Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
Strony: « 1 2 3 4 »   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Czas i przestrzeĂą - wykraczajÂąc poza teoriĂŞ Einsteina  (Przeczytany 43886 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #20 : Kwiecień 20, 2010, 22:56:22 »


 RĂłwnowaÂżnoœÌ energii i masy - najpopularniejszy wzĂłr fizyki, okreÂślajÂący toÂżsamoœÌ pomiĂŞdzy masÂą i energiÂą.

E = mc2

W Wielkim Wybuchu powstaÂły tylko wodĂłr  i hel czyli dwa najprostsze pierwiastki.


"Na poczÂątku istnienia WszechÂświata (w czasie tzw. epoki inflacyjnej) rozszerzaÂł siĂŞ on z prĂŞdkoÂściÂą wiĂŞkszÂą od szybkoÂści ÂświatÂła (WszechÂświat podwajaÂł swojÂą wielkoœÌ 50 do 100 razy, przy czym takie podwojenia trwaÂły okoÂło 10-33 sekundy). Po 50 podwojeniach swojej wielkoÂści WszechÂświat powiĂŞkszyÂł siĂŞ tysiÂąc bilionĂłw razy (1015), po stu - aÂż o ponad milion bilionĂłw bilionĂłw razy (10300). KtoÂś mĂłgÂłby powiedzieĂŚ: jak to, przecieÂż nic nie moÂże siĂŞ poruszajÂąc z prĂŞdkoÂściÂą wiĂŞkszÂą od ÂświatÂła, przecieÂż to coÂś miaÂłoby nieskoĂączenie wielkÂą masĂŞ. Odpowiadam: poruszaĂŚ siĂŞ w przestrzeni nic nie moÂże siĂŞ z prĂŞdkoÂściÂą wiĂŞkszÂą od ÂświatÂła, gdyÂż zgodnie ze wzorem E = mc2  masa przedmiotĂłw roÂśnie z jego prĂŞdkoÂściÂą
obiekt, ktĂłry miaÂłby prĂŞdkoœÌ wiĂŞkszÂą od ÂświatÂła miaÂłby nieskoĂączenie wielkÂą masĂŞ, a energia potrzebna do jego poruszenia wynosiÂłaby... ∞, ale w przypadku epoki Inflacyjnej nie zwiĂŞkszaÂła siĂŞ odlegÂłoœÌ miĂŞdzy materiÂą, ale "rozciÂągaÂła" siĂŞ przestrzeĂą! - nic nie moÂże siĂŞ poruszaĂŚ z prĂŞdkoÂściÂą wiĂŞkszÂą od ÂświatÂła wzglĂŞdem przestrzeni, jednak rozszerzanie siĂŞ przestrzeni "unosi" ze sobÂą materiĂŞ. (MoÂżna teÂż dojœÌ do jeszcze g³êbszego wniosku: WszechÂświat nie narodziÂł siĂŞ w jakimÂś miejscu w przestrzeni, przestrzeĂą znajdowaÂła siĂŞ tylko w mÂłodym WszechÂświecie."
http://www.astrofizyka.info/eseje/wszechswiat.htm
Wniosek

WszechÂświat  powstaÂł w wyniku gwaÂłtownego rozprzestrzeniania siĂŞ  energii a nie materii
Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #21 : Kwiecień 24, 2010, 17:45:29 »



<a href="http://www.youtube.com/v/jmane3Z9ABw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/jmane3Z9ABw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/jmane3Z9ABw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/jmane3Z9ABw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #22 : Maj 03, 2010, 18:40:44 »

O wzorze E=mc2

Ten najsÂłynniejszy chyba wzĂłr fizyczny Âświata jest dla wielu niemal symbolem nowoczesnej fizyki, albo prawie obiektem religijnego zafascynowania.
Masa.. Energia?... Jedno rĂłwne drugiemu. I jeszcze ta prĂŞdkoœÌ ÂświatÂła – c – jedna najbardziej tajemniczych staÂłych fizycznych. W tym krĂłtkim rozdzialiku Autor portalu daktik postara siĂŞ rzuciĂŚ nieco ÂświatÂło na problem, „co tu jest czym”, a przy okazji trochĂŞ pofilozofowaĂŚ.
Pierwsze spojrzenie na wzĂłr

Teoretycznie E = mc2 oznacza, Âże masa jest „rĂłwna” energii (z dokÂładnoÂściÂą do wspó³czynnika). Jednak w istocie nie do koĂąca wiemy, ani co to jest masa, ani co to jest energia. Dlatego bardziej naukowa, czyli praktyczna interpretacja tego wzoru byÂłaby nieco inna:

   1. po pierwsze: czêœÌ fenomenu objawiania siĂŞ materii zwiÂązana ze zjawiskiem bezwÂładnoÂści (czyli masa), moÂże w pewnych warunkach zamieniĂŚ siĂŞ na postaĂŚ kwantĂłw promieniowania (np. podczas reakcji rozszczepienia jÂąder atomowych). Inaczej mĂłwiÂąc, w postaci widzianej jako masa „ukryte” jest promieniowanie.
   2. od drugiej strony patrzÂąc oznacza to rĂłwnieÂż, Âże energia posiada bezwÂładnoœÌ
      - Inaczej mĂłwiÂąc, gdybyÂśmy mieli jakiÂś zbiornik, w ktĂłrym umieszczono du¿¹ iloœÌ kuleczek, mogÂących siĂŞ poruszaĂŚ i odbijaĂŚ od Âścianek i gdybyÂśmy chcieli ten zbiornik z kuleczkami rozpĂŞdziĂŚ (przyspieszyĂŚ), to trudnoœÌ tego przyspieszania zaleÂżaÂłaby istotnie od tego, czy kuleczki sÂą w ruchu, czy nie. Kuleczki w szybkim ruchu dawaÂłyby dodatkowy efekt zwiÂązany z trudnoÂściÂą przyspieszenia naszego zbiornika - miaÂłby on wiĂŞkszÂą "masĂŞ" (patrz przykÂład poniÂżej).
      Podobnie rozgrzany kawaÂłek kuli (z szybciej poruszajÂącymi siĂŞ czÂąsteczkami) bĂŞdzie trudniejszy do rozpĂŞdzenia (ciĂŞÂższy) niÂż ten sam kawaÂłek kuli - chÂłodny.
      Tak wiĂŞc energia kinetyczna owych kulek/czÂąsteczek daje swĂłj wkÂład do masy objawiajÂącej siĂŞ jako bezwÂładnoœÌ.

 
TrochĂŞ filozofowania

Chcia³bym tu zaznaczyÌ, ¿e w obiegowych przypadkach ogólna interpretacja w rodzaju "masa jest równa energii" (oczywiœcie wci¹¿ z dok³adnoœci¹ do wspó³czynnika) niewiele wnosi, bo jest to w wiêkszoœci przypadków doœÌ puste stwierdzenie. Bez dobrej wiedzy o tym, co jest mas¹, a co energi¹ w jakiejœ sytuacji, ten wzór nie znaczy nic. Dla fizyków wartoœÌ wzoru Einsteina opiera siê na mo¿liwoœci zastosowania go w konkretnych sytuacjach.

SÂłowa „masa”, „energia” sÂą jakby bramami, do pewnego sposobu widzenia rzeczy – majÂą zastosowanie do konkretnych wzorĂłw, sytuacji w fizyce. I nie sÂą wcale pojĂŞciami Âłatwymi.
Czym jest masa tak „w istocie”, wci¹¿ do koĂąca nie wiadomo. Podobnie jest z energiÂą – znamy wiele jej postaci – np. energie: cieplnÂą, chemicznÂą, jÂądrowÂą, ÂświetlnÂą. Mamy energiĂŞ pola, energiĂŞ kwantĂłw, a nawet „ciemnÂą energiĂŞ” odpowiadajÂącÂą za tajemnicze fenomeny kosmologiczne. DopĂłki nie poznamy dobrych zasad umoÂżliwiajÂących nam przetÂłumaczenie jak owÂą masĂŞ „zamieniaĂŚ” w ktĂłr¹œ z postaci energii, dopĂłty owa rĂłwnowaÂżnoœÌ masy i energii, dla wielu sytuacji, pozostanie postulatem w rodzaju: „dobrze by byÂło, Âżeby siĂŞ poprawiÂło ludziom...” – czyli ogĂłlnie niby prawda, tylko Âże nic z tego konkretnego nie wynika.

W fizyce do dziœ tocz¹ siê spory na temat, czy masa nie jest po prostu jak¹œ form¹ "uwiêzionej" energii. Np. w s³ynnych wyk³adach fizyki Feynmana, ów wielki fizyk zastanawia siê, czy czasem nie da³oby siê masy elektronu wyliczyÌ w³asnoœci samego pola elektromagnetycznego zwi¹zanego z samooddzia³ywaniem tej cz¹stki. Czyli pole elektromagnetyczne i nic wiêcej - z niego mia³yby wynikaÌ pozosta³e w³asnoœci tej cz¹stki.
Podobnie moÂżna zastanawiaĂŚ siĂŞ nad kaÂżdÂą innÂą masÂą – czy np. taki proton, albo kwark, to nie jest „zwitek” pĂłl ró¿nego rodzaju, a „prawdziwej” masy nie ma w nim za grosz?...
Ale czy jest coÂś takiego jak prawdziwa masa?
- A moÂże po prostu masa i energia sÂą ró¿nymi stronami tego samego fenomenu – natury rzeczy? Tylko nie bardzo potrafimy je jeszcze po³¹czyĂŚ w jednÂą dobrze zrozumia³¹ caÂłoœÌ.

http://www.daktik.rubikon.pl/index.htm
« Ostatnia zmiana: Maj 03, 2010, 18:56:57 wysłane przez MichaÂł-AnioÂł » Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #23 : Maj 05, 2010, 23:02:59 »

Kosmologia jest najstarszÂą dziedzinÂą ludzkich zainteresowaĂą. MoÂżna wrĂŞcz powiedzieĂŚ, Âże zaczĂŞÂła siĂŞ wraz z ludzkoÂściÂą. Wszystkie przekonania religijne byÂły kosmologiami, jak w nich zawieraÂł siĂŞ poglÂąd na przyczynĂŞ i pochodzenie wszystkiego. KosmologiĂŞ uprawia kaÂżdy, kto zamyÂśla siĂŞ nad zwiÂązkiem czĂŞÂści z caÂłoÂściÂą w sensie kosmicznym.

Mimo prób wch³oniêcia kosmologii przez fizykê i astronomiê, dziedzina ta siê osta³a, jak nie sposób zgodziÌ siê na rezygnacjê z pytania, jaki musi byÌ wszechœwiat, aby mog³o byÌ tak jak jest. W XX wieku uczeni zaczêli rozwa¿aÌ o jakoœci Wszechœwiata niezbêdnej dla powstania cz³owieka. W XXI wieku zaœ prawdziwie kosmologicznym zagadnieniem staje siê pytanie jeszcze radykalniejsze: Co powinien wiedzieÌ cz³owiek, aby nie wypad³ z kosmologicznej zasady Wszechœwiata?(!) Kosmologia jest wiêc nie tylko wiedz¹ naukow¹: jest tak¿e religijn¹ funkcj¹ nauki, poniewa¿ z zasady powstania wynika zasada dzia³ania jako odwzorowanie sposobu istnienia (powstania) wszystkiego, sposobu zachowaù poszczególnych sk³adników. To kosmologiczne wyczuwanie Wszechœwiata przek³ada siê na etykê: czyli stosownoœÌ zachowaù wzglêdem otoczenia. Nauka, je¿eli ma byÌ po¿yteczn¹ dla cz³owieka, musi okreœlaÌ stosownoœÌ u¿ywania wiedzy. Dziedzina, która eksperyment ludobójczych mo¿liwoœci zjawiska fizycznego przetestowa³a na "materiale ludzkim", musi zostaÌ g³êboko zrewidowana, aby nie dokona³a eksperymentu na obiekcie bêd¹cym ¿yw¹ planet¹.

O ile mechanika kwantowa z fizyki klasycznej przejĂŞÂła zagadnienie istoty obiektu fizycznego i nadal pyta, co to znaczy byĂŚ obiektem fizycznym, o tyle teoria wzglĂŞdnoÂści nie traktuje o skÂładnikach fizycznej struktury przyrody. MaÂło tego: teoria wzglĂŞdnoÂści nawet nie traktuje o ruchu i przestrzeni, a co nie mieÂści siĂŞ w ÂświadomoÂści nie tylko oszoÂłomionej mitem Einsteina populacji uprzeciĂŞtnionych, ale i tym, ktĂłrzy majÂą siĂŞ za znawcĂłw zagadnieĂą czasoprzestrzeni. Teoria wzglĂŞdnoÂści w sensie merytorycznym jest po prostu teoriÂą informacji.
Zagadnienie informacji jest w ogóle g³ównym dylematem fizyki od momentu odkrycia radioaktywnoœci.[2] Jest prawd¹ tak¿e i to, ¿e kwantyœci ju¿ nie poszukuj¹ owej jedynej funkcjonalnie cz¹stki elementarnej, lecz grupy obiektów elementarnych zdolnych wytworzyÌ elementarn¹ konfiguracjê korpuskularno-polow¹, w obrêbie której wykszta³ca siê komplet zró¿nicowaù w³asnoœci wszystkich przyrody. Szuka siê wiêc sposobu na zrozumienie ró¿nych wartoœci mas i oddzia³ywaù, aby uzasadniÌ czym jest zawartoœÌ przyrody i czym jest proces w przyrodzie.

Mimo wielu koncepcji modelowych sposobów rozwi¹zania powy¿szego zagadnienia, za najbardziej podstawow¹ uznaje siê koncepcjê zak³adaj¹c¹ dwie grupy cz¹stek elementarnych: 1. grupê cz¹stek o zdecydowanych, wysoce trwa³ych przejawach masy i ³adunku i 2. grupê cz¹stek powoduj¹cych zmiany w³asnoœci tych pierwszych. O ile grupa pierwsza "obs³uguje" w³asnoœci obiektów makrokosmicznych, a wiêc pierwiastków i substancji z³o¿onych, o tyle grupa druga odpowiada swoiœcie za procesy, które prowadz¹ do wykszta³cenia siê tych pierwszych, jak i za procesy na pograniczu masy i energii. W mechanice kwantowej najbardziej nienaukowym momentem jest to, ¿e pewnej czêœci cz¹stek elementarnych przypisano znaczenie tylko liczbowe bez jakiegokolwiek ich fizycznego potwierdzenia. S¹ to tak zwane "cz¹stki wirtualne", które mog¹ powodowaÌ przemiany cz¹stek w inne w tym momencie, kiedy w³asnoœci cz¹stki danej nie uzasadniaj¹ pewnych w³asnoœci, jakie ta cz¹stka nie posiada, a jakie mieÌ powinna. WirtualnoœÌ polega tu na tym, i¿ potrzebn¹ cechê jak np. iloœÌ i dzia³anie, które staj¹ siê niezbêdne, po prostu postuluje siê pod postaci¹ propozycji nowej cz¹stki elementarnej. W sytuacji, w której zauwa¿a siê, ¿e dana cz¹stka powinna mieÌ jeszcze inn¹ w³asnoœÌ ni¿ znany zbiór jej zachowaù, tê inn¹ siê okreœla i nazywa cz¹stk¹ elementarn¹, zaœ w istocie rzeczy jest to taka lub inna cecha (cz¹stka, cz³on) równania matematycznego, niezbêdna do z³amania symetrii lub zmiany znaku itp. i coœ takiego nazywa siê "cz¹stk¹ wirtualn¹", której nadaje siê nazwê i teoretyczny byt fizyczny. Klasycznym przyk³adem takiej cz¹stki s¹ tak zwane cz¹stki Higgsa.
Z uwagi na zapotrzebowanie jasnoÂści obiektu elementarnego, mechanika kwantowa ma ogromne skÂłonnoÂści do tych elementĂłw wyobraÂżeniowych, ktĂłre swoiÂście znajdujÂą siĂŞ w obrĂŞbie teorii wzglĂŞdnoÂści: ruch, czas, przestrzeĂą (tÂło), grawitacja i WszechÂświat, ale i ÂświatÂło, sygnaÂł, informacja i obserwator. Rzecz w tym, iÂż obraz teorii wzglĂŞdnoÂści nie dostarcza mechanice kwantowej ani kosmologii kwantowej, ani kosmologii ogĂłlnej-wspĂłlnej.
W mechanice kwantowej prace dotyczy³y nie tylko zagadnienia realizmu obserwacyjnego, ale tak¿e realizmu procesu fizycznego, a wiêc i stotowoœci obiektu. Trzeba umieÌ byÌ œwiadomym tego, ¿e Bohr i Heisenberg nie zrezygnowali z przekonania o istnieniu cz¹stek elementarnych, decyduj¹c siê zakwestionowaÌ mo¿liwoœÌ ich punktowej obserwacji. Zgo³a odwrotnie: powo³anie teorii nieoznaczonoœci s³u¿y³o programowo "ochronie jest" cz¹stek elementarnych i t³umaczeniu niemo¿noœci œledzenia ich indywidualnych losów.

(kwestia horyzontu zdarzeù, z naszej perspektywy obserwatora[ za du¿a szybkoœÌ nastêpuj¹cych po sobie zdarzeù] A-M)

Zatem kopenhaùczycy nigdy nie zrezygnowali z dociekaù tego, jak, czyli w jaki sposób obiekty fizyczne s¹ mas¹, a w jaki substancj¹. St¹d w ramach mechaniki kwantowej nigdy nie lekcewa¿ono substancjalnego zwi¹zku miêdzy energi¹ a mas¹, gdy¿ domaga siê tego rozumienie grawitacji.(!) PodatnoœÌ masy i energii na uleganie przyci¹ganiu grawitacyjnemu, to ju¿ problem zwi¹zku energii z przestrzeni¹. Masa i energia jako w równym stopniu nieprzezroczyste dla si³y grawitacyjnej, s¹ wiêc w rozdzielnym zwi¹zku z przestrzeni¹ t¹, któr¹ si³y grawitacji pokonuj¹, aby oddzia³ywaÌ na odleg³oœÌ. Proœciej mówi¹c, oœrodek dozwalaj¹cy na propagacjê grawitacji nie mo¿e byÌ ani mas¹, ani energi¹, gdy¿ nie by³aby mo¿liwa sama grawitacja.(!)
G³êboko badajÂąc teoriĂŞ wzglĂŞdnoÂści na tle mechaniki kwantowej, ale takÂże mechanikĂŞ kwantowÂą na tle teorii wzglĂŞdnoÂści (z uwzglĂŞdnieniem takÂże ogromu zagadnieĂą filozoficzno-teoriopoznawczych i stanowisk uczonych nie uczestniczÂących w nurtach tych dwu teorii), dochodzi siĂŞ do odkrycia, Âże obie szkoÂły sposobu podejÂścia do fizyki przyrody nie umiaÂły sobie uÂświadomiĂŚ, iÂż obiekt i obserwacjĂŞ w przyrodzie ³¹czy informacja. Einstein nie miaÂł ÂświadomoÂści wystarczajÂącej do spostrzeÂżenia, Âże obserwacja wymaga udziaÂłu substancji obiektĂłw w substancji oÂśrodka, czyli tego, Âże obiekty i oÂśrodek wymagajÂą tego, aby byÂły zwiÂązane wspĂłlnÂą substancjÂą.(!) W teorii wzglĂŞdnoÂści tak naprawdĂŞ nie chodziÂło o naturĂŞ przestrzeni, lecz o przesyÂł informacji, a co dopiero wÂłaÂściwie podjĂŞte zostaÂło w ramach inicjatywy A. Rosenbluetha. KoÂślawoœÌ w samym spiĂŞciu masy i energii (E = mc2) tkwi bowiem w tym, iÂż dla zaistnienia informacji niezbĂŞdnÂą jest nierĂłwnoœÌ (≠) czyli ukÂład dynamiczny, ktĂłry musi byĂŚ w swoistym napiĂŞciu, by mĂłgÂł generowaĂŚ informacjĂŞ.



A-M

Teorii wzglêdnoœci i mechanice kwantowej zabrak³o wiêc zapytania o to, jaki musi byÌ sposób istnienia substancji, aby mog³a generowaÌ informacje. Rzecz w tym, i¿ to i takie pytanie ma sens w zapytaniu o substancjalnoœÌ Wszechœwiata, a w³aœciwie rozwi¹zanie wymusza zauwa¿yÌ, i¿ z wy³anianiem siê informacji zwi¹zane jest tak¿e wy³anianie siê struktury fizycznej i logicznej przyrody rozumianej jako Wszechœwiat obiektów, pól i oœrodka: cia³, galaktyk i przestworzy. Informatycy i cybernetycy buduj¹c pierwsze generatory informatyczne, kiedy uchwycili sens bitu, mogli w zwyk³ym ogniwie elektrycznym, zdolnym do emisji bitu odkryÌ najg³êbszy sens Wszechœwiata. Nie sta³o siê tak jednak, poniewa¿ na przeszkodzie stanê³y w³aœnie mechanika kwantowa i teoria wzglêdnoœci funkcjonuj¹ce jako fakty nie podlegaj¹ce kwestionowaniu: prace nad maszyn¹ inteligentn¹ by³y ju¿ pod presj¹ paradygmatu, który nie dozwala³ poprawiaÌ fizyki i matematyki, a tylko wprowadzaÌ je do sztucznych pamiêci planowanych komputerów.

Wnioski matematyczne:

   1. WszechÂświatowi nie przynaleÂży "1", mogÂące byĂŚ skÂładowÂą zbioru. WszechÂświat jest caÂłoÂściÂą nie mogÂącÂą byĂŚ nigdy czĂŞÂściÂą.
   2. ZdejmujÂąc stronĂŞ iloÂściowÂą z sygnaÂłu naleÂży zauwaÂżyĂŚ, Âże sygnaÂł nie ma zdolnoÂści do samodzielnoÂści iloÂściowej. StÂąd sygnaÂł nie ma stanu "1", ze wzglĂŞdu na siebie. SygnaÂł jest pojedynczo niestwierdzalny.
   3. Znaczenia jako "1" nie posiada takÂże brak sygnaÂłu.
   4. Zatem sam sygnaÂł i sam brak sygnaÂłu nie majÂą dÂługoÂści w czasie ze wzglĂŞdu na siebie. 1x5, 5x1 w obrĂŞbie sygnaÂłu i braku sygnaÂłu sÂą niedorzecznoÂściami.
   5. Niedorzecznym jest wiĂŞc kaÂżdy ukÂład liczbowy szeregujÂący, zakÂładany jako abstrakcyjny, poniewaÂż brak jasnoÂści interwaÂłu miĂŞdzy np. 1-2-3-4 w sprzĂŞÂżeniu zwrotnym oznacza niejasnoœÌ samej liczby, czyli iloÂści i braku iloÂści.
   6. WszechÂświat jest "obiektem" niematematycznym, poniewaÂż nie przynaleÂży do Âżadnej mnogoÂści ani sumy. GenerujÂąc rytm swych przejawĂłw, generuje matematycznoœÌ jako rytm odmiennoÂści.

http://www.sheller.pl/pl/wyklady_szczegolowe/wyklad-szczegolowy2.html


Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #24 : Maj 07, 2010, 13:25:05 »



<a href="http://www.youtube.com/v/m6wJg25nlzw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/m6wJg25nlzw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/m6wJg25nlzw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/m6wJg25nlzw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/Vo3w3fEJ8ls&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/Vo3w3fEJ8ls&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/Vo3w3fEJ8ls&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/Vo3w3fEJ8ls&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
<a href="http://www.youtube.com/v/ameZwVco45Q&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/ameZwVco45Q&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/ameZwVco45Q&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/ameZwVco45Q&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #25 : Maj 08, 2010, 00:55:28 »



Czas ma bardzo duÂżo czasu. Nikt nie, wie czym jest?  A nawet  czy jest?  A jeÂśli jest, to ma charakter linearny? Czy moÂże raczej spiralny? Tju...  No i , czy biegnie, pÂłynie, czy ucieka?  Czy jest obiektywny, czy subiektywny? Ile mĂłzgĂłw, tyle odpowiedzi. A jak do tego doÂłoÂżyc, w ktĂłrÂą stronĂŞ pÂłynie? O ile pÂłynie. No i jeszcze, czy moÂże siĂŞ zatrzymac, zawrĂłcic, zapĂŞtlic, ÂścisnÂąc...? Czysta kaÂłabania. Nikt nie wie czy jest i czym jest-powtĂłrzĂŞ- ale fizyki to bez czasu nie ma. Bo siĂŞ wielu wzorĂłw uÂłoÂżyc nie da.

A przestrzeĂą? Czym ona jest? NajproÂściej, jest wszystkim co nas otacza. Wszystkim?

Uczono mnie w szkole, Âże ma trzy wymiary. Teraz jednak okazuje siĂŞ, Âże nieprawda. NaczytaÂłem siĂŞ, Âże ma tych wymiarĂłw znacznie wiĂŞcej. Ile? Nikt nie wie. Czym jest? Nikt nie wie. A nawet, czy jest? Nie wiadomo. A moÂże tylko nam siĂŞ wydaje...

Najgorsze, ¿e czas i przestrzeù maj¹ siê ku sobie. Maj¹ siê tak bardzo, ¿e nauka mówi o czasoprzestrzeni. A najgorsze, po poprzednim najgorszym, jest to, ¿e siê ten czas i ta przestrzeù kot³uj¹, wyginaj¹, k³êbi¹, œcieœniaj¹.

Jak do tego doÂłoÂżyc na przykÂład taki punkt co to jest, ale tak naprawdĂŞ to go nie ma i falĂŞ, ktĂłra jest czymÂś zbudowanym z fali(?).  Ale ta fala jest zbudowana z czÂąsteczek( chwilami) i dlatego ma charakter korpuskularno-falowy. A czym jest sama fala nikt nie wie. No oprĂłcz tego, Âże jest zaburzeniem przestrzeni.

KiedyÂś, dawno, dawno temu rozmawiaÂłem o czasie i przestrzeni z moim kolegÂą, lekarzem ginekologiem, a prywatnie buddystÂą. Przecudowny czÂłowiek. Taki z tych co „do rany przy³ó¿”. Rozmowa byÂła wspierana bimbrem z rodzynkami, ktĂłry to napĂłj kolega w podziĂŞce od szczĂŞÂśliwych rodzicĂłw otrzymaÂł.  I kiedy juÂż myÂślaÂłem, Âże zaczynam kumac... ÂŚwiatÂło zgasÂło.

MoÂże i dobrze, Âże zgasÂło.

Waldek, bo tak ma na imiĂŞ, juÂż nigdy wiĂŞcej do rozmowy nie nawiÂązaÂł. Widac stwierdziÂł, Âże wyjÂątkowo tĂŞpy jestem. Choc wprost tego nie powiedziaÂł.

To samo stwierdziÂł inny mĂłj kolega, informatyk.( On stwierdziÂł to gÂłosno. Jak najbardziej. I to wielokrotnie). Np. kiedy o pĂŞtli Mobiusa ÂżeÂśmy gaworzyli. No bo jak coÂś przestrzennego moÂże miec jednÂą pÂłaszczyznĂŞ?  A jednak moÂże. Bo ma. Skaranie boskie...

A tak w ogĂłle to on jest tĂŞpy, cybernetyczny, ÂściÂśniĂŞty mó¿dÂżek. Dla niego zdanie: „UczeĂą podszedÂł do tablicy”. Jest toÂżsame ze zdaniem: „ Do tablicy podszedÂł uczeĂą”. No nie tuman jeden!? Burak! Choc druh mĂłj serdeczny. BronisÂław ma na imiĂŞ.

A mĂłj profesor, u ktĂłrego egzamin przez trzy godziny zdawaÂłem, i ktĂłry w tym czasie nauczyÂł mnie wiĂŞcej niÂż inni w ciÂągu caÂłego mojego Âżycia. A rozmowa, ( bo to byÂła rozmowa) metafizyki dotyczyÂła. BytĂłw , toposĂłw, zanikaĂą, przenikaĂą i takich tam...  Na imiĂŞ ma Jacek.

I ksiÂądz, o nieznoÂśnie archaicznym imieniu, Bonawentura. KsiÂądz, zakonnik, katolik, ktĂłry w trakcie jednej rozmowy nauczyÂł mnie Boga.

I Krystyna, moja wieloletnia przyjació³ka,(Krysiu! Ile to ju¿ lat? Dwadzieœcia dwa, trzy...?) malarka, z któr¹ o sztuce przegadaliœmy dziesi¹tki nocy, i która nauczy³a mnie jak powstaj¹ oleje i akwarele. Pejza¿e i portrety...

I moja babcia. Kochany, mÂądry czÂłowiek, peÂłen radoÂści Âżycia. KtĂłra w jednym roku straciÂła dwĂłch synĂłw, moich wujkĂłw. Nigdy ich nie poznaÂłem. Babcia, ktĂłra nauczyÂła mnie odwagi, i ktĂłra swoim Âżyciem pokazaÂła, co to znaczy byc dzielnym, a przy tym dobrym, Âżyczliwym ludziom czÂłowiekiem.

I setki, setki innych, z którymi siê zetkn¹³em, a których twarzy ju¿ nie pamiêtam.

Nie musimy wiedziec czym jest, a czym nie jest rzeczywistoÂśc. Nie musimy znac natury wszechÂświata. Owszem staramy siĂŞ je poznac od tysiÂącleci i bĂŞdziemy poznawac zawsze. To dobrze. Bardzo dobrze. Ale nie dowiemy sie tego nigdy. KaÂżde odkrycie rodzi nowe zagadki, nowe tajemnice. Nowe lÂądy.

Odczuwamy wszyscy jak czas przeÂśpiesza. Im wiĂŞcej mamy urzÂądzeĂą uÂłatwiajÂących codzienne Âżycie, tym mniej mamy czasu. Paradoks? Czy coÂś wiĂŞcej?

No ale Kim ty  jesteÂś? CZASIE.

JesteÂśmy, w wymiarze osobistym i zbiorowym, sumÂą wiedzy i doÂświadczenia. I doÂświadczenia! Na nie skÂłada siĂŞ nasza przeszÂłoÂśc, a wiĂŞc i Ci, ktĂłrych na naszej drodze spotkaliÂśmy. Wszyscy.

KaÂży ma swojÂą DolinĂŞ Zapomnienia. Warto od czasu do czasu przejÂśc gĂłrĂŞ i zejÂśc w tĂŞ DolinĂŞ. Tam moÂżna znaleÂźc sytuacje, osoby, sÂłowa, zdarzenia, zapachy, kolory, nastroje, tĂŞskonoty, marzenia, o ktĂłrych tak czĂŞsto zapominamy. A to jest tak, jakbyÂśmy zapominali o jakiejÂś czÂąstce siebie.

Warto jeszcze raz ich poszukac. Przypomniec sobie  twarze,  imiona, chwile. Odkryc na nowo. WĂłwczas o wiele peÂłniej i lepiej bĂŞdziemy rozumiec siebie.

A to jest takÂże droga do rozumienia Âświata. Byc moÂże jedyna droga. Czy nie jest przypadkiem tak, Âże odpowiedÂź na pytanie: "Czym jest wszechÂświat"? Kryje siĂŞ w odpowiedzi na pytanie: "Kim jest czÂłowiek"?

Nie wiem. Byc moÂże...

Podobno w Dolinie Zapomnienia niektórzy mieli szczêœcie znaleŸc rozum. W³asny rozum, który zgin¹³ po drodze, i którego braku nie zauwa¿yli.

Nie mieli czasu.

Wiecej: http://www.eioba.pl/a126198/dolina_zapomnienia#ixzz0nHrPNcTh
Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #26 : Maj 08, 2010, 15:17:59 »

Miejsce jest ró¿nie postrzegane przez ró¿nych ludzi ¿yj¹cych równoczeœnie: rolnika, mieszkaùca miasta, podró¿nika, archeologa, z³odzieja, geologa, Cygana, poety, malarza itp. Tego, jak miejsce jest postrzegane przez ró¿nych ludzi w ró¿nych miejscach i ró¿nych czasach, mo¿emy siê jedynie domyœlaÌ. Czas - w sensie linearnym przesz³oœÌ/teraŸniejszoœÌ/przysz³oœÌ/ - jest fikcj¹. Czas jest zwi¹zany ze zmys³em jaŸni, a w zwi¹zku z tym tak¿e z ego. Miejsce mocno zwi¹zane jest z w³asnoœci¹, dziedzictwem i pieniêdzmi z jednej strony oraz z kolektywem lub pokrewieùstwem z drugiej strony.

Nasze wspó³czesne poczucie czasu i miejsca jest tak¿e zwi¹zane z nacjonalizmem - czy te¿ narodowym socjalizmem "Ziemi i krwi", uskrzydlonym romantyzmem arturiaùskim, "celtyck¹ Angli¹" lub mi³ym, ludowym Narodowo opiekuùczym pojêciem "dziedzictwa" (lub, we Francji, ca³ego etosu zawartego w s³owach Patrimoine'a). To znaczy "Narodowa" Opieka, nie ludzka. Tytu³ ten wiele mówi o ogólnie przyjêtym pojêciu jednolitoœci Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Pó³nocnej. Czas i miejsce s¹ niechybnie polityczne. Sk³aniamy siê do przekopywania naszej wizji do fantastycznej przesz³oœci, pomagaj¹c jednoczeœnie ograbiÌ nasz¹ planetê w teraŸniejszoœci, przysz³oœci wiêc nie bêdzie. Powinniœmy przytulaÌ siê do drzew, ograniczyÌ nasze w³asne marnotrawstwo i zmieniÌ nasz¹ paleolityczn¹ œwiadomoœÌ, zamiast traktowaÌ krajobraz jako "dziedzictwo" i nostalgiczn¹ przechadzkê. Jak wielu z nas posiada w ogródku zagajnik, aby szanowaÌ w nim naturê?

Jak rzymscy niewolnicy myœleli o okolicy Toskanii? Jak Etruskowie lub Syryjczycy postrzegali rzymskie imperium, a jak na pustyniê patrzeli wczeœni Chrzeœcijanie? Jak ró¿ni Anglicy, Irlandczycy, Rosjanie i Senegalczycy myœl¹ o morzu? Co Anglosasi myœleli o Stonehenge? Te pozornie proste pytania mog¹ tylko czêœciowo doczekaÌ siê odpowiedzi po latach lub nawet pokoleniach badaù. Te pytania o czas i miejsce, jakie zadajemy teraz, s¹ przekorne.

G³ównym problemem jest to, ¿e pytania te zawieraj¹ w sobie historyczny mit: wyobra¿enie przesz³oœci dokonane przez ludzi ¿yj¹cych w teraŸniejszoœci. Wiktorianie snuli wielkie plany i pojêcia jednolitoœci. W nastêpstwie upadku chrzeœcijaùskiego totalitarianizmu, który nast¹pi³ w okresie renesansu, reformacji i oœwiecenia, chcieli znaleŸÌ alternatywne wielkie wyt³umaczenie wszystkiego, dostaliœmy wiêc Gibbona, Carlyle'a, Frazera, Darwina, Freuda i tysi¹ce innych. Zamiast czasu bêdziemy wspó³dzia³aÌ z Wol¹ Bo¿¹ od Upadku a¿ do powstania Nowej Jerozolimy, oni to postrzegali jako roboczy proces pocz¹wszy od "prymitywu" do mistrzostwa i pomyœlnoœci.

Wordsworth i kilku innych twórców okresu romantyzmu przyjêli nieco inny pogl¹d: cz³owiek upad³ ze stanu Pierwotnej Chwa³y, do której to chwa³y mo¿emy powróciÌ jedynie przez prostotê, integralnoœÌ i uczciwoœÌ. Marx pod¹¿y³ za romantycznym pogl¹dem na historiê, podczas gdy Schopenhauer, Hegel, Nietzsche i ich nastêpcy obrali pogl¹d progresywny. S¹ to dwie strony jednej post œredniowiecznej monety i mamy tu do czynienia z ró¿nymi stopniami i mieszaninami ich podobnych pogl¹dów.

RzeczywistoœÌ to kwestia umowna

Nasze pojêcie rzeczywistoœci jest sztuczne i zale¿ne od kultury. Wyobra¿amy sobie "prawdziwy" œwiat bêd¹cy odbiciem naszego ego, które z kolei jest formowane przez spo³eczny œwiat kontroluj¹cy zarówno gospodarkê jak i ¿ycie rodzinne. "Prawdziwym" œwiatem dla nas, ludzi XXI wieku, jest œwiat pracy i "czasu wolnego", pieniêdzy i postêpu, sukcesu (przez który rozumiemy s³awê) i ca³ego stosu stosunkowo nowego baga¿u kulturowego. Jest to sprawa "edukacji": procesu prowadzenia nas bez udzia³u pewnego rodzaju wewnêtrznej œwiadomoœci - to dlatego tak wielu m³odzieùców chce "wyjœÌ poza w³asne g³owy": maj¹ wra¿enie, ¿e ich g³owy nie nale¿¹ do nich. RzeczywistoœÌ jest tylko kwesti¹ umown¹, tak samo jak dobre maniery czy noszenie konkretnego rodzaju ubrania. Zak³adamy, ¿e istnieje wyraŸny i ostateczny "prawdziwy œwiat", któremu musimy siê tylko przyjrzeÌ. Jest to b³êdne naukowe pojêcie, które powsta³o w czasach renesansu. Wed³ug tego pojêcia wiedza jest tylko kategoryzowaniem i pojmowaniem okreœlonego prawdziwego œwiata, który powi¹zany jest z prawami fizyki i dynamiki psychosocjalnej.

Dopiero ostatnio zaczêliœmy zdawaÌ sobie sprawê z tego, ¿e nie mo¿e byÌ tak, ¿e czas jest cykliczny i ¿e wiedza jest aktualnie akceptowan¹ przez nasze g³owy fikcj¹. To nie tylko mózg, który widzi, ale ca³a obecna w mózgu struktura odpowiedzialna za uczenie siê. Ta ucz¹ca struktura jest okreœlona przez kulturê. Widzimy to, co mamy zaprogramowane do zobaczenia. I nasz niepoetycki, stanowczy pogl¹d na œwiat jest dziœ ca³kiem inny, ni¿ pogl¹dy naszych przodków. Na pocz¹tek zastanówmy siê nad pojêciami zwi¹zanymi z globaln¹ polityk¹ i stanami jednostkowymi, nad pojêciem faktu przeciwko fikcji, prawdy przeciw k³amstwu, przesz³oœci która ró¿ni siê od teraŸniejszoœci, która z kolei ró¿ni siê od przysz³oœci. Jak w takim razie mo¿emy wróciÌ do pogl¹du mówi¹cego o cyklicznym, p³ynnym œwiecie? Jak mo¿emy myœleÌ o spo³eczeùstwach, w których ka¿dy strumieù by³ œwiêty i mia³ swojego opiekuna, swojego anio³a? Dla nas strumienie s¹ najlepszymi miejscami do po³owu ryb, przerzucenia mostu, stworzenia przepustu odwadniaj¹cego, stworzenia fosy lub gromadzenia opadów. Jak ludzie mog¹ poznaÌ krajobraz lub naturê, myœl¹c ¿e deszcz jest "z³¹ pogod¹"? W przesz³oœci archeolodzy zapowiadali dla nas coœ, co nie by³o niczym wiêcej jak tylko kulturowym snem: brak esencji, brak empatii. Stosujemy nasz¹ wizjê kulturow¹ w stosunku do paleolitycznego spo³eczeùstwa ³owieckiego i otrzymujemy coœ mniej "prawdziwego" ni¿ Grota Platoùska.

Prze¿ywamy dziesiêÌ do piêtnastu lat nauki, w tym czasie ca³a nasza naturalna m¹droœÌ, poezja i entuzjazm (dos³ownie: "oddech bo¿y") zostaj¹ z nas usuniête i przez to stajemy siê emocjonalnymi kalekami niezdolnymi do tego, by uœciœliÌ, oszacowaÌ lub poznaÌ najlepszy czas na zasadzenie porów. Jak mo¿emy zacz¹Ì odczuwaÌ krajobraz w sposób, w jaki robi¹ to myœliwi i rozmawiaÌ z lasami, jak robili to Celtowie, Rumuni, Galaci lub Ulsterzy? Nie nadajemy drzewom specjalnych nazw, mylimy pojêcie ofiary z masochizmem, a jako "magiczne" rozpoznajemy tylko miejsca zawieraj¹ce jakieœ megalityczne pozosta³oœci. A przecie¿ istniej¹ jeszcze inne "magiczne" miejsca - nawet wœród brzydoty miast. Nie mamy poczucia œwiêtoœci: nasze domy nie s¹ œwi¹tyniami. Sami cierpimy i zadajemy œwiatu cierpienia, wprowadzaj¹c chaos, roz³¹kê i bez³ad w jego samoœwiadomoœci, która próbuje zamazaÌ wszystko z wyj¹tkiem samej siebie. Gdy królowie po rytua³ach byli zabijani, wedle poetyckiej regu³y dzieci obserwowa³y wszystko ze zboczy górskich. Teraz dzieci s¹ ofiarami jeszcze gorszego fatum: nuklearnej rodziny, telewizji i systemu edukacji.

Gdy podró¿ujemy, z rzadka udajemy siê na pielgrzymkê celem doznania duchowego lub nabycia m¹droœci, czêœciej zaœ udajemy siê do miast lub kurortów dla czysto hedonistycznych (lub biznesowych) powodów. Wyznajemy kulturê arogancji i szybkiego wynagrodzenia. Orgia œwiêtoœci zosta³a zlikwidowana i zast¹piona przez przymusowe, nieoczyszczaj¹ce, nieodzowne zakupy i widowiska sportowe. Poezja zosta³a zast¹piona katalogiem - katalogiem zawieraj¹cym fakty lub dobra konsumpcyjne. Obrz¹dki przejœcia i rytualne próby zosta³y zast¹pione szkolnymi egzaminami. Szacunek dla œwiata naturalnego przyw³aszczy³y sobie religia do spó³ki ze sztuk¹. Teraz traktujemy samych siebie bardziej jako producentów i konsumentów, ni¿ integraln¹ czêœÌ przyrody i jesteœmy wyobcowani wobec tego, co sta³o siê nasz¹ przesz³oœci¹, nasz¹ zbiorow¹ podœwiadomoœci¹.

JĂŞzyk zastÂąpiÂł "NaturĂŞ" macierzÂą

Nasza kultura oddzieli³a zwierzê od cz³owieka i skaza³a wiêkszoœÌ wy¿szych form ¿ycia zamieszkuj¹cych t¹ planetê na eksterminacjê lub niedolê. Oddzieli³o to p³ciowoœÌ od duchowoœci i przez oddzielenie "œwiêtoœci" od "œwieckoœci" sprofanowaliœmy p³ciowoœÌ i tym samym wywierciliœmy duchow¹ dziurê: powsta³a forma bez cia³a. To antynomijne podzielenie kategorii spowodowa³o, ¿e jesteœmy w stanie wojny z planet¹ i naszymi w³asnymi naturami; te podzia³y s¹ zaledwie lingwistyczne, wbite w drogê naszego myœlenia, dlatego ¿e myœlimy, u¿ywaj¹c jêzyka. Rozumiemy w naszym jêzyku w taki sposób, który nie pasuje do naturalnego œwiata. Jêzyk w wiêkszoœci zast¹pi³ "naturê" pojêciem macierzy. To w³¹œnie przez jêzyk "wymknêliœmy siê spod kontroli": wymyœliliœmy pojêcia lub rozró¿nienia. Jêzyk s³u¿y tylko do opisywania rzeczywistoœci, ale tak naprawdê nie jest on przezroczysty i opisuje tylko nasz, oparty na jêzyku, pogl¹d na œwiat.

Zamiast œwiêtoœci mamy kult malowniczoœci. Krajobraz nie ma dla nas ¿adnego wiêkszego znaczenia: w wiêkszoœci jest to dla nas polityczne symbol takiego czy innego rodzaju. Uœmiechamy siê, s³ysz¹c o Wzgórzach Anu (bliŸniacze wzgórza znajduj¹ce siê w brytyjskim hrabstwie Cork) i mo¿emy zapomnieÌ o takich obiektach jak Hag Goddess (Boskie Bagna). Krajobraz istnieje tylko po to, byœmy go u¿ywali (choÌby w "czasie wolnym"), zamiast go prze¿ywaÌ lub doœwiadczaÌ. Niewielu ludzi obecnie "prze¿ywa krajobrazy", obojêtnie czy w pó³nocno-wschodniej Portugalii, brytyjskim Herefordshire, po³udniowej Albanii czy œrodkowej Francji. Inni mo¿e i widz¹ te krajobrazy, ale nie pozwalaj¹ im przenikn¹Ì do swoich wnêtrz. Staliœmy siê zaledwie duchami zamkniêtymi wewn¹trz mózgowych telewizorów.

Ludzka œwiadomoœÌ jest zagmatwan¹ mieszanin¹ stanów, amalgamatem pomieszanych lub sprzecznych stopni œwiadomoœci. Pigmeje, australijscy Aborygeni, myœliwi Niugini, kolumbijscy Kogi, syberyjscy pasterze reniferów maj¹ œwiadomoœÌ i pogl¹dy na œwiat zupe³nie odmienne od naszych. WiêkszoœÌ z nich robi coœ, co mo¿na nazwaÌ "rozwijaniem œwiadomoœci". My na "Zachodzie", w kulturze zdefiniowanej przez dzia³anie lewej pó³kuli mózgu (której dzia³anie jest z kolei definiowane nie przez jêzyk, ale przez literaturê), mamy "narzucon¹ œwiadomoœÌ": zamiast otworzyÌ siê na obecne na œwiecie œwiadomoœci, zdefiniowaliœmy sobie jedn¹ "naprawdê œwiatow¹" œwiadomoœÌ i najzwyczajniej narzuciliœmy j¹ ca³ej planecie. Mamy wyj¹tkowo totalitarn¹ wizjê i kulturê.

Pozwolisz, ¿e jako przyk³ad podam "piêkno". W naszej kulturze jest to po prostu ozdoba szarej egzystencji i brzydkiego œwiata. Jednak¿e, w przeciwieùstwie do poczucia up³ywania czasu, który jest tylko umys³ow¹ fikcj¹ stworzon¹ przez ego, piêkno jest wrodzon¹ cech¹ wszystkich innych œwiatopogl¹dów. W naszej kulturze tylko wysoko rozwiniêci ludzie nie bêd¹cy ponurakami naprawdê widz¹ piêkno, obojêtnie czy patrz¹ na pole uprawne czy na ¿ywop³oty, na ulicê czy na chmury. Paradoksalnie nasza kultura, tak bardzo polegaj¹ca na wra¿eniach s³uchowych i wizualnych z wy³¹czeniem zmys³ów zapachu i dotyku, niezbyt dobrze dostrzega piêkno. Mo¿emy widzieÌ na przyk³ad "widoki" dostosowane do romantycznych abstrakcji piêkna wyœnionego (poniewa¿ nasza kultura mocno demaskuje kulturê lunatyków) [na obrazach pochodz¹cych] z wieków osiemnastego i dziewiêtnastego.

Jesteœmy od³¹czeni od wszystkiego przez pojêcie czasu linearnego

Wiêc gdy przychodzimy do miejsc takich jak Stonehenge, po prostu nie ³¹czymy siê [z nimi]. Wczytujemy siê w literaturê i zaczynamy szaleùczo œniÌ o druidach i astronomach stworzonych nie przez ludzi, którzy byli po³¹czeni z przesz³oœci¹ lub z miejscem, lecz przez ludzi po¿¹daj¹cych "wyjaœnienia" w warunkach naszej kultury - w pojêciach zwi¹zanych z "postêpem", czyli w technologii, rywalizacji, organizacji i rasizmu. Poniewa¿ w naszych umys³ach zabiliœmy ju¿ mit, nie mamy ¿adnej mapy umys³owej, pozwalaj¹cej dostroiÌ siê do (dziœ ju¿ nieodwracalnie zbezczeszczonych) doliny Boyne lub Carnac, wiêc tworzymy próbuj¹ce coœ t³umaczyÌ legendy, których wyt³umaczenia s¹ bardziej strawne i mniej odkrywcze ni¿ np spopielone koœci znalezione w Newgrange. Widzimy Stonehenge jako pouk³adan¹ warstwa na warstwie kupê zakurzonych naukowych lub nawiedzonych hipotez, i nie widzimy poprzez stopy (które powinny nas ³¹czyÌ z ziemi¹) lub nasze genitalia b¹dŸ przez inne kana³y œwiadomoœci, których istnienie neguje nasza kultura.

Dobrym przyk³adem naszej upartej w¹skoœci jest zjawisko przewierconych kamieni. Ktoœ, kto du¿o podró¿owa³ i spogl¹da³ na te kamienie, doskonale wie, ¿e wiêkszoœÌ z nich zawiera dziurê na wysokoœci 1 metra nad powierzchni¹ gruntu i ¿e dziura ta ma zwykle oko³o 75 mm œrednicy, czêsto te¿ dziury zakoùczone s¹ tzw faz¹. Jest rzecz¹ niezmiernie prawdopodobn¹, ¿e w te otwory w szczególnym okresie roku wk³adano ludzkie penisy, co mia³o symbolizowaÌ zwi¹zek z ziemi¹, której ró¿nego typu urodzajnoœÌ by³a w ten sposób rozbudzana. Blokujemy ten rodzaj intuicji, poniewa¿ reprezentujemy kulturê chrzeœcijaùsk¹, a chrzeœcijaùska kultura jest przepe³niona krwi¹, a nie sperm¹.

Ludzie "Nowej Ery" i "Tajemnicy Ziemi" s¹ w z³ej percepcyjnej sytuacji, bo chcieliby posiadaÌ ciastko z prehistoryczn¹ tajemnic¹, zosta³o ono jednak zjedzone przez zêby naszego totalitarnego œwiatopogl¹du, który neguje istnienie tajemnicy i w ten sposób niszczy zwi¹zek z ni¹. Jak wiadomo, australijscy Aborygeni mieli "holistyczne" podejœcie do œwiata: postrzegali siebie jako istoty zamieszkuj¹ce l¹d i wszystko, co istnieje na nim i wewn¹trz niego, w cyklicznym i zrozumia³ym wszechœwiecie, podczas gdy my jesteœmy od tego wszystkiego od³¹czeni przez pojêcie czasu linearnego (w którego jesteœmy apogeum) oraz w wyniku infantylnego kategoryzowania ogromnie z³o¿onego œwiata zewnêtrznego i wewnêtrznego. To ciekawe, ¿e kultura tak wyszukana i technologiczna jak nasza coraz bardziej siê infantylizuje i tym samym os³abia swoich cz³onków, czyni¹c ich zale¿nymi od neurotycznego przetrwania [opartego] na gad¿etach i b³yskotkach, których widok nawet sto lat temu wywo³a³by œmiech. Nasze nastawienie do zwierz¹t (które s¹ duszami, anima, w przeciwieùstwie do nas, którzy staliœmy siê zamiarem) pokazuje, ¿e nie mamy szacunku dla ¿ywych stworzeù i rzeczy istniej¹cych poza naszym ego-pude³kiem i poza nasz¹ ma³¹ klatk¹ niszcz¹cych psot, jak¹ jest nasza kultura. Nie ¿a³ujemy ani nawet nie zauwa¿amy œmierci zwierz¹t, które torturujemy i spo¿ywamy. Dopóki tego nie zrobimy, my i nastawienie, które stworzyliœmy z naszego bolesnego ego, bêd¹ zadawaÌ ból. Widzimy Ziemiê w kontekœcie agresywnej obrony i eksploatacji, podczas gdy przedpiœmienni ludzie widz¹ j¹ jako œwiêtoœÌ i Ÿród³o wszystkiego. Porównaj Ziemiê z okropnymi domami dooko³a (nie wspominaj¹c o fabrykach i instalacjach wojskowych) ze wznoszeniem tymczasowych schronieù. Nasz pomys³ z obecnym i przysz³ym królem odzwierciedla nasz militarystyczno-nacjonalistyczny pogl¹d. Nasza obsesja z "Celtami" to kuriozalne historyczne dziwactwo, wywodz¹ce siê z tak bardzo niemistycznych krajów, jak Irlandia, z wa¿nych politycznych powodów (niezale¿noœÌ od Diabelskiego Imperium po drugiej stronie irlandzkiego morza).

S³owo "Celtycki" jest teraz u¿ywane jako okreœlenie rasowe, kiedy jest to po prostu s³owo opisuj¹ce pewn¹ grupê jêzyków, które to jêzyki s¹ pokrewne z wieloma innymi jêzykami indoeuropejskimi, jak te z grupy ³acina/greka/albaùski, nordyckie/germaùskie i s³owiaùskie. Jeœli "Celtycki duch" wci¹¿ ¿yje, to na pewno nie znajdziemy go na celtyckich peryferiach, ale w celtyckim oœrodku, czyli we Francji. Ostatnie badanie pokaza³o, ¿e francuskie nazwy miejscowoœci, które w wiêkszoœci nic dziœ nie znacz¹ (w przeciwieùstwie do duùskich, hiszpaùskich, irlandzkich, holenderskich, niemieckich i s³owiaùskich nazw miejscowoœci), zawieraj¹ elementy przed celtyckie i liguriaùskie.

Okazuje siê, ¿e dok³adne zbadanie czasu i miejsca przy u¿yciu lingwistycznych telewizorów, jakimi s¹ nasze umys³y, jest po prostu niemo¿liwe. ¯eby to "zobaczyÌ", bêdziemy musieli wyjœÌ z tych telewizorów - co jest bardzo trudne, odk¹d jêzyk (razem z systemem edukacji) zamkn¹³ nas wewn¹trz nich. Próba wyrwania siê z objêÌ tych umys³owych telewizorów mo¿e byÌ bezowocna. Jedynym sposobem na wyjœcie mo¿e byÌ wyp³yniêcie za pomoc¹ ponadczasowej intuicji, której istnieniu s³owo pisane stale zaprzecza.

Inaczej mĂłwiÂąc, moÂżemy uciec od totalitarnego telewidoku tylko poprzez obalenie jĂŞzyka. Ta kwestia jest decydujÂąca, poniewaÂż w korzeniu destrukcyjnoÂści naszej cywilizacji i ograniczania jej widoku na Âświat tkwi proza. PrĂłbujemy zinterpretowaĂŚ i zrozumieĂŚ wszystko poprzez prozĂŞ, ktĂłra jest pewnego rodzaju samo-ustawiajÂącÂą siĂŞ puÂłapkÂą, inaczej niÂż poezja, ktĂłra jest twĂłrcza.

¯ycie i œwiat s¹ du¿o bardziej subtelne, ni¿ nasza proza - i "oparta na faktach" cywilizacja jest przygotowana, by to zaakceptowaÌ. Poezja zosta³a zdegradowana do roli wystroju wnêtrz dla bur¿uazyjnego umys³u. Nie posiadamy ¿adnej Delfickiej Wyroczni zadaj¹cej poetyckie zagadki, ¿adnych Misteriów Eleuzyjskich - nawet nie ogl¹damy ju¿ greckich tragedii. W jêzyku starogreckim s³owo "tragedia" oznacza³o "koz³a ofiarnego", w dzisiejszej grece oznacza zaledwie "piosenkê". Nasza rzeczywistoœÌ jest prozaiczna i linearna: praca, informacje i rozrywki. Zatraciliœmy siê w niepoetyckiej kulturalnej g³upocie. Jak mo¿emy myœleÌ lub wyobra¿aÌ sobie siebie samych w epoce kamienia ³upanego, skoro nasza œwiadomoœÌ jest zwi¹zana z tak prymitywnymi pojêciami jak postêp i cel, a nasze ¿ycia s¹ uzale¿nione od pasty do zêbów, papieru toaletowego, gor¹cej wody i wszystkich œmieci serwowanych nam przez kapitalizm? Mo¿emy to zrobiÌ tylko poprzez poetyck¹ wizjê, która stanowi obalenie jêzyka (w szczególnoœci jêzyka pisanego). Poezja zawiera w sobie strumieù i d¹¿y do cyklicznoœci.
WiêkszoœÌ ludzi nie mo¿e siê identyfikowaÌ z dwudziestowiecznym œwiatopogl¹dem takich poetyckich mistyków, jak Yeats i Rilke. Jak my, zamkniêci w prozie, mo¿emy zacz¹Ì "czuÌ przesz³oœÌ" jaka mia³a miejsce 2000 lub 20 000 lat temu, kiedy wszystko, w pewnym sensie, musia³o byÌ poezj¹? Skoro wymyœliliœmy "przesz³oœÌ", przecz¹c tym samym cyklicznemu powtarzaniu i ci¹g³ej teraŸniejszoœci, to zróbmy co siê da z jej materialnymi artefaktami. Mo¿emy umieœciÌ je w muzeach, otoczyÌ ochron¹ jak kamienny kr¹g Stonehenge, zaplombowaÌ jak grotê w Lascaux lub przekszta³ciÌ w parszywe prehistoryczne supermarkety jak grobowiec Newgrange. Nie mo¿emy tego jednak zrobiÌ, dopóki stosujemy pojêcie "przesz³oœci": idea "przesz³oœci" niczym pewnego rodzaju Cerber chroni nas przed œwiadomoœci¹ miejsca i czasu. Nasz prozaiczny jêzyk zamyka rzeczywistoœÌ poprzez "fakty" i "informacjê". Atakujemy rzeczywistoœÌ proz¹, przez co staje siê ona nasz¹ fikcj¹.

Proz¹ atakujemy tak¿e przesz³oœÌ, rzucaj¹c na ni¹ z jednej strony nasze prozaiczne dwudziestowieczne nastawienie by zadzia³aÌ, okreœliÌ cel i zebraÌ dane, a z drugiej - nasze aktualne zainteresowania innymi rzeczami. Rozpaczliwie spogl¹damy na "przesz³oœÌ" jako z³ot¹ z szacunkiem dla "matki Ziemi" itp itd. Ale natura przez setki tysiêcy lat by³a wrogiem dla próbuj¹cego j¹ sobie przyw³aszczyÌ cz³owieka. ByÌ mo¿e szanujemy wroga, ale to nasze poczucie wrogoœci zaprowadzi³o nas i nasz¹ planetê do obecnej sytuacji, gdzie zamiast widzieÌ siebie samych jako ma³ych, kruchych kolonizatorów, obserwujemy kruch¹ biosferê. Oczywiœcie rozumiemy przez to, ¿e biosfera od zawsze by³a krucha. Co prawda biosfera prze¿yje szóste wielkie wymieranie gatunków, do którego d¹¿ymy - jednak w zupe³nie innej formie.

Aby uciec przed historycznym b³êdnym pojêciem, stanowi¹cym myœlo-kszta³t naszej kultury, mo¿emy, moim zdaniem, tylko "zobaczyÌ w czasie" (który jest fikcj¹) znaczenie poezji, jednej linii mog¹cej daÌ wiêcej wgl¹du ni¿ sto ksi¹¿ek z dziedziny archeologii lub antropologii. Jak na ironiê, "nadejœcie poezji" zmniejszy nasze pragnienie prozaicznego "rozumienia" przesz³oœci i wtedy zobaczymy, ¿e samo rozumienie jest prozatorsk¹ fikcj¹, która uzurpowa³a sobie cud.

Anthony Weir
ArtykuÂł opublikowany w czasopiÂśmie "At The Edge" nr 1/1996
http://nasze-artykuly.pl/artykul,2,Czas-i-miejsce-Telewizja-naszych-umyslow
Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #27 : Maj 10, 2010, 19:36:15 »

Pierwszym uczonym, ktĂłry juÂż w pierwszych latach XIX wieku zasugerowaÂł, Âże moÂżliwy jest taki rozkÂład gwiazd, ktĂłry wyjaÂśniaÂłby zagadkĂŞ „ciemnoÂści nocnego nieba” byÂł William Herschel. PisaÂł on: „...Âłatwo wyobraziĂŚ sobie strukturĂŞ WszechÂświata dosÂłownie nieskoĂączonÂą, ktĂłra umoÂżliwiaÂłaby dowolnÂą iloœÌ kierunkĂłw, w ktĂłrych nie natrafilibyÂśmy na gwiazdĂŞ. Tak byÂłoby, gdyby skÂładaÂł siĂŞ on z ukÂładĂłw podzielonych zgodnie z prawem, Âże kaÂżda struktura wyÂższego rzĂŞdu jest znacznie bardziej odlegÂła od Âśrodka struktury niÂższego rzĂŞdu...”.
Ponad sto lat póŸniej, staraj¹c siê znaleŸÌ odpowiedŸ na paradoks Olbersa i na Paradoks Grawitacyjny, wyk³adowca fizyki w Birmingham, Edmund Fournier D'Albe zaproponowa³ model kosmosu, w którym gwiazdy rozmieszczone s¹ w sposób hierarchiczny. Przyk³adowy model tego typu przedstawia poni¿szy rysunek:

PiĂŞĂŚ gwiazd (w trĂłjwymiarowej przestrzeni siedem gwiazd), skupionych jest w pewnym obszarze, tworzÂąc gromadĂŞ. PiĂŞĂŚ takich gromad tworzy gromadĂŞ wyÂższego rzĂŞdu – odlegÂłoÂści miĂŞdzy gromadami wyÂższego rzĂŞdu sÂą wiĂŞksze od rozmiarĂłw gromad rzĂŞdu niÂższego. Gromady rzĂŞdu wyÂższego, tworzÂą w analogiczny sposĂłb gromady jeszcze wyÂższego rzĂŞdu i tak dalej, aÂż do nieskoĂączonoÂści.
Idee Fourniera D'Albe rozwin¹³ szwedzki uczony Carl Charlier. To on wÂłaÂśnie wyprowadziÂł zaleÂżnoœÌ, o ktĂłrej pisaÂłem w poprzednim poscie – by rozwiÂązaĂŚ ciemnoÂści nocnego nieba oraz paradoks grawitacyjny hierarchia musi speÂłniaĂŚ nierĂłwnoœÌ Ri+1/Ri>=pierwiastek(N i+1). OczywiÂście taka hierarchia, by speÂłniaĂŚ swoje zadanie przy rozwiÂązywaniu paradoksĂłw, rozciÂągaĂŚ siĂŞ musi aÂż do nieskoĂączonoÂści.
W roku 1922 austriacki uczony Franz Selety, pokazaÂł, Âże hierarchia zaproponowana przez Charliera wcale nie wymaga istnienia Âśrodka – ÂśrodkĂłw moÂże byĂŚ nieskoĂączenie wiele. PrzedstawiÂł on nastĂŞpujÂące postulaty kosmologiczne, ktĂłre jak pokazaÂł, wcale nie muszÂą byĂŚ ze sobÂą sprzeczne:
* nieskoĂączona przestrzeĂą
* nieskoùczona ³¹czna masa
* masa wype³niaj¹ca przestrzeù w taki sposób, ¿e wszêdzie ma skoùczon¹ gêstoœÌ
* uœredniona gêstoœÌ masy we Wszechœwiecie jest zerowa
* brak centralnego punktu lub obszaru we WszechÂświecie




OczywiÂście wszyscy ci uczeni zdawali sobie sprawĂŞ, Âże hierarchia kosmiczna nie bĂŞdzie tworzyÂła regularnych geometrycznych wzorĂłw i rozkÂład ciaÂł niebieskich jest w znacznym stopniu przypadkowy, ale nie ma to wiĂŞkszego znaczenia dla opisywanych praw. W czasach, gdy tworzyli oni swoje teorie obserwacje WszechÂświata byÂły jeszcze bardzo sÂłabo rozwiniĂŞte, nic wiĂŞc nie mogÂło tych hipotez potwierdziĂŚ.
Fakt, Âże gwiazdy grupujÂą siĂŞ w galaktykach, a Mleczna droga jest po prostu jednÂą z wielu takich galaktyk odkryty zostaÂł dopiero w poÂłowie lat dwudziestych. W latach trzydziestych zauwaÂżono, Âże galaktyki majÂą tendencje do skupiania siĂŞ w gromady.

PrzeÂłom nastÂąpiÂł, gdy w 1977 roku Benoit Mandelbrot przewidziaÂł, Âże galaktyki we WszechÂświecie rozmieszczone sÂą w sposĂłb fraktalny i podaÂł pierwszy matematyczny opis ich rozkÂładu. ZaproponowaÂł on dojrzaÂły matematyczny model rozkÂładu materii, gdzie „nie ma Âśrodka, a jest hierarchia”.
OczywiÂście kosmologiczne fraktale, sÂą to fraktale rzeczywiste, ktĂłre ró¿niÂą siĂŞ od ich matematycznych idea³ów w analogiczny sposĂłb, co ksztaÂłt ziemskiego globu ró¿ni siĂŞ od matematycznej kuli. Do tego sÂą to fraktale stochastyczne, a wiĂŞc takie, przy ktĂłrych tworzeniu decydujÂącÂą rolĂŞ odgrywajÂą procesy chaotyczne. Matematycznym przykÂładem fraktala stochastycznego moÂże byĂŚ zbiĂłr Cantora, w ktĂłrego konstrukcji losowo wybieraliÂśmy odrzucany odcinek. W kosmologii czynnikiem powodujÂącym „przypadkowoœÌ” rozmieszczenia materii sÂą niemoÂżliwe do przewidzenia czynniki zwiÂązane z ruchem i oddziaÂływaniami poszczegĂłlnych elementĂłw.
Z pojêciem fraktali ³¹czy siê wa¿ne pojêcie wymiaru fraktalnego. W kosmologii pojêcie to mo¿na traktowaÌ jako miarê zale¿noœci iloœci galaktyk od odleg³oœci. Dla modelu Charliera wymiar fraktalny wynosi dwa, co oznacza, ¿e iloœÌ materii wzrasta z kwadratem, a nie z trzeci¹ potêg¹ rozmiarów. Najbardziej nieoczekiwanym odkryciem, którego na pocz¹tku lat osiemdziesi¹tych dokona³a grupa w³oskich astrofizyków pod kierownictwem Luciano Pietronero, by³o to, ¿e (w skali do piêciu megaparseków) obserwowany rozk³ad galaktyk wykazywa³ strukturê fraktaln¹, o wymiarze niemal dok³adnie równym 2. Obroùcy jednorodnoœci rozk³adu galaktyk nie poddali siê i model fraktalny zosta³ gwa³townie zaatakowany. W 1996 roku dosz³o do s³ynnego zak³adu miêdzy Pietronero, a broni¹cym jednorodnoœci Davisem, o to czy skala fraktalnoœci przekroczy 15 megaparseków (lokalna gromada galaktyk ma œrednicê oko³o jednego megaparseka). Fakt ¿e konserwatywni kosmologowie nie chcieli siê zgodziÌ na model fraktalny nie powinien nas dziwiÌ. Przy fraktalnym rozk³adzie materii Big-Bang przestanie ju¿ byÌ potrzebny przy wyjaœnianiu paradoksów Olbersa i grawitacyjnego. Co wa¿niejsze jednak jednorodnoœÌ jest podstawowym za³o¿eniem t³umacz¹cym ekspansjê Wszechœwiata (dla kosmosu fraktalnego nie mo¿na by zastosowaÌ modeli Fridmana przewiduj¹cych jednorodn¹ ekspansjê Wszechœwiata), do tego gigantyczne fraktalne struktury wymaga³yby do swego uformowania czasu znacznie wiêkszego ni¿ przewidywany przez BB wiek Wszechœwiata. FraktalnoœÌ (wprawdzie dopiero przy istnieniu ogromnych iloœci ciemnej materii skupionej w sposób analogiczny co materia œwiec¹ca) mo¿e równie¿ wyt³umaczyÌ redshift jako efekt przesuniêcia grawitacyjnego. Wracaj¹c do wspomnianego wy¿ej zak³adu miêdzy dwoma uczonymi, najnowsze obserwacje wy³oni³y ju¿ zwyciêzcê - fraktalnoœÌ potwierdzona zosta³a najpierw w skali 50 megaparseków, potem w skali 100 megaparseków, a obecnie, w sposób niemal ca³kowicie pewny w skali 500 megaparseków, zaœ w sposób bardzo prawdopodobny w skali giga parseka.
JednorodnoœÌ byÂła intuicyjnym zaÂłoÂżeniem, ktĂłre opanowaÂło ludzkie umysÂły i spod ktĂłrego wÂładania uwolniĂŚ siĂŞ byÂło niesÂłychanie trudno. Podobnie byÂło kiedyÂś z pojĂŞciem Âśrodka WszechÂświata. WydawaÂło siĂŞ, Âże WszechÂświat musi mieĂŚ Âśrodek i nawet tak wybitny umysÂł, jak Kopernik, zdoÂłaÂł Ăłw Âśrodek zaledwie przesun¹Ì z Ziemi ku SÂłoĂącu. Wieleset lat póŸniej, wierzono, Âże Âśrodek istnieje i znajduje siĂŞ w sercu Drogi Mlecznej. Kolejne przesuwanie tego „Âśrodka WszechÂświata”, ku coraz to dalszym obszarom, doprowadziÂło wreszcie uczonych do koncepcji, Âże Âśrodek w ogĂłle nie istnieje. Podobnie moÂże byĂŚ z koncepcjÂą kosmologicznej jednorodnoÂści. Gdy fraktalnoœÌ potwierdza siĂŞ na coraz to wiĂŞkszych skalach, dla nowych pokoleĂą uczonych moÂże siĂŞ staĂŚ czymÂś naturalnym, Âże granica, od ktĂłrej "zaczyna siĂŞ juÂż jednorodnoœÌ" po prostu nie istnieje.
Warto tu przypomnieĂŚ sÂłynne powiedzenie Maxa Plancka, Âże: "Nowe naukowe prawdy nie triumfujÂą dziĂŞki przekonaniu ich oponentĂłw i ukazaniu im ÂświatÂła prawdy, lecz raczej dlatego, Âże ich oponenci umierajÂą, a kolejne pokolenie Âłatwiej przyjmie to co nowe lecz juÂż ‘oswojone’."
http://kaskaderzy-kosmologii.blogspot.com/




W kosmosie, fraktaln¹ strukturê wykazuj¹ : powierzchnie planet, ob³oki gazu miêdzygwiezdnego, ob³oki protogwiazd, gromady galaktyk i supergromady galaktyk(w³ókna, œciany, komórki puste).Opis struktur kosmicznych w jêzyku fraktali umo¿liwia symulacje i modelowanie rzeczywistych, obserwowanych zjawisk we wszechœwiecie.

WszechÂświat fraktalny w przedstawieniu Teerikorpiego i Baryszewa (wzmocnionym przedsÂłowiem genialnego matematyka B.Mandelbrota), to fenomen fascynujÂący dla czytelnika.
Historia kosmologii(i kosmogonii) w ujêciu Teerikorpiego i Baryszewa, to g³êboki nurt myœli ludzkiej wci¹¿ atakuj¹cy archetypalny problem przyrody: g³adkoœci ,jednorodnoœci oraz idealnoœci fenomenów i obiektów przyrody z jednej strony ,a z drugiej strony ich przeciwieùstwa - chropowatoœci ,niejednorodnoœci i przypadkowoœci.

JuÂż staroÂżytni Grecy stali w rozdarciu intelektualnym ,za czym siĂŞ opowiedzieĂŚ: za platoĂąskim Âświatem wiecznych, niezmiennych oraz idealnych form geometrycznych bĂŞdÂących cieniami Idei Dobra i PiĂŞkna ,ktĂłre organizujÂą i determinujÂą ciemnÂą i chaotycznÂą hylos ,czy za babiloĂąsko-judaistycznÂą koncepcjÂą Âświata nieokreÂślonego, przypadkowego, Âświata fenomenĂłw i procesĂłw stwarzania, rodzenia, giniĂŞcia, umierania, procesĂłw – ich zdaniem - pozbawionych niezmiennych struktur formalnej koniecznoÂści.

Wybieraj¹c ten pierwszy biegun dualnego archetypu myœlenia o kosmosie, Grecy na wiele nastêpnych wieków utrwalili wizjê kosmologicznego ³adu: idealnoœÌ form przestrzenno-czasowych bez jakichkolwiek osobliwoœci w rodzaju pocz¹tku lub koùca, regularnoœÌ ruchów i prostota torów wêdrowania cia³ niebieskich, ca³kowity brak osobliwoœci w zestawie fizycznych parametrów gwiazd i ich uk³adów, wieczna niezmiennoœÌ trwania gwiazd bez narodzin, ewolucji i œmierci.

Jeszcze w latach dwudziestych ubiegÂłego wieku, dominowaÂła platoĂąsko-arystotelesowska wizja Âładu kosmicznego, do ktĂłrej idee osobliwoÂści i nieregularnoÂści oraz indeterminizmu nie miaÂły dostĂŞpu. Konstrukcja historii kosmologii wedÂług archetypalnego napiĂŞcia pomiĂŞdzy ideami: regularnoÂści i nieregularnoÂści, porzÂądku i chaosu ,koniecznoÂści i przypadkowoÂści, niezmiennoÂści i zmiennoÂści, przynosi powaÂżne korzyÂści metodologiczne.
Pozostaj¹ jednak pytania doœÌ wa¿ne z punktu widzenia rozwoju wiedzy o wszechœwiecie: czy model fraktalny obiektów kosmicznych jest p³odny ,czy li tylko jest opisem zjawisk w innym jêzyku? Czy sugeruje jakiœ nieznany dotychczas, mechanizm procesów i obiektów astronomicznych o strukturze fraktalnej?

Na przyk³ad : ciemnej materii, ciemnej energii? Czy hierarchia struktur we wszechœwiecie wykazuje lokaln¹ fraktalnoœÌ, czy przeciwnie- globaln¹? Jak wyt³umaczyÌ zadziwiaj¹c¹ zgodnoœÌ prawa Hubblea(które implikuje jednorodnoœÌ rozk³adu galaktyk) i fraktalne rozmieszczenie galaktyk nawet do odleg³oœci 100 Mpc ?

Czy grupowanie gromad galaktyk ma ten sam wymiar fraktalny, co grupowanie galaktyk? A czy rozk³ad fraktalny skupisk obiektów (galaktyk, gromad galaktyk) przechodzi w jednorodny i na jakich odleg³oœciach od ziemskiego obserwatora to zachodzi? Siêganie na odleg³oœÌ gigaparseków ,to tym samym cofanie siê wstecz w historii wszechœwiata, wobec tego wykrycie megafraktali, mo¿e mieÌ znaczenie dla naszej wiedzy o bardzo wczesnym wszechœwiecie.
http://autodafe.salon24.pl/64881,na-tropie-fraktalnego-wszechswiata
Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #28 : Maj 10, 2010, 19:54:04 »

Wysuniêta przez Kaluzê w 1919 roku hipoteza o istnieniu w naszym Wszechœwiecie dodatkowych wymiarów przestrzennych sama w sobie zas³ugiwa³a na uwagê. Szczególne znaczenie zyska³a jednak w zwi¹zku z ogóln¹ teori¹ wzglêdnoœci Einsteina. Teoria ta odnosi³a siê do Wszechœwiata o trzech wymiarach przestrzennych i jednym czasowym. Ale jej matematyczn¹ strukturê da³o siê w doœÌ prosty sposób rozszerzyÌ, aby zapisaÌ analogiczne równania dla wszechœwiata o wiêkszej liczbie wymiarów przestrzennych. Przy za³o¿eniu, ¿e istnieje tylko jeden dodatkowy wymiar, Kaluza przeprowadzi³ odpowiedni¹ matematyczn¹ analizê i otrzyma³ nowe równania.

Zauwa¿y³, ¿e jego równania odnosz¹ce siê do trzech zwyk³ych wymiarów maj¹ w zasadzie identyczn¹ postaÌ jak równania Einsteina. Poniewa¿ jednak Kaluza doda³ jeden wymiar przestrzenny, zgodnie z oczekiwaniami otrzyma³ te¿ dodatkowe równania, których teoria Einsteina nie zawiera³a. Po ich zbadaniu uczony uœwiadomi³ sobie coœ zadziwiaj¹cego. Te dodatkowe równania nie by³y niczym innym, jak równaniami zapisanymi przez Maxwella w latach osiemdziesi¹tych XIX wieku, równaniami opisuj¹cymi si³ê elektromagnetyczn¹. Dodaj¹c jeden wymiar przestrzenny, Kaluza zjednoczy³ teoriê grawitacji Einsteina z teori¹ œwiat³a Maxwella.

Przed odkryciem Kaluzy grawitacjê i elektromagnetyzm uwa¿ano za dwie nie zwi¹zane ze sob¹ si³y. Maj¹c doœÌ twórczej odwagi, aby wyobraziÌ sobie, ¿e nasz Wszechœwiat ma dodatkowy wymiar przestrzenny, Kaluza pokaza³, i¿ tak naprawdê miêdzy owymi si³ami istnieje œcis³a zale¿noœÌ. Zgodnie z jego teori¹ zarówno grawitacja, jak i elektromagnetyzm wi¹¿¹ siê ze zniekszta³ceniami w strukturze przestrzeni. Grawitacjê przenosz¹ zaburzenia w znanych nam trzech wymiarach przestrzennych, natomiast elektromagnetyzm propaguje siê dziêki zniekszta³ceniom w nowym, zwiniêtym wymiarze.

Kaluza przes³a³ swój artyku³ Einsteinowi, którego pocz¹tkowo zaintrygowa³o to odkrycie. 21 kwietnia 1919 roku odpisa³ Kaluzie, ¿e nigdy nie wpad³ na pomys³, aby osi¹gn¹Ì unifikacjê przez wprowadzenie "piêciowymiarowego [cztery wymiary przestrzenne i jeden czasowy], cylindrycznego œwiata". Po czym doda³: "na pierwszy rzut oka Paùski pomys³ niezmiernie mi siê podoba". Tydzieù póŸniej Einstein wys³a³ jednak do Kaluzy list wyra¿aj¹cy sceptycyzm: "Przeczyta³em dok³adnie Paùski artyku³ i stwierdzam, ¿e jest naprawdê interesuj¹cy. Na razie nie znalaz³em w nim nic niemo¿liwego. Z drugiej strony, muszê przyznaÌ, ¿e przytoczone argumenty nie s¹ doœÌ przekonuj¹ce". Ponad dwa lata póŸniej, po dok³adnym przeanalizowaniu nowatorskiego podejœcia Kaluzy, 14 paŸdziernika 1921 roku Einstein jeszcze raz do niego napisa³: "Zastanawiam siê ponownie, czy s³usznie zniechêci³em Pana dwa lata temu do publikacji Paùskiego artyku³u, zawieraj¹cego pomys³ na po³¹czenie grawitacji z elektrycznoœci¹. [...] Jeœli Pan sobie ¿yczy, ostatecznie jestem sk³onny przedstawiÌ Paùsk¹ pracê Akademii". W koùcu, z opóŸnieniem, Kaluza otrzyma³ aprobatê mistrza.

Chocia¿ koncepcja Kaluzy by³a piêkna, póŸniejsze jej badania pokaza³y, ¿e pozostaje ona w sprzecznoœci z rezultatami doœwiadczeù. W wyniku najprostszych prób w³¹czenia do tej teorii elektronu miêdzy jego mas¹ a ³adunkiem powstawa³y zwi¹zki, które znacznie siê ró¿ni³y od zmierzonych wartoœci. Poniewa¿ nie znaleziono ¿adnego sposobu, aby rozwi¹zaÌ ten problem, fizycy przestali interesowaÌ siê pomys³em Kaluzy. Einstein i inni co jakiœ czas wracali do mo¿liwoœci istnienia dodatkowych, zwiniêtych wymiarów, ale wkrótce tego rodzaju badania znalaz³y siê na peryferiach fizyki teoretycznej.

W rzeczywistoœci koncepcja Kaluzy znacznie wyprzedza³a swoje czasy. Dopiero w latach dwudziestych fizycy teoretyczni i doœwiadczalni rozwinêli badania, których celem by³o zrozumienie zasadniczych praw mikroœwiata. Teoretycy poœwiêcili siê próbom stworzenia mechaniki kwantowej i kwantowej teorii pola. Fizycy doœwiadczalni musieli jeszcze odkryÌ szczegó³owe w³aœciwoœci atomu i innych elementarnych sk³adników materii. Teoria kierowa³a eksperymentem, a eksperyment udoskonala³ teoriê. Fizycy przez pó³ wieku parli do przodu, aby w koùcu stworzyÌ Model Standardowy. Nie ma nic dziwnego w tym, ¿e w owych produktywnych i ekscytuj¹cych czasach nikt nie zajmowa³ siê spekulacjami na temat dodatkowych wymiarów. Kiedy fizycy badali mo¿liwoœci metod mechaniki kwantowej, a ich przewidywania dawa³o siê doœwiadczalnie sprawdziÌ, nie budzi³a szczególnego zainteresowania hipoteza, ¿e Wszechœwiat jest zupe³nie inny w skalach o wiele mniejszych ni¿ te, które badano za pomoc¹ najlepszych urz¹dzeù.

Ale wczeœniej czy póŸniej ka¿dy kierunek badaù, choÌby nale¿a³ do najbardziej popularnych, przestaje siê rozwijaÌ. Teoretyczn¹ strukturê Modelu Standardowego dobrze poznano w³aœciwie do koùca lat szeœÌdziesi¹tych. Przed pocz¹tkiem lat osiemdziesi¹tych wiele przewidywaù zwi¹zanych z tym modelem potwierdzono doœwiadczalnie i wiêkszoœÌ fizyków cz¹stek uzna³a, ¿e sprawdzenie reszty to tylko kwestia czasu. Chocia¿ kilka istotnych szczegó³ów pozosta³o nie wyjaœnionych, wiele osób czu³o, ¿e na zasadnicze pytania dotycz¹ce oddzia³ywaù silnych, s³abych i elektromagnetycznych znaleziono ju¿ odpowiedŸ.

W koùcu sytuacja dojrza³a do tego, aby znów podj¹Ì najwa¿niejsz¹ kwestiê zwi¹zan¹ z tajemnicz¹ sprzecznoœci¹ miêdzy mechanik¹ kwantow¹ a ogóln¹ teori¹ wzglêdnoœci. Sukces w sformu³owaniu teorii kwantowej opisuj¹cej trzy spoœród czterech oddzia³ywaù zachêci³ fizyków do podjêcia prób w³¹czenia czwartej si³y - grawitacji. Przeanalizowano wiele pomys³ów. Bezskutecznie. Fizycy stali siê wówczas bardziej otwarci na stosunkowo radykalne propozycje. I tak teoria Kaluzy-Kleina, któr¹ odrzucono pod koniec lat dwudziestych, zosta³a wskrzeszona.

Wspó³czesna teoria Kaluzy-Kleina

Od momentu wysuniêcia przez Kaluzê jego hipotezy minê³o szeœÌdziesi¹t lat. Przez ten czas zrozumiano wiele problemów fizycznych. Stworzono i potwierdzono doœwiadczalnie ca³¹ mechanikê kwantow¹. Odkryto i dobrze poznano oddzia³ywania silne oraz s³abe, nieznane jeszcze w latach dwudziestych. Niektórzy fizycy sugerowali, ¿e pierwotna propozycja Kaluzy nie zda³a egzaminu, poniewa¿ badacz nie wiedzia³ o istnieniu tych si³ i w zwi¹zku z tym jego reforma przestrzeni musia³a byÌ konserwatywna. Istnienie wiêkszej liczby oddzia³ywaù wi¹za³o siê z koniecznoœci¹ wprowadzenia jeszcze wiêkszej liczby wymiarów. Dowodzono, ¿e choÌ pojedynczy wymiar ko³owy wskazuje na istnienie zwi¹zku miêdzy ogóln¹ teori¹ wzglêdnoœci a elektromagnetyzmem, zwi¹zek ten okazuje siê niewystarczaj¹cy.

Do po³owy lat siedemdziesi¹tych intensywnie badano teorie wskazuj¹ce na wiêksz¹ liczbê wymiarów. Rycina 8.7 to przyk³ad przestrzeni z dwoma dodatkowymi zwiniêtymi wymiarami. Maj¹ one postaÌ powierzchni pi³ki, czyli sfery. Tak jak w przypadku pojedynczego wymiaru ko³owego, te dodatkowe wymiary do³¹czone s¹ w ka¿dym punkcie zwyk³ych rozci¹g³ych wymiarów. (Chc¹c zachowaÌ przejrzystoœÌ rysunku, przedstawiliœmy tylko próbkê sferycznych wymiarów w równo oddalonych od siebie punktach siatki wymiarów rozci¹g³ych). Poszczególne teorie ró¿ni¹ siê nie tylko liczb¹ dodatkowych wymiarów, ale tak¿e ich kszta³tem. Na rycinie 8.8 pokazano fragment przestrzeni o dwóch dodatkowych wymiarach maj¹cych kszta³t obwarzanka, czyli torusa. £atwo sobie wyobraziÌ bardziej skomplikowane mo¿liwoœci, w których ró¿ne niesamowite kszta³ty tworz¹ trzy, cztery, piêÌ dodatkowych wymiarów przestrzennych, a w zasadzie dowoln¹ ich liczbê. Jedyne ograniczenie wi¹¿e siê z tym, ¿e wszystkie wymiary musz¹ byÌ mniejsze od najmniejszych odleg³oœci, jakie potrafimy badaÌ. ¯aden eksperyment bowiem nie wykaza³ jeszcze ich istnienia.


 Dwa dodatkowe wymiary zwiniĂŞte w ksztaÂłt sfery.



Najbardziej obiecuj¹co zapowiada³y siê te hipotezy na temat istnienia wiêkszej liczby wymiarów, które uwzglêdnia³y supersymetriê. Fizycy mieli nadziejê, ¿e czêœciowe znoszenie siê najwiêkszych fluktuacji kwantowych w wyniku istnienia superpartnerów zwyk³ych cz¹stek z³agodzi sprzecznoœÌ miêdzy grawitacj¹ a mechanik¹ kwantow¹. Teorie obejmuj¹ce grawitacjê, dodatkowe wymiary i supersymetriê zaczêto nazywaÌ supergrawitacj¹ o wy¿szej liczbie wymiarów.

Podobnie jak pierwotna hipoteza Kaluzy, ró¿ne wersje supergrawitacji wydawa³y siê na pocz¹tku doœÌ obiecuj¹ce. Nowe równania otrzymywane dziêki wprowadzeniu dodatkowych wymiarów niezmiernie przypomina³y równania u¿ywane do opisu elektromagnetyzmu, a tak¿e oddzia³ywaù silnych i s³abych. Dok³adne badania ujawni³y jednak, ¿e stare przeszkody pozosta³y. Co wa¿niejsze, wprawdzie supersymetria nieco os³abi³a zgubne kwantowe zafalowania przestrzeni na ma³ych odleg³oœciach, ale nie na tyle, by da³o siê stworzyÌ sensown¹ teoriê. Trudno by³o równie¿ znaleŸÌ spójn¹ teoriê zak³adaj¹c¹ istnienie wiêkszej liczby wymiarów, która opisywa³aby wszystkie w³aœciwoœci si³ i materii.

Zrozumiano, ¿e choæ istniej± fragmenty zunifikowanej teorii, brakuje kluczowego elementu, który po³±czy³by je ze sob± w sposób kwantowomechanicznie spójny. Ów brakuj±cy element - teoria strun - pojawi³ siê w 1984 roku.

Dodatkowe wymiary i teoria strun

Z tego, o czym pisano wy¿ej, wynika, i¿ nie mo¿na wykluczyÌ, ¿e nasz Wszechœwiat ma dodatkowe zwiniête wymiary przestrzenne o bardzo ma³ych rozmiarach. Dodatkowe wymiary mog¹ wydawaÌ siê nam czymœ sztucznym. Niemo¿noœÌ badania odleg³oœci mniejszych ni¿ jedna miliardowa miliardowej metra pozwala nam nie tylko wprowadziÌ w tych skalach dodatkowe wymiary, ale i zrealizowaÌ wszelkie najdziwaczniejsze pomys³y - nawet umieœciÌ tam mikroskopijn¹ cywilizacjê z maleùkimi zielonymi ludzikami. Chocia¿ pierwsza z tych mo¿liwoœci ma z pewnoœci¹ bardziej racjonalne uzasadnienie ni¿ druga, postulowanie ka¿dej z tych niezbadanych doœwiadczalnie - i obecnie niemo¿liwych do sprawdzenia - ewentualnoœci wydaje siê równie uprawnione.

Tak by³o przed powstaniem teorii strun. Struktura ta rozwi¹zuje zasadnicz¹ sprzecznoœÌ wspó³czesnej fizyki - niezgodnoœÌ miêdzy mechanik¹ kwantow¹ a ogóln¹ teori¹ wzglêdnoœci - i daje zunifikowany obraz wszystkich podstawowych sk³adników materii i si³ natury. Okazuje siê jednak, ¿e dokonuje tego, zak³adaj¹c istnienie we Wszechœwiecie dodatkowych wymiarów przestrzennych.

Oto dlaczego. Do najwiêkszych osi¹gniêÌ mechaniki kwantowej nale¿y konstatacja, ¿e nasza mo¿liwoœÌ przewidywania zasadniczo ogranicza siê do stwierdzeù, i¿ dany wynik otrzymamy z okreœlonym prawdopodobieùstwem. Chocia¿ mo¿na siê zgodziÌ z opini¹ Einsteina, i¿ jest to niepo¿¹dana cecha naszego obecnego obrazu natury, wydaje siê, ¿e tak wygl¹da rzeczywistoœÌ. Przyjmijmy j¹ wiêc. Wszyscy wiemy, ¿e prawdopodobieùstwa okreœla siê za pomoc¹ liczb o wartoœciach miêdzy 0 a 1 lub procentowo - wtedy liczby maj¹ wartoœci od 0 do 100. Fizycy stwierdzili, ¿e podstawow¹ oznak¹ zawodnoœci teorii kwantowomechanicznej jest otrzymywanie w wyniku obliczeù prawdopodobieùstw, które nie mieszcz¹ siê w tych granicach. Ostr¹ sprzecznoœÌ w strukturze cz¹stek punktowych miêdzy ogóln¹ teori¹ wzglêdnoœci a mechanik¹ kwantow¹ widaÌ po tym, ¿e w obliczeniach otrzymuje siê nieskoùczone prawdopodobieùstwa. Teoria strun, jak stwierdziliœmy, usuwa te nieskoùczonoœci. Nie wspomnieliœmy jednak o pewnym subtelnym problemie, który pozosta³. Wkrótce po stworzeniu teorii strun fizycy zauwa¿yli, ¿e czêœÌ obliczeù koùczy siê ujemnymi prawdopodobieùstwami. One równie¿ wykraczaj¹ poza dozwolony zakres. Na pierwszy rzut oka wydawa³o siê wiêc, ¿e mechanika kwantowa niszczy teoriê strun.

Dziêki determinacji i uporowi fizycy znaleŸli w koùcu przyczynê tego niepokoj¹cego zjawiska. Otó¿ jeœli struna musi przebywaÌ na dwuwymiarowej p³aszczyŸnie - takiej jak powierzchnia sto³u lub wê¿a ogrodowego - liczba niezale¿nych kierunków, w których mo¿e drgaÌ, maleje do dwóch: prawo-lewo i przód-ty³. Ka¿de drganie ograniczone do tej powierzchni stanowi pewn¹ kombinacjê drgaù w owych dwóch kierunkach. Widzimy wiêc, ¿e struna w Krainie P³aszczaków, wszechœwiecie wê¿a ogrodowego lub jakimkolwiek innym dwuwymiarowym œwiecie równie¿ jest ograniczona do drgaù w dwóch niezale¿nych kierunkach przestrzennych. Gdyby jednak struna opuœci³a tê powierzchniê, liczba niezale¿nych kierunków drgaù wzros³aby do trzech, poniewa¿ wtedy struna drga³aby tak¿e w kierunku góra-dó³. Podobnie, we Wszechœwiecie o trzech wymiarach przestrzennych struna drga w trzech niezale¿nych kierunkach. Chocia¿ trudniej to sobie wyobraziÌ, schemat ten odnosi siê tak¿e do wszechœwiata o wiêkszej liczbie wymiarów przestrzennych. We wszechœwiecie takim istnieje jeszcze wiêcej mo¿liwych kierunków drgaù struny.

Zwracamy tak du¿¹ uwagê na drgania struny, poniewa¿ fizycy stwierdzili, ¿e k³opotliwe wyniki obliczeù wi¹¿¹ siê w³aœnie z liczb¹ niezale¿nych kierunków jej drgaù. Ujemne prawdopodobieùstwa pojawia³y siê na skutek niedopasowania wymagaù teorii do tego, co zdawa³a siê narzucaÌ rzeczywistoœÌ. Z obliczeù wynika³o, ¿e gdyby struny drga³y w dziewiêciu niezale¿nych kierunkach przestrzennych, wszystkie ujemne prawdopodobieùstwa by znik³y. Có¿ to oznacza? Jeœli teoria strun ma opisywaÌ nasz trójwymiarowy œwiat, nadal musimy rozwi¹zaÌ pewne trudnoœci.

Ale czy rzeczywiœcie? Id¹c tropem wyznaczonym pó³ wieku wczeœniej przez Kaluzê i Kleina, zauwa¿amy, ¿e podejœcie to, byÌ mo¿e, wybawi nas z k³opotliwej sytuacji. Skoro struny s¹ wyj¹tkowo ma³e, mog¹ wibrowaÌ nie tylko w du¿ych, rozci¹g³ych wymiarach, ale tak¿e w ma³ych i zwiniêtych. Mamy wiêc szansê spe³niÌ wymaganie teorii strun, aby na Wszechœwiat sk³ada³o siê dziewiêÌ wymiarów przestrzennych, zak³adaj¹c - za Kaluz¹ i Kleinem - ¿e oprócz trzech znanych, rozci¹g³ych wymiarów przestrzennych istnieje szeœÌ zwiniêtych. W ten sposób uratowano teoriê strun, której grozi³a ju¿ eliminacja ze œwiata u¿ytecznych teorii fizycznych. Co wiêcej, teoria strun nie tyle postuluje istnienie dodatkowych wymiarów, jak to robili Kaluza, Klein i ich kontynuatorzy, lecz wrêcz tego wymaga. Aby mia³a sens, Wszechœwiat powinien odznaczaÌ siê dziewiêcioma wymiarami przestrzennymi i jednym czasowym, czyli w sumie dziesiêcioma wymiarami. W ten sposób hipoteza Kaluzy z 1919 roku znajduje swoje najbardziej przekonuj¹ce i najlepsze zastosowanie.
Fizyczne wnioski z dodatkowych wymiarĂłw

W ciÂągu lat badaĂą prowadzonych od momentu opublikowania artykuÂłu Kaluzy staÂło siĂŞ jasne, Âże chociaÂż wszystkie proponowane przez fizykĂłw dodatkowe wymiary muszÂą byĂŚ mniejsze niÂż te, ktĂłre bezpoÂśrednio "oglÂądamy" (gdyÂż ich dotÂąd nie dostrzegliÂśmy), majÂą one poÂśredni wpÂływ na obserwowane przez nas prawa fizyki. W teorii strun ten zwiÂązek miĂŞdzy mikroskopowymi wÂłaÂściwoÂściami przestrzeni a obserwowanymi prawami fizycznymi widaĂŚ szczegĂłlnie wyraÂźnie.

Aby u³atwiÌ zrozumienie ca³ego problemu, przypomnijmy, ¿e masy i ³adunki cz¹stek s¹ w teorii strun okreœlone przez rezonansowe drgania struny. WyobraŸmy sobie ruchom¹, oscyluj¹c¹ strunê, a natychmiast stanie siê dla nas jasne, ¿e drgania te ulegaj¹ wp³ywom jej przestrzennego otoczenia. Za przyk³ad niech pos³u¿¹ fale oceanu. Na otwartym morzu izolowane wzory drgaù powstaj¹ stosunkowo swobodnie i rozchodz¹ siê w rozmaite strony. Podobnie dzieje siê z drganiami struny, gdy porusza siê ona w du¿ych, rozci¹g³ych wymiarach przestrzennych. Jak opisano w rozdziale szóstym, struna taka w dowolnej chwili równie swobodnie oscyluje w ka¿dym z rozci¹g³ych kierunków. Jeœli jednak fala oceanu przejdzie przez jakieœ ciasne miejsce, dok³adna postaÌ jej ruchu z pewnoœci¹ siê zmieni pod wp³ywem, na przyk³ad, g³êbokoœci wody, po³o¿enia i kszta³tu napotkanych ska³ oraz kana³ów i tak dalej. Innym przyk³adem jest piszcza³ka organów lub róg. DŸwiêki wytwarzane przez ka¿dy z tych instrumentów powstaj¹ bezpoœrednio na skutek pojawienia siê we wnêtrzu danego instrumentu drgaj¹cych w rezonansie strumieni powietrza. Drgania te s¹ z kolei okreœlone przez rozmiary i kszta³t instrumentu, przez który przechodz¹ strumienie powietrza. Zwiniête wymiary przestrzenne wywieraj¹ podobny wp³yw na rezonansowe drgania struny. Poniewa¿ ma³e struny drgaj¹ we wszystkich wymiarach przestrzennych, sposób zwiniêcia i wzajemnego ustawienia dodatkowych wymiarów w znacz¹cy sposób wp³ywa na strunê i nak³ada du¿e ograniczenia na mo¿liwe rezonansowe wzory drgaù. Wzory te, w du¿ej mierze wyznaczone przez geometriê dodatkowych wymiarów, tworz¹ widmo mo¿liwych w³aœciwoœci cz¹stek, które to w³aœciwoœci obserwujemy w znanych, rozci¹g³ych wymiarach. Geometria wy¿szych wymiarów wyznacza wiêc podstawowe cechy fizyczne, takie jak masy i ³adunki cz¹stek, obserwowane w zwyk³ych trzech du¿ych wymiarach przestrzennych, znanych z codziennego doœwiadczenia.

Stwierdzenie to jest niezwykle waÂżne. PowtĂłrzymy je wiĂŞc raz jeszcze. Zgodnie z teoriÂą strun WszechÂświat skÂłada siĂŞ z maÂłych strun, ktĂłrych rezonansowe drgania sÂą mikroskopowym ÂźrĂłdÂłem mas czÂąstek i ÂładunkĂłw siÂł. Teoria strun wymaga rĂłwnieÂż istnienia dodatkowych wymiarĂłw przestrzennych, ktĂłre muszÂą byĂŚ zwiniĂŞte do bardzo maÂłych rozmiarĂłw, skoro nigdy ich nie widzieliÂśmy. Ale maÂła struna moÂże badaĂŚ jedynie przestrzeĂą w maÂłej skali. Gdy struna siĂŞ porusza i wibruje, geometryczna postaĂŚ dodatkowych wymiarĂłw decyduje o wÂłaÂściwoÂściach jej rezonansowych drgaĂą. PoniewaÂż owe wzory drgaĂą widzimy w postaci mas i ÂładunkĂłw czÂąstek elementarnych, dochodzimy do wniosku, Âże te podstawowe cechy WszechÂświata sÂą w duÂżej mierze okreÂślone przez geometryczne rozmiary i ksztaÂłt dodatkowych wymiarĂłw. Jest to jedno z najdonioÂślejszych odkryĂŚ teorii strun.

Skoro dodatkowe wymiary w tak du¿ym stopniu kszta³tuj¹ podstawowe fizyczne w³aœciwoœci Wszechœwiata, powinniœmy z nies³abn¹cym uporem d¹¿yÌ do tego, by zrozumieÌ, jak owe wymiary wygl¹daj¹.

Jak wyglÂądajÂą zwiniĂŞte wymiary?

Dodatkowych wymiarów przestrzennych pojawiaj¹cych siê w teorii strun z pewnoœci¹ nie mo¿na pouk³adaÌ byle jak. Równania tej teorii w znacznym stopniu wyznaczaj¹ ich geometryczn¹ postaÌ. W 1984 roku Philip Candelas z Uniwersytetu Teksasu w Austin, Gary Horowitz i Andrew Strominger z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara oraz Edward Witten udowodnili, ¿e warunki te spe³nia pewna szczególna klasa szeœciowymiarowych kszta³tów geometrycznych. Znamy je jako przestrzenie (lub kszta³ty) Calabiego-Yau. Nazwê nadano na czeœÌ dwóch matematyków, Eugenio Calabiego z Uniwersytetu Pensylwanii i Shing-Tunga Yau z Uniwersytetu Harvarda, których badania w pokrewnej dziedzinie, jeszcze przed powstaniem teorii strun, w ogromnym stopniu przyczyni³y siê do zrozumienia tych przestrzeni. Chocia¿ matematyka opisuj¹ca przestrzenie Calabiego-Yau jest skomplikowana, ³atwo pokazaÌ ich wygl¹d na rysunku.

Rycina 8.9 przedstawia jedn¹ z przestrzeni Calabiego-Yau. Patrz¹c na rysunek, pamiêtajmy o pewnych nieuniknionych ograniczeniach. Na dwuwymiarowej kartce papieru bowiem przedstawiono kszta³t szeœciowymiarowy, a to spowodowa³o wprowadzenie znacznych zniekszta³ceù. Niemniej rycina 8.9 oddaje ogólny wygl¹d przestrzeni Calabiego-Yau. Kszta³t przedstawiony na rycinie 8.9 to jeden z dziesi¹tków tysiêcy przyk³adów tej przestrzeni, które spe³niaj¹ skomplikowane wymagania teorii strun co do dodatkowych wymiarów. Chocia¿ przynale¿noœÌ do klubu licz¹cego dziesi¹tki tysiêcy cz³onków nie wydaje siê zbytnim wyró¿nieniem, miejmy œwiadomoœÌ, ¿e liczba kszta³tów matematycznie mo¿liwych jest nieskoùczona. Z tego punktu widzenia przestrzenie Calabiego-Yau rzeczywiœcie nale¿¹ do rzadkoœci.

PrzykÂład przestrzeni Calabiego-Yau.


Zgodnie z teoriÂą strun WszechÂświat ma dodatkowe wymiary zwiniĂŞte do postaci przestrzeni Calabiego-Yau.
WyobraŸmy sobie teraz, ¿e ka¿d¹ ze sfer przedstawiaj¹cych zwiniête wymiary (por. ryc. 8.7) zastêpujemy przestrzeni¹ Calabiego-Yau. Oznacza to, ¿e zgodnie z teori¹ strun w ka¿dym punkcie trzech znanych nam rozci¹g³ych wymiarów znajduje siê szeœÌ nieznanych dot¹d wymiarów, ciasno zwiniêtych do postaci jednego ze skomplikowanych kszta³tów, przypominaj¹cych ten, który pokazano na rycinie 8.10. Wymiary te s¹ nieod³¹czn¹ czêœci¹ struktury przestrzennej. Istniej¹ wszêdzie. Jeœli na przyk³ad zatoczymy rêk¹ ³uk, poruszamy ni¹ nie tylko w trzech rozci¹g³ych wymiarach, ale tak¿e w tych zwiniêtych. Zwiniête wymiary s¹ jednak na tyle ma³e, ¿e gdy ruszamy rêk¹, obiegamy je olbrzymi¹ liczbê razy, powracaj¹c wielokrotnie do punktu wyjœcia. Ich ma³a wielkoœÌ sprawia, ¿e nie ma w nich miejsca na ruch tak du¿ego obiektu, jak nasza rêka. Ruch ten siê uœrednia. Po zatoczeniu ³uku nie zdajemy sobie sprawy z podró¿y odbytej w zwiniêtych wymiarach Calabiego-Yau.
Jest to zaskakuj¹ca w³aœciwoœÌ teorii strun. Jeœli jednak mamy umys³ praktyczny, musimy wróciÌ do zasadniczej kwestii, która pojawi³a siê w naszych rozwa¿aniach. Teraz, kiedy lepiej wyobra¿amy sobie, jak wygl¹daj¹ dodatkowe wymiary, zastanówmy siê nad cechami fizycznymi wynikaj¹cymi z drgaù strun w tych wymiarach i zwi¹zkiem tych w³aœciwoœci z wynikami doœwiadczeù. To najwa¿niejsze pytanie, przed jakim stoi teoria strun.

http://www.wiw.pl/biblioteka/piekno_greene/03.asp

Przestrzenie (lub ksztaÂłty) Calabiego-Yau sÂą rodzajem rozmaitoÂści topologicznej, ktĂłra odgrywa rolĂŞ w niektĂłrych dziaÂłach matematyki  (takich jak geometria algebraiczna) oraz w fizyce. Dla przykÂładu teoria strun zakÂłada istnienie dodatkowych wymiarĂłw
z wiki
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=15.msg3717#msg3717
« Ostatnia zmiana: Maj 10, 2010, 20:05:56 wysłane przez MichaÂł-AnioÂł » Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
MichaÂł-AnioÂł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #29 : Maj 11, 2010, 14:27:40 »

Pasuje bardziej do kÂącika muzycznego ale..
<a href="http://www.youtube.com/v/wS7CZIJVxFY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/wS7CZIJVxFY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/wS7CZIJVxFY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/wS7CZIJVxFY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
Zapisane

WierzĂŞ w sens eksploracji i poznawania Âżycia, kolekcjonowania wraÂżeĂą, wiedzy i doÂświadczeĂą. Tylko otwarty i swobodny umysÂł jest w stanie odnowiĂŚ Âświat
Strony: « 1 2 3 4 »   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

yourlifetoday julandia ganggob cinemak wyscigi-smierci