Choose fontsize:
Witamy, Go¶æ. Zaloguj siê lub zarejestruj.
 
Strony: « 1 2 3 4 »   Do do³u
  Drukuj  
Autor W±tek: Czas i przestrzeñ - wykraczaj±c poza teoriê Einsteina  (Przeczytany 40317 razy)
0 u¿ytkowników i 1 Go¶æ przegl±da ten w±tek.
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #20 : Kwiecieñ 20, 2010, 22:56:22 »


 Równowa¿no¶æ energii i masy - najpopularniejszy wzór fizyki, okre¶laj±cy to¿samo¶æ pomiêdzy mas± i energi±.

E = mc2

W Wielkim Wybuchu powsta³y tylko wodór  i hel czyli dwa najprostsze pierwiastki.


"Na pocz±tku istnienia Wszech¶wiata (w czasie tzw. epoki inflacyjnej) rozszerza³ siê on z prêdko¶ci± wiêksz± od szybko¶ci ¶wiat³a (Wszech¶wiat podwaja³ swoj± wielko¶æ 50 do 100 razy, przy czym takie podwojenia trwa³y oko³o 10-33 sekundy). Po 50 podwojeniach swojej wielko¶ci Wszech¶wiat powiêkszy³ siê tysi±c bilionów razy (1015), po stu - a¿ o ponad milion bilionów bilionów razy (10300). Kto¶ móg³by powiedzieæ: jak to, przecie¿ nic nie mo¿e siê poruszaj±c z prêdko¶ci± wiêksz± od ¶wiat³a, przecie¿ to co¶ mia³oby nieskoñczenie wielk± masê. Odpowiadam: poruszaæ siê w przestrzeni nic nie mo¿e siê z prêdko¶ci± wiêksz± od ¶wiat³a, gdy¿ zgodnie ze wzorem E = mc2  masa przedmiotów ro¶nie z jego prêdko¶ci±
obiekt, który mia³by prêdko¶æ wiêksz± od ¶wiat³a mia³by nieskoñczenie wielk± masê, a energia potrzebna do jego poruszenia wynosi³aby... ∞, ale w przypadku epoki Inflacyjnej nie zwiêksza³a siê odleg³o¶æ miêdzy materi±, ale "rozci±ga³a" siê przestrzeñ! - nic nie mo¿e siê poruszaæ z prêdko¶ci± wiêksz± od ¶wiat³a wzglêdem przestrzeni, jednak rozszerzanie siê przestrzeni "unosi" ze sob± materiê. (Mo¿na te¿ doj¶æ do jeszcze g³êbszego wniosku: Wszech¶wiat nie narodzi³ siê w jakim¶ miejscu w przestrzeni, przestrzeñ znajdowa³a siê tylko w m³odym Wszech¶wiecie."
http://www.astrofizyka.info/eseje/wszechswiat.htm
Wniosek

Wszech¶wiat  powsta³ w wyniku gwa³townego rozprzestrzeniania siê  energii a nie materii
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #21 : Kwiecieñ 24, 2010, 17:45:29 »



<a href="http://www.youtube.com/v/jmane3Z9ABw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/jmane3Z9ABw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/jmane3Z9ABw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/jmane3Z9ABw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #22 : Maj 03, 2010, 18:40:44 »

O wzorze E=mc2

Ten najs³ynniejszy chyba wzór fizyczny ¶wiata jest dla wielu niemal symbolem nowoczesnej fizyki, albo prawie obiektem religijnego zafascynowania.
Masa.. Energia?... Jedno równe drugiemu. I jeszcze ta prêdko¶æ ¶wiat³a – c – jedna najbardziej tajemniczych sta³ych fizycznych. W tym krótkim rozdzialiku Autor portalu daktik postara siê rzuciæ nieco ¶wiat³o na problem, „co tu jest czym”, a przy okazji trochê pofilozofowaæ.
Pierwsze spojrzenie na wzór

Teoretycznie E = mc2 oznacza, ¿e masa jest „równa” energii (z dok³adno¶ci± do wspó³czynnika). Jednak w istocie nie do koñca wiemy, ani co to jest masa, ani co to jest energia. Dlatego bardziej naukowa, czyli praktyczna interpretacja tego wzoru by³aby nieco inna:

   1. po pierwsze: czê¶æ fenomenu objawiania siê materii zwi±zana ze zjawiskiem bezw³adno¶ci (czyli masa), mo¿e w pewnych warunkach zamieniæ siê na postaæ kwantów promieniowania (np. podczas reakcji rozszczepienia j±der atomowych). Inaczej mówi±c, w postaci widzianej jako masa „ukryte” jest promieniowanie.
   2. od drugiej strony patrz±c oznacza to równie¿, ¿e energia posiada bezw³adno¶æ
      - Inaczej mówi±c, gdyby¶my mieli jaki¶ zbiornik, w którym umieszczono du¿± ilo¶æ kuleczek, mog±cych siê poruszaæ i odbijaæ od ¶cianek i gdyby¶my chcieli ten zbiornik z kuleczkami rozpêdziæ (przyspieszyæ), to trudno¶æ tego przyspieszania zale¿a³aby istotnie od tego, czy kuleczki s± w ruchu, czy nie. Kuleczki w szybkim ruchu dawa³yby dodatkowy efekt zwi±zany z trudno¶ci± przyspieszenia naszego zbiornika - mia³by on wiêksz± "masê" (patrz przyk³ad poni¿ej).
      Podobnie rozgrzany kawa³ek kuli (z szybciej poruszaj±cymi siê cz±steczkami) bêdzie trudniejszy do rozpêdzenia (ciê¿szy) ni¿ ten sam kawa³ek kuli - ch³odny.
      Tak wiêc energia kinetyczna owych kulek/cz±steczek daje swój wk³ad do masy objawiaj±cej siê jako bezw³adno¶æ.

 
Trochê filozofowania

Chcia³bym tu zaznaczyæ, ¿e w obiegowych przypadkach ogólna interpretacja w rodzaju "masa jest równa energii" (oczywi¶cie wci±¿ z dok³adno¶ci± do wspó³czynnika) niewiele wnosi, bo jest to w wiêkszo¶ci przypadków do¶æ puste stwierdzenie. Bez dobrej wiedzy o tym, co jest mas±, a co energi± w jakiej¶ sytuacji, ten wzór nie znaczy nic. Dla fizyków warto¶æ wzoru Einsteina opiera siê na mo¿liwo¶ci zastosowania go w konkretnych sytuacjach.

S³owa „masa”, „energia” s± jakby bramami, do pewnego sposobu widzenia rzeczy – maj± zastosowanie do konkretnych wzorów, sytuacji w fizyce. I nie s± wcale pojêciami ³atwymi.
Czym jest masa tak „w istocie”, wci±¿ do koñca nie wiadomo. Podobnie jest z energi± – znamy wiele jej postaci – np. energie: ciepln±, chemiczn±, j±drow±, ¶wietln±. Mamy energiê pola, energiê kwantów, a nawet „ciemn± energiê” odpowiadaj±c± za tajemnicze fenomeny kosmologiczne. Dopóki nie poznamy dobrych zasad umo¿liwiaj±cych nam przet³umaczenie jak ow± masê „zamieniaæ” w któr±¶ z postaci energii, dopóty owa równowa¿no¶æ masy i energii, dla wielu sytuacji, pozostanie postulatem w rodzaju: „dobrze by by³o, ¿eby siê poprawi³o ludziom...” – czyli ogólnie niby prawda, tylko ¿e nic z tego konkretnego nie wynika.

W fizyce do dzi¶ tocz± siê spory na temat, czy masa nie jest po prostu jak±¶ form± "uwiêzionej" energii. Np. w s³ynnych wyk³adach fizyki Feynmana, ów wielki fizyk zastanawia siê, czy czasem nie da³oby siê masy elektronu wyliczyæ w³asno¶ci samego pola elektromagnetycznego zwi±zanego z samooddzia³ywaniem tej cz±stki. Czyli pole elektromagnetyczne i nic wiêcej - z niego mia³yby wynikaæ pozosta³e w³asno¶ci tej cz±stki.
Podobnie mo¿na zastanawiaæ siê nad ka¿d± inn± mas± – czy np. taki proton, albo kwark, to nie jest „zwitek” pól ró¿nego rodzaju, a „prawdziwej” masy nie ma w nim za grosz?...
Ale czy jest co¶ takiego jak prawdziwa masa?
- A mo¿e po prostu masa i energia s± ró¿nymi stronami tego samego fenomenu – natury rzeczy? Tylko nie bardzo potrafimy je jeszcze po³±czyæ w jedn± dobrze zrozumia³± ca³o¶æ.

http://www.daktik.rubikon.pl/index.htm
« Ostatnia zmiana: Maj 03, 2010, 18:56:57 wys³ane przez Micha³-Anio³ » Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #23 : Maj 05, 2010, 23:02:59 »

Kosmologia jest najstarsz± dziedzin± ludzkich zainteresowañ. Mo¿na wrêcz powiedzieæ, ¿e zaczê³a siê wraz z ludzko¶ci±. Wszystkie przekonania religijne by³y kosmologiami, jak w nich zawiera³ siê pogl±d na przyczynê i pochodzenie wszystkiego. Kosmologiê uprawia ka¿dy, kto zamy¶la siê nad zwi±zkiem czê¶ci z ca³o¶ci± w sensie kosmicznym.

Mimo prób wch³oniêcia kosmologii przez fizykê i astronomiê, dziedzina ta siê osta³a, jak nie sposób zgodziæ siê na rezygnacjê z pytania, jaki musi byæ wszech¶wiat, aby mog³o byæ tak jak jest. W XX wieku uczeni zaczêli rozwa¿aæ o jako¶ci Wszech¶wiata niezbêdnej dla powstania cz³owieka. W XXI wieku za¶ prawdziwie kosmologicznym zagadnieniem staje siê pytanie jeszcze radykalniejsze: Co powinien wiedzieæ cz³owiek, aby nie wypad³ z kosmologicznej zasady Wszech¶wiata?(!) Kosmologia jest wiêc nie tylko wiedz± naukow±: jest tak¿e religijn± funkcj± nauki, poniewa¿ z zasady powstania wynika zasada dzia³ania jako odwzorowanie sposobu istnienia (powstania) wszystkiego, sposobu zachowañ poszczególnych sk³adników. To kosmologiczne wyczuwanie Wszech¶wiata przek³ada siê na etykê: czyli stosowno¶æ zachowañ wzglêdem otoczenia. Nauka, je¿eli ma byæ po¿yteczn± dla cz³owieka, musi okre¶laæ stosowno¶æ u¿ywania wiedzy. Dziedzina, która eksperyment ludobójczych mo¿liwo¶ci zjawiska fizycznego przetestowa³a na "materiale ludzkim", musi zostaæ g³êboko zrewidowana, aby nie dokona³a eksperymentu na obiekcie bêd±cym ¿yw± planet±.

O ile mechanika kwantowa z fizyki klasycznej przejê³a zagadnienie istoty obiektu fizycznego i nadal pyta, co to znaczy byæ obiektem fizycznym, o tyle teoria wzglêdno¶ci nie traktuje o sk³adnikach fizycznej struktury przyrody. Ma³o tego: teoria wzglêdno¶ci nawet nie traktuje o ruchu i przestrzeni, a co nie mie¶ci siê w ¶wiadomo¶ci nie tylko oszo³omionej mitem Einsteina populacji uprzeciêtnionych, ale i tym, którzy maj± siê za znawców zagadnieñ czasoprzestrzeni. Teoria wzglêdno¶ci w sensie merytorycznym jest po prostu teori± informacji.
Zagadnienie informacji jest w ogóle g³ównym dylematem fizyki od momentu odkrycia radioaktywno¶ci.[2] Jest prawd± tak¿e i to, ¿e kwanty¶ci ju¿ nie poszukuj± owej jedynej funkcjonalnie cz±stki elementarnej, lecz grupy obiektów elementarnych zdolnych wytworzyæ elementarn± konfiguracjê korpuskularno-polow±, w obrêbie której wykszta³ca siê komplet zró¿nicowañ w³asno¶ci wszystkich przyrody. Szuka siê wiêc sposobu na zrozumienie ró¿nych warto¶ci mas i oddzia³ywañ, aby uzasadniæ czym jest zawarto¶æ przyrody i czym jest proces w przyrodzie.

Mimo wielu koncepcji modelowych sposobów rozwi±zania powy¿szego zagadnienia, za najbardziej podstawow± uznaje siê koncepcjê zak³adaj±c± dwie grupy cz±stek elementarnych: 1. grupê cz±stek o zdecydowanych, wysoce trwa³ych przejawach masy i ³adunku i 2. grupê cz±stek powoduj±cych zmiany w³asno¶ci tych pierwszych. O ile grupa pierwsza "obs³uguje" w³asno¶ci obiektów makrokosmicznych, a wiêc pierwiastków i substancji z³o¿onych, o tyle grupa druga odpowiada swoi¶cie za procesy, które prowadz± do wykszta³cenia siê tych pierwszych, jak i za procesy na pograniczu masy i energii. W mechanice kwantowej najbardziej nienaukowym momentem jest to, ¿e pewnej czê¶ci cz±stek elementarnych przypisano znaczenie tylko liczbowe bez jakiegokolwiek ich fizycznego potwierdzenia. S± to tak zwane "cz±stki wirtualne", które mog± powodowaæ przemiany cz±stek w inne w tym momencie, kiedy w³asno¶ci cz±stki danej nie uzasadniaj± pewnych w³asno¶ci, jakie ta cz±stka nie posiada, a jakie mieæ powinna. Wirtualno¶æ polega tu na tym, i¿ potrzebn± cechê jak np. ilo¶æ i dzia³anie, które staj± siê niezbêdne, po prostu postuluje siê pod postaci± propozycji nowej cz±stki elementarnej. W sytuacji, w której zauwa¿a siê, ¿e dana cz±stka powinna mieæ jeszcze inn± w³asno¶æ ni¿ znany zbiór jej zachowañ, tê inn± siê okre¶la i nazywa cz±stk± elementarn±, za¶ w istocie rzeczy jest to taka lub inna cecha (cz±stka, cz³on) równania matematycznego, niezbêdna do z³amania symetrii lub zmiany znaku itp. i co¶ takiego nazywa siê "cz±stk± wirtualn±", której nadaje siê nazwê i teoretyczny byt fizyczny. Klasycznym przyk³adem takiej cz±stki s± tak zwane cz±stki Higgsa.
Z uwagi na zapotrzebowanie jasno¶ci obiektu elementarnego, mechanika kwantowa ma ogromne sk³onno¶ci do tych elementów wyobra¿eniowych, które swoi¶cie znajduj± siê w obrêbie teorii wzglêdno¶ci: ruch, czas, przestrzeñ (t³o), grawitacja i Wszech¶wiat, ale i ¶wiat³o, sygna³, informacja i obserwator. Rzecz w tym, i¿ obraz teorii wzglêdno¶ci nie dostarcza mechanice kwantowej ani kosmologii kwantowej, ani kosmologii ogólnej-wspólnej.
W mechanice kwantowej prace dotyczy³y nie tylko zagadnienia realizmu obserwacyjnego, ale tak¿e realizmu procesu fizycznego, a wiêc i stotowo¶ci obiektu. Trzeba umieæ byæ ¶wiadomym tego, ¿e Bohr i Heisenberg nie zrezygnowali z przekonania o istnieniu cz±stek elementarnych, decyduj±c siê zakwestionowaæ mo¿liwo¶æ ich punktowej obserwacji. Zgo³a odwrotnie: powo³anie teorii nieoznaczono¶ci s³u¿y³o programowo "ochronie jest" cz±stek elementarnych i t³umaczeniu niemo¿no¶ci ¶ledzenia ich indywidualnych losów.

(kwestia horyzontu zdarzeñ, z naszej perspektywy obserwatora[ za du¿a szybko¶æ nastêpuj±cych po sobie zdarzeñ] A-M)

Zatem kopenhañczycy nigdy nie zrezygnowali z dociekañ tego, jak, czyli w jaki sposób obiekty fizyczne s± mas±, a w jaki substancj±. St±d w ramach mechaniki kwantowej nigdy nie lekcewa¿ono substancjalnego zwi±zku miêdzy energi± a mas±, gdy¿ domaga siê tego rozumienie grawitacji.(!) Podatno¶æ masy i energii na uleganie przyci±ganiu grawitacyjnemu, to ju¿ problem zwi±zku energii z przestrzeni±. Masa i energia jako w równym stopniu nieprzezroczyste dla si³y grawitacyjnej, s± wiêc w rozdzielnym zwi±zku z przestrzeni± t±, któr± si³y grawitacji pokonuj±, aby oddzia³ywaæ na odleg³o¶æ. Pro¶ciej mówi±c, o¶rodek dozwalaj±cy na propagacjê grawitacji nie mo¿e byæ ani mas±, ani energi±, gdy¿ nie by³aby mo¿liwa sama grawitacja.(!)
G³êboko badaj±c teoriê wzglêdno¶ci na tle mechaniki kwantowej, ale tak¿e mechanikê kwantow± na tle teorii wzglêdno¶ci (z uwzglêdnieniem tak¿e ogromu zagadnieñ filozoficzno-teoriopoznawczych i stanowisk uczonych nie uczestnicz±cych w nurtach tych dwu teorii), dochodzi siê do odkrycia, ¿e obie szko³y sposobu podej¶cia do fizyki przyrody nie umia³y sobie u¶wiadomiæ, i¿ obiekt i obserwacjê w przyrodzie ³±czy informacja. Einstein nie mia³ ¶wiadomo¶ci wystarczaj±cej do spostrze¿enia, ¿e obserwacja wymaga udzia³u substancji obiektów w substancji o¶rodka, czyli tego, ¿e obiekty i o¶rodek wymagaj± tego, aby by³y zwi±zane wspóln± substancj±.(!) W teorii wzglêdno¶ci tak naprawdê nie chodzi³o o naturê przestrzeni, lecz o przesy³ informacji, a co dopiero w³a¶ciwie podjête zosta³o w ramach inicjatywy A. Rosenbluetha. Ko¶lawo¶æ w samym spiêciu masy i energii (E = mc2) tkwi bowiem w tym, i¿ dla zaistnienia informacji niezbêdn± jest nierówno¶æ (≠) czyli uk³ad dynamiczny, który musi byæ w swoistym napiêciu, by móg³ generowaæ informacjê.



A-M

Teorii wzglêdno¶ci i mechanice kwantowej zabrak³o wiêc zapytania o to, jaki musi byæ sposób istnienia substancji, aby mog³a generowaæ informacje. Rzecz w tym, i¿ to i takie pytanie ma sens w zapytaniu o substancjalno¶æ Wszech¶wiata, a w³a¶ciwie rozwi±zanie wymusza zauwa¿yæ, i¿ z wy³anianiem siê informacji zwi±zane jest tak¿e wy³anianie siê struktury fizycznej i logicznej przyrody rozumianej jako Wszech¶wiat obiektów, pól i o¶rodka: cia³, galaktyk i przestworzy. Informatycy i cybernetycy buduj±c pierwsze generatory informatyczne, kiedy uchwycili sens bitu, mogli w zwyk³ym ogniwie elektrycznym, zdolnym do emisji bitu odkryæ najg³êbszy sens Wszech¶wiata. Nie sta³o siê tak jednak, poniewa¿ na przeszkodzie stanê³y w³a¶nie mechanika kwantowa i teoria wzglêdno¶ci funkcjonuj±ce jako fakty nie podlegaj±ce kwestionowaniu: prace nad maszyn± inteligentn± by³y ju¿ pod presj± paradygmatu, który nie dozwala³ poprawiaæ fizyki i matematyki, a tylko wprowadzaæ je do sztucznych pamiêci planowanych komputerów.

Wnioski matematyczne:

   1. Wszech¶wiatowi nie przynale¿y "1", mog±ce byæ sk³adow± zbioru. Wszech¶wiat jest ca³o¶ci± nie mog±c± byæ nigdy czê¶ci±.
   2. Zdejmuj±c stronê ilo¶ciow± z sygna³u nale¿y zauwa¿yæ, ¿e sygna³ nie ma zdolno¶ci do samodzielno¶ci ilo¶ciowej. St±d sygna³ nie ma stanu "1", ze wzglêdu na siebie. Sygna³ jest pojedynczo niestwierdzalny.
   3. Znaczenia jako "1" nie posiada tak¿e brak sygna³u.
   4. Zatem sam sygna³ i sam brak sygna³u nie maj± d³ugo¶ci w czasie ze wzglêdu na siebie. 1x5, 5x1 w obrêbie sygna³u i braku sygna³u s± niedorzeczno¶ciami.
   5. Niedorzecznym jest wiêc ka¿dy uk³ad liczbowy szereguj±cy, zak³adany jako abstrakcyjny, poniewa¿ brak jasno¶ci interwa³u miêdzy np. 1-2-3-4 w sprzê¿eniu zwrotnym oznacza niejasno¶æ samej liczby, czyli ilo¶ci i braku ilo¶ci.
   6. Wszech¶wiat jest "obiektem" niematematycznym, poniewa¿ nie przynale¿y do ¿adnej mnogo¶ci ani sumy. Generuj±c rytm swych przejawów, generuje matematyczno¶æ jako rytm odmienno¶ci.

http://www.sheller.pl/pl/wyklady_szczegolowe/wyklad-szczegolowy2.html


Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #24 : Maj 07, 2010, 13:25:05 »



<a href="http://www.youtube.com/v/m6wJg25nlzw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/m6wJg25nlzw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/m6wJg25nlzw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/m6wJg25nlzw&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/Vo3w3fEJ8ls&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/Vo3w3fEJ8ls&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/Vo3w3fEJ8ls&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/Vo3w3fEJ8ls&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
<a href="http://www.youtube.com/v/ameZwVco45Q&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/ameZwVco45Q&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/ameZwVco45Q&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/ameZwVco45Q&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #25 : Maj 08, 2010, 00:55:28 »



Czas ma bardzo du¿o czasu. Nikt nie, wie czym jest?  A nawet  czy jest?  A je¶li jest, to ma charakter linearny? Czy mo¿e raczej spiralny? Tju...  No i , czy biegnie, p³ynie, czy ucieka?  Czy jest obiektywny, czy subiektywny? Ile mózgów, tyle odpowiedzi. A jak do tego do³o¿yc, w któr± stronê p³ynie? O ile p³ynie. No i jeszcze, czy mo¿e siê zatrzymac, zawrócic, zapêtlic, ¶cisn±c...? Czysta ka³abania. Nikt nie wie czy jest i czym jest-powtórzê- ale fizyki to bez czasu nie ma. Bo siê wielu wzorów u³o¿yc nie da.

A przestrzeñ? Czym ona jest? Najpro¶ciej, jest wszystkim co nas otacza. Wszystkim?

Uczono mnie w szkole, ¿e ma trzy wymiary. Teraz jednak okazuje siê, ¿e nieprawda. Naczyta³em siê, ¿e ma tych wymiarów znacznie wiêcej. Ile? Nikt nie wie. Czym jest? Nikt nie wie. A nawet, czy jest? Nie wiadomo. A mo¿e tylko nam siê wydaje...

Najgorsze, ¿e czas i przestrzeñ maj± siê ku sobie. Maj± siê tak bardzo, ¿e nauka mówi o czasoprzestrzeni. A najgorsze, po poprzednim najgorszym, jest to, ¿e siê ten czas i ta przestrzeñ kot³uj±, wyginaj±, k³êbi±, ¶cie¶niaj±.

Jak do tego do³o¿yc na przyk³ad taki punkt co to jest, ale tak naprawdê to go nie ma i falê, która jest czym¶ zbudowanym z fali(?).  Ale ta fala jest zbudowana z cz±steczek( chwilami) i dlatego ma charakter korpuskularno-falowy. A czym jest sama fala nikt nie wie. No oprócz tego, ¿e jest zaburzeniem przestrzeni.

Kiedy¶, dawno, dawno temu rozmawia³em o czasie i przestrzeni z moim koleg±, lekarzem ginekologiem, a prywatnie buddyst±. Przecudowny cz³owiek. Taki z tych co „do rany przy³ó¿”. Rozmowa by³a wspierana bimbrem z rodzynkami, który to napój kolega w podziêce od szczê¶liwych rodziców otrzyma³.  I kiedy ju¿ my¶la³em, ¿e zaczynam kumac... ¦wiat³o zgas³o.

Mo¿e i dobrze, ¿e zgas³o.

Waldek, bo tak ma na imiê, ju¿ nigdy wiêcej do rozmowy nie nawi±za³. Widac stwierdzi³, ¿e wyj±tkowo têpy jestem. Choc wprost tego nie powiedzia³.

To samo stwierdzi³ inny mój kolega, informatyk.( On stwierdzi³ to g³osno. Jak najbardziej. I to wielokrotnie). Np. kiedy o pêtli Mobiusa ¿e¶my gaworzyli. No bo jak co¶ przestrzennego mo¿e miec jedn± p³aszczyznê?  A jednak mo¿e. Bo ma. Skaranie boskie...

A tak w ogóle to on jest têpy, cybernetyczny, ¶ci¶niêty mó¿d¿ek. Dla niego zdanie: „Uczeñ podszed³ do tablicy”. Jest to¿same ze zdaniem: „ Do tablicy podszed³ uczeñ”. No nie tuman jeden!? Burak! Choc druh mój serdeczny. Bronis³aw ma na imiê.

A mój profesor, u którego egzamin przez trzy godziny zdawa³em, i który w tym czasie nauczy³ mnie wiêcej ni¿ inni w ci±gu ca³ego mojego ¿ycia. A rozmowa, ( bo to by³a rozmowa) metafizyki dotyczy³a. Bytów , toposów, zanikañ, przenikañ i takich tam...  Na imiê ma Jacek.

I ksi±dz, o niezno¶nie archaicznym imieniu, Bonawentura. Ksi±dz, zakonnik, katolik, który w trakcie jednej rozmowy nauczy³ mnie Boga.

I Krystyna, moja wieloletnia przyjació³ka,(Krysiu! Ile to ju¿ lat? Dwadzie¶cia dwa, trzy...?) malarka, z któr± o sztuce przegadali¶my dziesi±tki nocy, i która nauczy³a mnie jak powstaj± oleje i akwarele. Pejza¿e i portrety...

I moja babcia. Kochany, m±dry cz³owiek, pe³en rado¶ci ¿ycia. Która w jednym roku straci³a dwóch synów, moich wujków. Nigdy ich nie pozna³em. Babcia, która nauczy³a mnie odwagi, i która swoim ¿yciem pokaza³a, co to znaczy byc dzielnym, a przy tym dobrym, ¿yczliwym ludziom cz³owiekiem.

I setki, setki innych, z którymi siê zetkn±³em, a których twarzy ju¿ nie pamiêtam.

Nie musimy wiedziec czym jest, a czym nie jest rzeczywisto¶c. Nie musimy znac natury wszech¶wiata. Owszem staramy siê je poznac od tysi±cleci i bêdziemy poznawac zawsze. To dobrze. Bardzo dobrze. Ale nie dowiemy sie tego nigdy. Ka¿de odkrycie rodzi nowe zagadki, nowe tajemnice. Nowe l±dy.

Odczuwamy wszyscy jak czas prze¶piesza. Im wiêcej mamy urz±dzeñ u³atwiaj±cych codzienne ¿ycie, tym mniej mamy czasu. Paradoks? Czy co¶ wiêcej?

No ale Kim ty  jeste¶? CZASIE.

Jeste¶my, w wymiarze osobistym i zbiorowym, sum± wiedzy i do¶wiadczenia. I do¶wiadczenia! Na nie sk³ada siê nasza przesz³o¶c, a wiêc i Ci, których na naszej drodze spotkali¶my. Wszyscy.

Ka¿y ma swoj± Dolinê Zapomnienia. Warto od czasu do czasu przej¶c górê i zej¶c w tê Dolinê. Tam mo¿na znale¼c sytuacje, osoby, s³owa, zdarzenia, zapachy, kolory, nastroje, têskonoty, marzenia, o których tak czêsto zapominamy. A to jest tak, jakby¶my zapominali o jakiej¶ cz±stce siebie.

Warto jeszcze raz ich poszukac. Przypomniec sobie  twarze,  imiona, chwile. Odkryc na nowo. Wówczas o wiele pe³niej i lepiej bêdziemy rozumiec siebie.

A to jest tak¿e droga do rozumienia ¶wiata. Byc mo¿e jedyna droga. Czy nie jest przypadkiem tak, ¿e odpowied¼ na pytanie: "Czym jest wszech¶wiat"? Kryje siê w odpowiedzi na pytanie: "Kim jest cz³owiek"?

Nie wiem. Byc mo¿e...

Podobno w Dolinie Zapomnienia niektórzy mieli szczê¶cie znale¼c rozum. W³asny rozum, który zgin±³ po drodze, i którego braku nie zauwa¿yli.

Nie mieli czasu.

Wiecej: http://www.eioba.pl/a126198/dolina_zapomnienia#ixzz0nHrPNcTh
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #26 : Maj 08, 2010, 15:17:59 »

Miejsce jest ró¿nie postrzegane przez ró¿nych ludzi ¿yj±cych równocze¶nie: rolnika, mieszkañca miasta, podró¿nika, archeologa, z³odzieja, geologa, Cygana, poety, malarza itp. Tego, jak miejsce jest postrzegane przez ró¿nych ludzi w ró¿nych miejscach i ró¿nych czasach, mo¿emy siê jedynie domy¶laæ. Czas - w sensie linearnym przesz³o¶æ/tera¼niejszo¶æ/przysz³o¶æ/ - jest fikcj±. Czas jest zwi±zany ze zmys³em ja¼ni, a w zwi±zku z tym tak¿e z ego. Miejsce mocno zwi±zane jest z w³asno¶ci±, dziedzictwem i pieniêdzmi z jednej strony oraz z kolektywem lub pokrewieñstwem z drugiej strony.

Nasze wspó³czesne poczucie czasu i miejsca jest tak¿e zwi±zane z nacjonalizmem - czy te¿ narodowym socjalizmem "Ziemi i krwi", uskrzydlonym romantyzmem arturiañskim, "celtyck± Angli±" lub mi³ym, ludowym Narodowo opiekuñczym pojêciem "dziedzictwa" (lub, we Francji, ca³ego etosu zawartego w s³owach Patrimoine'a). To znaczy "Narodowa" Opieka, nie ludzka. Tytu³ ten wiele mówi o ogólnie przyjêtym pojêciu jednolito¶ci Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Pó³nocnej. Czas i miejsce s± niechybnie polityczne. Sk³aniamy siê do przekopywania naszej wizji do fantastycznej przesz³o¶ci, pomagaj±c jednocze¶nie ograbiæ nasz± planetê w tera¼niejszo¶ci, przysz³o¶ci wiêc nie bêdzie. Powinni¶my przytulaæ siê do drzew, ograniczyæ nasze w³asne marnotrawstwo i zmieniæ nasz± paleolityczn± ¶wiadomo¶æ, zamiast traktowaæ krajobraz jako "dziedzictwo" i nostalgiczn± przechadzkê. Jak wielu z nas posiada w ogródku zagajnik, aby szanowaæ w nim naturê?

Jak rzymscy niewolnicy my¶leli o okolicy Toskanii? Jak Etruskowie lub Syryjczycy postrzegali rzymskie imperium, a jak na pustyniê patrzeli wcze¶ni Chrze¶cijanie? Jak ró¿ni Anglicy, Irlandczycy, Rosjanie i Senegalczycy my¶l± o morzu? Co Anglosasi my¶leli o Stonehenge? Te pozornie proste pytania mog± tylko czê¶ciowo doczekaæ siê odpowiedzi po latach lub nawet pokoleniach badañ. Te pytania o czas i miejsce, jakie zadajemy teraz, s± przekorne.

G³ównym problemem jest to, ¿e pytania te zawieraj± w sobie historyczny mit: wyobra¿enie przesz³o¶ci dokonane przez ludzi ¿yj±cych w tera¼niejszo¶ci. Wiktorianie snuli wielkie plany i pojêcia jednolito¶ci. W nastêpstwie upadku chrze¶cijañskiego totalitarianizmu, który nast±pi³ w okresie renesansu, reformacji i o¶wiecenia, chcieli znale¼æ alternatywne wielkie wyt³umaczenie wszystkiego, dostali¶my wiêc Gibbona, Carlyle'a, Frazera, Darwina, Freuda i tysi±ce innych. Zamiast czasu bêdziemy wspó³dzia³aæ z Wol± Bo¿± od Upadku a¿ do powstania Nowej Jerozolimy, oni to postrzegali jako roboczy proces pocz±wszy od "prymitywu" do mistrzostwa i pomy¶lno¶ci.

Wordsworth i kilku innych twórców okresu romantyzmu przyjêli nieco inny pogl±d: cz³owiek upad³ ze stanu Pierwotnej Chwa³y, do której to chwa³y mo¿emy powróciæ jedynie przez prostotê, integralno¶æ i uczciwo¶æ. Marx pod±¿y³ za romantycznym pogl±dem na historiê, podczas gdy Schopenhauer, Hegel, Nietzsche i ich nastêpcy obrali pogl±d progresywny. S± to dwie strony jednej post ¶redniowiecznej monety i mamy tu do czynienia z ró¿nymi stopniami i mieszaninami ich podobnych pogl±dów.

Rzeczywisto¶æ to kwestia umowna

Nasze pojêcie rzeczywisto¶ci jest sztuczne i zale¿ne od kultury. Wyobra¿amy sobie "prawdziwy" ¶wiat bêd±cy odbiciem naszego ego, które z kolei jest formowane przez spo³eczny ¶wiat kontroluj±cy zarówno gospodarkê jak i ¿ycie rodzinne. "Prawdziwym" ¶wiatem dla nas, ludzi XXI wieku, jest ¶wiat pracy i "czasu wolnego", pieniêdzy i postêpu, sukcesu (przez który rozumiemy s³awê) i ca³ego stosu stosunkowo nowego baga¿u kulturowego. Jest to sprawa "edukacji": procesu prowadzenia nas bez udzia³u pewnego rodzaju wewnêtrznej ¶wiadomo¶ci - to dlatego tak wielu m³odzieñców chce "wyj¶æ poza w³asne g³owy": maj± wra¿enie, ¿e ich g³owy nie nale¿± do nich. Rzeczywisto¶æ jest tylko kwesti± umown±, tak samo jak dobre maniery czy noszenie konkretnego rodzaju ubrania. Zak³adamy, ¿e istnieje wyra¼ny i ostateczny "prawdziwy ¶wiat", któremu musimy siê tylko przyjrzeæ. Jest to b³êdne naukowe pojêcie, które powsta³o w czasach renesansu. Wed³ug tego pojêcia wiedza jest tylko kategoryzowaniem i pojmowaniem okre¶lonego prawdziwego ¶wiata, który powi±zany jest z prawami fizyki i dynamiki psychosocjalnej.

Dopiero ostatnio zaczêli¶my zdawaæ sobie sprawê z tego, ¿e nie mo¿e byæ tak, ¿e czas jest cykliczny i ¿e wiedza jest aktualnie akceptowan± przez nasze g³owy fikcj±. To nie tylko mózg, który widzi, ale ca³a obecna w mózgu struktura odpowiedzialna za uczenie siê. Ta ucz±ca struktura jest okre¶lona przez kulturê. Widzimy to, co mamy zaprogramowane do zobaczenia. I nasz niepoetycki, stanowczy pogl±d na ¶wiat jest dzi¶ ca³kiem inny, ni¿ pogl±dy naszych przodków. Na pocz±tek zastanówmy siê nad pojêciami zwi±zanymi z globaln± polityk± i stanami jednostkowymi, nad pojêciem faktu przeciwko fikcji, prawdy przeciw k³amstwu, przesz³o¶ci która ró¿ni siê od tera¼niejszo¶ci, która z kolei ró¿ni siê od przysz³o¶ci. Jak w takim razie mo¿emy wróciæ do pogl±du mówi±cego o cyklicznym, p³ynnym ¶wiecie? Jak mo¿emy my¶leæ o spo³eczeñstwach, w których ka¿dy strumieñ by³ ¶wiêty i mia³ swojego opiekuna, swojego anio³a? Dla nas strumienie s± najlepszymi miejscami do po³owu ryb, przerzucenia mostu, stworzenia przepustu odwadniaj±cego, stworzenia fosy lub gromadzenia opadów. Jak ludzie mog± poznaæ krajobraz lub naturê, my¶l±c ¿e deszcz jest "z³± pogod±"? W przesz³o¶ci archeolodzy zapowiadali dla nas co¶, co nie by³o niczym wiêcej jak tylko kulturowym snem: brak esencji, brak empatii. Stosujemy nasz± wizjê kulturow± w stosunku do paleolitycznego spo³eczeñstwa ³owieckiego i otrzymujemy co¶ mniej "prawdziwego" ni¿ Grota Platoñska.

Prze¿ywamy dziesiêæ do piêtnastu lat nauki, w tym czasie ca³a nasza naturalna m±dro¶æ, poezja i entuzjazm (dos³ownie: "oddech bo¿y") zostaj± z nas usuniête i przez to stajemy siê emocjonalnymi kalekami niezdolnymi do tego, by u¶ci¶liæ, oszacowaæ lub poznaæ najlepszy czas na zasadzenie porów. Jak mo¿emy zacz±æ odczuwaæ krajobraz w sposób, w jaki robi± to my¶liwi i rozmawiaæ z lasami, jak robili to Celtowie, Rumuni, Galaci lub Ulsterzy? Nie nadajemy drzewom specjalnych nazw, mylimy pojêcie ofiary z masochizmem, a jako "magiczne" rozpoznajemy tylko miejsca zawieraj±ce jakie¶ megalityczne pozosta³o¶ci. A przecie¿ istniej± jeszcze inne "magiczne" miejsca - nawet w¶ród brzydoty miast. Nie mamy poczucia ¶wiêto¶ci: nasze domy nie s± ¶wi±tyniami. Sami cierpimy i zadajemy ¶wiatu cierpienia, wprowadzaj±c chaos, roz³±kê i bez³ad w jego samo¶wiadomo¶ci, która próbuje zamazaæ wszystko z wyj±tkiem samej siebie. Gdy królowie po rytua³ach byli zabijani, wedle poetyckiej regu³y dzieci obserwowa³y wszystko ze zboczy górskich. Teraz dzieci s± ofiarami jeszcze gorszego fatum: nuklearnej rodziny, telewizji i systemu edukacji.

Gdy podró¿ujemy, z rzadka udajemy siê na pielgrzymkê celem doznania duchowego lub nabycia m±dro¶ci, czê¶ciej za¶ udajemy siê do miast lub kurortów dla czysto hedonistycznych (lub biznesowych) powodów. Wyznajemy kulturê arogancji i szybkiego wynagrodzenia. Orgia ¶wiêto¶ci zosta³a zlikwidowana i zast±piona przez przymusowe, nieoczyszczaj±ce, nieodzowne zakupy i widowiska sportowe. Poezja zosta³a zast±piona katalogiem - katalogiem zawieraj±cym fakty lub dobra konsumpcyjne. Obrz±dki przej¶cia i rytualne próby zosta³y zast±pione szkolnymi egzaminami. Szacunek dla ¶wiata naturalnego przyw³aszczy³y sobie religia do spó³ki ze sztuk±. Teraz traktujemy samych siebie bardziej jako producentów i konsumentów, ni¿ integraln± czê¶æ przyrody i jeste¶my wyobcowani wobec tego, co sta³o siê nasz± przesz³o¶ci±, nasz± zbiorow± pod¶wiadomo¶ci±.

Jêzyk zast±pi³ "Naturê" macierz±

Nasza kultura oddzieli³a zwierzê od cz³owieka i skaza³a wiêkszo¶æ wy¿szych form ¿ycia zamieszkuj±cych t± planetê na eksterminacjê lub niedolê. Oddzieli³o to p³ciowo¶æ od duchowo¶ci i przez oddzielenie "¶wiêto¶ci" od "¶wiecko¶ci" sprofanowali¶my p³ciowo¶æ i tym samym wywiercili¶my duchow± dziurê: powsta³a forma bez cia³a. To antynomijne podzielenie kategorii spowodowa³o, ¿e jeste¶my w stanie wojny z planet± i naszymi w³asnymi naturami; te podzia³y s± zaledwie lingwistyczne, wbite w drogê naszego my¶lenia, dlatego ¿e my¶limy, u¿ywaj±c jêzyka. Rozumiemy w naszym jêzyku w taki sposób, który nie pasuje do naturalnego ¶wiata. Jêzyk w wiêkszo¶ci zast±pi³ "naturê" pojêciem macierzy. To w³±¶nie przez jêzyk "wymknêli¶my siê spod kontroli": wymy¶lili¶my pojêcia lub rozró¿nienia. Jêzyk s³u¿y tylko do opisywania rzeczywisto¶ci, ale tak naprawdê nie jest on przezroczysty i opisuje tylko nasz, oparty na jêzyku, pogl±d na ¶wiat.

Zamiast ¶wiêto¶ci mamy kult malowniczo¶ci. Krajobraz nie ma dla nas ¿adnego wiêkszego znaczenia: w wiêkszo¶ci jest to dla nas polityczne symbol takiego czy innego rodzaju. U¶miechamy siê, s³ysz±c o Wzgórzach Anu (bli¼niacze wzgórza znajduj±ce siê w brytyjskim hrabstwie Cork) i mo¿emy zapomnieæ o takich obiektach jak Hag Goddess (Boskie Bagna). Krajobraz istnieje tylko po to, by¶my go u¿ywali (choæby w "czasie wolnym"), zamiast go prze¿ywaæ lub do¶wiadczaæ. Niewielu ludzi obecnie "prze¿ywa krajobrazy", obojêtnie czy w pó³nocno-wschodniej Portugalii, brytyjskim Herefordshire, po³udniowej Albanii czy ¶rodkowej Francji. Inni mo¿e i widz± te krajobrazy, ale nie pozwalaj± im przenikn±æ do swoich wnêtrz. Stali¶my siê zaledwie duchami zamkniêtymi wewn±trz mózgowych telewizorów.

Ludzka ¶wiadomo¶æ jest zagmatwan± mieszanin± stanów, amalgamatem pomieszanych lub sprzecznych stopni ¶wiadomo¶ci. Pigmeje, australijscy Aborygeni, my¶liwi Niugini, kolumbijscy Kogi, syberyjscy pasterze reniferów maj± ¶wiadomo¶æ i pogl±dy na ¶wiat zupe³nie odmienne od naszych. Wiêkszo¶æ z nich robi co¶, co mo¿na nazwaæ "rozwijaniem ¶wiadomo¶ci". My na "Zachodzie", w kulturze zdefiniowanej przez dzia³anie lewej pó³kuli mózgu (której dzia³anie jest z kolei definiowane nie przez jêzyk, ale przez literaturê), mamy "narzucon± ¶wiadomo¶æ": zamiast otworzyæ siê na obecne na ¶wiecie ¶wiadomo¶ci, zdefiniowali¶my sobie jedn± "naprawdê ¶wiatow±" ¶wiadomo¶æ i najzwyczajniej narzucili¶my j± ca³ej planecie. Mamy wyj±tkowo totalitarn± wizjê i kulturê.

Pozwolisz, ¿e jako przyk³ad podam "piêkno". W naszej kulturze jest to po prostu ozdoba szarej egzystencji i brzydkiego ¶wiata. Jednak¿e, w przeciwieñstwie do poczucia up³ywania czasu, który jest tylko umys³ow± fikcj± stworzon± przez ego, piêkno jest wrodzon± cech± wszystkich innych ¶wiatopogl±dów. W naszej kulturze tylko wysoko rozwiniêci ludzie nie bêd±cy ponurakami naprawdê widz± piêkno, obojêtnie czy patrz± na pole uprawne czy na ¿ywop³oty, na ulicê czy na chmury. Paradoksalnie nasza kultura, tak bardzo polegaj±ca na wra¿eniach s³uchowych i wizualnych z wy³±czeniem zmys³ów zapachu i dotyku, niezbyt dobrze dostrzega piêkno. Mo¿emy widzieæ na przyk³ad "widoki" dostosowane do romantycznych abstrakcji piêkna wy¶nionego (poniewa¿ nasza kultura mocno demaskuje kulturê lunatyków) [na obrazach pochodz±cych] z wieków osiemnastego i dziewiêtnastego.

Jeste¶my od³±czeni od wszystkiego przez pojêcie czasu linearnego

Wiêc gdy przychodzimy do miejsc takich jak Stonehenge, po prostu nie ³±czymy siê [z nimi]. Wczytujemy siê w literaturê i zaczynamy szaleñczo ¶niæ o druidach i astronomach stworzonych nie przez ludzi, którzy byli po³±czeni z przesz³o¶ci± lub z miejscem, lecz przez ludzi po¿±daj±cych "wyja¶nienia" w warunkach naszej kultury - w pojêciach zwi±zanych z "postêpem", czyli w technologii, rywalizacji, organizacji i rasizmu. Poniewa¿ w naszych umys³ach zabili¶my ju¿ mit, nie mamy ¿adnej mapy umys³owej, pozwalaj±cej dostroiæ siê do (dzi¶ ju¿ nieodwracalnie zbezczeszczonych) doliny Boyne lub Carnac, wiêc tworzymy próbuj±ce co¶ t³umaczyæ legendy, których wyt³umaczenia s± bardziej strawne i mniej odkrywcze ni¿ np spopielone ko¶ci znalezione w Newgrange. Widzimy Stonehenge jako pouk³adan± warstwa na warstwie kupê zakurzonych naukowych lub nawiedzonych hipotez, i nie widzimy poprzez stopy (które powinny nas ³±czyæ z ziemi±) lub nasze genitalia b±d¼ przez inne kana³y ¶wiadomo¶ci, których istnienie neguje nasza kultura.

Dobrym przyk³adem naszej upartej w±sko¶ci jest zjawisko przewierconych kamieni. Kto¶, kto du¿o podró¿owa³ i spogl±da³ na te kamienie, doskonale wie, ¿e wiêkszo¶æ z nich zawiera dziurê na wysoko¶ci 1 metra nad powierzchni± gruntu i ¿e dziura ta ma zwykle oko³o 75 mm ¶rednicy, czêsto te¿ dziury zakoñczone s± tzw faz±. Jest rzecz± niezmiernie prawdopodobn±, ¿e w te otwory w szczególnym okresie roku wk³adano ludzkie penisy, co mia³o symbolizowaæ zwi±zek z ziemi±, której ró¿nego typu urodzajno¶æ by³a w ten sposób rozbudzana. Blokujemy ten rodzaj intuicji, poniewa¿ reprezentujemy kulturê chrze¶cijañsk±, a chrze¶cijañska kultura jest przepe³niona krwi±, a nie sperm±.

Ludzie "Nowej Ery" i "Tajemnicy Ziemi" s± w z³ej percepcyjnej sytuacji, bo chcieliby posiadaæ ciastko z prehistoryczn± tajemnic±, zosta³o ono jednak zjedzone przez zêby naszego totalitarnego ¶wiatopogl±du, który neguje istnienie tajemnicy i w ten sposób niszczy zwi±zek z ni±. Jak wiadomo, australijscy Aborygeni mieli "holistyczne" podej¶cie do ¶wiata: postrzegali siebie jako istoty zamieszkuj±ce l±d i wszystko, co istnieje na nim i wewn±trz niego, w cyklicznym i zrozumia³ym wszech¶wiecie, podczas gdy my jeste¶my od tego wszystkiego od³±czeni przez pojêcie czasu linearnego (w którego jeste¶my apogeum) oraz w wyniku infantylnego kategoryzowania ogromnie z³o¿onego ¶wiata zewnêtrznego i wewnêtrznego. To ciekawe, ¿e kultura tak wyszukana i technologiczna jak nasza coraz bardziej siê infantylizuje i tym samym os³abia swoich cz³onków, czyni±c ich zale¿nymi od neurotycznego przetrwania [opartego] na gad¿etach i b³yskotkach, których widok nawet sto lat temu wywo³a³by ¶miech. Nasze nastawienie do zwierz±t (które s± duszami, anima, w przeciwieñstwie do nas, którzy stali¶my siê zamiarem) pokazuje, ¿e nie mamy szacunku dla ¿ywych stworzeñ i rzeczy istniej±cych poza naszym ego-pude³kiem i poza nasz± ma³± klatk± niszcz±cych psot, jak± jest nasza kultura. Nie ¿a³ujemy ani nawet nie zauwa¿amy ¶mierci zwierz±t, które torturujemy i spo¿ywamy. Dopóki tego nie zrobimy, my i nastawienie, które stworzyli¶my z naszego bolesnego ego, bêd± zadawaæ ból. Widzimy Ziemiê w kontek¶cie agresywnej obrony i eksploatacji, podczas gdy przedpi¶mienni ludzie widz± j± jako ¶wiêto¶æ i ¼ród³o wszystkiego. Porównaj Ziemiê z okropnymi domami dooko³a (nie wspominaj±c o fabrykach i instalacjach wojskowych) ze wznoszeniem tymczasowych schronieñ. Nasz pomys³ z obecnym i przysz³ym królem odzwierciedla nasz militarystyczno-nacjonalistyczny pogl±d. Nasza obsesja z "Celtami" to kuriozalne historyczne dziwactwo, wywodz±ce siê z tak bardzo niemistycznych krajów, jak Irlandia, z wa¿nych politycznych powodów (niezale¿no¶æ od Diabelskiego Imperium po drugiej stronie irlandzkiego morza).

S³owo "Celtycki" jest teraz u¿ywane jako okre¶lenie rasowe, kiedy jest to po prostu s³owo opisuj±ce pewn± grupê jêzyków, które to jêzyki s± pokrewne z wieloma innymi jêzykami indoeuropejskimi, jak te z grupy ³acina/greka/albañski, nordyckie/germañskie i s³owiañskie. Je¶li "Celtycki duch" wci±¿ ¿yje, to na pewno nie znajdziemy go na celtyckich peryferiach, ale w celtyckim o¶rodku, czyli we Francji. Ostatnie badanie pokaza³o, ¿e francuskie nazwy miejscowo¶ci, które w wiêkszo¶ci nic dzi¶ nie znacz± (w przeciwieñstwie do duñskich, hiszpañskich, irlandzkich, holenderskich, niemieckich i s³owiañskich nazw miejscowo¶ci), zawieraj± elementy przed celtyckie i liguriañskie.

Okazuje siê, ¿e dok³adne zbadanie czasu i miejsca przy u¿yciu lingwistycznych telewizorów, jakimi s± nasze umys³y, jest po prostu niemo¿liwe. ¯eby to "zobaczyæ", bêdziemy musieli wyj¶æ z tych telewizorów - co jest bardzo trudne, odk±d jêzyk (razem z systemem edukacji) zamkn±³ nas wewn±trz nich. Próba wyrwania siê z objêæ tych umys³owych telewizorów mo¿e byæ bezowocna. Jedynym sposobem na wyj¶cie mo¿e byæ wyp³yniêcie za pomoc± ponadczasowej intuicji, której istnieniu s³owo pisane stale zaprzecza.

Inaczej mówi±c, mo¿emy uciec od totalitarnego telewidoku tylko poprzez obalenie jêzyka. Ta kwestia jest decyduj±ca, poniewa¿ w korzeniu destrukcyjno¶ci naszej cywilizacji i ograniczania jej widoku na ¶wiat tkwi proza. Próbujemy zinterpretowaæ i zrozumieæ wszystko poprzez prozê, która jest pewnego rodzaju samo-ustawiaj±c± siê pu³apk±, inaczej ni¿ poezja, która jest twórcza.

¯ycie i ¶wiat s± du¿o bardziej subtelne, ni¿ nasza proza - i "oparta na faktach" cywilizacja jest przygotowana, by to zaakceptowaæ. Poezja zosta³a zdegradowana do roli wystroju wnêtrz dla bur¿uazyjnego umys³u. Nie posiadamy ¿adnej Delfickiej Wyroczni zadaj±cej poetyckie zagadki, ¿adnych Misteriów Eleuzyjskich - nawet nie ogl±damy ju¿ greckich tragedii. W jêzyku starogreckim s³owo "tragedia" oznacza³o "koz³a ofiarnego", w dzisiejszej grece oznacza zaledwie "piosenkê". Nasza rzeczywisto¶æ jest prozaiczna i linearna: praca, informacje i rozrywki. Zatracili¶my siê w niepoetyckiej kulturalnej g³upocie. Jak mo¿emy my¶leæ lub wyobra¿aæ sobie siebie samych w epoce kamienia ³upanego, skoro nasza ¶wiadomo¶æ jest zwi±zana z tak prymitywnymi pojêciami jak postêp i cel, a nasze ¿ycia s± uzale¿nione od pasty do zêbów, papieru toaletowego, gor±cej wody i wszystkich ¶mieci serwowanych nam przez kapitalizm? Mo¿emy to zrobiæ tylko poprzez poetyck± wizjê, która stanowi obalenie jêzyka (w szczególno¶ci jêzyka pisanego). Poezja zawiera w sobie strumieñ i d±¿y do cykliczno¶ci.
Wiêkszo¶æ ludzi nie mo¿e siê identyfikowaæ z dwudziestowiecznym ¶wiatopogl±dem takich poetyckich mistyków, jak Yeats i Rilke. Jak my, zamkniêci w prozie, mo¿emy zacz±æ "czuæ przesz³o¶æ" jaka mia³a miejsce 2000 lub 20 000 lat temu, kiedy wszystko, w pewnym sensie, musia³o byæ poezj±? Skoro wymy¶lili¶my "przesz³o¶æ", przecz±c tym samym cyklicznemu powtarzaniu i ci±g³ej tera¼niejszo¶ci, to zróbmy co siê da z jej materialnymi artefaktami. Mo¿emy umie¶ciæ je w muzeach, otoczyæ ochron± jak kamienny kr±g Stonehenge, zaplombowaæ jak grotê w Lascaux lub przekszta³ciæ w parszywe prehistoryczne supermarkety jak grobowiec Newgrange. Nie mo¿emy tego jednak zrobiæ, dopóki stosujemy pojêcie "przesz³o¶ci": idea "przesz³o¶ci" niczym pewnego rodzaju Cerber chroni nas przed ¶wiadomo¶ci± miejsca i czasu. Nasz prozaiczny jêzyk zamyka rzeczywisto¶æ poprzez "fakty" i "informacjê". Atakujemy rzeczywisto¶æ proz±, przez co staje siê ona nasz± fikcj±.

Proz± atakujemy tak¿e przesz³o¶æ, rzucaj±c na ni± z jednej strony nasze prozaiczne dwudziestowieczne nastawienie by zadzia³aæ, okre¶liæ cel i zebraæ dane, a z drugiej - nasze aktualne zainteresowania innymi rzeczami. Rozpaczliwie spogl±damy na "przesz³o¶æ" jako z³ot± z szacunkiem dla "matki Ziemi" itp itd. Ale natura przez setki tysiêcy lat by³a wrogiem dla próbuj±cego j± sobie przyw³aszczyæ cz³owieka. Byæ mo¿e szanujemy wroga, ale to nasze poczucie wrogo¶ci zaprowadzi³o nas i nasz± planetê do obecnej sytuacji, gdzie zamiast widzieæ siebie samych jako ma³ych, kruchych kolonizatorów, obserwujemy kruch± biosferê. Oczywi¶cie rozumiemy przez to, ¿e biosfera od zawsze by³a krucha. Co prawda biosfera prze¿yje szóste wielkie wymieranie gatunków, do którego d±¿ymy - jednak w zupe³nie innej formie.

Aby uciec przed historycznym b³êdnym pojêciem, stanowi±cym my¶lo-kszta³t naszej kultury, mo¿emy, moim zdaniem, tylko "zobaczyæ w czasie" (który jest fikcj±) znaczenie poezji, jednej linii mog±cej daæ wiêcej wgl±du ni¿ sto ksi±¿ek z dziedziny archeologii lub antropologii. Jak na ironiê, "nadej¶cie poezji" zmniejszy nasze pragnienie prozaicznego "rozumienia" przesz³o¶ci i wtedy zobaczymy, ¿e samo rozumienie jest prozatorsk± fikcj±, która uzurpowa³a sobie cud.

Anthony Weir
Artyku³ opublikowany w czasopi¶mie "At The Edge" nr 1/1996
http://nasze-artykuly.pl/artykul,2,Czas-i-miejsce-Telewizja-naszych-umyslow
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #27 : Maj 10, 2010, 19:36:15 »

Pierwszym uczonym, który ju¿ w pierwszych latach XIX wieku zasugerowa³, ¿e mo¿liwy jest taki rozk³ad gwiazd, który wyja¶nia³by zagadkê „ciemno¶ci nocnego nieba” by³ William Herschel. Pisa³ on: „...³atwo wyobraziæ sobie strukturê Wszech¶wiata dos³ownie nieskoñczon±, która umo¿liwia³aby dowoln± ilo¶æ kierunków, w których nie natrafiliby¶my na gwiazdê. Tak by³oby, gdyby sk³ada³ siê on z uk³adów podzielonych zgodnie z prawem, ¿e ka¿da struktura wy¿szego rzêdu jest znacznie bardziej odleg³a od ¶rodka struktury ni¿szego rzêdu...”.
Ponad sto lat pó¼niej, staraj±c siê znale¼æ odpowied¼ na paradoks Olbersa i na Paradoks Grawitacyjny, wyk³adowca fizyki w Birmingham, Edmund Fournier D'Albe zaproponowa³ model kosmosu, w którym gwiazdy rozmieszczone s± w sposób hierarchiczny. Przyk³adowy model tego typu przedstawia poni¿szy rysunek:

Piêæ gwiazd (w trójwymiarowej przestrzeni siedem gwiazd), skupionych jest w pewnym obszarze, tworz±c gromadê. Piêæ takich gromad tworzy gromadê wy¿szego rzêdu – odleg³o¶ci miêdzy gromadami wy¿szego rzêdu s± wiêksze od rozmiarów gromad rzêdu ni¿szego. Gromady rzêdu wy¿szego, tworz± w analogiczny sposób gromady jeszcze wy¿szego rzêdu i tak dalej, a¿ do nieskoñczono¶ci.
Idee Fourniera D'Albe rozwin±³ szwedzki uczony Carl Charlier. To on w³a¶nie wyprowadzi³ zale¿no¶æ, o której pisa³em w poprzednim poscie – by rozwi±zaæ ciemno¶ci nocnego nieba oraz paradoks grawitacyjny hierarchia musi spe³niaæ nierówno¶æ Ri+1/Ri>=pierwiastek(N i+1). Oczywi¶cie taka hierarchia, by spe³niaæ swoje zadanie przy rozwi±zywaniu paradoksów, rozci±gaæ siê musi a¿ do nieskoñczono¶ci.
W roku 1922 austriacki uczony Franz Selety, pokaza³, ¿e hierarchia zaproponowana przez Charliera wcale nie wymaga istnienia ¶rodka – ¶rodków mo¿e byæ nieskoñczenie wiele. Przedstawi³ on nastêpuj±ce postulaty kosmologiczne, które jak pokaza³, wcale nie musz± byæ ze sob± sprzeczne:
* nieskoñczona przestrzeñ
* nieskoñczona ³±czna masa
* masa wype³niaj±ca przestrzeñ w taki sposób, ¿e wszêdzie ma skoñczon± gêsto¶æ
* u¶redniona gêsto¶æ masy we Wszech¶wiecie jest zerowa
* brak centralnego punktu lub obszaru we Wszech¶wiecie




Oczywi¶cie wszyscy ci uczeni zdawali sobie sprawê, ¿e hierarchia kosmiczna nie bêdzie tworzy³a regularnych geometrycznych wzorów i rozk³ad cia³ niebieskich jest w znacznym stopniu przypadkowy, ale nie ma to wiêkszego znaczenia dla opisywanych praw. W czasach, gdy tworzyli oni swoje teorie obserwacje Wszech¶wiata by³y jeszcze bardzo s³abo rozwiniête, nic wiêc nie mog³o tych hipotez potwierdziæ.
Fakt, ¿e gwiazdy grupuj± siê w galaktykach, a Mleczna droga jest po prostu jedn± z wielu takich galaktyk odkryty zosta³ dopiero w po³owie lat dwudziestych. W latach trzydziestych zauwa¿ono, ¿e galaktyki maj± tendencje do skupiania siê w gromady.

Prze³om nast±pi³, gdy w 1977 roku Benoit Mandelbrot przewidzia³, ¿e galaktyki we Wszech¶wiecie rozmieszczone s± w sposób fraktalny i poda³ pierwszy matematyczny opis ich rozk³adu. Zaproponowa³ on dojrza³y matematyczny model rozk³adu materii, gdzie „nie ma ¶rodka, a jest hierarchia”.
Oczywi¶cie kosmologiczne fraktale, s± to fraktale rzeczywiste, które ró¿ni± siê od ich matematycznych idea³ów w analogiczny sposób, co kszta³t ziemskiego globu ró¿ni siê od matematycznej kuli. Do tego s± to fraktale stochastyczne, a wiêc takie, przy których tworzeniu decyduj±c± rolê odgrywaj± procesy chaotyczne. Matematycznym przyk³adem fraktala stochastycznego mo¿e byæ zbiór Cantora, w którego konstrukcji losowo wybierali¶my odrzucany odcinek. W kosmologii czynnikiem powoduj±cym „przypadkowo¶æ” rozmieszczenia materii s± niemo¿liwe do przewidzenia czynniki zwi±zane z ruchem i oddzia³ywaniami poszczególnych elementów.
Z pojêciem fraktali ³±czy siê wa¿ne pojêcie wymiaru fraktalnego. W kosmologii pojêcie to mo¿na traktowaæ jako miarê zale¿no¶ci ilo¶ci galaktyk od odleg³o¶ci. Dla modelu Charliera wymiar fraktalny wynosi dwa, co oznacza, ¿e ilo¶æ materii wzrasta z kwadratem, a nie z trzeci± potêg± rozmiarów. Najbardziej nieoczekiwanym odkryciem, którego na pocz±tku lat osiemdziesi±tych dokona³a grupa w³oskich astrofizyków pod kierownictwem Luciano Pietronero, by³o to, ¿e (w skali do piêciu megaparseków) obserwowany rozk³ad galaktyk wykazywa³ strukturê fraktaln±, o wymiarze niemal dok³adnie równym 2. Obroñcy jednorodno¶ci rozk³adu galaktyk nie poddali siê i model fraktalny zosta³ gwa³townie zaatakowany. W 1996 roku dosz³o do s³ynnego zak³adu miêdzy Pietronero, a broni±cym jednorodno¶ci Davisem, o to czy skala fraktalno¶ci przekroczy 15 megaparseków (lokalna gromada galaktyk ma ¶rednicê oko³o jednego megaparseka). Fakt ¿e konserwatywni kosmologowie nie chcieli siê zgodziæ na model fraktalny nie powinien nas dziwiæ. Przy fraktalnym rozk³adzie materii Big-Bang przestanie ju¿ byæ potrzebny przy wyja¶nianiu paradoksów Olbersa i grawitacyjnego. Co wa¿niejsze jednak jednorodno¶æ jest podstawowym za³o¿eniem t³umacz±cym ekspansjê Wszech¶wiata (dla kosmosu fraktalnego nie mo¿na by zastosowaæ modeli Fridmana przewiduj±cych jednorodn± ekspansjê Wszech¶wiata), do tego gigantyczne fraktalne struktury wymaga³yby do swego uformowania czasu znacznie wiêkszego ni¿ przewidywany przez BB wiek Wszech¶wiata. Fraktalno¶æ (wprawdzie dopiero przy istnieniu ogromnych ilo¶ci ciemnej materii skupionej w sposób analogiczny co materia ¶wiec±ca) mo¿e równie¿ wyt³umaczyæ redshift jako efekt przesuniêcia grawitacyjnego. Wracaj±c do wspomnianego wy¿ej zak³adu miêdzy dwoma uczonymi, najnowsze obserwacje wy³oni³y ju¿ zwyciêzcê - fraktalno¶æ potwierdzona zosta³a najpierw w skali 50 megaparseków, potem w skali 100 megaparseków, a obecnie, w sposób niemal ca³kowicie pewny w skali 500 megaparseków, za¶ w sposób bardzo prawdopodobny w skali giga parseka.
Jednorodno¶æ by³a intuicyjnym za³o¿eniem, które opanowa³o ludzkie umys³y i spod którego w³adania uwolniæ siê by³o nies³ychanie trudno. Podobnie by³o kiedy¶ z pojêciem ¶rodka Wszech¶wiata. Wydawa³o siê, ¿e Wszech¶wiat musi mieæ ¶rodek i nawet tak wybitny umys³, jak Kopernik, zdo³a³ ów ¶rodek zaledwie przesun±æ z Ziemi ku S³oñcu. Wieleset lat pó¼niej, wierzono, ¿e ¶rodek istnieje i znajduje siê w sercu Drogi Mlecznej. Kolejne przesuwanie tego „¶rodka Wszech¶wiata”, ku coraz to dalszym obszarom, doprowadzi³o wreszcie uczonych do koncepcji, ¿e ¶rodek w ogóle nie istnieje. Podobnie mo¿e byæ z koncepcj± kosmologicznej jednorodno¶ci. Gdy fraktalno¶æ potwierdza siê na coraz to wiêkszych skalach, dla nowych pokoleñ uczonych mo¿e siê staæ czym¶ naturalnym, ¿e granica, od której "zaczyna siê ju¿ jednorodno¶æ" po prostu nie istnieje.
Warto tu przypomnieæ s³ynne powiedzenie Maxa Plancka, ¿e: "Nowe naukowe prawdy nie triumfuj± dziêki przekonaniu ich oponentów i ukazaniu im ¶wiat³a prawdy, lecz raczej dlatego, ¿e ich oponenci umieraj±, a kolejne pokolenie ³atwiej przyjmie to co nowe lecz ju¿ ‘oswojone’."
http://kaskaderzy-kosmologii.blogspot.com/




W kosmosie, fraktaln± strukturê wykazuj± : powierzchnie planet, ob³oki gazu miêdzygwiezdnego, ob³oki protogwiazd, gromady galaktyk i supergromady galaktyk(w³ókna, ¶ciany, komórki puste).Opis struktur kosmicznych w jêzyku fraktali umo¿liwia symulacje i modelowanie rzeczywistych, obserwowanych zjawisk we wszech¶wiecie.

Wszech¶wiat fraktalny w przedstawieniu Teerikorpiego i Baryszewa (wzmocnionym przeds³owiem genialnego matematyka B.Mandelbrota), to fenomen fascynuj±cy dla czytelnika.
Historia kosmologii(i kosmogonii) w ujêciu Teerikorpiego i Baryszewa, to g³êboki nurt my¶li ludzkiej wci±¿ atakuj±cy archetypalny problem przyrody: g³adko¶ci ,jednorodno¶ci oraz idealno¶ci fenomenów i obiektów przyrody z jednej strony ,a z drugiej strony ich przeciwieñstwa - chropowato¶ci ,niejednorodno¶ci i przypadkowo¶ci.

Ju¿ staro¿ytni Grecy stali w rozdarciu intelektualnym ,za czym siê opowiedzieæ: za platoñskim ¶wiatem wiecznych, niezmiennych oraz idealnych form geometrycznych bêd±cych cieniami Idei Dobra i Piêkna ,które organizuj± i determinuj± ciemn± i chaotyczn± hylos ,czy za babiloñsko-judaistyczn± koncepcj± ¶wiata nieokre¶lonego, przypadkowego, ¶wiata fenomenów i procesów stwarzania, rodzenia, giniêcia, umierania, procesów – ich zdaniem - pozbawionych niezmiennych struktur formalnej konieczno¶ci.

Wybieraj±c ten pierwszy biegun dualnego archetypu my¶lenia o kosmosie, Grecy na wiele nastêpnych wieków utrwalili wizjê kosmologicznego ³adu: idealno¶æ form przestrzenno-czasowych bez jakichkolwiek osobliwo¶ci w rodzaju pocz±tku lub koñca, regularno¶æ ruchów i prostota torów wêdrowania cia³ niebieskich, ca³kowity brak osobliwo¶ci w zestawie fizycznych parametrów gwiazd i ich uk³adów, wieczna niezmienno¶æ trwania gwiazd bez narodzin, ewolucji i ¶mierci.

Jeszcze w latach dwudziestych ubieg³ego wieku, dominowa³a platoñsko-arystotelesowska wizja ³adu kosmicznego, do której idee osobliwo¶ci i nieregularno¶ci oraz indeterminizmu nie mia³y dostêpu. Konstrukcja historii kosmologii wed³ug archetypalnego napiêcia pomiêdzy ideami: regularno¶ci i nieregularno¶ci, porz±dku i chaosu ,konieczno¶ci i przypadkowo¶ci, niezmienno¶ci i zmienno¶ci, przynosi powa¿ne korzy¶ci metodologiczne.
Pozostaj± jednak pytania do¶æ wa¿ne z punktu widzenia rozwoju wiedzy o wszech¶wiecie: czy model fraktalny obiektów kosmicznych jest p³odny ,czy li tylko jest opisem zjawisk w innym jêzyku? Czy sugeruje jaki¶ nieznany dotychczas, mechanizm procesów i obiektów astronomicznych o strukturze fraktalnej?

Na przyk³ad : ciemnej materii, ciemnej energii? Czy hierarchia struktur we wszech¶wiecie wykazuje lokaln± fraktalno¶æ, czy przeciwnie- globaln±? Jak wyt³umaczyæ zadziwiaj±c± zgodno¶æ prawa Hubblea(które implikuje jednorodno¶æ rozk³adu galaktyk) i fraktalne rozmieszczenie galaktyk nawet do odleg³o¶ci 100 Mpc ?

Czy grupowanie gromad galaktyk ma ten sam wymiar fraktalny, co grupowanie galaktyk? A czy rozk³ad fraktalny skupisk obiektów (galaktyk, gromad galaktyk) przechodzi w jednorodny i na jakich odleg³o¶ciach od ziemskiego obserwatora to zachodzi? Siêganie na odleg³o¶æ gigaparseków ,to tym samym cofanie siê wstecz w historii wszech¶wiata, wobec tego wykrycie megafraktali, mo¿e mieæ znaczenie dla naszej wiedzy o bardzo wczesnym wszech¶wiecie.
http://autodafe.salon24.pl/64881,na-tropie-fraktalnego-wszechswiata
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #28 : Maj 10, 2010, 19:54:04 »

Wysuniêta przez Kaluzê w 1919 roku hipoteza o istnieniu w naszym Wszech¶wiecie dodatkowych wymiarów przestrzennych sama w sobie zas³ugiwa³a na uwagê. Szczególne znaczenie zyska³a jednak w zwi±zku z ogóln± teori± wzglêdno¶ci Einsteina. Teoria ta odnosi³a siê do Wszech¶wiata o trzech wymiarach przestrzennych i jednym czasowym. Ale jej matematyczn± strukturê da³o siê w do¶æ prosty sposób rozszerzyæ, aby zapisaæ analogiczne równania dla wszech¶wiata o wiêkszej liczbie wymiarów przestrzennych. Przy za³o¿eniu, ¿e istnieje tylko jeden dodatkowy wymiar, Kaluza przeprowadzi³ odpowiedni± matematyczn± analizê i otrzyma³ nowe równania.

Zauwa¿y³, ¿e jego równania odnosz±ce siê do trzech zwyk³ych wymiarów maj± w zasadzie identyczn± postaæ jak równania Einsteina. Poniewa¿ jednak Kaluza doda³ jeden wymiar przestrzenny, zgodnie z oczekiwaniami otrzyma³ te¿ dodatkowe równania, których teoria Einsteina nie zawiera³a. Po ich zbadaniu uczony u¶wiadomi³ sobie co¶ zadziwiaj±cego. Te dodatkowe równania nie by³y niczym innym, jak równaniami zapisanymi przez Maxwella w latach osiemdziesi±tych XIX wieku, równaniami opisuj±cymi si³ê elektromagnetyczn±. Dodaj±c jeden wymiar przestrzenny, Kaluza zjednoczy³ teoriê grawitacji Einsteina z teori± ¶wiat³a Maxwella.

Przed odkryciem Kaluzy grawitacjê i elektromagnetyzm uwa¿ano za dwie nie zwi±zane ze sob± si³y. Maj±c do¶æ twórczej odwagi, aby wyobraziæ sobie, ¿e nasz Wszech¶wiat ma dodatkowy wymiar przestrzenny, Kaluza pokaza³, i¿ tak naprawdê miêdzy owymi si³ami istnieje ¶cis³a zale¿no¶æ. Zgodnie z jego teori± zarówno grawitacja, jak i elektromagnetyzm wi±¿± siê ze zniekszta³ceniami w strukturze przestrzeni. Grawitacjê przenosz± zaburzenia w znanych nam trzech wymiarach przestrzennych, natomiast elektromagnetyzm propaguje siê dziêki zniekszta³ceniom w nowym, zwiniêtym wymiarze.

Kaluza przes³a³ swój artyku³ Einsteinowi, którego pocz±tkowo zaintrygowa³o to odkrycie. 21 kwietnia 1919 roku odpisa³ Kaluzie, ¿e nigdy nie wpad³ na pomys³, aby osi±gn±æ unifikacjê przez wprowadzenie "piêciowymiarowego [cztery wymiary przestrzenne i jeden czasowy], cylindrycznego ¶wiata". Po czym doda³: "na pierwszy rzut oka Pañski pomys³ niezmiernie mi siê podoba". Tydzieñ pó¼niej Einstein wys³a³ jednak do Kaluzy list wyra¿aj±cy sceptycyzm: "Przeczyta³em dok³adnie Pañski artyku³ i stwierdzam, ¿e jest naprawdê interesuj±cy. Na razie nie znalaz³em w nim nic niemo¿liwego. Z drugiej strony, muszê przyznaæ, ¿e przytoczone argumenty nie s± do¶æ przekonuj±ce". Ponad dwa lata pó¼niej, po dok³adnym przeanalizowaniu nowatorskiego podej¶cia Kaluzy, 14 pa¼dziernika 1921 roku Einstein jeszcze raz do niego napisa³: "Zastanawiam siê ponownie, czy s³usznie zniechêci³em Pana dwa lata temu do publikacji Pañskiego artyku³u, zawieraj±cego pomys³ na po³±czenie grawitacji z elektryczno¶ci±. [...] Je¶li Pan sobie ¿yczy, ostatecznie jestem sk³onny przedstawiæ Pañsk± pracê Akademii". W koñcu, z opó¼nieniem, Kaluza otrzyma³ aprobatê mistrza.

Chocia¿ koncepcja Kaluzy by³a piêkna, pó¼niejsze jej badania pokaza³y, ¿e pozostaje ona w sprzeczno¶ci z rezultatami do¶wiadczeñ. W wyniku najprostszych prób w³±czenia do tej teorii elektronu miêdzy jego mas± a ³adunkiem powstawa³y zwi±zki, które znacznie siê ró¿ni³y od zmierzonych warto¶ci. Poniewa¿ nie znaleziono ¿adnego sposobu, aby rozwi±zaæ ten problem, fizycy przestali interesowaæ siê pomys³em Kaluzy. Einstein i inni co jaki¶ czas wracali do mo¿liwo¶ci istnienia dodatkowych, zwiniêtych wymiarów, ale wkrótce tego rodzaju badania znalaz³y siê na peryferiach fizyki teoretycznej.

W rzeczywisto¶ci koncepcja Kaluzy znacznie wyprzedza³a swoje czasy. Dopiero w latach dwudziestych fizycy teoretyczni i do¶wiadczalni rozwinêli badania, których celem by³o zrozumienie zasadniczych praw mikro¶wiata. Teoretycy po¶wiêcili siê próbom stworzenia mechaniki kwantowej i kwantowej teorii pola. Fizycy do¶wiadczalni musieli jeszcze odkryæ szczegó³owe w³a¶ciwo¶ci atomu i innych elementarnych sk³adników materii. Teoria kierowa³a eksperymentem, a eksperyment udoskonala³ teoriê. Fizycy przez pó³ wieku parli do przodu, aby w koñcu stworzyæ Model Standardowy. Nie ma nic dziwnego w tym, ¿e w owych produktywnych i ekscytuj±cych czasach nikt nie zajmowa³ siê spekulacjami na temat dodatkowych wymiarów. Kiedy fizycy badali mo¿liwo¶ci metod mechaniki kwantowej, a ich przewidywania dawa³o siê do¶wiadczalnie sprawdziæ, nie budzi³a szczególnego zainteresowania hipoteza, ¿e Wszech¶wiat jest zupe³nie inny w skalach o wiele mniejszych ni¿ te, które badano za pomoc± najlepszych urz±dzeñ.

Ale wcze¶niej czy pó¼niej ka¿dy kierunek badañ, choæby nale¿a³ do najbardziej popularnych, przestaje siê rozwijaæ. Teoretyczn± strukturê Modelu Standardowego dobrze poznano w³a¶ciwie do koñca lat sze¶ædziesi±tych. Przed pocz±tkiem lat osiemdziesi±tych wiele przewidywañ zwi±zanych z tym modelem potwierdzono do¶wiadczalnie i wiêkszo¶æ fizyków cz±stek uzna³a, ¿e sprawdzenie reszty to tylko kwestia czasu. Chocia¿ kilka istotnych szczegó³ów pozosta³o nie wyja¶nionych, wiele osób czu³o, ¿e na zasadnicze pytania dotycz±ce oddzia³ywañ silnych, s³abych i elektromagnetycznych znaleziono ju¿ odpowied¼.

W koñcu sytuacja dojrza³a do tego, aby znów podj±æ najwa¿niejsz± kwestiê zwi±zan± z tajemnicz± sprzeczno¶ci± miêdzy mechanik± kwantow± a ogóln± teori± wzglêdno¶ci. Sukces w sformu³owaniu teorii kwantowej opisuj±cej trzy spo¶ród czterech oddzia³ywañ zachêci³ fizyków do podjêcia prób w³±czenia czwartej si³y - grawitacji. Przeanalizowano wiele pomys³ów. Bezskutecznie. Fizycy stali siê wówczas bardziej otwarci na stosunkowo radykalne propozycje. I tak teoria Kaluzy-Kleina, któr± odrzucono pod koniec lat dwudziestych, zosta³a wskrzeszona.

Wspó³czesna teoria Kaluzy-Kleina

Od momentu wysuniêcia przez Kaluzê jego hipotezy minê³o sze¶ædziesi±t lat. Przez ten czas zrozumiano wiele problemów fizycznych. Stworzono i potwierdzono do¶wiadczalnie ca³± mechanikê kwantow±. Odkryto i dobrze poznano oddzia³ywania silne oraz s³abe, nieznane jeszcze w latach dwudziestych. Niektórzy fizycy sugerowali, ¿e pierwotna propozycja Kaluzy nie zda³a egzaminu, poniewa¿ badacz nie wiedzia³ o istnieniu tych si³ i w zwi±zku z tym jego reforma przestrzeni musia³a byæ konserwatywna. Istnienie wiêkszej liczby oddzia³ywañ wi±za³o siê z konieczno¶ci± wprowadzenia jeszcze wiêkszej liczby wymiarów. Dowodzono, ¿e choæ pojedynczy wymiar ko³owy wskazuje na istnienie zwi±zku miêdzy ogóln± teori± wzglêdno¶ci a elektromagnetyzmem, zwi±zek ten okazuje siê niewystarczaj±cy.

Do po³owy lat siedemdziesi±tych intensywnie badano teorie wskazuj±ce na wiêksz± liczbê wymiarów. Rycina 8.7 to przyk³ad przestrzeni z dwoma dodatkowymi zwiniêtymi wymiarami. Maj± one postaæ powierzchni pi³ki, czyli sfery. Tak jak w przypadku pojedynczego wymiaru ko³owego, te dodatkowe wymiary do³±czone s± w ka¿dym punkcie zwyk³ych rozci±g³ych wymiarów. (Chc±c zachowaæ przejrzysto¶æ rysunku, przedstawili¶my tylko próbkê sferycznych wymiarów w równo oddalonych od siebie punktach siatki wymiarów rozci±g³ych). Poszczególne teorie ró¿ni± siê nie tylko liczb± dodatkowych wymiarów, ale tak¿e ich kszta³tem. Na rycinie 8.8 pokazano fragment przestrzeni o dwóch dodatkowych wymiarach maj±cych kszta³t obwarzanka, czyli torusa. £atwo sobie wyobraziæ bardziej skomplikowane mo¿liwo¶ci, w których ró¿ne niesamowite kszta³ty tworz± trzy, cztery, piêæ dodatkowych wymiarów przestrzennych, a w zasadzie dowoln± ich liczbê. Jedyne ograniczenie wi±¿e siê z tym, ¿e wszystkie wymiary musz± byæ mniejsze od najmniejszych odleg³o¶ci, jakie potrafimy badaæ. ¯aden eksperyment bowiem nie wykaza³ jeszcze ich istnienia.


 Dwa dodatkowe wymiary zwiniête w kszta³t sfery.



Najbardziej obiecuj±co zapowiada³y siê te hipotezy na temat istnienia wiêkszej liczby wymiarów, które uwzglêdnia³y supersymetriê. Fizycy mieli nadziejê, ¿e czê¶ciowe znoszenie siê najwiêkszych fluktuacji kwantowych w wyniku istnienia superpartnerów zwyk³ych cz±stek z³agodzi sprzeczno¶æ miêdzy grawitacj± a mechanik± kwantow±. Teorie obejmuj±ce grawitacjê, dodatkowe wymiary i supersymetriê zaczêto nazywaæ supergrawitacj± o wy¿szej liczbie wymiarów.

Podobnie jak pierwotna hipoteza Kaluzy, ró¿ne wersje supergrawitacji wydawa³y siê na pocz±tku do¶æ obiecuj±ce. Nowe równania otrzymywane dziêki wprowadzeniu dodatkowych wymiarów niezmiernie przypomina³y równania u¿ywane do opisu elektromagnetyzmu, a tak¿e oddzia³ywañ silnych i s³abych. Dok³adne badania ujawni³y jednak, ¿e stare przeszkody pozosta³y. Co wa¿niejsze, wprawdzie supersymetria nieco os³abi³a zgubne kwantowe zafalowania przestrzeni na ma³ych odleg³o¶ciach, ale nie na tyle, by da³o siê stworzyæ sensown± teoriê. Trudno by³o równie¿ znale¼æ spójn± teoriê zak³adaj±c± istnienie wiêkszej liczby wymiarów, która opisywa³aby wszystkie w³a¶ciwo¶ci si³ i materii.

Zrozumiano, ¿e choæ istniej± fragmenty zunifikowanej teorii, brakuje kluczowego elementu, który po³±czy³by je ze sob± w sposób kwantowomechanicznie spójny. Ów brakuj±cy element - teoria strun - pojawi³ siê w 1984 roku.

Dodatkowe wymiary i teoria strun

Z tego, o czym pisano wy¿ej, wynika, i¿ nie mo¿na wykluczyæ, ¿e nasz Wszech¶wiat ma dodatkowe zwiniête wymiary przestrzenne o bardzo ma³ych rozmiarach. Dodatkowe wymiary mog± wydawaæ siê nam czym¶ sztucznym. Niemo¿no¶æ badania odleg³o¶ci mniejszych ni¿ jedna miliardowa miliardowej metra pozwala nam nie tylko wprowadziæ w tych skalach dodatkowe wymiary, ale i zrealizowaæ wszelkie najdziwaczniejsze pomys³y - nawet umie¶ciæ tam mikroskopijn± cywilizacjê z maleñkimi zielonymi ludzikami. Chocia¿ pierwsza z tych mo¿liwo¶ci ma z pewno¶ci± bardziej racjonalne uzasadnienie ni¿ druga, postulowanie ka¿dej z tych niezbadanych do¶wiadczalnie - i obecnie niemo¿liwych do sprawdzenia - ewentualno¶ci wydaje siê równie uprawnione.

Tak by³o przed powstaniem teorii strun. Struktura ta rozwi±zuje zasadnicz± sprzeczno¶æ wspó³czesnej fizyki - niezgodno¶æ miêdzy mechanik± kwantow± a ogóln± teori± wzglêdno¶ci - i daje zunifikowany obraz wszystkich podstawowych sk³adników materii i si³ natury. Okazuje siê jednak, ¿e dokonuje tego, zak³adaj±c istnienie we Wszech¶wiecie dodatkowych wymiarów przestrzennych.

Oto dlaczego. Do najwiêkszych osi±gniêæ mechaniki kwantowej nale¿y konstatacja, ¿e nasza mo¿liwo¶æ przewidywania zasadniczo ogranicza siê do stwierdzeñ, i¿ dany wynik otrzymamy z okre¶lonym prawdopodobieñstwem. Chocia¿ mo¿na siê zgodziæ z opini± Einsteina, i¿ jest to niepo¿±dana cecha naszego obecnego obrazu natury, wydaje siê, ¿e tak wygl±da rzeczywisto¶æ. Przyjmijmy j± wiêc. Wszyscy wiemy, ¿e prawdopodobieñstwa okre¶la siê za pomoc± liczb o warto¶ciach miêdzy 0 a 1 lub procentowo - wtedy liczby maj± warto¶ci od 0 do 100. Fizycy stwierdzili, ¿e podstawow± oznak± zawodno¶ci teorii kwantowomechanicznej jest otrzymywanie w wyniku obliczeñ prawdopodobieñstw, które nie mieszcz± siê w tych granicach. Ostr± sprzeczno¶æ w strukturze cz±stek punktowych miêdzy ogóln± teori± wzglêdno¶ci a mechanik± kwantow± widaæ po tym, ¿e w obliczeniach otrzymuje siê nieskoñczone prawdopodobieñstwa. Teoria strun, jak stwierdzili¶my, usuwa te nieskoñczono¶ci. Nie wspomnieli¶my jednak o pewnym subtelnym problemie, który pozosta³. Wkrótce po stworzeniu teorii strun fizycy zauwa¿yli, ¿e czê¶æ obliczeñ koñczy siê ujemnymi prawdopodobieñstwami. One równie¿ wykraczaj± poza dozwolony zakres. Na pierwszy rzut oka wydawa³o siê wiêc, ¿e mechanika kwantowa niszczy teoriê strun.

Dziêki determinacji i uporowi fizycy znale¼li w koñcu przyczynê tego niepokoj±cego zjawiska. Otó¿ je¶li struna musi przebywaæ na dwuwymiarowej p³aszczy¼nie - takiej jak powierzchnia sto³u lub wê¿a ogrodowego - liczba niezale¿nych kierunków, w których mo¿e drgaæ, maleje do dwóch: prawo-lewo i przód-ty³. Ka¿de drganie ograniczone do tej powierzchni stanowi pewn± kombinacjê drgañ w owych dwóch kierunkach. Widzimy wiêc, ¿e struna w Krainie P³aszczaków, wszech¶wiecie wê¿a ogrodowego lub jakimkolwiek innym dwuwymiarowym ¶wiecie równie¿ jest ograniczona do drgañ w dwóch niezale¿nych kierunkach przestrzennych. Gdyby jednak struna opu¶ci³a tê powierzchniê, liczba niezale¿nych kierunków drgañ wzros³aby do trzech, poniewa¿ wtedy struna drga³aby tak¿e w kierunku góra-dó³. Podobnie, we Wszech¶wiecie o trzech wymiarach przestrzennych struna drga w trzech niezale¿nych kierunkach. Chocia¿ trudniej to sobie wyobraziæ, schemat ten odnosi siê tak¿e do wszech¶wiata o wiêkszej liczbie wymiarów przestrzennych. We wszech¶wiecie takim istnieje jeszcze wiêcej mo¿liwych kierunków drgañ struny.

Zwracamy tak du¿± uwagê na drgania struny, poniewa¿ fizycy stwierdzili, ¿e k³opotliwe wyniki obliczeñ wi±¿± siê w³a¶nie z liczb± niezale¿nych kierunków jej drgañ. Ujemne prawdopodobieñstwa pojawia³y siê na skutek niedopasowania wymagañ teorii do tego, co zdawa³a siê narzucaæ rzeczywisto¶æ. Z obliczeñ wynika³o, ¿e gdyby struny drga³y w dziewiêciu niezale¿nych kierunkach przestrzennych, wszystkie ujemne prawdopodobieñstwa by znik³y. Có¿ to oznacza? Je¶li teoria strun ma opisywaæ nasz trójwymiarowy ¶wiat, nadal musimy rozwi±zaæ pewne trudno¶ci.

Ale czy rzeczywi¶cie? Id±c tropem wyznaczonym pó³ wieku wcze¶niej przez Kaluzê i Kleina, zauwa¿amy, ¿e podej¶cie to, byæ mo¿e, wybawi nas z k³opotliwej sytuacji. Skoro struny s± wyj±tkowo ma³e, mog± wibrowaæ nie tylko w du¿ych, rozci±g³ych wymiarach, ale tak¿e w ma³ych i zwiniêtych. Mamy wiêc szansê spe³niæ wymaganie teorii strun, aby na Wszech¶wiat sk³ada³o siê dziewiêæ wymiarów przestrzennych, zak³adaj±c - za Kaluz± i Kleinem - ¿e oprócz trzech znanych, rozci±g³ych wymiarów przestrzennych istnieje sze¶æ zwiniêtych. W ten sposób uratowano teoriê strun, której grozi³a ju¿ eliminacja ze ¶wiata u¿ytecznych teorii fizycznych. Co wiêcej, teoria strun nie tyle postuluje istnienie dodatkowych wymiarów, jak to robili Kaluza, Klein i ich kontynuatorzy, lecz wrêcz tego wymaga. Aby mia³a sens, Wszech¶wiat powinien odznaczaæ siê dziewiêcioma wymiarami przestrzennymi i jednym czasowym, czyli w sumie dziesiêcioma wymiarami. W ten sposób hipoteza Kaluzy z 1919 roku znajduje swoje najbardziej przekonuj±ce i najlepsze zastosowanie.
Fizyczne wnioski z dodatkowych wymiarów

W ci±gu lat badañ prowadzonych od momentu opublikowania artyku³u Kaluzy sta³o siê jasne, ¿e chocia¿ wszystkie proponowane przez fizyków dodatkowe wymiary musz± byæ mniejsze ni¿ te, które bezpo¶rednio "ogl±damy" (gdy¿ ich dot±d nie dostrzegli¶my), maj± one po¶redni wp³yw na obserwowane przez nas prawa fizyki. W teorii strun ten zwi±zek miêdzy mikroskopowymi w³a¶ciwo¶ciami przestrzeni a obserwowanymi prawami fizycznymi widaæ szczególnie wyra¼nie.

Aby u³atwiæ zrozumienie ca³ego problemu, przypomnijmy, ¿e masy i ³adunki cz±stek s± w teorii strun okre¶lone przez rezonansowe drgania struny. Wyobra¼my sobie ruchom±, oscyluj±c± strunê, a natychmiast stanie siê dla nas jasne, ¿e drgania te ulegaj± wp³ywom jej przestrzennego otoczenia. Za przyk³ad niech pos³u¿± fale oceanu. Na otwartym morzu izolowane wzory drgañ powstaj± stosunkowo swobodnie i rozchodz± siê w rozmaite strony. Podobnie dzieje siê z drganiami struny, gdy porusza siê ona w du¿ych, rozci±g³ych wymiarach przestrzennych. Jak opisano w rozdziale szóstym, struna taka w dowolnej chwili równie swobodnie oscyluje w ka¿dym z rozci±g³ych kierunków. Je¶li jednak fala oceanu przejdzie przez jakie¶ ciasne miejsce, dok³adna postaæ jej ruchu z pewno¶ci± siê zmieni pod wp³ywem, na przyk³ad, g³êboko¶ci wody, po³o¿enia i kszta³tu napotkanych ska³ oraz kana³ów i tak dalej. Innym przyk³adem jest piszcza³ka organów lub róg. D¼wiêki wytwarzane przez ka¿dy z tych instrumentów powstaj± bezpo¶rednio na skutek pojawienia siê we wnêtrzu danego instrumentu drgaj±cych w rezonansie strumieni powietrza. Drgania te s± z kolei okre¶lone przez rozmiary i kszta³t instrumentu, przez który przechodz± strumienie powietrza. Zwiniête wymiary przestrzenne wywieraj± podobny wp³yw na rezonansowe drgania struny. Poniewa¿ ma³e struny drgaj± we wszystkich wymiarach przestrzennych, sposób zwiniêcia i wzajemnego ustawienia dodatkowych wymiarów w znacz±cy sposób wp³ywa na strunê i nak³ada du¿e ograniczenia na mo¿liwe rezonansowe wzory drgañ. Wzory te, w du¿ej mierze wyznaczone przez geometriê dodatkowych wymiarów, tworz± widmo mo¿liwych w³a¶ciwo¶ci cz±stek, które to w³a¶ciwo¶ci obserwujemy w znanych, rozci±g³ych wymiarach. Geometria wy¿szych wymiarów wyznacza wiêc podstawowe cechy fizyczne, takie jak masy i ³adunki cz±stek, obserwowane w zwyk³ych trzech du¿ych wymiarach przestrzennych, znanych z codziennego do¶wiadczenia.

Stwierdzenie to jest niezwykle wa¿ne. Powtórzymy je wiêc raz jeszcze. Zgodnie z teori± strun Wszech¶wiat sk³ada siê z ma³ych strun, których rezonansowe drgania s± mikroskopowym ¼ród³em mas cz±stek i ³adunków si³. Teoria strun wymaga równie¿ istnienia dodatkowych wymiarów przestrzennych, które musz± byæ zwiniête do bardzo ma³ych rozmiarów, skoro nigdy ich nie widzieli¶my. Ale ma³a struna mo¿e badaæ jedynie przestrzeñ w ma³ej skali. Gdy struna siê porusza i wibruje, geometryczna postaæ dodatkowych wymiarów decyduje o w³a¶ciwo¶ciach jej rezonansowych drgañ. Poniewa¿ owe wzory drgañ widzimy w postaci mas i ³adunków cz±stek elementarnych, dochodzimy do wniosku, ¿e te podstawowe cechy Wszech¶wiata s± w du¿ej mierze okre¶lone przez geometryczne rozmiary i kszta³t dodatkowych wymiarów. Jest to jedno z najdonio¶lejszych odkryæ teorii strun.

Skoro dodatkowe wymiary w tak du¿ym stopniu kszta³tuj± podstawowe fizyczne w³a¶ciwo¶ci Wszech¶wiata, powinni¶my z nies³abn±cym uporem d±¿yæ do tego, by zrozumieæ, jak owe wymiary wygl±daj±.

Jak wygl±daj± zwiniête wymiary?

Dodatkowych wymiarów przestrzennych pojawiaj±cych siê w teorii strun z pewno¶ci± nie mo¿na pouk³adaæ byle jak. Równania tej teorii w znacznym stopniu wyznaczaj± ich geometryczn± postaæ. W 1984 roku Philip Candelas z Uniwersytetu Teksasu w Austin, Gary Horowitz i Andrew Strominger z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara oraz Edward Witten udowodnili, ¿e warunki te spe³nia pewna szczególna klasa sze¶ciowymiarowych kszta³tów geometrycznych. Znamy je jako przestrzenie (lub kszta³ty) Calabiego-Yau. Nazwê nadano na cze¶æ dwóch matematyków, Eugenio Calabiego z Uniwersytetu Pensylwanii i Shing-Tunga Yau z Uniwersytetu Harvarda, których badania w pokrewnej dziedzinie, jeszcze przed powstaniem teorii strun, w ogromnym stopniu przyczyni³y siê do zrozumienia tych przestrzeni. Chocia¿ matematyka opisuj±ca przestrzenie Calabiego-Yau jest skomplikowana, ³atwo pokazaæ ich wygl±d na rysunku.

Rycina 8.9 przedstawia jedn± z przestrzeni Calabiego-Yau. Patrz±c na rysunek, pamiêtajmy o pewnych nieuniknionych ograniczeniach. Na dwuwymiarowej kartce papieru bowiem przedstawiono kszta³t sze¶ciowymiarowy, a to spowodowa³o wprowadzenie znacznych zniekszta³ceñ. Niemniej rycina 8.9 oddaje ogólny wygl±d przestrzeni Calabiego-Yau. Kszta³t przedstawiony na rycinie 8.9 to jeden z dziesi±tków tysiêcy przyk³adów tej przestrzeni, które spe³niaj± skomplikowane wymagania teorii strun co do dodatkowych wymiarów. Chocia¿ przynale¿no¶æ do klubu licz±cego dziesi±tki tysiêcy cz³onków nie wydaje siê zbytnim wyró¿nieniem, miejmy ¶wiadomo¶æ, ¿e liczba kszta³tów matematycznie mo¿liwych jest nieskoñczona. Z tego punktu widzenia przestrzenie Calabiego-Yau rzeczywi¶cie nale¿± do rzadko¶ci.

Przyk³ad przestrzeni Calabiego-Yau.


Zgodnie z teori± strun Wszech¶wiat ma dodatkowe wymiary zwiniête do postaci przestrzeni Calabiego-Yau.
Wyobra¼my sobie teraz, ¿e ka¿d± ze sfer przedstawiaj±cych zwiniête wymiary (por. ryc. 8.7) zastêpujemy przestrzeni± Calabiego-Yau. Oznacza to, ¿e zgodnie z teori± strun w ka¿dym punkcie trzech znanych nam rozci±g³ych wymiarów znajduje siê sze¶æ nieznanych dot±d wymiarów, ciasno zwiniêtych do postaci jednego ze skomplikowanych kszta³tów, przypominaj±cych ten, który pokazano na rycinie 8.10. Wymiary te s± nieod³±czn± czê¶ci± struktury przestrzennej. Istniej± wszêdzie. Je¶li na przyk³ad zatoczymy rêk± ³uk, poruszamy ni± nie tylko w trzech rozci±g³ych wymiarach, ale tak¿e w tych zwiniêtych. Zwiniête wymiary s± jednak na tyle ma³e, ¿e gdy ruszamy rêk±, obiegamy je olbrzymi± liczbê razy, powracaj±c wielokrotnie do punktu wyj¶cia. Ich ma³a wielko¶æ sprawia, ¿e nie ma w nich miejsca na ruch tak du¿ego obiektu, jak nasza rêka. Ruch ten siê u¶rednia. Po zatoczeniu ³uku nie zdajemy sobie sprawy z podró¿y odbytej w zwiniêtych wymiarach Calabiego-Yau.
Jest to zaskakuj±ca w³a¶ciwo¶æ teorii strun. Je¶li jednak mamy umys³ praktyczny, musimy wróciæ do zasadniczej kwestii, która pojawi³a siê w naszych rozwa¿aniach. Teraz, kiedy lepiej wyobra¿amy sobie, jak wygl±daj± dodatkowe wymiary, zastanówmy siê nad cechami fizycznymi wynikaj±cymi z drgañ strun w tych wymiarach i zwi±zkiem tych w³a¶ciwo¶ci z wynikami do¶wiadczeñ. To najwa¿niejsze pytanie, przed jakim stoi teoria strun.

http://www.wiw.pl/biblioteka/piekno_greene/03.asp

Przestrzenie (lub kszta³ty) Calabiego-Yau s± rodzajem rozmaito¶ci topologicznej, która odgrywa rolê w niektórych dzia³ach matematyki  (takich jak geometria algebraiczna) oraz w fizyce. Dla przyk³adu teoria strun zak³ada istnienie dodatkowych wymiarów
z wiki
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=15.msg3717#msg3717
« Ostatnia zmiana: Maj 10, 2010, 20:05:56 wys³ane przez Micha³-Anio³ » Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomo¶ci: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #29 : Maj 11, 2010, 14:27:40 »

Pasuje bardziej do k±cika muzycznego ale..
<a href="http://www.youtube.com/v/wS7CZIJVxFY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/wS7CZIJVxFY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/wS7CZIJVxFY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/wS7CZIJVxFY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
Zapisane

Wierzê w sens eksploracji i poznawania ¿ycia, kolekcjonowania wra¿eñ, wiedzy i do¶wiadczeñ. Tylko otwarty i swobodny umys³ jest w stanie odnowiæ ¶wiat
Strony: « 1 2 3 4 »   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

apelkaoubkonrad692 ganggob cybersteam julandia classicdayz