Micha³-Anio³
Moderator Globalny
Ekspert
Wiadomo¶ci: 669
Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym
|
|
« : Maj 03, 2010, 12:10:38 » |
|
"¦wiat jest moim przedstawieniem" - jest to prawda, która obowi±zuje w odniesieniu do ka¿dej ¿ywej i poznaj±cej istoty, chocia¿ tylko cz³owiek mo¿e j± przywie¶æ do refleksyjnej, abstrakcyjnej ¶wiadomo¶ci - a je¶li faktycznie to czyni, to pojawia siê u niego filozoficzna refleksja. Staje siê wtedy dla niego wyra¼ne i pewne, ¿e nie zna ¿adnego s³oñca ani ¿adnej ziemi, lecz tylko oko, które widzi s³oñce, rêkê, która czuje ziemiê; ¿e ¶wiat, który go otacza, istnieje tylko jako przedstawienie, tj. wy³±cznie w odniesieniu do czego¶ innego, czego¶ przedstawiaj±cego, czym jest on sam.
Je¶li mo¿na jak±¶ prawdê wypowiedzieæ a priori, to jest ni± ta w³a¶nie; albowiem wyra¿a ona tê formê wszelkiego mo¿liwego i daj±cego siê pomy¶leæ do¶wiadczenia, która jest ogólniejsza od wszystkich innych, od czasu, przestrzeni i przyczynowo¶ci; albowiem wszystkie one ju¿ j± zak³adaj±, a je¶li ka¿da z tych form (...) obowi±zuje tylko wobec jakiej¶ szczególnej klasy przedstawieñ, to przeciwnie, rozpad na podmiot i przedmiot jest wspóln± form± wszystkich owych klas, t± form±, w jakiej w ogóle mo¿liwe i do pomy¶lenia jest jakiekolwiek do¶wiadczenie, obojêtnie jakiego rodzaju, abstrakcyjne czy intuicyjne, czyste czy empiryczne. ¯adna prawda nie jest wiêc bardziej pewna, bardziej niezale¿na od innych i ¿adna nie wymaga mniej dowodu od tej, ¿e wszystko, co istnieje dla poznania, a wiêc ¶wiat ca³y, jest tylko przedmiotem w odniesieniu do podmiotu, naoczno¶ci± tego, kto ogl±da, jednym s³owem, przedstawieniem. Oczywi¶cie, dotyczy to zarówno tera¼niejszo¶ci, jak wszelkiej przesz³o¶ci i wszelkiej przysz³o¶ci; tego, co najdalsze, podobnie jak tego, co bliskie; dotyczy bowiem samego czasu i samej przestrzeni, a w nich wy³±cznie wszystko to siê wyró¿nia. Wszystko, co nale¿y i mo¿e nale¿eæ do ¶wiata, obarczone jest w sposób nieuchronny uwarunkowaniem przez podmiot i istnieje tylko dla podmiotu. ¦wiat jest przedstawieniem. (...)
A zatem tylko od podanej tu strony, tylko o ile jest przedstawieniem, rozpatrujemy ¶wiat w tej pierwszej ksiêdze. O tym jednak, ¿e rozpatrywanie takie, bez szkody dla jego prawdziwo¶ci, jest jednostronne, a zatem spowodowane przez jak±¶ dowoln± abstrakcjê, poucza ka¿dego wewnêtrzny opór, z jakim przyjmuje ¶wiat jako swe tylko przedstawienie, ale od przyjêcia tego nie mo¿e siê w ¿aden sposób uchyliæ. Jednostronno¶æ tego rozpatrywania uzupe³ni jednak nastêpna ksiêga za pomoc± prawdy, która nie jest tak bezpo¶rednio oczywista jak ta, od której tu wychodzimy, lecz do której doprowadziæ mo¿e tylko g³êbsze badanie, trudniejsza abstrakcja, rozdzielenie tego, co ró¿ne, i po³±czenie tego, co identyczne - prawdy bardzo powa¿nej i dla ka¿dego, je¶li nie strasznej, to przynajmniej ryzykownej, tej mianowicie, ¿e i on w³a¶nie mo¿e i musi te¿ powiedzieæ: "¦wiat jest moj± wol±".
Dot±d jednak, czyli w niniejszej pierwszej ksiêdze, jest rzecz± niezbêdn± rozpatrywanie bez ustanku tej strony ¶wiata, od której wychodzimy, strony [jego] poznawalno¶ci, a w konsekwencji rozpatrywanie bez oporów wszelkich istniej±cych przedmiotów, ba, nawet w³asnego cia³a (co niebawem rozwa¿ymy bli¿ej) tylko jako przedstawienia i nazywania ich tylko przedstawieniem. Tym, od czego tu abstrahujemy, co potem, mamy nadziejê, dla ka¿dego stanie siê oczywiste, jest zawsze tylko wola, tylko ona bowiem stanowi drug± stronê ¶wiata; ¶wiat bowiem, tak jak z jednej strony jest na wskro¶ przedstawieniem, tak z drugiej jest na wskro¶ wol±. Natomiast realno¶æ, która nie by³aby ¿adnym z tych dwóch, lecz przedmiotem samym w sobie (w który, niestety, wyrodzi³a siê w rêkach Kanta równie¿ rzecz sama w sobie) jest urojon± chimer±, a przyjêcie jej jest w filozofii ¶wiat³em wiod±cym na manowce. (...)
Tym, co wszystko poznaje, a przez nikogo poznane nie jest, jest podmiot. Na nim wiêc opiera siê ¶wiat, jest on nieustannyrn, stale zak³adanym warunkiem wszystkiego, co siê jawi, ka¿dego przedmiotu. Cokolwiek bowiem istnieje, jest tylko dla podmiotu. Podmiot ten ka¿dy odnajduje w sobie, lecz tylko kiedy poznaje, a nie kiedy jest przedmiotem poznania. Przedmiotem natomiast jest ju¿ jego cia³o i dlatego, z tego punktu widzenia, nazywamy je przedstawieniem. Cia³o jest bowiem przedmiotem w¶ród przedmiotów i podlega ich prawid³owo¶ciom, mimo ¿e jest przedmiotem bezpo¶rednim. Podobnie jak ka¿dy przedmiot naoczno¶ci podlega ono formom wszelkiego poznania: czasowi i przestrzeni, dziêki którym istnieje wielo¶æ. Natomiast podmiot, to co poznaje, nigdy nie bêd±c poznane, formom tym nie podlega, nie przys³uguje mu wiêc ani wielo¶æ, ani jej przeciwieñstwo, jedno¶æ. Nie poznajemy go nigdy, bo to on w³a¶nie poznaje, ilekroæ poznanie ma miejsce.
Na ¶wiat jako przedstawienie, a tylko pod tym wzglêdem go tu rozpatrujemy, sk³adaj± siê dwie istotne, konieczne i nieroz³±czne po³owy. Jedn± jest przedmiot; jego form± jest przestrzeñ i czas, a dziêki nim wielo¶æ. Natomiast druga po³owa, podmiot, nie mie¶ci siê w przestrzeni i w czasie. Tkwi bowiem w ca³o¶ci i niepodzielnie w ka¿dej istocie, która ma przedstawienia, dlatego równie dobrze jak ich miliony, tak i jedna jedyna spo¶ród nich wspólnie z przedmiotem sk³ada siê na ¶wiat jako przedstawienie, ale gdyby choæ tylko jedna z nich znik³a, nie by³oby te¿ ¶wiata jako przedstawienia. Te po³owy s± zatem nieroz³±czne nawet w my¶li; ka¿da ma bowiem znaczenie tylko dla drugiej; dla niej istnieje, razem z ni± jest i razem z ni± znika. Granicê wyznaczaj± sobie bezpo¶rednio: gdzie zaczyna siê przedmiot, tam koñczy siê podmiot. Wspólna granica przejawia siê w tym w³a¶nie, ¿e istotne, a wiêc tak¿e ogólne formy ka¿dego przedmiotu, tj. czas, przestrzeñ i przyczynowo¶æ mo¿na znale¼æ i poznaæ w pe³ni równie¿ bez poznania samego przedmiotu, wychodz±c od podmiotu, tj. mówi±c jêzykiem Kanta, ¿e zawarte s± a priori w naszej ¶wiadomo¶ci. (...)
Idealizm W nieskoñczonej przestrzeni miliardy kul ognistych, wokó³ ka¿dej ko³o tuzina mniejszych, o¶wietlonych, wewn±trz rozpalonych, na zewn±trz okrytych zastyg³±, zimn± skorup±, na której warstw± ple¶ni osiad³y ¿ywe, poznaj±ce istoty - oto prawda empiryczna, rzeczywisto¶æ, ¶wiat. Nie do pozazdroszczenia to jednak dla my¶l±cej istoty sytuacja, kiedy stoi na jednej z owych licznych kul, swobodnie unosz±cych siê w przestrzeni, i nie wie, sk±d siê bierze ani dok±d d±¿y, i jest tylko jedn± z niezliczonych, podobnych do siebie istot, które cisn± siê, pêdz±, drêcz±, szybko powstaj±, szybko gin± - i tak bez wytchnienia, przez wieczno¶æ bez pocz±tku ni koñca; a przy tym nic trwa³ego prócz materii i wiecznego powrotu tych samych, najrozmaitszych form organicznych ustalon±, zaistnia³± ju¿ drog±, ustalonym, zaistnia³ym kana³em. Wszystko, o czym potrafi pouczyæ wiedza empiryczna, to tylko dok³adniejsza znajomo¶æ charakteru tych procesów i regu³, co nimi rz±dz±.
I oto wreszcie filozofia nowo¿ytna zda³a sobie sprawê - przede wszystkim w osobach Berkeleya i Kanta - ¿e wszystko to jest tylko fenomenem mózgu, obwarowanym tak wielkimi, licznymi i ró¿norodnymi warunkami subiektywnymi, ¿e znika jego domniemana bezwzglêdna realno¶æ, a otwiera siê miejsce dla zgo³a innego ³adu ¶wiata, który le¿y u podstaw owego fenomenu, tj. pozostaje w takim stosunku do niego, jak rzecz sama w sobie do zjawiska.
"¦wiat jest moim przedstawieniem" - jest to zdanie które uznaæ za prawdê musi ka¿dy, tak jak pewniki Euklidesa, gdy tylko je pojmie, choæ nie jest to zdanie, które ka¿dy pojmie natychmiast, gdy je us³yszy. - U¶wiadomienie sobie tego twierdzenia i powi±zanie go z zagadnieniem stosunku miêdzy my¶l± i rzeczywisto¶ci±, czyli miêdzy ¶wiatem w umy¶le i ¶wiatem poza nim - oto co obok problemu wolno¶ci moralnej cechuje filozofiê nowo¿ytn±. Gdy bowiem przez tysi±ce lat próbowano swych si³ wy³±cznie na polu filozofii obiektywnej, dopiero potem odkryto, ¿e w¶ród rozlicznych rzeczy, które czyni± ¶wiat tak zagadkowym i w±tpliwym, pierwsza i podstawowa polega na tym, i¿ niezale¿nie od niezmiernego ogromu i masywno¶ci, istnienie jego wisi na w³osku, a jest nim ka¿dorazowa ¶wiadomo¶æ, w której jest dany. Warunek ten, od którego bezapelacyjnie zale¿y istnienie ¶wiata, wyciska na nim swe piêtno: mimo ca³ej jego empirycznej realno¶ci ¶wiat staje siê idealny, staje siê zwyk³ym zjawiskiem, dziêki czemu trzeba w nim rozpoznaæ przynajmniej pod pewnym wzglêdem pokrewieñstwo ze snem, ba, przynale¿no¶æ obu do tej samej klasy. Albowiem ta sama czynno¶æ mózgu, która wyczarowa³a we ¶nie ¶wiat w pe³ni obiektywny, naoczny, ba, namacalny, musi te¿ mieæ taki sam udzia³ w ukazaniu obiektywnego ¶wiata na jawie. Oba ¶wiaty mianowicie, choæ ró¿ne co do swej materii, wysz³y niew±tpliwie z jednej formy. Form± t± jest umys³, czynno¶æ mózgu. (...)
Zgodnie z tym prawdziw± filozofi± musi byæ w ka¿dym wypadku idealizm; co wiêcej, filozofia musi nim byæ, aby by³a rzetelna. Nie ma bowiem nic bardziej pewnego ni¿ to, ¿e nikt nie przeskoczy sam siebie, by uto¿samiæ siê bezpo¶rednio z odrêbnymi od siebie rzeczami; natomiast wszystko, o czym posiada wiedzê pewn±, czyli bezpo¶redni±, le¿y w obrêbie naszej ¶wiadomo¶ci. Poza ni± nie ma zatem pewno¶ci bezpo¶redniej; tak± za¶ pewno¶æ powinny posiadaæ podstawowe zasady wszelkiej nauki. Inne dyscypliny stoj±ce na stanowisku empiryzmu maj± pe³ne prawo zak³adaæ ¶wiat obiektywny jako po prostu dany; filozofii to nie dotyczy, gdy¿ ma docieraæ do ¼róde³ i pocz±tków. Bezpo¶rednio dana jest wy³±cznie ¶wiadomo¶æ, dlatego podstawa filozofii ogranicza siê do faktów ¶wiadomo¶ci; jest wiêc z istoty swej idealistyczna.
Realizm, który poci±ga prymitywne umys³y tym, ¿e na pozór opiera siê na faktach, on w³a¶nie wychodzi od zupe³nie dowolnego za³o¿enia, a zatem jest zamkiem na lodzie, gdy¿ pomija lub odrzuca fakt najbardziej podstawowy - ten fakt, ¿e wszystko co znamy tkwi w ¶wiadomo¶ci. Albowiem pogl±d, ¿e obiektywne istnienie rzeczy uwarunkowane jest przez co¶, co je sobie przedstawia, i ¿e skutkiem tego ¶wiat obiektywny istnieje tylko jako przedstawienie, nie jest bynajmniej hipotez± ani tym bardziej konieczno¶ci± lub zgo³a paradoksem ukutym w ogniu dyskusji, lecz jest prawd± najpewniejsz± i najprostsz±, której poznanie utrudnia to tylko, ¿e jest a¿ zbyt prosta, a nie ka¿dy ma do¶æ rozwagi, by od rzeczy cofn±æ siê do podstawowych elementów swej ¶wiadomo¶ci. Nie mo¿e byæ istnienia absolutnego, obiektywnego samego przez siê; co wiêcej, jest ono nie do pomy¶lenia, gdy¿ zawsze i z samej swej istoty to, co obiektywne, istnieje w ¶wiadomo¶ci jakiego¶ podmiotu, czyli jest jego przedstawieniem, a w konsekwencji jest przezeñ uwarunkowane, a ponadto przez formy jego przedstawienia, które przynale¿± do podmiotu, nie do przedmiotu. Istnienie ¶wiata obiektywnego, gdyby nawet nie by³o ¿adnego podmiotu poznaj±cego, wydaje siê wprawdzie na pierwszy rzut oka spraw± oczywist±, gdy¿ mo¿na go sobie pomy¶leæ in abstracto i zawarta w tym sprzeczno¶æ wewnêtrzna nie wychodzi przy tym na jaw. Ale kiedy chce siê zrealizowaæ tê abstrakcyjn± my¶l, tzn. sprowadziæ j± do przedstawieñ naocznych, a tylko im mo¿e ona (jak ka¿da abstrakcja) zawdziêczaæ sw± tre¶æ i prawdziwo¶æ, czyli gdy próbujemy wyobraziæ sobie ¶wiat obiektywny bez poznaj±cego podmiotu, wówczas u¶wiadamiamy sobie, ¿e osi±gnêli¶my wynik odwrotny od zamierzonego, a mianowicie, ¿e wyobrazili¶my sobie tylko co¶, co zachodzi w poznaj±cym umy¶le, kiedy ogl±da on obiektywny ¶wiat, czyli w³a¶nie to, czego chcieli¶my unikn±æ. Ten naoczny i realny ¶wiat jest bowiem niew±tpliwie tylko fenomenem mózgu; dlatego w za³o¿eniu, jakoby mia³ on istnieæ tak¿e sam w sobie, niezale¿nie od czyjegokolwiek mózgu, tkwi sprzeczno¶æ. (...)
Mimo wszystko, co mo¿na powiedzieæ, nic nie wywo³uje tak ustawicznie tylu nieporozumieñ jak idealizm interpretowany jako odmówienie ¶wiatu zewnêtrznemu realno¶ci empirycznej. (...)
Idealizm prawdziwy nie jest empiryczny, lecz transcendentalny. Nie kwestionuje empirycznej realno¶ci ¶wiata, obstaje jednak przy tym, ¿e wszelki przedmiot, czyli ka¿da rzeczywisto¶æ empiryczna w ogóle, jest przez podmiot dwojako uwarunkowany: po pierwsze, materialnie, jako przedmiot w ogóle, gdy¿ byt przedmiotowy jest do pomy¶lenia tylko wobec podmiotu i jako jego przedstawienie; po wtóre, formalnie, gdy¿ sposób istnienia przedmiotu, tj. sposób jego przedstawienia (przestrzeñ, czas, przyczynowo¶æ) wywodzi siê z podmiotu, jest w nim predysponowany. Do prostego idealizmu Berkeleya, który dotyczy przedmiotu w ogóle, do³±cza siê wiêc idealizm Kanta, który dotyczy danego szczególnie sposobu istnienia przedmiotu. Wykazuje on, ¿e ca³y ¶wiat materialny, wszystkie cia³a, które rozci±gaj± siê w przestrzeni i za po¶rednictwem czasu wchodz± w zwi±zki przyczynowe oraz wszystko, co z tym zwi±zane - ¿e to wszystko nie istnieje niezale¿nie od naszego umys³u, lecz ma swe przes³anki w czynno¶ciach naszego mózgu i ¿e w³a¶nie taki, obiektywny porz±dek rzeczy mo¿liwy jest tylko za ich po¶rednictwem i w nich, gdy¿ czas, przestrzeñ i przyczynowo¶æ, na których opieraj± siê wszystkie te realne i obiektywne zdarzenia, nie s± same niczym innym ni¿ tylko funkcj± mózgu, i ¿e wobec tego ów niezmienny porz±dek rzeczy, który stanowi kryterium i jest nici± przewodni± ich empirycznej realno¶ci, sam bierze siê z mózgu dopiero i z niego czerpie ca³± sw± wiarygodno¶æ. (...)
Z ca³ego tego wyk³adu wynika niezbicie i wyra¼nie, ¿e po prostu nieosi±galne jest uchwycenie samej istoty rzeczy za pomoc± zwyk³ego poznania i przedstawienia, gdy¿ dociera ono do rzeczy zawsze od zewn±trz i dlatego zawsze musi pozostaæ na zewn±trz. Cel ów mogliby¶my wtedy tylko osi±gn±æ, gdyby¶my my sami znale¼li siê wewn±trz rzeczy, dziêki czemu poznaliby¶my je bezpo¶rednio. (...)
Z drugiej strony subiektywny punkt wyj¶cia "¶wiat jest moim przedstawieniem" te¿ jest nie¶cis³y; po czê¶ci dlatego, ¿e jest jednostronny, gdy¿ ¶wiat jest przecie¿ ponadto czym¶ wiêcej jeszcze (mianowicie rzecz± sam± w sobie, wol±), co wiêcej, przedstawieniem jest on do pewnego stopnia akcydentalnie; po czê¶ci za¶ dlatego, ¿e wyra¿a tylko uwarunkowanie przedmiotu przez podmiot - nie mówi±c zarazem, ¿e i podmiot jako taki jest uwarunkowany przez przedmiot. Równie b³êdna jest bowiem teza zdroworozs±dkowa, ¿e "¶wiat istnia³by nawet wtedy, gdyby nie by³o ¿adnego podmiotu", jak teza, ¿e "podmiot poznawa³by przecie¿, nawet gdyby nie mia³ ¿adnego przedmiotu, tj. ¿adnego przedstawienia". ¦wiadomo¶æ bez przedmiotu nie jest w ogóle ¶wiadomo¶ci±. Dla podmiotu my¶l±cego przedmiotem s± pojêcia, dla podmiotu naoczno¶ci zmys³owej - przedmioty, których jako¶æ odpowiada jego organizacji. Je¶li pozbawimy podmiot wszystkich bli¿szych okre¶leñ i form jego poznania, to znikn± te¿ wszystkie w³a¶ciwo¶ci przedmiotu i nie pozostanie nic poza materi± bez formy i jako¶ci, która tak samo nie pojawia siê w do¶wiadczeniu, jak podmiot pozbawiony form poznania, lecz stoi przed nagim podmiotem jako jego odbicie, które znikn±æ mo¿e tylko razem z nim. Je¶li wiêc materializm ³udzi siê, ¿e nie postuluje niczego poza tak± materi±, np. poza atomami, to jednak przydaje do niej nie¶wiadomie nie tylko podmiot, lecz tak¿e przestrzeñ, czas i przyczynowo¶æ, które polegaj± na szczególnych okre¶leniach podmiotu.
¦wiat jako przedstawienie, ¶wiat obiektywny ma zatem niejako dwa bieguny; mianowicie po prostu podmiot poznaj±cy, bez form jego poznania, oraz nag± materiê bez formy i jako¶ci. Jedno i drugie jest ca³kowicie niepoznawalne: podmiot, gdy¿ jest tym, co poznaje; materia, gdy¿ nie mo¿na jej ujrzeæ bez formy i jako¶ci. Mimo to s± podstawowym warunkiem wszelkiej empirycznej naoczno¶ci. Tak wiêc naprzeciw surowej, bezkszta³tnej, martwej zupe³nie (tj. pozbawionej woli) materii, nie danej w ¿adnym do¶wiadczeniu, ale w ka¿dym za³o¿onej, stoi jako jej czyste przeciwstawienie podmiot poznaj±cy jedynie jako taki, który jest te¿ przes³ank± wszelkiego do¶wiadczenia. Ten podmiot nie le¿y w czasie, gdy¿ czas jest dopiero bli¿ej okre¶lon± form± wszelkich jego przedstawieñ; stosownie do tego materia, która stoi naprzeciwko, jest wieczna, nieprzemijaj±ca, trwa po wsze czasy, ale w³a¶ciwie nie jest nawet rozci±g³a, gdy¿ rozci±g³o¶æ nadaje kszta³t, a wiêc materia jest nieprzestrzenna. Wszystko inne stale powstaje i ginie, podczas gdy tych dwoje stanowi± nieruchome bieguny ¶wiata jako przedstawienia. Mo¿na zatem potraktowaæ trwa³o¶æ materii jako odbicie ponadczasowo¶ci czystego podmiotu, który jest jedynie warunkiem wszelkiego przedmiotu. Obydwa przynale¿± do zjawiska, a nie do rzeczy samej w sobie; s± jednak ko¶æcem zjawiska. Obydwa odkryæ mo¿na tylko za pomoc± abstrakcji; nie s± one dane bezpo¶rednio w czystej postaci ani same w sobie.
G³ówny b³±d wszystkich systemów polega na przeoczeniu tej oto prawdy, ¿e umys³ i materia s± korelatami, tj. ¿e istniej± tylko dla siebie nawzajem, razem trwaj± i razem gin±; jedno jest tylko odbiciem drugiego, ba, s± w³a¶ciwie jednym i tym samym, rozpatrywanym z dwóch stron, przy czym - antycypuj±c dalsze wywody - owo jedno jest przejawem woli, czyli rzeczy samej w sobie, a zatem, ¿e oba s± wtórne; dlatego ¼ród³a ¶wiata nie nale¿y szukaæ w ¿adnym z nich. Ale wszystkie systemy (bodaj z wyj±tkiem spinozyzmu) to w³a¶nie przeocza³y i szuka³y w jednym z nich ¼ród³a wszystkich rzeczy. (...)
Natomiast u mnie materia i umys³ s± nierozdzielnymi korelatami, istniej± tylko dla siebie i dlatego tylko wzglêdnie; materia jest przedstawieniem w umy¶le, umys³ jest czym¶, w czego przedstawieniu wy³±cznie istnieje materia. Obydwa razem sk³adaj± siê na ¶wiat jako przedstawienie, który jest kantowskim zjawiskiem, czyli czym¶ wtórnym. Pierwotne jest to, co siê pojawia, rzecz sama w sobie, któr± pó¼niej poznamy jako wolê. Ta rzecz sama w sobie nie jest to ani co¶, co sobie przedstawia, ani co¶, co zostaje przedstawione, lecz ró¿ni siê ca³kowicie od swego sposobu pojawiania siê. (...)
file:///C:/DOCUME~1/Miki/USTAWI~1/Temp/Schopenhauer%20-%20Swiat%20jako%20przedstawienie.htm
|