Marcin SoYa
Nowy u¿ytkownik
Wiadomo¶ci: 5
|
|
« Odpowiedz #2 : Styczeñ 09, 2010, 21:09:10 » |
|
Wed³ug Terence"a McKenna teoria falowego czasu nie jest produktem ludzkiego wynalazku lecz raczej "rewelacj± pochodz±c± od Nadduszy ludzkiego gatunku", przekazem który Terence odebra³ w Kolumbijskiej D¿ungli w 1971 roku w miejscu zwanym "La Chorrera" Terence ze swoim bratem Dennis"em rozpoczeli eksperyment polegaj±cy na konsumpcji grzybów psylocybinowych, wypaleniu roslin zawieraj±cych MAOi (alkaloidy harmala) i pewnym rodzaju d¼wiêkowego wspomagania. Efektem by³y trzy tygodnie dziwnego stanu (prawdopodobnie efekt wywo³any nieodwracalnymi MAOi). Eksperyment spowodowa³ uwolnienie podswiadomych wizji zwi±zanych z archetypiczymi tematami. G³ównym w±tkiem by³a transformacja. Czulismy obecnosæ jakiejs niewidzialnej hiperprzestrzennej istoty, sojusznika, który zdawa³ siê obserwowaæ i czasami wp³ywaæ na sytuacjê. Spekulowalismy, ¿e rol± tej istoty by³o daæ ludzkosci klucze do galaktycznego obywatelstwa. Trwaj±cy proces zrozumienia, wywo³any eksperymentem, nie ust±pi³. Raczej ustabilizowa³ siê i okresli³ w ka¿dym 24-godzinnym cyklu, wyprowadzaj±c nas z "szalonej" poetyckiej ideacji wczesnych dni do zrozumienia, które pomog³o nam wysun±æ hipotezæ nowego modelu umys³u i czasu. Zawartosæ naszego prze¿ycia ujawni³a siê jako logiczna konsekwencja p³yn±ca z "odkrytego" aksjomatu, i¿ wszystkie fenomeny s± ukorzenione przez rodzaj fali, która jest sum± swoich czêsci, morfogenetycznych wzorów podobnych do tych z DNA. Uwa¿amy, ¿e ta teoria hiperprzestrzennej natury superprzewodnich wiêzów oraz nasz eksperyment, da³y nie tylko spektakularne subiektywne wyniki lecz tak¿e teoriê modularnej falowej hierarchii natury czasu, któr± uda³o nam siê zinterpretowaæ przy u¿yciu szczególnego matematycznego potraktowania I Ching, osi±gaj±c uniwersaln± teoriê systemów, która oddaje naturê czasu i organizmu i dostarcza modelu, który wyjasnia po³±czenie fizycznych i psychologicznych fenomenów od poziomów podcz±steczkowych a¿ po makrokosmicze. Patrz±c na I Ching z perspektywy fizyki kwantowej, Terence i jego brat Dennis odkryli wzór falowy w u³o¿eniu trigramów i heksagramów Tarota, co sugerowa³o, ¿e mo¿na sporz±dziæ mapê czasu. Skupiaj±c siê na badaniu sekwencji 64 heksagramów King Wen, poszukiwania rz±dz±cych zasad umo¿liwi³y im przet³umaczenie mistycznego diagramu na racjonalnie przyswajalny, matematyczny model. Pracuj±c z Peter"em Meyer"em McKenna stworzy³ oprogramowanie komputerowe tworz±ce mapy czasu wed³ug I Ching. Te mapy nowosci demonstruj± przep³yw i schy³ek po³±czeñ, czy nowosci, w ka¿dym przedziale czasu, od kilku dni a¿ po tysi±clecia. Gdy linia schodzi w dó³, nowosæ siê zwiêksza. Gdy zauwa¿amy ruch daleko od linii podstawowej, nowosæ zmniejsza siê ustêpuj±c miejsca zwyczajnym formom dzia³alnosci. Wed³ug tego wykresu, jednym z okresów nasilonej nowosci jest kulminacja oko³o 2700 p.n.e, dok³adnie w czasie szczytu Starego Królestwa, fazy budowania piramid. Mo¿liwe, ¿e najwa¿niejszym odkryciem McKenna"y by³ fakt, ¿e jedynym punktem o wartosci zero na mapie jest 21 grudzien 2012 AD - ta sama data która interpretuje jako koniec czasów Kalendarz Mayan. Zerowy model falowego czasu pokazuje, ¿e minione 1,500 lat by³o bardzo "nowosciowe", blisko poziomej linii. gdy osi±gniêty zostanie punkt zero fala przechodzi z przesz³osci w przysz³osæ. Zbli¿amy siê do punktu, mówi McKenna, "gdy racjonalne tendencje wrodzone w czas mog± ponownie odwrociæ siê w swojej dominuj±cej pozycji. McKenna patrzy na historiê z g³odem spe³nienia, jak na anomalie, szczêsliwy traf, w której wszystkie idee zbawienia, oswiecenia, czy utopii mog± byæ uznane za wyra¿enia swiadomosci ruchu energii aby uwolniæ siê z ograniczeñ trójwymiarowej przestrzeni. Podczas gdy historia biegnie w kierunku swego rozwiazania, ewolucja wybiega ze scisle zaplanowanych granic do mentalnej sfery gdzie jêzyk i inne abstrakcje scalaj± nas ze sob± w kierunku "z³o¿onego przyci±gacza przed nami w czasie". Ten "zrost" , mówi McKenna jest teraz tak blisko, ¿e mo¿na go poczuæ w sensie przyspieszania czasu i z³o¿onosci. Dalej McKenna omawia nastêpstwa naszego kolektywnego zbli¿ania siê do punktu zero oraz u¿ycie psychedelików aby przygotowaæ siê do wejscia w cia³o wiecznosci i pozbycia siê trójwymiarowej przestrzeni. Pierwsze Trzy Minuty jest to ksi±¿ka, w której autor Stephen Weinberg prowadzi czytelnika przez ca³± z³o¿on± fizykê, gdy materia krystalizuje siê z hyperprzestrzeni, a wszechswiat dokonuje swego pocz±tkowego rozszerzenia w przeci±gu pierwszych trzech minut stworzenia. Gdy rozwa¿asz ten model eksploduj±cych galaktyk, zderzaj±cych siê kwazarów, mega tego, mega tamtego, warto zauwa¿yæ, ¿e te odleg³e czêsci wszechswiata s± jedynie s³abymi zapisami na naszych instrumentach, do momentu gdy zinterpretuje siê je poprzez niejasny dekret wielu nawarstwionych teorii i wzorów. Sk±d pochodz± te próbki danych ? Teleskopy radiowe, odpowiedzialne za stwarzanie naszego obecnego obrazu wszechswiata, wynaleziono dopiero w 1950 roku. Ca³a energia, która spad³a na te radio teleskopy od czasu wynalezienia radioteleskopii jest mniejsza od ilosci energii jaka wytworzy³aby spadaj±ca z wysokosci metra popielniczka. To jest raczej marny materia³ w porównaniu do tresci momentu w którym teraz siê znajdujemy. Wydaje siê bardziej prawdopodobne, ¿e ca³a ta z³o¿onosæ jest lepiej skierowana w stronê koñca cyklu, kiedy to, po bilionach lat ewolucji, wszystko w koñcu po³±czy siê. Alfred North Whitehead zaproponowa³ tê sam± ideê. Powiedzia³, ¿e historia zmierza w kierunku "ogniwa spe³nienia". Te ogniwa spe³nienia zmierzaj± do czegos co on nazwa³ "zrostem". Zrost wywiera rodzaj przyci±gania o którym mo¿na mysleæ jak o tymczasowym odpowiedniku grawitacji, poza tym, ¿e wszystkie obiekty we wszechswiecie s± przyci±gane poprzez czas, nie przestrzeñ. Gdy zbli¿amy siê do krawêdzi tej kaskady zrostów, nowosci i spe³nienia, czas wydaje siê przyspieszaæ a granice zaczynaj± siê rozmywaæ. Im wiêcej rozmytych granic, tym jestesmy bli¿ej zrostu. Gdy w koñcu osi±gniemy go, nie bêdzie ju¿ granic, tylko wiecznosæ jako ¿e wszyscy staniemy siê przestrzeni± i czasem, ¿ywymi i martwymi, tu i tam, przed i po. Poniewa¿ ta niezwyk³osæ mo¿e jednoczesnie koegzystowaæ w stanach które s± sprzeczne ze sob±, jest to cos co przekracza racjonalne rozumienie. Lecz nadaje znaczenie wszechswiatu poniewa¿ wszystkie procesy ukazuj± siê szukaj±c i poruszaj±c w wysi³ku aby siê zbli¿yæ, po³±czyæ i do³±czyæ do tego transcendentalnego obiektu na koñcu czasów. Jednym ze sposobów myslenia o tym jest porównanie tego do szklanej dyskotekowej kuli, która wysy³a tysi±ce odbiæ wszystkich i wszystkiego w pokoju. Ta szklana kula jest transcendentalnym obiektem na koñcu czasów, a te odbijane, migoc±ce, za³amane swiat³a to religie, naukowe teorie, guru, dzie³a sztuki, poezja, wielkie orgazmy, wielkie podmuchy, wspania³e obrazy, etc. Wszystko to co posiada "iskierkê boskosci" jest tak naprawdê odnosnikiem do oryginalnej si³y iskierki ca³ej boskosci ukazuj±cej siê na granicach trójwymiarowej przestrzeni. Szybkie spojrzenie na zachodni± cywilizacjê w ci±gu ostatnich kilku stuleci sugeruje, ¿e rzeczywiscie poruszamy siê w kierunku zrostu. Dwudziesty wiek tylko przyspieszy³ ten proces zwiêkszania nowosci i rozmywania starych granic. W naszym w³asnym czasie, stworzylismy bardziej zawi³e jêzyki i skomplikowane technologie do przesy³ania, sk³adowania i przypominania sobie jêzyka, tak, ¿e teraz stoimy na krawêdzi mo¿liwosci oddania ca³ego dorobku kulturalnego ka¿dej osobie, kompletnej bazy danych u³o¿onej dziêki doswiadczeniu cz³owieka na tej planecie. To tak jakby zbiorowosæ uczuæ ludzkich w koñcu sta³a siê intelektualn± spuscizn± dla nas wszystkich. To s± te autostrady i sieci informacyjne. To nie tylko zmierzanie w stronê nowosci, lecz tak¿e stadium w którym ka¿dy nastepuj±cy etap pojawia siê szybciej ni¿ etap go poprzedzaj±cy. Du¿o mowi³o siê o "podnoszeniu ¿elaznej Kurtyny" po upadku Zwi±zku Radzieckiego. Ta fraza wywo³uje we mnie obrazy nagle znikaj±cej membrany, tak jakby naprawdê znik³a. Gdy coraz wiêcej takich membran znika wy³ania siê poczucie przyspieszenia potoku informacji i zwiêkszania zagadkowosci i pojmowania. Dlatego wa¿ne jest, aby zrozumieæ ten proces. Jestesmy unikalni z powodu naszych zdolnosci odczuwania, zdobywania doswiadczenia, ³±czenia ró¿nych danych, a pó¼niej ukazania celu, nadziei - odleg³ej koordynacji spraw prowadz±cej do apetytu na spe³nienie. Tym jest ów zrost. To nie jest jakas obca rzecz wstrzykniêta naszemu ruchowi naprzód jak kamieñ na dnie rzeki. Zrost jest zagubion± scie¿k± naszej zbiorowej duszy. Metafora ukazuj±ca to przez co przechodzimy - poniewa¿ jest biologiczna, dramatyczna, ryzykowna, smieszna i zabawna - jest metafor± narodzin. Aby ujrzeæ ten obraz wyra¼nie, musisz wy³amaæ siê z p³ytkiej kulturowej iluzji i wzniesæ siê aby spojrzeæ na sytuacjê. Dlatego psychodeliki s± tak wa¿ne. One wyrywaj± ciê z historycznej formy i daj± poczucie uczestniczenia w transcendentalnej rzeczywistosci. Psychodeliki katalizuj± wyobra¼niê. Zmuszaj± ciê do myslenia w sposób odmienny od zwyczajnego. Dobrym argumentem jest za³o¿enie, ¿e krytycznym katalizatorem, który wypchn±³ nas z wolno ewoluuj±cej mama³ygowej linii i przyspieszy³ rozwój kultury, jêzyka, sztuki i nauczania, by³o prawdopodobnie zawarcie roslin psychodelicznych w naszej diecie podczas epizodycznego momentu, gdy przestalismy byæ jaroszami, mieszkañcami sza³asów a stalismy siê grup± wszystko¿ernych, poluj±cych stworzeñ na ³±ce. Interesuj±ce jest, ¿e DMT i psylocybina, tak bardzo spokrewnione ze sob±, maj± cos do powiedzenia o jêzyku i ¿e przekazuj± to w odmienny sposób. Psylocybina jest pouczaj±cym g³osem w twoim jêzyku. LSD tego nie potrafi. Tak¿e nie potrafi tego ayahuasca. Psylocybina z jakiegos powodu potrafi. To nie jest moja iluzja. To powszechnie zauwa¿ony efekt, lecz jesli ty nie bêdziesz z tym rozmawia³ nie us³yszysz tego. DMT nie przemawia do ciebie po angielsku, tylko w jêzyku Elfów. Po du¿ych dawkach DMT widzisz istotê która do ciebie mówi. Na grzybach prawie nigdy nie spotykasz tej osoby. Widzisz halucynacje lecz nie autora potoku informacji. Na DMT istoty odskakuj± od wyrobów z drewna i pokazuj± siê. DMT nie dzia³a jak psychodelik, w znaczeniu, ¿e dostajesz siê do sk³adników twoich nadziei, wspomnieñ, lêków i snów. Bardziej przypomina równoleg³e kontinuum. Tak jakbys przedosta³ siê do obcej przestrzeni informacyjnej. Znajdujesz siê w niepojêtym swiecie gdzie wszystko zosta³o zast±pione machineri± Elfów. Tam s± tocz±ce siê, ozdobione klejnotami, przypominaj±ce pi³ki do kosza istoty, które u¿ywaja muzycznego jêzyka aby zmaterializowaæ widzialne obiekty z powietrza. Dlaczego to robi± ? Przypuszczam, ¿e na jednym poziomie staraj± siê nauczaæ, lecz to cos wiêcej. Na innym, zdaj± siê demonstrowaæ fakt, ¿e rzeczywistosæ jest zrobiona z jêzyka. One mówi±: " Jesli nie uwierzysz, ¿e rzeczywistosæ powstaje z jêzyka, oto stworzê jedn± dla ciebie". Wiêc te opalizuj±ce istoty robi± te wszystkie rzeczy i ustawiaj± je w tym dziwnym srodowisku, a te rzeczy tworz± jêzyk i inne rzeczy. Wszyscy swiergoc±, skrzecz±, piszcz±, pe³zaj± jeden po drugim, wrzaskliwie domagaj± siê twojej uwagi, a ty w dostatecznie sprzyjaj±cych warunkach mo¿esz odpowiedzieæ w stylu spontaniczno-jêzykowym. Jest trochê sztuki w tworzeniu tego specyficznego pseudo-lingwistycznego potoku sylab, a gdy masz ceg³owe, jest to niesamowicie przyjemne doswiadczenie. Myslê, ¿e te d¼wiêki maj± jakis zwi±zek z powstaniem samego jêzyka. Innymi s³owy, prawdopodobnie wynale¼lismy jêzyk na d³ugo przed nadaniem mu znaczenia, praktycznie mysla³a osoba, która wpad³a na pomys³, ¿e s³owa mog± mieæ znaczenie. Zanim to nast±pi³o, jêzyk by³ jedynie werbaln± rozrywk±. W koñcu najbardziej dostêpnym instrumentem muzycznym jest ludzki g³os. D¼wiêk jest nies³ychanie silnym przeka¼nikiem energii , którego tak naprawde jeszcze nie rozumiemy. Gdy umiescimy testow± tubê, w której przebiega reakcja chemiczna, w polu generatora kwadratowej fali i zbombardujemy j± d¼wiêkami o wysokiej amplitudzie oka¿e siê, ¿e reakcja przebiega szybciej, tak jakby d¼wiek by³ enzymem. Gdy ludzie s± na³adowani Ayahuasca"± robi± podobne rzeczy. ¦piewaj± godzinami stymuluj± d¼wiêkowo te stany, nawiguj±c przez swiat wokalnych krajobrazów powstaj±cych z d¼wiêku. Magiczna filozofia, która ma oko³o 50-100 tysiêcy lat - w opozycji do nauki która jedynie powraca do Renesansu - zawsze uwa¿a³a, ¿e swiat powsta³ z jêzyka. ¦wiat jest rzecz± s³ów, a jesli znasz te s³owa, mo¿esz je roz³o¿yc i posk³adaæ ponownie w sposób jaki pragniesz. Sanskryt, posi±ga reputacjê magicznego jêzyka. Istniej± prawdopodobnie pewne has³a (ragas) - aran¿ancje d¼wiêku posiadaj±ce szczególny rytm - które mog± spowodowaæ zap³on stogu siana. Chodzi mi o to, ¿e swiat jest zrobiony z jêzyka. Nasza ca³a zachodnia tradycja religijna rozpoczyna siê niesamowicie zaszyfrowanym zdaniem, "Na poczatku by³o S³owo, i S³owo sta³o siê Cia³em." Czym jest przekszta³canie s³owa w cia³o ? I czy ostatecznie cia³o nie stanie siê s³owem ? Jak wiemy od czasu odkrycia DNA, sk³adamy siê z sekwencji zwanych kodonami, które s± nukleotydowymi czêsciami w DNA koduj±cymi proteinê. mRNA bierze wzór z DNA i biegnie przez rybosom, a rybosom gromadzi kwasy aminowe z otaczaj±cego srodowiska, ³±cz±c je aby stworzyæ proteinê. Oznacza to, ¿e jestesmy strukturalni. Ka¿dy z nas jest s³owem z³o¿onym z oko³o 700,000,000 znaków a s³owo to staje siê cia³em gdy sperma i jajo formuj± zygotê i wiadomosæ strukturalna DNA zostaje przekazana materii. Stoimy teraz na krawêdzi zdekodowania ludzkich genów, a rezultatem tego bêdzie przekszta³cenie cia³a w s³owo.. Interesuj±ce jest, ¿e wiele psychodelicznych substancji maj±cych zwi±zek z fenomenem jêzykowym, jak DMT, harmina i harmalina, wystepuj± jako czêsci ludzkiego metabolizmu. Harmalina, dok³adniej 5-metoksy tetrahydroharmalan wystêpuje w szyszynce. Zawsze uwa¿a³o siê, ¿e szyszynka jest po³±czona z dusz±. Kartezjusz nazywa³ j± siedzib± duszy. Chodzi mi o to, ¿e swiat jest mentalny w pewien sposób, którego jeszcze nie pojmujemy, lecz jestesmy na dobrej drodze. Uwa¿am historiê za rodzaj masowego psychodelicznego prze¿ycia. Narkotyk to technologia, a z czasem jak technologia udoskonala siê jako zwierciad³o ludzkiego umys³u, kulturowe prze¿ycia staj± siê coraz bardziej halucynacyjne. Nasza planeta jest na kursie kolizyjnym z czyms, na co przy obecnym stanie wiedzy nie mamy okreslenia. Czarna dziura jest po prostu grawitacyjnie masywnym obiektem, tak ciê¿kim, ¿e swiat³o nie mo¿e jej opusciæ. Ten obiekt jest czyms podobnym lecz nie tak grawitacyjne jak czasowo masywnym. Wkrótce bêdziemy wessani w cia³o nieskonczonosci. Mój model wskazuje na 11:18 am, czasu Greenwich, 21 grudnia 2012 AD. Pojmuje to w prosty sposób. Historia jest zbiorem gniazdowych rezonansów z ka¿dym kolejnym krótszym od poprzedzaj±cego. Ten horyzont zdarzeñ jest jak seria duchowych horyzontów. Gdy raz wejdziesz w historiê, wejdziesz tak¿e w zewnetrzn± skorupê czasowego pola przyci±gania lub zrostu.. Innymi s³owy, historia jest zak³óceniem natury poprzedzaj±cym zrost. Poprzedza go jedynie o 50 tysiêcy lat - geologiczn± mikrosekundê - zanim ca³e ¿ycie stopi siê w obecnosci dziwnych zjawisk. To niezwyk³osæ w procesie powstawania. Trwa tylko mikrosekundê, lecz jesli akurat urodzi³es siê w tym naszych czasach wewn±trz tej mikrosekundy, masz bardzo ciekaw± perspektywê obserwowania tego fenomenu z wewn±trz. Wewn±trz serii historycznych gniazdowych cyklów, ka¿dy cykl jest tylko ³±czeniem cz³owieka/maszyny, farmakologicznym projektowaniem ludzkiego systemu mózgowego/umys³owego, mo¿liwie digitalizowaniem i zapisem do mikrofizycznej sfery. Te wszystkie ró¿norodne fizyczne elementy s± niczym jesli nie stan± siê czyms wiêcej ni¿ tylko sum± ich czêsci. Tym czyms jest transcendentalny element który nazywamy mi³osci±. To czêsæ eschatonu, która nigdy nas nie opusci³a, lecz towarzyszy³a przez afrykañskie ³±ki i historie. Mi³osæ zosta³a okrwawiona i ostrzelana przez doswiadczenia seksizmu, rasizmu itd. Lecz nigdy nie zagubiona jako ideal, jako wiod±ce swiat³o i prze¿ycie. Gdy zniesiemy wszystkie granice, odkryjemy w³asnie to: bezwarunkow± troskê, bezwarunkowe uczucie, które nadaje znaczenie ca³emu ¿yciu i materii. Nie musisz czekaæ na koniec swiata aby siê o tym przekonaæ. Mo¿esz skróciæ kolektywny marsz w kierunku owej realizacji, przyspieszaj±c swój w³asny spirytualny mikrokosmos poprzez u¿ycie halucynogenów. One s± wrotami, które umys³ Gai ( Ziemi, przyp. t³um.) zaistalowa³ w historycznym procesie aby umo¿liwiæ ka¿demu wydostanie siê kiedy bêdzie chcia³, pod warunkiem, ¿e jest na tyle odwa¿ny aby nacisn±æ zamek i przejsæ przez drzwi.
|