniczony w przestrzeni i w czasie. Nawet w naszym dowolnym u. w. mo¿emy przewidzieæ wyniki pomiarów dokonanych w lokalnie inercjalnym u. w. W tym celu musimy jednak znaæ charakter geometryczny continuum czasoprzestrzennego.
       Nasze wyidealizowane do¶wiadczenia zarysowuj± tylko ogólny charakter nowej, relatywistycznej fizyki. Wskazuj± one, ¿e zagadnieniem podstawowym jest zagadnienie ci±¿enia. Wskazuj± równie¿, ¿e ogólna teoria wzglêdno¶ci prowadzi do dalszego uogólnienia pojêæ czasu i przestrzeni.
« Ostatnia zmiana: Grudzieñ 31, 2009, 20:40:03 wys³ane przez Micha³-Anio³ » Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : Grudzieñ 31, 2009, 20:40:43 »

Ogólna teoria wzglêdno¶ci
i jej potwierdzenie
 
O
gólna teoria wzglêdno¶ci zmierza do formu³owania praw fizycznych dla wszystkich u. w. Podstawowym zagadnieniem teorii jest zagadnienie ci±¿enia. Po raz pierwszy od czasów Newtona podjêto powa¿n± próbê nowego sformu³owania prawa ci±¿enia. Czy to jest rzeczywi¶cie potrzebne? Zapoznali¶my siê ju¿ z osi±gniêciami teorii Newtona, z wielkim rozwojem astronomii opartej na jego prawie ci±¿enia. Prawo Newtona nadal pozostaje podstaw± wszystkich obliczeñ astronomicznych. Ale spotkali¶my siê te¿ z pewnymi zastrze¿eniami wobec starej teorii. Prawo Newtona obowi±zuje tylko w inercjalnym u. w. fizyki klasycznej, w u. w. okre¶lonym, jak pamiêtamy, przez warunek, ¿e musz± w nim obowi±zywaæ prawa mechaniki. Si³a dzia³aj±ca miêdzy dwiema masami zale¿y od ich wzajemnej odleg³o¶ci. Wiemy, ¿e zwi±zek miêdzy si³± a odleg³o¶ci± jest niezmienny wzglêdem transformacji klasycznej. Prawo to nie da siê jednak pogodziæ ze szczególn± teori± wzglêdno¶ci. Odleg³o¶æ nie jest niezmienna wzglêdem transformacji Lorentza. Mogliby¶my próbowaæ, jak to z powodzeniem uczynili¶my z prawami ruchu, uogólniaæ prawo ci±¿enia, tak by by³o ono zgodne ze szczególn± teori± wzglêdno¶ci, czyli – innymi s³owy – nadaæ mu postaæ niezmienn± wzglêdem transformacji Lorentza, a nie wzglêdem transformacji klasycznej. Ale newtonowskie prawo ci±¿enia uporczywie opiera³o siê wszelkim próbom uproszczenia i uzgodnienia go ze szczególn± teori± wzglêdno¶ci. Nawet gdyby siê to nam uda³o, konieczny by³by jeszcze dalszy krok: przej¶cie od inercjalnego u. w. szczególnej teorii wzglêdno¶ci do dowolnego u. w. ogólnej teorii wzglêdno¶ci. Z drugiej strony, wyidealizowane do¶wiadczenia ze spadaj±c± wind± jasno wykazuj±, ¿e nie ma nadziei na sformu³owanie ogólnej teorii wzglêdno¶ci bez rozwi±zania zagadnienia ci±¿enia. Z naszego wywodu widaæ, dlaczego rozwi±zanie zagadnienia ci±¿enia w ogólnej teorii wzglêdno¶ci bêdzie inne ni¿ w fizyce klasycznej.
       Starali¶my siê wskazaæ drogê wiod±c± do ogólnej teorii wzglêdno¶ci i przyczyny, które zmuszaj± nas do ponownej zmiany uprzednich pogl±dów. Nie wnikaj±c w formaln± strukturê teorii, scharakteryzujemy pewne cechy nowej teorii ci±¿enia w porównaniu ze star±. W ¶wietle tego, co¶my dot±d powiedzieli, uchwycenie istoty tych ró¿nic nie powinno byæ zbyt trudne.
1. Równania grawitacyjne ogólnej teorii wzglêdno¶ci mo¿na stosowaæ w dowolnym u. w. Wybór – w specjalnym przypadku – jakiego¶ szczególnego u. w. jest tylko kwesti± wygody. Teoretycznie dopuszczalne s± wszystkie u. w. Gdy nie bierzemy pod uwagê ci±¿enia, powracamy automatycznie do inercjalnego u. w. szczególnej teorii wzglêdno¶ci.
2. Newtonowskie prawo ci±¿enia wi±¿e ruch cia³a tu i teraz z dzia³aniem innego cia³a w tej samej chwili, na znacznej odleg³o¶ci. Na tym prawie opiera³ siê ca³y pogl±d mechanistyczny. Ale pogl±d mechanistyczny upad³. W równaniach Maxwella odkryli¶my nowy model dla praw przyrody. Równania Maxwella s± prawami struktury. Wi±¿± one zdarzenia zachodz±ce teraz i tu ze zdarzeniami, które zajd± trochê pó¼niej w bezpo¶rednim s±siedztwie. Mówi±c schematycznie, mo¿na by powiedzieæ: przej¶cie od newtonowskiego prawa ci±¿enia do ogólnej teorii wzglêdno¶ci przypomina w pewnym stopniu przej¶cie od teorii p³ynów elektrycznych z prawem Coulomba do teorii Maxwella.
3. Nasz ¶wiat nie jest euklidesowy. Jego charakter geometryczny jest kszta³towany przez masy i ich prêdko¶ci. Równania grawitacyjne ogólnej teorii wzglêdno¶ci staraj± siê wykryæ w³asno¶ci geometryczne naszego ¶wiata.
Przypu¶æmy na chwilê, ¿e uda³o nam siê konsekwentnie przeprowadziæ program ogólnej teorii wzglêdno¶ci. Czy jednak w naszych spekulacjach nie grozi nam niebezpieczeñstwo zbytniego oddalenia siê od rzeczywisto¶ci? Wiemy, jak dobrze stara teoria obja¶nia obserwacje astronomiczne. Czy istnieje mo¿liwo¶æ zbudowania pomostu miêdzy now± teori± a obserwacj±? Ka¿de rozumowanie musi byæ sprawdzone do¶wiadczalnie, a wyniki niezgodne z faktami trzeba odrzuciæ, bez wzglêdu na ich atrakcyjno¶æ. Jak nowa teoria ci±¿enia przesz³a próbê do¶wiadczenia? Na to pytanie mo¿na odpowiedzieæ jednym zdaniem: Stara teoria jest szczególnym, granicznym przypadkiem nowej. Stare prawo Newtona okazuje siê, w przypadku s³abych si³ grawitacyjnych, dobrym przybli¿eniem nowych praw ci±¿enia. Wszystkie obserwacje potwierdzaj± teoriê klasyczn±, potwierdzaj± wiêc zarazem ogóln± teoriê wzglêdno¶ci. Z wy¿szej poziomem nowej teorii uzyskujemy z powrotem star±.
       Nawet gdyby na korzy¶æ nowej teorii nie przemawia³y ¿adne dodatkowe obserwacje, gdyby dawane przez ni± wyja¶nienie by³o tylko równie dobre jak stare, musieliby¶my, maj±c mo¿no¶æ swobodnego wyboru, wypowiedzieæ siê za now± teori±. Równania nowej teorii s± z formalnego punktu widzenia bardziej z³o¿one, ale ich za³o¿enia s± z punktu widzenia podstawowych zasad o wiele prostsze. Zniknê³y dwa strasz±ce upiory – czas bezwzglêdny i uk³ad inercjalny. Nie przeoczono tropu równowa¿no¶ci masy grawitacyjnej i bezw³adnej. Nie potrzeba ¿adnych za³o¿eñ co do si³ ci±¿enia i ich zale¿no¶ci od odleg³o¶ci. Równania grawitacyjne maj± postaæ praw struktury, czego od czasu wielkich osi±gniêæ teorii polowej wymagamy od wszystkich praw fizycznych.
       Z nowych praw ci±¿enia mo¿na wyci±gn±æ pewne wnioski, których nie zawiera prawo ci±¿enia Newtona. Jeden z nich – zakrzywianie siê promieni ¶wietlnych w polu grawitacyjnym – wymienili¶my ju¿ uprzednio. Teraz wspomnimy o dwóch dalszych konsekwencjach.
       Je¶li stare prawa wynikaj± z nowych, gdy si³y grawitacyjne s± s³abe, to odstêpstw od newtonowskiego prawa ci±¿enia nale¿y siê spodziewaæ tylko w przypadku stosunkowo du¿ych si³ grawitacyjnych. We¼my nasz Uk³ad S³oneczny. Planety, w¶ród nich nasza Ziemia, poruszaj± siê wokó³ S³oñca po torach eliptycznych. Planet± najbli¿sz± S³oñca jest Merkury. Przyci±ganie miêdzy S³oñcem a Merkurym jest silniejsze ni¿ przyci±ganie miêdzy S³oñcem a jak±kolwiek inn± planet±, gdy¿ jest tu mniejsza odleg³o¶æ. Je¿eli mamy nadziejê na wykrycie odstêpstwa od prawa Newtona, to najwiêksze na to widoki istniej± w przypadku Merkurego. Z teorii klasycznej wynika, ¿e tor opisywany przez Merkurego jest podobny do torów innych planet, tylko ¿e bli¿szy S³oñca. Wed³ug ogólnej teorii wzglêdno¶ci ruch powinien byæ nieco inny. Merkury powinien nie tylko obiegaæ S³oñce, ale opisywana przezeñ elipsa powinna jeszcze bardzo powoli obracaæ siê wzglêdem u. w. zwi±zanego ze S³oñcem. Ten obrót stanowi nowy efekt ogólnej teorii wzglêdno¶ci. Nowa teoria przepowiada wielko¶æ tego efektu. Elipsa Merkurego wykonuje jeden pe³ny obrót w ci±gu trzech milionów lat!

  Odchylenie ruchu Merkurego od toru eliptycznego by³o znane przed sformu³owaniem ogólnej teorii wzglêdno¶ci, ale nie potrafiono go w ¿aden sposób wyja¶niæ. Z drugiej strony, ogólna teoria wzglêdno¶ci rozwija³a siê zupe³nie niezale¿nie od tego szczególnego zagadnienia. Wniosek o obrocie elipsy w ruchu planety doko³a S³oñca wyci±gniêto z nowych równañ grawitacyjnych dopiero pó¼niej. W przypadku Merkurego teoria z powodzeniem wyja¶ni³a odstêpstwo ruchu od prawa Newtona.
       Istnieje jednak jeszcze jeden wniosek, który wyci±gniêto z ogólnej teorii wzglêdno¶ci i porównano z do¶wiadczeniem. Widzieli¶my ju¿, ¿e zegar umieszczony na du¿ym okrêgu wiruj±cego ko³a ma inny rytm ni¿ zegar umieszczony na ma³ym okrêgu. Podobnie, z teorii wzglêdno¶ci wynika, ¿e zegar umieszczony na S³oñcu mia³by inny rytm ni¿ zegar umieszczony na Ziemi, gdy¿ wp³yw pola grawitacyjnego jest na S³oñcu znacznie silniejszy ni¿ na Ziemi.
       Wspomnieli¶my wcze¶niej, ¿e roz¿arzony sód wysy³a jednorodne ¶wiat³o ¿ó³te o okre¶lonej d³ugo¶ci fali. W tym promieniowaniu ujawnia siê jeden z rytmów atomu; atom jest jak gdyby zegarem, a d³ugo¶æ wysy³anej fali jest miar± jednego z jego rytmów. Wed³ug ogólnej teorii wzglêdno¶ci d³ugo¶æ fali ¶wiat³a, wysy³anego przez atom sodu umieszczony na przyk³ad na S³oñcu, powinna byæ nieznacznie wiêksza od d³ugo¶ci fali ¶wiat³a, wysy³anego przez atom sodu na Ziemi.
       Zagadnienie do¶wiadczalnego sprawdzenia konsekwencji ogólnej teorii wzglêdno¶ci jest z³o¿one i bynajmniej ostatecznie nie rozwi±zane. Poniewa¿ zajmujemy siê pojêciami podstawowymi, nie bêdziemy wnikaæ g³êbiej w tê kwestiê i ograniczymy siê do stwierdzenia, ¿e wyrok do¶wiadczenia zdaje siê, jak dot±d, potwierdzaæ wnioski wyci±gniête z ogólnej teorii wzglêdno¶ci
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #9 : Grudzieñ 31, 2009, 20:41:49 »

Pole i materia
 
W
idzieli¶my, jak i dlaczego upad³ mechanistyczny punkt widzenia. Wyja¶nienie wszystkich zjawisk przez za³o¿enie prostych si³ dzia³aj±cych miêdzy niezmiennymi cz±stkami okaza³o siê niemo¿liwe. Nasze pierwsze próby wyj¶cia poza pogl±d mechanistyczny i wprowadzenia pojêæ polowych doprowadzi³y w dziedzinie zjawisk elektromagnetycznych do doskona³ych wyników. Sformu³owano prawa struktury dla pola elektromagnetycznego, prawa wi±¿±ce pomiêdzy sob± zdarzenia bardzo bliskie w przestrzeni i w czasie. Prawa te s± zgodne ze szczególn± teori± wzglêdno¶ci, gdy¿ s± niezmienne wzglêdem transformacji Lorentza. Pó¼niej ogólna teoria wzglêdno¶ci sformu³owa³a prawa ci±¿enia. S± one znów prawami struktury, opisuj±cymi pole grawitacyjne miêdzy cz±stkami materialnymi. £atwo by³o równie¿ uogólniæ prawa Maxwella, tak by mo¿na je by³o stosowaæ w dowolnym u. w., podobnie jak prawa ci±¿enia ogólnej teorii wzglêdno¶ci.
       Mamy dwa byty rzeczywiste: materiê i pole. Nie ulega w±tpliwo¶ci, ¿e nie potrafimy sobie dzi¶ wyobraziæ ca³ej fizyki zbudowanej w oparciu o pojêcie materii, tak jak to sobie wyobra¿ali fizycy pocz±tku dziewiêtnastego stulecia. Przyjmiemy na razie oba te pojêcia. Czy mo¿na wyobraziæ sobie materiê i pole jako dwa odrêbne i ró¿ne byty? Maj±c ma³± cz±stkê materii, mogliby¶my sobie stworzyæ naiwny obraz, wed³ug którego istnieje okre¶lona powierzchnia cz±stki, gdzie sama cz±stka przestaje istnieæ i pojawia siê jej pole grawitacyjne. W tym obrazie obszar, w którym obowi±zuj± prawa polowe, jest wyra¼nie oddzielony od obszaru, w którym obecna jest materia. Jakie s± jednak kryteria fizyczne odró¿niaj±ce materiê od pola? Zanim poznali¶my teoriê wzglêdno¶ci, mogliby¶my odpowiedzieæ na to pytanie w nastêpuj±cy sposób: materia ma masê, podczas gdy pole jej nie ma. Pole przedstawia energiê, materia – masê. Ale wiemy ju¿, ¿e w ¶wietle pó¼niej zdobytej wiedzy taka odpowied¼ nie jest wystarczaj±ca. Z teorii wzglêdno¶ci wiemy, ¿e materia przedstawia kolosalne zasoby energii oraz ¿e energia przedstawia materiê. Nie mo¿emy wiêc odró¿niæ jako¶ciowo materii od pola, gdy¿ ró¿nica miêdzy mas± a energi± nie jest jako¶ciowa. Ogromna wiêkszo¶æ energii jest skupiona w materii; jednak¿e pole otaczaj±ce cz±stkê równie¿ przedstawia energiê, choæ w nieporównanie mniejszej ilo¶ci. Mogliby¶my zatem powiedzieæ: Materia jest tam, gdzie koncentracja energii jest wielka, pole – gdzie koncentracja energii jest ma³a. Ale je¶li tak jest, to miêdzy materi± a polem istnieje ró¿nica raczej ilo¶ciowa ni¿ jako¶ciowa. Nie ma sensu uwa¿aæ materii i pola za dwie zupe³nie od siebie ró¿ne jako¶ci. Nie mo¿na sobie wyobraziæ okre¶lonej powierzchni wyra¼nie oddzielaj±cej pole od materii.
       Ta sama trudno¶æ powstaje dla ³adunku i zwi±zanego z nim pola. Nie mo¿na, jak siê zdaje, podaæ oczywistego jako¶ciowego kryterium, pozwalaj±cego odró¿niæ materiê od pola lub ³adunek od pola.
       Nasze prawa struktury, to znaczy prawa Maxwella i prawa ci±¿enia, zawodz± dla wielkich skupisk energii, czyli – jak mo¿na powiedzieæ – tam, gdzie istniej± ³adunki elektryczne lub materia. Czy nie mo¿na by jednak naszych równañ tak zmieniæ, by obowi±zywa³y one wszêdzie, nawet w obszarach o ogromnej koncentracji energii?
       Nie mo¿na zbudowaæ fizyki w oparciu o samo tylko pojêcie materii. Ale po uznaniu równowa¿no¶ci masy i energii podzia³ na materiê i pole jest czym¶ sztucznym i nieokre¶lonym. Czy nie mogliby¶my odrzuciæ pojêcia materii i zbudowaæ fizyki czysto polowej? To, co dostarcza naszym zmys³om wra¿enie materii, jest w rzeczywisto¶ci wielk± koncentracj± energii w stosunkowo ma³ej przestrzeni. Mogliby¶my uwa¿aæ materiê za obszary przestrzeni, w których pole jest niezwykle silne. W ten sposób mo¿na by stworzyæ nowe pod³o¿e filozoficzne, którego ostatecznym celem by³oby obja¶nienie wszystkich zjawisk przyrody za pomoc± praw struktury, obowi±zuj±cych zawsze i wszêdzie. Z tego punktu widzenia, rzucony kamieñ jest zmiennym polem, przy czym stany o najwiêkszym natê¿eniu pola przemieszczaj± siê w przestrzeni z prêdko¶ci± kamienia. W naszej nowej fizyce nie by³oby miejsca dla materii i dla pola; jedynym bytem rzeczywistym by³oby pole. Ten nowy pogl±d nasuwaj± nam wielkie osi±gniêcia fizyki polowej, powodzenie w wyra¿eniu praw elektryczno¶ci, magnetyzmu i ci±¿enia w postaci praw struktury i wreszcie równowa¿no¶æ masy i energii. Naszym ostatecznym celem by³oby takie zmodyfikowanie praw pola, aby nie zawodzi³y one w obszarach o ogromnej koncentracji energii.
       Jak dot±d nie uda³o nam siê zrealizowaæ tego programu w sposób przekonuj±cy i konsekwentny. Decyzja, czy w ogóle jest to mo¿liwe, nale¿y do przysz³o¶ci. W chwili obecnej wci±¿ jeszcze musimy we wszystkich naszych faktycznych konstrukcjach teoretycznych zak³adaæ istnienie dwóch bytów: pola i materii.
       Ci±gle jeszcze mamy przed sob± podstawowe zagadnienia. Wiemy, ¿e ca³a materia zbudowana jest tylko z niewielu rodzajów cz±stek. W jaki sposób z tych elementarnych cz±stek zbudowane s± rozmaite rodzaje materii? W jaki sposób te elementarne cz±stki oddzia³ywuj± z polem? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania doprowadzi³o do powstania w fizyce nowej koncepcji – teorii kwantów.
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Strony: 1 2 3 4 »   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

vfirma yourlifetoday classicdayz apelkaoubkonrad692 rekogrupastettin